Publikacje członków OŁ KSD

Jan Gać - ANDRZEJ APOSTOŁ

Chociaż był bratem Szymona Piotra, o którym Ewangelie mają wiele do powiedzenia, Andrzej Apostoł pojawia się na kartach Nowego Testamentu jakby w tle, na trzecim planie. Wiemy, że pochodził z Betsaidy, miasta założonego przy ujściu Jordanu do Jeziora Galilejskiego. Wraz z bratem przeniósł się do sąsiedniej miejscowości, niedaleko, do Kafarnaum. Miasto to było znaczne, ruchliwe, handlowe, położone przy jednej z odnóg pradawnej drogi filistyńskiej, Via Maris, która od strony północno-zachodniej okrążała jezioro, zdążając do Damaszku. Wygląda na to, że otwierała się w tym mieście większa sposobność rozwinięcia rodzinnego przedsiębiorstwa rybnego, które musiało przynosić znaczne dochody, skoro Szymon Piotr ze swoją rodziną i z bratem zamieszkiwał  niemały dom, o czym świadczy rozległa odkrywka archeologiczna.  Życie domowników zmieniło się radykalnie, odkąd zamieszkał z nimi Jezus. Dom Szymona Piotra i Andrzeja stał się domem także Jezusa, nieustannie obleganym przez tłumy podczas pobytów w nim Nauczyciela.

Żaden z dwunastu wybranych przez Jezusa apostołów nie miał u swego boku dziejopisa, tak jak o to zadbał Paweł Apostoł, podróżując po Imperium Rzymskim w towarzystwie Łukasza. Dlatego nie znamy dróg, którymi oni wędrowali, kierunków, dokąd się udawali, miast, w których głosili Dobrą Nowinę. Z pewnością żaden z nich, wszedłszy raz w przygodę z Jezusem, nie zachował dla siebie otrzymanej od Niego wiedzy. Żaden z nich nie pozostał na dłużej w Palestynie, gdzie wiara w Jezusa jako oczekiwanego Mesjasza przebijała się z takim trudem zaledwie do jednostek spośród narodu wybranego. Posłuszni ostatnim poleceniom Jezusa, jakie usłyszeli z Jego ust na Górze Oliwnej przed wstąpieniem do nieba – Idźcie na cały świat i głoście Ewangelię – rzeczywiście ruszyli w świat, w świat pogański, o ileż bardziej otwarty na orędzie Dobrej Nowiny aniżeli świat żydowski. Każdy z apostołów poszedł w swoją stronę. Obszarów ich działalności nie znamy. Niekiedy pamięć o ich pobycie przetrwała w niektórych miejscach. Ci, którzy przyjęli chrzest w imię Jezusa od poszczególnych apostołów, szczycili się tą okolicznością i próbowali zapamiętać to zdarzenie, przekazując o nim pamięć kolejnym pokoleniom. Tak utrwalała się tradycja.

W przypadku Andrzeja Apostoła tradycja odnotowała jego obecność głównie w Azji Mniejszej i w Grecji. W Azji Mniejszej miał przepowiadać Dobrą Nowinę wśród ludów mieszkających na południowym wybrzeżu Morza Czarnego, na obszarach rzymskich prowincji Pontu i Bitynii. Przedostawszy się do Europy, miał przeprawić się na drugą stronę Dunaju i opowiadać o Jezusie nawet Dakom, mieszkańcom części dzisiejszej Rumunii. Lud ten podbił kilkadziesiąt lat po śmierci Andrzeja dopiero Trajan, założywszy tam prowincję Dację, o czym w szczegółach opowiada wykuty w kamieniu relief na kolumnie cesarza w Rzymie. Pewna tradycja doszukuje się pobytu Apostoła nawet w Konstantynopolu, co nie mogło mieć miejsca, bowiem drugie po Rzymie miasto chrześcijaństwa zaistniało dopiero w IV wieku, kiedy Konstantyn Wielki przeniósł się wraz z dworem nad Bosfor w 330 roku. Wcześniej była tam niewielka kolonia grecka Bizantion. Co więcej, w późniejszych wiekach nie było w Konstantynopolu kościoła dedykowanego orędownictwu apostoła. Z Grecji natomiast miał dotrzeć nawet do górzystego Epiru.

