Witamy serdecznie na stronie internetowej Oddziału Łódzkiego
Katolickiego Stowarzyszenia Dziennikarzy.

Mamy nadzieję, że ułatwimy Państwu docieranie do rzetelnej informacji. Tutaj chcemy prezentować wielkość oraz problemy naszego Kościoła, zagadnienia społeczne, cywilizacyjne, publikacje członków Stowarzyszenia, stanowiska w ważnych kwestiach. Nie będziemy konkurować w informacjach bieżących z innymi portalami (niektóre z nich wskazujemy w odnośnikach), natomiast gorąco zapraszamy do lektury wszystkich tekstów - ich aktualność znacznie przekracza czas prezentacji na stronie głównej. Zachęcamy do korzystania z odnośników: "Publikacje" i "Polecane". Mamy nadzieję na stały rozwój strony dzięki aktywnej współpracy użytkowników. Z góry dziękujemy za materiały, uwagi, propozycje.
Prosimy kierować je na adres: lodz@katolickie.media.pl

Polecane

Muzeum „Pamięć i Tożsamość” im. św. Jana Pawła II w Toruniu odpowiada na zarzuty, jakie stawia mu minister B. Sienkiewicz

Muzeum „Pamięć i Tożsamość” im. św. Jana Pawła II w Toruniu odpowiada na zarzuty, jakie stawia mu minister kultury i dziedzictwa narodowego, Bartłomiej Sienkiewicz. Polityk powiedział o wstrzymaniu środków na funkcjonowanie placówki i wprowadził w błąd, że Muzeum jest projektem biznesowym, za jakim stoi jeden człowiek.

Tymczasem instytucja powstała, by upomnieć się o pamięć historyczną i polską tożsamość.

Dwa miesiące po utworzeniu rządu z resortu kultury popłynęły słowa ministra o tym, że pluralizm służy kulturze i nikt nie będzie pozbawiony prawa do ubiegania się o środki publiczne.

– Będziemy starać się prowadzić politykę w taki sposób (…), aby nie wykluczać z góry żadnego środowiska z udziału w środkach publicznych – powiedział min. Bartłomiej Sienkiewicz.

Tej deklaracji ministra kultury i dziedzictwa narodowego towarzyszy inna, sprzeczna, by odciąć od środków publicznych wybudowane w Toruniu Muzeum „Pamięć i Tożsamość” im. św. Jana Pawła II. Resort chce przyjrzeć się umowie i wprost szuka sposobu na odejście od jej treści. Padają hasła, że środki na kulturę są ograniczone, że nie prawo powinno być w centrum tej dyskusji, ale to, kto stworzył Muzeum.

    – Kościelni biznesmeni nie będą żerować na publicznych pieniądzach na kulturę. Nie ma takiej możliwości – stwierdził minister kultury i dziedzictwa narodowego.

Z ust ministra kultury padło nazwisko założyciela i dyrektora Radia Maryja o. dr.  Tadeusza Rydzyka CSsR. Padło ono jako uzasadnienie dla decyzji o ucięciu finansowania; padło wbrew deklaracjom o tym, że nie będzie wykluczenia; padło, by świadomie wprowadzać w błąd, że to prywatne Muzeum jednego człowieka, a nie Muzeum nas wszystkich – Polaków, dla których św. Jan Paweł II pozostaje drogowskazem.

    – Jeżeli w demokracji miałoby być tak, że ktoś przychodzi do władzy, sprawuje władzę, buduje jakieś instytucje, przychodzi następny i wszystko wycina, bo mu się nie podoba, bo ma inną opcję, to to jest po prostu niszczenie dobra publicznego – wskazał prof. Piotr Gliński, poseł Prawa i Sprawiedliwości, b. wicepremier oraz minister kultury i dziedzictwa narodowego.

B. wicepremier oraz minister kultury i dziedzictwa narodowego, prof. Piotr Gliński, który kierował pracami resortu, gdy zapadła decyzja o budowie Muzeum „Pamięć i Tożsamość”, powiedział, że Bartłomiej Sienkiewicz nie reprezentuje sam siebie, ale reprezentuje państwo. Instytucja, powstająca w Toruniu (już otwarta), to propozycja, która zasługuje na wsparcie, bo przedstawia polską historię poprzez aksjologię największego Polaka w dziejach – dodał gość TV Trwam.

