Publikacje członków OŁ KSD

Krzysztof Nagrodzki – Z listów do przyjaciół. I znajomych. Szaty cesarza.

Zapewne pamiętasz – mimo słusznego wieku – skąd ten tytuł o cesarskich szatach. Ponieważ jednak od kilku (czy kilkunastu) lat stawia się na postęp w produkowaniu nienarażanych na konflikty ze zbyt rozległą wiedzą absolwentów różnego szczebla, przypomnijmy , iż w owej opowiastce J.Ch. Andersena dwu oszustów udających mistrzów kroju, miało uszyć dla cesarza niezwykły strój, niewidzialny dla nie nadających się do piastowanego urzędu, bądź zupełnych głupców. Przybranie w którym wyszedł cesarz, wzbudzało zatem powszechny - Ach! Och!  - zachwyt.  Do momentu, gdy niewinne dziecię zakrzyknęło, iż monarcha jest przecież nagi.

On jest nagi” - zaczęło roznosić się wśród zebranych…

Cesarz zmieszał się /…/ ale pomyślał sobie: >Muszę wytrzymać do końca procesji<. I wyprostował się jeszcze dumniej, a dworzanie szli za nim, niosąc tren, którego nie było.”

Czy nie masz uczucia, iż to co podają nam do wierzenia media postępu – zaparte w usłużności dworzanie władzy, które powinność swoją znają - to właśnie zauroczenie takim wmówionym przybraniem?

Sięgnijmy jednak głębiej: Dlaczego dajemy się – bywa nie tak całkiem rzadko – wprząc w ów tłum akceptujący fikcję?  Wszak to kwestia zasadnicza dla praktycznej realizacji samodzielności. Tej najprawdziwszej – samodzielności w odczytaniu swego ludzkiego życiorysu, analizowania rzeczywistości i podejmowania logicznych decyzji.

- Nie mamy czasu?...
- Tak pili bieżączka?...

A może właśnie o to właśnie chodzi, żeby nie mieć czasu?
Na myślenie. Na samodzielne myślenie.
Bo taki wysiłek intelektualny może – o zgrozo! – spowodować działanie. Niekoniecznie po myśli demiurgów lemingowania.

A przecież wszystko polega, powinno polegać, na weryfikacji: Kim jesteśmy? Skąd przyszliśmy? Dokąd zmierzamy? Którą drogą?  
Czy Dekalogu i Ewangelii?
A jeżeli nie – to jaką i dlaczego?
*

Tak, to wciąż powracający motyw naszej korespondencji.

Jakże może być inaczej, jak można iść z sensem dalej, kiedy w gorączce codzienności i nawale impulsów informacyjnych, zanika gdzieś za horyzontem transcendencja a nad umysłami mają panować reklamy…infantylizmu.
Infantylizmu, bo współczesnych „dzieciaków” łatwiej przekupić, zauroczyć medialnymi łakociami – tu i teraz lansowanymi fruktami życia.

No i się dzieje.
To widać na forach internetowych.
To widać w „postępowych” mediach.
To widać w tzw. polityce.
To obnaża człowieka, kiedy np. deklarowaną Wiary katolika należy potwierdzić decyzją, słowem, czynem. Bez dowolnych czy raczej swawolnych interpretacyjek i wykrętów –demaskujących właśnie ów infantylizm. Bieżączkę. Zagubienie.

Używam tych pojęć, ponieważ nie pojmuję, że to może być tylko bezwzględny cynizm.

Czy ktoś dojrzały jako tako intelektualnie, nie zechciałby zweryfikować – a to nie takie trudne – w czym uczestniczy, jak wygląda prawda, jakie są konsekwencje zaprzedania wolności dorastania ku prawdzie i w konsekwencji ku Prawdzie w drodze do Wieczności?
Nie pojmuję...

Zatem trzeba baczyć, czy naprawdę nasi „cesarze” mają na sobie coś więcej niż przybranie skrojone przez….
No właśnie – kto oferuje nicość i kiedy będzie „koniec procesji” ?...
To przecie podstawowa kwestia, nie sądzisz?
*
A kiedy to rozstrzygniemy, wtedy i ogląd bieżączki nie będzie aż tak trudny. Łatwiej będzie dostrzec kto jest agresorem a kto ofiarą - np. u naszych granic Kto jest zwodzony a kto zwodzi. Bez zamętu w pamięci. Teraz.