Ujmująca jest w swej wymowie legenda o pobycie św. Andrzeja na Rusi. W pierwszej, prawdziwej kronice staroruskiej Powieść minionych lat, zredagowanej około 1113 r. przez Nestora, mnicha z monasteru kijowsko-peczerskiego, znajdujemy opowieść o tym, jak św. Andrzej przedostał się z Synopy na północny brzeg Morza Czarnego, do Korsunia, na ziemię dawnych Scytów. Stamtąd wędrował do ujścia Dniepru, by popłynąć w górę rzeki, do miejsca, gdzie stanął później Kijów. Widząc wysoki brzeg, przepowiedział, że całe to wzgórze w przyszłości całe będzie pokryte kościołami. Podróżując drogą do Waregów, czyli Skandynawów, dotarł aż do miejsca, gdzie później założono Nowogród. Swą podróż kontynuował dalej, dostał się w końcu do Skandynawii, skąd drogą okrężną przybył do Rzymu. Zabawiwszy tam jakiś czas, powrócił do miejsca, skąd wyruszył, do Synopy. Legenda legendą, ale faktem jest, że do jej treści bardzo mocno nawiązało staroruskie chrześcijaństwo. Świadectwem tego przekonania są liczne cerkwie i monastery oddane w opiekę właśnie św. Andrzejowi. Wielu władców Rusi Kijowskiej nosiło to imię. Także popularność na Rusi, a później i w Rosji, imienia Andrzej, nadawanego dzieciom na chrzcie, też posiada swoją wymowę. I co znamienne, przekonanie o św. Andrzeju jako apostole Słowiańszczyzny było żywe nawet w XIX wieku, czemu wyraz dał Adam Mickiewicz przemawiający w Rzymie, ze schodów kościoła Sant’Andrea della Valle, do ochotników organizowanego przez siebie legionu. A był to rok 1848.

Natomiast dużą dozę wiarygodności należy przypisać ustnemu przekazowi, spisanemu w IV wieku, o miejscu i okolicznościach śmierci apostoła. Miał zginąć ukrzyżowany w Patras na Peloponezie, w okresie rzymskim w mieście znacznym i ważnym. Miał być przybity do krzyża zbitego z dwóch belek w kształcie litery X. I ten przekaz wszedł na stałe do tradycji chrześcijańskiej. Również w sztuce nie inaczej przedstawiano męczeństwo św. Andrzeja, jak tylko na takim właśnie krzyżu. Odnosi się to zarówno do malarstwa na Zachodzie, jak i na Wschodzie. Greckie chrześcijaństwo zawsze odwoływało się do św. Andrzeja jako do ojca chrzestnego Grecji, a już w szczególności Peloponezu. W Patras od niepamiętnych czasów przechowywano z wielką czcią czaszkę apostoła, jako najcenniejszą relikwię. Inna kość apostoła dostała się Konstantynopolowi w 357 roku, skąd wykradli ją krzyżowcy nieszczęsnej IV krucjaty, kiedy to łacinnicy złupili i sprofanowali Konstantynopol. Przywiezioną do Europy relikwię złożono w 1207 r. w katedrze w Amalfii, stolicy kupieckiej republiki amalfitańskiej.

Inaczej potoczyły się dzieje relikwii czaszki apostoła. Czaszkę św. Andrzeja zwrócił Kościołowi greckiemu Paweł VI w 1964 roku. Jej uroczyste wprowadzenie do katedry w Patras 27 września tegoż roku wpisano do greckiego kalendarza liturgicznego jako święto kościelne. Odczytane przy okazji święta przesłanie papieskie wyrażało nadzieje na pojednanie obu Kościołów, zachodniego i wschodniego.