    – Po to budujemy takie instytucje, żeby społeczeństwo było mądrzejsze, bardziej dojrzałe, znajdowało sens życia. (…) Czyli co? Rozbierzemy to Muzeum, które zostało zbudowane? – zastanawiał się prof. Piotr Gliński.

Dyrektor „Muzeum Pamięć i Tożsamość” im św. Jana Pawła II w Toruniu, o. Jan Król CSsR, odrzuca zarzuty ministra kultury i przypomina, że Muzeum nie jest przedsięwzięciem biznesowym, ani nawet kościelnym.

    „Z samej swojej istoty Muzeum jest jednostką organizacyjną nienastawioną na osiąganie zysku, (…) zatem nie ma tu >>żerowania na publicznych pieniądzach na kulturę przez biznesmenów kościelnych<<” – wskazał o. Jan Król CSsR.

Muzeum to upomnienie się o historię, o rolę, jaką odegrał w niej św. Jan Paweł II. To również upomnienie się o narodowych bohaterów oraz o tożsamość polskiego narodu. W oświadczeniu dyrektora placówki czytamy o realizowaniu polskiej racji stanu.

    „Jedynym celem powołania Muzeum „Pamięć i Tożsamość” im. św. Jana Pawła II było niewątpliwie stworzenie miejsca upowszechniania historii, nauki i kultury polskiej jako depozytariusza pamięci o ponad 1000-letniej historii chrześcijańskiej Polski” – zaznaczył dyrektor Muzeum „Pamięć i Tożsamość” im św. Jana Pawła II w Toruniu.

Sposób, w jaki to zrobiono, oparto o współpracę, która jest znana resortowi kultury także w przypadku innych instytucji: współtworzonych z instytucjami prywatnymi, samorządami i diecezjami. Dlatego minister – jak mówi prof. Piotr Gliński – jest odpowiedzialny za powstanie Muzeum.

    – Bo reprezentuje naród jako współwłaściciela tej instytucji, tak jak wiele innych instytucji kultury jest współprowadzona z innym podmiotem, w tym wypadku z Fundacją „Lux Veritatis” – wskazał poseł Prawa i Sprawiedliwości.

Muzeum „Pamięć i Tożsamość” im św. Jana Pawła II w Toruniu zostało oficjalnie otwarte w tym roku. Ukończenia wymaga jeszcze wystawa stała.

za:www.radiomaryja.pl

***

Nie będzie Muzeum Rzezi Wołyńskiej w Chełmie. Sienkiewicz wycofał finansowanie

Decyzją ministra kultury Bartłomieja Sienkiewicza, rozwiązana zostanie umowa finansowa na budowę w Chełmie Muzeum Rzezi Wołyńskiej. Chodzi o 180 mln zł.

 "Kierowane przez Bartłomieja Sienkiewicza Ministerstwo Kultury rozwiązało umowę zawartą pod koniec listopada między ówczesnym szefem resortu Piotrem Glińskim a prezydentem Chełma Jakubem Banaszkiem w sprawie prowadzenia i finansowania Muzeum Pamięci Ofiar Rzezi Wołyńskiej oraz Centrum Prawdy i Pojednania im. Prezydenta Lecha Kaczyńskiego w Chełmie" – poinformowała lubelska "Gazeta Wyborcza".

Jak podaje MKiDN, zachowany musi zostać okres wypowiedzenia, zgodnie z warunkami określonymi w umowie. Oznacza to, że rozwiązanie umowy formalnie odbędzie się z dniem 31 grudnia 2024 roku.

Większość finansowania od rządu

Według ustaleń podjętych przez Piotra Glińskiego, na cel budowy muzeum MKiDN miało przekazać 180 mln zł, a miasto Chełm miało dać od siebie 20 mln.

