Lech Makowiecki - SPOWIEDŹ ŻOŁNIERZA WYKLĘTEGO”

W dzień mojej śmierci
Sam, z myślami swymi,
W pełni świadomy
Przypisanych win,

Chcę wyspowiadać się
Przed potomnymi;
Ja – prosty żołnierz,
Polskiej ziemi syn. Mówię do sędziów
Splamionych czerwienią:
Zbrodniarze w togach –
W twarz śmieję się wam!

I żadna kara
Już mnie nie odmieni.
Ja wasze sądy w
W pogardzie dziś mam…

Wina to wielka –
Miłość do Ojczyzny;
Jestem Polakiem,
Nie zmienicie mnie!

Zbrodnią mą – wiara.
Korzyściami – blizny.
Wolności mojej
Nie wyrzeknę się…

I nie potrafię
Wyzuć się z honoru,
Swego sumienia
Jak wy – wódką spić…

Bo mi Dekalog
Nie daje wyboru…
Przesłanie ojców
Mówi mi, jak żyć…

Nic nie pomogły
Tortury do rana;
Ciało zhańbione,
A duch z katów drwi!




Wybite zęby,
Paznokcie zerwane,
Lecz Polak hardy
Wciąż w mym ciele tkwi…

Grzechy czas wyznać
(uczynkiem i myślą).
Ubecjo! Ciężki
Miałaś ze mną chleb…

Wiem – nie rokuję
Poprawy na przyszłość!
Wyrok jest jeden:
Kula prosto w łeb…

Odchodzę cicho,
Lecz moje przesłanie
Będzie jak źródło
Prawdy dalej bić;

Gdy zdrajca – sędzią,
Katem zaś zaprzaniec
„Bandytą” musi
Patriota być!

Więc mnie oskarżcie
O faszyzm i zdradę!
Zabijcie nocą
Strzałem w głowy tył!

Wrzućcie do dołu!
Idźcie na paradę
Fetować pogrzeb
Narodowych Sił…

Lecz nie strujecie
Wszystkich jadem wężym,
Choćby minęło
Nawet i sto lat.

Wolność wybuchnie.
I Polska zwycięży,
A hańbę waszą
Pozna cały świat…

Nasz Dziennik  Wtorek, 17 września 2013, Nr 217