W tym przypadku nie za sprawą krzyżowców, lecz samych Greków ta czcigodna relikwia trafiła do Rzymu.  Warto przybliżyć okoliczności, jakie temu towarzyszyły. W maju 1453 roku na murach Konstantynopola zginął jako krzyżowiec i obrońca chrześcijaństwa ostatni cesarz bizantyński, Konstantyn XI z dynastii Paleologów.  Przez trzy dni zwycięscy Turcy niszczyli i łupili miasto, a tych nielicznych, którzy przeżyli jego upadek, zabierali w niewolę lub mordowali. Tak skończyło się tysiącletnie cesarstwo chrześcijańskie. Przy życiu pozostało dwóch braci zabitego cesarza, którego ciała nigdy nie odnaleziono na polu bitwy, Demetriusz i Tomasz, obaj na Peloponezie. Zdołali oni utrzymać jeszcze pod swą władzą skrawki greckiej ziemi, ale i ich zajęcie przez Turków było tylko kwestią najbliższych lat. Co zatem począć, walczyć w nierównej walce i polec, czy ułożyć się z sułtanem – oto dylemat ostatnich Paleologów. Demetriusz wybrał dyplomację i udał się do obozu sułtana. Zdążający ku Mistrze Mehmed II Zwycięzca przyjął księcia w swym namiocie nad wyraz wspaniałomyślnie, z honorami należnymi panującemu. Raczył wstać na powitanie i posadził go u swego boku. Demetriusz został zmuszony do towarzyszenia sułtanowi w podboju Peloponezu, własnego księstwa Morei. Peloponez prawie nie stawiał oporu. Sterroryzowane miasta i zamki wpuszczały w obręb swych murów zwycięzców. Ostatnim punktem oporu był zamek Salmenikon koło Patras, broniony aż do lipca 1461 roku przez bohaterskiego komendanta, Konstantyna Paleologa Graitzasa.

Po podboju Peloponezu, czyli księstwa Morei, sułtan wyznaczył Demetriuszowi Trację do osiedlenia się. Pozostała przy nim jedyna córka, ukochana Helena, która uniknęła losu branek do sułtańskiego haremu. Wysokie apanaże, jak również obszerny pałac w Enos, gdzie książę rezydował, zapewniały rodzinie Demetriusza dostatnie i spokojne życie, spędzane na ucztach i polowaniach. Po przedwczesnej śmierci córki zrozpaczeni rodzice wstąpili do monasterów – Demetriusz jako mnich Dawid, jego żona jako mniszka Zoe. Wszystkie kosztowności małżonkowie przekazali w testamencie klasztorom i patriarsze Konstantynopola, miasta nazywanego już Stambułem.

Odmiennie potoczyły się losy Tomasza Paleologa i jego rodziny. Ambitny i dumny książę nie przystał na niewolę i ocalenia szukał w emigracji. W lipcu 1460 roku wsiadł na statek wyprawił się w nieznane, kierując się na wyspę Korfu. Wiózł ze sobą najcenniejszą relikwię, narodową świętość Greków, czaszkę św. Andrzeja, przechowywaną od wieków w katedrze w Patras. Nie są bliżej znane okoliczności wejścia w posiadanie relikwii przez księcia, czy ją najzwyczajniej zabrał z katedry w intencji jej ocalenia na wypadek profanacji przez Turków, którzy zbliżali się już do miasta, czy może miał nadzieję, że relikwia jako nadzwyczajny dar dla papieża ułatwi mu negocjacje w sprawach ewentualnego osiedlenia się w Państwie Kościelnym. Jak wskazuje postępowanie wygnańca, Tomasz nie bardzo wiedział, co ze sobą począć. Za pośrednictwem ambasadora Jerzego Ralii omawiał z sułtanem swój ewentualny powrót do Grecji pod opiekę tureckiego zwycięzcy. Jednocześnie wszedł w kontakt z książętami włoskimi, układał się z papieżem i konferował z miejską republiką Raguzy z Wybrzeża Dalmatyńskiego.

Najbardziej konkretny odzew przyniosły rozmowy dyplomatyczne z papiestwem. Pius II wezwał księcia do Rzymu. Tomasz przybył tam w marcu 1461 roku i został przyjęty z honorami. Piękne, w miarę zamożne i zachwycone nowymi prądami renesansu Wieczne Miasto  z podziwem chłonęło myśl grecką, która po upadku Konstantynopola i Mistry wraz z uchodźcami szerokim strumieniem płynęła do Italii. Papież uczcił despotesa ofiarowując mu złotą różę, symbol swej przyjaźni i uznania. Podobno szlachetna i dostojna sylwetka greckiego księcia posłużyć miała rzymskiemu artyście jako model do statuy św. Pawła, ustawionej przy zewnętrznych schodach Bazyliki Piotrowej. Rok później - w 1462 – sprowadzono z Narni, z miejsca chwilowego postoju, czaszkę Andrzeja Apostoła i urządzono na tę okoliczność uroczystą procesję, wprowadzając relikwię do Bazyliki św. Piotra. Obok Tomasza w uroczystościach wzięli udział liczni Grecy ze wszystkich rejonów Italii. Kardynał Bessarion, wielki uczony grecki na służbie papieża, symbol pojednania Zachodu ze Wschodem, wręczył Piusowi II relikwiarz, po czym wygłosił podniosłą orację. Wydarzenie to upamiętnia okolicznościowy pomnik przy Moście Mulwijskim.