Pomysł budowy muzeum nie podobały się miejskim radnym KO. – Ten pomysł trudno zaakceptować. Nie można się dogadywać w tak ważnej dla miasta sprawie z ministrem, który za kilka dni opuści swój urząd. To mało poważne – wskazał szef klubu Koalicji Obywatelskiej w chełmskiej radzie miasta Marek Sikora. O budowie Muzeum Pamięci Ofiar Rzezi Wołyńskiej oraz Centrum Prawdy i Pojednania im. Prezydenta Lecha Kaczyńskiego w Chełmie poinformowano pod koniec listopada, gdy działał tzw. dwutygodniowy rząd Mateusza Morawieckiego. Wtedy to Rada Miasta Chełma zaopiniowała projekt uchwały autorstwa prezydenta Jakuba Banaszka w sprawie zmian wieloletniej prognozy finansowej miasta.

 Jak podano, "przedmiotem działania Muzeum jest gromadzenie, przechowywanie, konserwacja i udostępnianie zbiorów w zakresie upamiętnienia wydarzeń związanych z Rzezią Wołyńską oraz upowszechnianie wiedzy o tych wydarzeniach".

O planowanej budowie w Chełmie Muzeum Rzezi Wołyńskiej mówił na początku grudnia premier Donald Tusk. W jego ocenie placówka została powołana "tylko po to, by móc korzystać z publicznych pieniędzy".

za:dorzeczy.pl


***

„Ogień” zakazany! Minister Dziemanowicz-Bąk cenzuruje pamięć o Kurasiu i poucza o historycznej prawdzie

Urząd ds. Kombatantów i Osób Represjonowanych nie będzie mógł już organizować obchodów upamiętniających postać Józefa Kurasia „Ognia”. Decyzję taką podjęła nadzorująca urząd Agnieszka Dziemianowicz-Bąk, minister Rodziny Pracy i Polityki Społecznej. Zasugerowała przy tym „Ogniowi” kolaborowanie z hitlerowcami.

Agnieszka Dziemianowicz-Bąk na X zakomunikowała o swojej decyzji w swoim stylu: Jako ministra nadzorująca Urząd ds. Kombatantów i Osób Represjonowanych poleciłam niezwłoczne zaprzestanie organizowania przez ten urząd wydarzeń upamiętniających Józefa Kurasia “Ognia” oraz Brygady Świętokrzyskiej NSZ. Nie ma i nie będzie mojej zgody na czczenie osób, które dokonały zbrodni na ludności cywilnej czy splamiły mundur kolaboracją z hitlerowcami. Polityka pamięci jest ważna, ale musi opierać się na historycznej prawdzie i pielęgnować wartości, a nie gloryfikować tych, którzy brutalnie je zdeptali.

W szerszym wyjaśnieniu zamieszczonym w serwisie gov.pl, ministerstwo wyjaśniło, że: Od wielu lat podhalańskie środowiska kombatantów Armii Krajowej, mieszkańcy regionu nowotarskiego, społeczność żydowska i słowacka oraz polscy historycy domagali się zaprzestania kultywowania pamięci o „Ogniu” jako niezłomnym bohaterze, wskazując, że dowodzone przez niego oddziały mają na sumieniu mordy na polskiej i słowackiej ludności cywilnej oraz ocalałych z Holocaustu Żydach.

Jak dodano, „Kuraś, dowódca niepodporządkowanego jakiemukolwiek zwierzchnictwu politycznemu oddziału zbrojnego, a także funkcjonariusz Urzędu Bezpieczeństwa, na pewno nie należy do postaci, które powinny być wzorcami dla młodych pokoleń. Tymczasem Urząd ds. Kombatantów i Osób Represjonowanych cyklicznie czcił pamięć o „Ogniu”, organizując m.in. uroczystości upamiętniające rocznicę jego śmierci. W podobny sposób upamiętniano członków Brygady Świętokrzyskiej NSZ, skrajnie prawicowej formacji, która podczas II wojny światowej podjęła współpracę z hitlerowcami”.

