Niepokój nie został rozwiany

Materiał telewizyjnej „Panoramy” [wyemitowany 23 czerwca o godz. 18.00 – przyp. red.] otwiera dyskusję, jaką wywołała informacja o powołaniu na KUL nowego kierunku studiów, obejmującego m.in. gender studies, queer studies oraz men’s studies. Sprawa wymaga niewątpliwie wyjaśnienia, a wyjaśnienie domaga się uporządkowania racji. W przedstawionym materiale padają argumenty, że prezentacja ideologii gender nie oznacza aprobaty tego kierunku przez wykładowców ani studentów.

Warto jednak zwrócić uwagę na jeden czy drugi szczegół. Kierunek o nazwie „patologie społeczne” sam w sobie określa stronę wartościującą zjawiska. To znaczy nazywa rzecz po imieniu. Marksizm i postmodernizm mają już określone konotacje wartościujące. Gdybym zatem słyszał o tym, że nowy wykład na KUL nosi nazwę „ideologia gender” czy też „współczesne ideologie dotyczące płciowości i tożsamości człowieka”, czułbym się niejako bezpieczniej.

Reakcja po wywołaniu dyskusji pokazuje, że obawy biskupa włocławskiego nie były bezzasadne. W gronie użyczających poparcia dla nowego KUL-owskiego kierunku znalazły się osoby o poglądach różnych od doktryny Kościoła.

Na szczególną uwagę zasługuje wypowiedź dr hab. Moniki Płatek, Gender Studies PAN. Z jednej strony pojawia się tutaj zarzut odpierający lewacki charakter tych studiów, tej ideologii. Zarzut jednak niepoparty żadnym argumentem. Nie pada wyjaśnienie, dlaczego krytycy gender wywodzą tę ideologię z engelsowskiej wizji ucisku i alienacji, których prawzorem, archetypem jest małżeństwo mężczyzny i kobiety, a w nim ucisk kobiety przez mężczyznę. Nie pada żaden argument przeczący tezom, iż gender jest pochodną radykalnego feminizmu, złowieszczej i irracjonalnej wersji rewolucji w duchu marksistowskim. Zamiast tego pani Płatek sugeruje, że sam Chrystus był „lewakiem”, gdyż obalał tradycję. To żadna nowość. Wielu pisarzy, zwłaszcza z obozu socjalistycznego (Meunier, Cabet, Proudhon, Considerant, Kautsky, Picard), twierdziło, że Chrystus był reformatorem społecznym i cała Jego nauka ma znaczenie wyłącznie społeczne. Głosili, że społeczna doktryna ewangeliczna jest socjalistyczna, a nawet komunistyczna, a sam Chrystus był rewolucjonistą.

Chrystus nie był jednak ani lewakiem, ani rewolucjonistą, ani anarchistą, jak chciał tego Renan czy Tołstoj. Chrystus jest Odkupicielem człowieka – konkretnego człowieka, a nie sofizmatu, amalgamatu ideologicznej wyobraźni. Chrystus przypomina bardzo wyraźnie, że Bóg stworzył człowieka „mężczyzną i kobietą”, a nie gender, homo, hetero, metro czy queer.

Fakt tak mocnego poparcia strony lewicowej udzielony w tym sporze stronie KUL-owskiej stawia raz jeszcze zasadność pytania o owo poparcie, o promotorów tego kierunku i o jego faktyczny profil.

Ks. prof. Paweł Bortkiewicz TChr
Autor jest etykiem, kierownikiem Zakładu Katolickiej Nauki Społecznej UAM w Poznaniu, wykładowcą w WSKSiM


za:www.naszdziennik.pl (pn)