Biskup Rzymu i kardynałowie przyznali Tomaszowi miesięczną pensję. Podczas gdy książę przebywał w Wiecznym Mieście, pozostali członkowie jego rodziny ciągle oczekiwali dyspozycji na wyspie Korfu. Nie dane im już było ujrzeć Tomasza. Jego dzieci, Andrzej, Manuel i Zoe, wraz z orszakiem archontów przeprawili się wreszcie przez Atlantyk, ale nad Tyber dotarli już po śmierci ojca, w 1465 roku.

Pobyt Tomasza Paleologa w Rzymie konkretyzował dalekosiężne plany Piusa II na odzyskanie wpływów w Grecji i  nadzieję na zbliżenie obu Kościołów. Wystosował w tej sprawie odpowiednie listy, zachęcając królów i książąt chrześcijańskich do wsparcia planowanej wyprawy przeciwko Turkom. Był tak owładnięty ideą krucjaty, iż - nie czekając na odzew władców europejskich – sam udał się w otoczeniu  swych stronników do Ankony, gdzie krucjata miała się zebrać na przeprawę przez Atlantyk. Schorowany papież zmarł w porcie w 1464 roku, nie doczekawszy realizacji swych zamierzeń. Jego następca, Paweł II, przejął ideę poprzednika, ale nie wykazał w tym kierunku praktycznego zaangażowania. Przelał na Andrzeja Paleologa należne mu po ojcu tytuły despotesa Morei, czyli Peloponezu, nazywając go despotes Romanorum. I pozwolił się mamić obietnicą młodego księcia o poprowadzeniu wyprawy do Grecji przeciwko niewiernym. Ale nie był to już czas na organizowanie krucjat przeciwko Turkom. Kraje Europy chrześcijańskiej wchodziły w etap interesów partykularnych. Średniowieczna Universitas Christiana wydawała się mijać bezpowrotnie, a przekonanie o wspólnym losie chrześcijańskiej Europy schodziło do annałów szlachetnej utopii.

Tymczasem Rzym opanowała euforia z posiadania czaszki Andrzeja Apostoła. Obaj bracia, Szymon Piotr i Andrzej, w swych doczesnych szczątkach po tylu wiekach spotkali się w tej samej bazylice,  tak jak za życia połączyło ich wspólne rzemiosło i wspólny dom w Kafarnaum.  Kult św. Andrzeja przenikał świadomość rzymian, co uzewnętrzniło się w budowie nowego kościoła, powierzonego mu w opiekę – Sant’Andrea della Valle. W 1584 roku księżna Constanza Piccolomini z Amalii, wywodząca się z rodu Piusa II, przekazała na ten cel grunt, jaki posiadała w Rzymie i zobowiązała nowo założone zgromadzenie teatynów do zbudowania na nim kościoła poświęconego św. Andrzejowi, którego relikwie czczone były w amalfitańskiej katedrze od prawie czterech stuleci. Ogromny kościół, który stoi dziś przy Corso, budowali od 1591 aż do połowy XVII wieku liczni architekci: Giacomo della Porta,  Paolo Olivieri, Francesco Grimaldi i Carlo Maderno z funduszy wielu darczyńców pod okiem kardynałów, najpierw Gesvalda i Renato, później również niektórych papieży. Barokową fasadę ukończył w 1665 roku Carlo Rainaldi. Ta piękna, majestatyczna, zalana światłem świątynia, szczycąca się wieloma wybitnymi dziełami sztuki sakralnej, posiada aż trzy sceny poświęcone pamięci Andrzeja Apostoła. Na trzech ścianach prezbiterium położył ogromne freski Mattia Preti w połowie XVII stulecia. W sposób ekspresyjny, dynamiczny i barwny, w konwencji przesadnego w emocjach baroku, przedstawił epizody męczeństwa: moment wciągania Andrzeja  na krzyż, jego śmierć na krzyżu, wreszcie zdjęcie z krzyża. Szczątki Piusa II, pochowane w starej bazylice św. Piotra, zostały przeniesione do nowego kościoła św. Andrzeja. Na boku sarkofagu artysta  wykonał techniką reliefu scenę z przekazania głowy Andrzeja Apostoła do Bazyliki Piotrowej.