Jak czytamy dalej, w ocenie minister „poprzedni rząd swoją polityką historyczną zrównywał autentycznych bohaterów, którzy po II wojnie światowej byli poddawani brutalnym represjom, jak m.in. rotmistrz Pilecki, z osobami o sumieniach obciążonych zbrodniami”. – W naszej narodowej pamięci jest miejsce dla przedstawicieli wszystkich formacji zbrojnych, które walczyły o wolną Polskę. Nie ma jednak zgody na pomniki dla tych, którzy splamili żołnierski mundur czynami niegodnymi, zasługującymi na potępienie – dodała Agnieszka Dziemianowicz-Bąk.

Historycy nie mają wątpliwości, że Kuraś wybrał trudną walkę w podziemiu i partyzantce i zwalczał wrogów niepodległości i kolaborantów bezpieki, niezależnie od ich narodowości. Na Podhalu można wciąż znaleźć potomków współpracowników hitlerowców i UB, którzy zostali zabici przez siły Kurasia. Owszem „Ogień” nie był krystaliczny, doskonały, ale to wydarzenia wojny i okresu powojennego wyniosły go do takiej, a nie innej roli. Zobacz więcej w rozmowie „Ogień” walczył o niepodległą Polskę.

O Kurasiu wiedzę można czerpać m.in. z opracowań Instytutu Pamięci Narodowej, który wydał broszurę „Józef Kuraś „Ogień” i Zgrupowanie Partyzanckie „Błyskawica”.  Warto także pamiętać, że 29 czerwca 1943 Gestapo zamordowało ojca, żonę i 2,5-letniego syna Józefa Kurasia i spaliło jego. To wówczas wykreślany dziś przez minister z pamięci Kuraś, stawiany w szeregu pomiędzy kolaborantami i tymi co splamili mundur, przyjął pseudonim „Ogień”.

IPN publikuje też na swoich stronach biogram „Ognia”: Przed wojną był działaczem ludowym, tak jak jego ojciec. Odbył służbę wojskową w 2. psp w Sanoku, a następnie przez rok w strażnicy KOP. W wojnie 1939 r. walczył w szeregach 1. psp, m.in. pod Birczą, a po jego rozbiciu, nie mogąc przedrzeć się na Węgry, powrócił do rodzinnej wsi. W konspiracji od listopada 1939 r., w SZP i ZWZ. Następnie w szeregach Konfederacji Tatrzańskiej. Od drugiej połowy 1941 r. dowódca kilkuosobowego oddziału dywersyjnego. Dwukrotnie uciekał po aresztowaniu przez Niemców. Po rozbiciu KT w 1942 r. kontynuował działalność dywersyjną. W odwecie okupanci zabili jego ojca, żonę i dwuipółrocznego synka. W połowie 1943 r. objął funkcję szefa Oddziału „Wilk”, podporządkowanego AK. W grudniu 1943 r., kiedy czasowo zastępował dowódcę, oddział został zaskoczony i poniósł straty. WSS wydał na niego wyrok śmierci (później postępowanie umorzono). Związał się z ZP SL „Roch” w Nowym Targu, gdzie jego partyzanci zostali uznani za oddział specjalny LSB (BCh). Współdziałał z polsko-sowieckim oddziałem AL. Po wkroczeniu Armii Czerwonej zaczął działać jawnie.

Zorganizował posterunki MO w powiecie Nowy Targ, a w marcu 1945 r. otrzymał nominację na kierownika PUBP w Nowym Targu. Został też członkiem PPR. Miejscowi komuniści wystąpili przeciwko jego nominacji. W nocy z 12 na 13 IV 1945 r. porzucił służbę w UB i wrócił do działalności podziemnej. Szybko odbudował swój oddział i rozpoczął zwalczanie agend administracji komunistycznej. Pierwszą akcją było rozbicie PUBP w Nowym Targu. Popierał działalność Stanisława Mikołajczyka i PSL. Liczył na wybuch III wojny światowej. Jego Oddział Partyzancki „Błyskawica” działał na terenie całego województwa krakowskiego. Od 1946 r. występował jako zgrupowanie, liczące w szczytowym okresie 500–700 członków, w którym każdy pododdział miał przyporządkowany rejon operowania.

