Publikacje członków OŁ KSD

Jan Gać. Cykl autorski: NA OJCZYSTYCH SZLAKACH. GIDLE

Wyjechał kmiotek na rolę z pługiem, aby ją sprawował, któremu imię było Jan a przezwisko Czeczek. I kiedy jedną część roli sprawił, dalej idąc z pługiem stanęły mu woły i dalej postąpić nie chcą. Dziwuje się, co się dzieje, bo tego przedtem nigdy nie czyniły . (…)
I sam tedy ich zacinał i temu, który był do pomocy, zacinać każe. A gdy tym bardziej i pilniej tego bicia przyczyniał i przyczyniać kazał, Pan Bóg jako z drugim Balaamem postępuje sobie: bo po tym biciu przyklękły woły na ziemię.

Tymi słowami Jerzy Trebnica, dominikanin, spisał w 1636 roku przekazywaną ustnie od ponad stu lat tradycję o okolicznościach wyorania w polu figurki Matki Boskiej z Dzieciątkiem na ręku. Znalezisku, które miało miejsce w 1516 roku, towarzyszyły niecodzienne zdarzenia, co okoliczna ludność uznała niebawem za cudowne. Właściciel majątku, szlachcic Adam Gidzielski, kazał cieślom sporządzić drewnianą kapliczkę i umieścił w niej znalezioną figurkę.

Miejsce szybko stało się głośne nie tylko w okolicy, ale i w środkowej Polsce, gdyż miejscowość Gidle położona jest na szlaku pielgrzymów zdążających do Częstochowy z ziemi radomszczańskiej. Spadkobierczyni włości, Anna z Rusocic Dąbrowska, sprowadziła w 1615 roku do Gidel dominikanów dla opieki nad murowaną kaplicą, wystawioną na miejscu jej drewnianej poprzedniczki. Wobec napływu wiernych zakonnicy zaraz też przystąpili do budowy  kościoła, który konsekrował w 1656 roku biskup gnieźnieński, tuż po odstąpieniu Szwedów od oblężenia Jasnej Góry. Równocześnie przez kolejne dziesięciolecia XVII wieku wznosili dominikanie  klasztor dla siebie.

Architektonicznie  zespół w Gidlach uznać należy za przykład piękna baroku polskiego. Przede wszystkim uszedł cało ze szwedzkiego potopu i nic nie zostało naruszone w jego strukturze. Co więcej, nie popadł w ruinę nawet po Powstaniu Styczniowym, kiedy wiele innych klasztorów opustoszało w ramach carskich represji za udział duchowieństwa w zrywie niepodległościowym. Wzniesiony na planie krzyża łacińskiego kościół, oskarpowany dwiema gigantycznymi wieżami, zachowuje dostojny umiar i sakralną klarowność, o co tak trudno w wielu barokowych kościołach popisujących się nadmiarem dekoracji. Tu nie,  tu panuje spokój wywołany formami wyważonymi. A przy tym wszystkim ta urbanistyczna wokół pustka, bo kościół leży w polach, na uboczu miasteczka.

Ale barok nie byłby sobą, gdyby tak łatwo ustąpił potrzebie porywania duszy ludzkiej ku rzeczom nadprzyrodzonym za pośrednictwem sakralnych dzieł sztuki. To, co na zewnątrz wydaje się proste i pospolite, wewnątrz ustępuje miejsca bogactwu dekoracji. Ale znów nie w odniesieniu do samej architektury, bo ta ciągle zachowuje niemal cysterski umiar, chociaż została podkreślona obecnością bogatej sztukaterii, co przez liczbę ołtarzy. A te są wszędzie, także przy każdym filarze trójnawowej bazyliki. Gdy wchodzi się do środka, można odnieść wrażenie, że człowiek uczestniczy w procesji z chorągwiami i feretronami - tylu świętych otacza go zewsząd.  Chyba tylko po to wydłużono ponad miarę nawę poprzeczną, by jej bieg zwieńczyć dwiema kaplicami, po lewej stronie dedykowaną św. Jackowi, założycielowi dominikanów w Polsce, po prawej stronie - Matce Boskiej.

To właśnie w tej kaplicy znajduje się ołtarz z cudowną figurką, poświęcony już w 1642 roku, a więc na kilkanaście lat przed konsekracją  kościoła. Ołtarz jest przepiękny,  skonstruowany tak przemyślnie, by w bogactwie dekoracji nie przepadła mierząca zaledwie dziewięć centymetrów cudowna figurka. Zarówno ołtarzowa nisza obramowana ośmioma kolumienkami spiętymi w łuk na podobieństwo archiwolt z romańskich portali, jak i repusowany w srebrnej blasze kartusz z postaciami świętych po bokach, tudzież bijące złotem promienie z otoku maleńkiej figurki - wszystko to czyni ją wyeksponowaną i widoczną, nawet z dalszej odległości. Od 1923 roku głowy Maryi i Dzieciątka zdobią złote korony, też miniaturowe. Na bocznych ścianach kaplicy widnieją wymowne wota, a są nimi malunki przedstawiające scenki cudownych uleczeń, ocaleń od wypadków i niebezpieczeństw,  obrazki malowane na desce i cynie w XVII i XVIII wieku.

Niszę w ołtarzu z cudowną figurką zamyka na noc zasłona-obraz przedstawiający św. Dominika z otrzymanym od Maryi różańcem.  Zaś samą kaplicę odgradza od kościoła paradna kompozycja w kształcie łuku tryumfalnego obwiedzionego kolumnami salomonowymi, którego szczyt wieńczy rzeźba Matki Boskiej wziętej do nieba i adorowanej przez aniołków. Wyrazem lokalnej pobożności w tym Maryjnym sanktuarium jest tak zwana „kąpiółka”, czyli obrzęd zanurzania w winie figurki wyjętej na tę okoliczność z ołtarza. Tak pobłogosławione wino, rozlane w ampułki, poleca się do spożycia wiernym cierpiącym na rozliczne choroby. W roku 1989 Jan Paweł II nadał sanktuarium gidelskiemu tytuł bazyliki.