Z jądra tajemnic wyszła przestrzeń
bezkresy mgławic rodząc z siebie
rozbłysła światłem gwiazd gorejących
w ogromie pustki
pustki bez ciebie
Aż zechciał Pan by wzeszło życie
wieczność przeorał na epoki
uwolnił myśl i wole wolną
rozpoznającą Jego znaki
Wzrastało ziarno mimo cierni
w blasku tworzenia
trudzie dni
w burzach przemocy
zdobywaniu
z rozkoszy
piękna
bólu
krwi
Z Przymierza miało czerpać pokarm
nabrzmiewać Słowem moc korzeni
owoce sycić miłowaniem
by zwykłość
w nieskończoność zmienić
Dni uderzają w skały czasu
w pył roztrwaniają wieków pamięć
piaski Synaju skryły ślady
cedry Libanu wyrąbano
z oddali słychać głuchy łoskot
zbrojne rydwany skrótem gonią
w rękach woźniców krwawe miecze
za nimi horyzonty płoną
wciąż bliżej ziemi Kanaan synów
przez ich uczynki uwolnione
oni zaś pewni tarcz swych mocy
codzienność zawziętością chłoną
Lecz już nie będzie ochronienia
gdy przestwór zewrze się nad głową
skoro szydzimy wciąż z Przymierza
i na śmierć skazujemy
Słowo
A może jeszcze
raz jeszcze może
zanim się wszechświat rozkołysze
ożyje zatracona pamięć
i odnajdziemy
w sercach
Ciszę
***
Wiem
Ty nie jesteś tym srogim Bogiem
Karzącym błędy swych synów
W pomroce zwątpień
W ciemności gniewu
Krwi i potępień daniną
Wiem
Ty nie strącisz w otchłań wieczności
Oślepłe błądzące dzieci
O pustych sercach
O myślach chorych
Po czasie który kaleczy
I nie wiem tylko
trwając w nadziei
Pomiędzy jawą a snami
Jak długo jeszcze będziesz nas chronił
Będziesz nas chronił
Przed nami
***
Góralska kapliczka wśród smreków ukryta
Deszczami spłakana
chmurami spowita
Trwa tak z dawna zawieszona
Trochę za wysoko
I trochę za nisko
Bo do ludzi
hen
daleko
A do ludzi
też nie blisko
***
Do Synka
Pod baldachimem naszych rąk
w krainy marzeń śmiało wkraczasz
wybierasz kwiaty jasnych dni
i w swych fantazjach się zatracasz
Po łąkach poznawania brodzisz
z garstką uśmiechów i przyjaźni
a wokół zwiewnie ścielą się
twoje dziecięce krajobrazy
ufnej i dobrej wyobraźni
Niechaj Pan dobry - mój maleńki
spełni by zawsze był twym czas
czas w którym głowy się unosi
nie do w kamieniu rytych masek
lecz do księżyca słońca gwiazd
Pytasz czy tam jest dobry Bóg
do góry wznosząc ręce obie
Jeżeli kochasz wszystko wokół
On jest tak blisko
już tu
w tobie
***
Miniaturka racjonalna
Już się wygoiły rany w sumieniach
myśli powsiąkały w rozsądku kamieniach
kawał drogi jeszcze
Daleko do nieba
Myśli przeszkadzają
a żyć jakoś
trzeba
***
(fragment)
Są takie miejsca...
W świątyń półmroku
Wież strzelistych wzlocie
Do wypełnienia losu na Ziemi i w Niebie
Czas Wiara Nadzieją Miłością liczony
Szuka dobrej prawdy o tobie
Dla Ciebie
Są takie miejsca spokój czyniące
Ich łąki ukojenia dane są i tobie
Miejsc Takich nie znajdziesz
Lub dojrzysz tysiące
Jeżeli potrafisz odnaleźć je
w sobie
Modlitwa
(fragment)
/.../
Panie
Czyż tak jest kruche światło
Które nam dajesz w pięknie życia
Czyż tak blask jego zgubić łatwo
Gdy los uderzy nas z ukrycia
Czyż takie musi być istnienie
Czy wszystko dzieje się z Twej woli
Jak wytrwać z życzliwością w sercu
Gdy boli
Panie
bardzo boli
Wybacz mi Panie czas słabości
ciemne godziny małej wiary
Wybacz te myśli bez mądrości
wyobrażenia lichej miary
Chcę wierzyć Panie w złudę chwili
i pokój wieczny sprawiedliwych
wierzyć, że drogę nie pomylę
że się nie stanę świata chciwym
Siłę też chcę mieć by znieść godnie
czasu naszego przemijanie
Daj mi te siłę
uczyń godnym,
Daj mi tę łaskę Wiary
Panie
Almanach poezji religijnej–A duch wieje kędy chce-Lublin1995r. wiersze sygnowane:„Józef Hański”