Na przełomie 1946 i 1947 r. zgrupowanie poniosło ciężkie straty w walce z UB i KBW. Zdradzony przez agenta, 21 II 1947 r. otoczony na kwaterze we wsi Ostrowsko k. Nowego Targu – w beznadziejnej sytuacji postrzelił się śmiertelnie. Zmarł następnego dnia w szpitalu w Nowym Targu. Pochowany w nieznanym miejscu.

Skandal, kłamstwo i pomówienie

O komentarz do decyzji Dziemianowicz-Bąk portal niezalezna.pl zwrócił się do byłego dyrektora Muzeum Żołnierzy Wyklętych i Więźniów Politycznych PRL (obecnie zastępcy dyrektora ds. kolekcji) Jacka Pawłowicza.

- Jest to absolutny skandal, kłamstwo i pomówienie. Niech ta Pani pójdzie do szkoły i się nauczy historii Polski i Polaków, a wtedy niech piastuje urząd, na który została powołana

- powiedział nasz rozmówca.

Na uwagę, że pogląd wyrażony przez minister rodziny był i jest wielokrotnie prezentowany przez środowiska lewicowe, których Dziemianowicz-Bąk jest reprezentantką, stwierdził:

„Jak można ze spadkobiercami bolszewików w ogóle dyskutować? Nie ma o czym dyskutować.”

Kim trzeba być, żeby coś takiego robić?

Pytany o możliwe konsekwencje decyzji minister wyraził przekonanie, że "środowiska weteranów i Żołnierzy Wyklętych i wszyscy przyzwoicie Polacy powinni protestować"

- Mam nadzieję, że takie protesty będą. Zresztą już widzę, że się coś w tej kwestii organizuje. To jest absolutny skandal, żeby Kurasia "Ognia" pomawiać o zbrodnie przeciwko ludzkości. Kim trzeba być, żeby coś takiego robić? Ta pani nie wie, jaka jest prawda historyczna, więc niech idzie do szkoły i się troszeczkę poduczy i wtedy będziemy mogli dyskutować. Na razie jest kompletnym ignorantem  - podsumował Jacek Pawłowicz.

za:pch24.pl

***

Kard. Stefan Wyszyński i Jan Paweł II. Kogo jeszcze ministerstwo edukacji wykluczy z kanonu lektur?

Ministerstwo edukacji rozpoczęło wstępny etap konsultacji hucznie zapowiadanego „odchudzenia” podstawy programowej. Propozycje zmian zamieszczono na stronie resortu. W ramach reformy nową twarz ma zyskać lista lektur. Wśród usuniętych pozycji znajdują się chociażby prace niepoprawnych politycznie autorów i wybitnych literatów, odzyskane dla polskiej kultury po czasach cenzury komunistycznej. Ministerstwo chce również na dobre pożegnać się z dziełami Jana Pawła II i kard. Stefana Wyszyńskiego.

Propozycje zmian resort Barbary Nowackiej przedstawił w poniedziałek 12 lutego, rozpoczynając etap „prekonsultacji” długo zapowiadanego projektu ustawy. „Ze względu na planowaną w przyszłości kompleksową reformę programową proponowane obecnie zmiany polegają wyłącznie na ograniczeniu zakresu wymagań określonych w podstawie programowej z 2017 i 2018 r., tak aby od 1 września 2024 r. mogły objąć wszystkich uczniów począwszy od klasy IV szkoły podstawowej, aż do szkół ponadpodstawowych wszystkich typów (lo, tech., bs I i bs II) oraz nie skutkowały koniecznością wymiany podręczników szkolnych”, czytamy w komunikacie MEN.

Choć na podstawie dokumentów resortu nie sposób mówić o znaczącym przemodelowaniu spisu lektur, to zmiany wydają się symptomatyczne. Z wykazu obowiązkowych krótszych utworów dla klas IV-VI znikną dwie przypowieści ewangeliczne. Dotychczas uczniowie omawiali podczas zajęć te „O siewcy”, „O pannach roztropnych”, „O talentach” i „O miłosiernym Samarytaninie”  – ministerstwo proponuje rezygnację z przedstawienia uczniom pierwszych dwóch.

