Wojna z opozycją

Myśleli – i wymyślili. Skoro wojny nie można uniknąć, to trzeba stoczyć ją teraz. A uniknąć nie można, bo choć opozycja jest poza systemem, niezależne media w niszy, a nikt spoza układu nie przeciśnie się na żadne państwowe stanowisko, to III RP i tak drży w posadach.

Długo już nie pociągnie. Rozniesie ją kryzys i bunt młodych – więc wszystkie ręce na pokład! Ale przecież nie da się tak po prostu zamknąć internetu, internować posłów PiS, zakazać wydawania opozycyjnej prasy – bo nie wiadomo, jak zareaguje zagranica. Za to poprze ona walkę z faszyzmem, z antysemityzmem i z polskimi Breivikami.

No więc mamy już u nas „faszyzm” (czyli narodowców), „antysemityzm” („Pokłosie”), a nawet „własnego Breivika” (Brunona K.). Nie wierzycie? To przeczytajcie ostatni „Newsweek”. Dowiecie się też, że za to wszystko odpowiada „skrajna prawica”.

A więc szybka wojna z prawicową opozycją ma być wojną z faszyzmem i z terroryzmem. Są „siłowicy”, którzy próbują to sprowokować. Są redaktorzy i profesorowie, którzy im pomagają. Tylko czas jest przeciwko nim. Czas pracuje dla tych, którzy występują pokojowo, w obronie demokracji zagrożonej przez rząd bojący się rozliczenia swoich nadużyć i afer.

Andrzej Waśko

za:niezalezna.pl (pkn)