Uczniowie klas od IV do VI nie będą już musieli zapoznawać się z wierszami Władysława Bełzy, autora słynnego „Katechizmu polskiego dziecka”. Zamiast całości „W pustyni i w puszczy” Henryka Sienkiewicza obowiązywać ma jedynie znajomość fragmentów tego klasyka. Z lektur przewidzianych dla wyższych roczników zniknąć ma więcej treści. Uczniowie nie będą zapoznawać się z „Redutą Ordona” Adama Mickiewicza. Klasy VI i VIII nie będą również czytać całego „Pana Tadeusza”, a jedynie fragmenty epopei narodowej. Wyższe roczniki podstawówki mają również odłożyć na półki prace Jarosława Marka Rymkiewicza. W końcu pisarz ten pozostawał zaangażowany politycznie i nie należał do sympatyków obecnego obozu władzy.

Z proponowanych lektur uzupełniających dla podstawówek znikną „Topsy i Lupus” Zofii Kossak-Szczuckiej. Natomiast „Quo vadis” Henryka Sienkiewicza otrzyma status dzieła nieobowiązkowego. Resort proponuje usunięcie części książek również z kanonów licealnych. Ze spisu pozycji przewidzianych dla kursu podstawowego języka polskiego zniknie fragment „Legendy o św. Aleksym”, „Kronika polska” Galla Anonima, poezja religijna i sielanki Franciszka Karpińskiego, fragmenty „Pamiętników” Jana Chryzostoma Paska. Ministerstwo chce wykluczyć także ze zbioru obowiązkowych lektur „Drogę donikąd” antykomunistycznego pisarza Józefa Mackiewicza. We fragmentach, a nie w pełnej objętości, omawiany będzie „Inny świat” Gustawa Herlinga-Grudzińskiego.

Na „rozszerzenie” przeniesione zostanie omówienie „Nie-Boskiej Komedii” Zygmunta Krasińskiego, fragmentów „Odysei”, a także „Boskiej Komedii” Dantego czy „Traktatu moralnego” Jarosława Marka Rymkiewicza. Na dobre zaś z kanonu znikną omawiane dawniej przez kandydatów do matury rozszerzonej „Chmury” Arystofanesa i fragmenty „Eneidy” Wergiliusza. Nie znajdzie się również miejsce na omówienie fragmentów klasyki myśli chrześcijańskiej. Uczniowie nie będą musieli czytać nawet wyimków z „Wyznań” Św. Augustyna ani „Summy teologicznej” św. Tomasza z Akwinu.

Wyraźne motywacje światopoglądowe dostrzegamy również w proponowanym kształcie listy lektur uzupełniających dla licealistów. Mają z niej zniknąć „Błogosławiona wina” Zofii Kossak- Szczuckiej, „Zapiski więzienne” kard. Stefana Wyszyńskiego czy „Przekroczyć próg nadziei” oraz „Fides et ratio” Jana Pawła II. Prymasa Polski i papieża Polaka ministerstwo chce zresztą wykluczyć na dobre ze zbioru zalecanych dodatkowych pozycji. Z listy rekomendowanych książek skreślone mają zostać „Tryptyk rzymski” oraz fragmenty „Pamięci i tożsamości” Karola Wojtyły, jak również książka Pawła Zuchniewicza „Ojciec wolnych ludzi. Opowieść o Prymasie Wyszyńskim”.

za:bialykruk.pl


***
Niemcy: Publiczny nadawca krytykuje firmy, które reklamują się w TV Republika

Portal niemieckiego nadawcy publicznego ARD zdecydowanie negatywnie ocenił reklamowanie się przez rodzime firmy na antenie TV Republika.

 Odkąd nowa ekipa rządząca dokonała przejęcia mediów publicznych, oglądalność TV Republiki znacznie wzrosła. Dla przykładu Serwis "Dzisiaj" w porównaniu do ubiegłego roku zanotował 37-krotny wzrost oglądalności.

Zmiany w popularności stacji wiążą się ze wzrostem wpływów z reklam. Po fali bojkotu, jaka spotkała stację w konsekwencji wypowiedzi Jana Pietrzaka i Marka Króla, stacja wciąż emituje m.in. reklamy niemieckich przedsiębiorstw. To nie podoba się portalowi niemieckiej publicznej telewizji ARD, tagesschau.de. Dziennikarze redakcji krytykują rodzimych przedsiębiorców za, jak to ujmują, finansowanie resentymentu wobec Niemiec.

Reklamy niemieckich firm

Jak podaje portal, na antenie TV Republiki reklamują się m.in. Lidl i Tchibo. Co więcej, ich spoty są często wyświetlane przed programem, w którym prowadzący dokonuje przeglądu niemieckiej prasy, "programem poświęconym właśnie niemieckim doniesieniom na temat Polski ze złośliwymi komentarzami i frakturą".

"Niemcy jako wróg i niemieckie firmy jako klienci reklamowi – nikomu w TV Republika to nie przeszkadza" – pisze autor komentarza.

Dziennikarz skontaktował się z wymienionymi wyżej firmami z pytaniem o dalsze reklamowanie się w polskiej stacji. Lidl odpowiedział, że "reklamuje się u wszystkich nadawców i firm medialnych, które można wykorzystać do dotarcia do klientów". Sieć sklepów dodała, że sprzeciwia się "wszelkim formom nienawiści, dyskryminacji lub marginalizacji". Zapowiedziała także, że będzie monitorowała rozwój stacji.

 Z kolei Tchibo wskazało, że umowa reklamowa z TV Republika wkrótce się kończy i nie zostanie przedłużona.

"Tymczasem TV Republika przygotowuje się do nadchodzących wyborów regionalnych w Polsce – jak zwykle z resentymentami, finansowanymi, finansowanymi również z Niemiec" – konkluduje autor.

za:dorzeczy.pl

***

CMWP SDP reaguje na skandaliczne działania Sienkiewicza. "Brutalne niszczenie pluralizmu mediów"

15 lutego 2024 r. minister kultury i dziedzictwa narodowego, Bartłomiej Sienkiewicz, po raz kolejny postanowił nie wpuścić na konferencję prasową dziennikarzy Telewizji Republika. Sprzeciw wobec takich praktyk wyraziło Centrum Monitoringu Wolności Prasy Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich. "Brak zgody na uczestnictwo TV Republika w publicznych wydarzeniach organizowanych przez urzędujących ministrów należy traktować jako szykanę wobec tych mediów, które przedstawiają krytyczne wobec rządu analizy i opinie" - czytamy w oświadczeniu CMWP SDP.

Przedstawiciele nowego rządu konsekwentnie starają się jak tylko mogą unikać niewygodnych pytań i nie wpuszczają na organizowane w ministerstwach konferencje prasowej Telewizji Republika. Jako pierwszy "szlak przetarł" Bartłomiej Sienkiewicz, minister kultury odpowiedzialny za przejęcie mediów publicznych, 22 stycznia. Tydzień później - jego śladem poszedł minister sprawiedliwości, Adam Bodnar.

W związku z takimi działaniami, mogącymi stanowić przykład tłumienia krytyki prasowej, wyjaśnień od ministrów zażądał m.in Rzecznik Praw Obywatelskich.

Przedstawiciele nowego rządu konsekwentnie starają się jak tylko mogą unikać niewygodnych pytań i nie wpuszczają na organizowane w ministerstwach konferencje prasowej Telewizji Republika. Jako pierwszy "szlak przetarł" Bartłomiej Sienkiewicz, minister kultury odpowiedzialny za przejęcie mediów publicznych, 22 stycznia. Tydzień później - jego śladem poszedł minister sprawiedliwości, Adam Bodnar.

W związku z takimi działaniami, mogącymi stanowić przykład tłumienia krytyki prasowej, wyjaśnień od ministrów zażądał m.in Rzecznik Praw Obywatelskich.
15 lutego Sienkiewicz ponownie nie dopuścił dziennikarzy Telewizji Republika do udziału w konferencji prasowej w ministerstwie, pomimo dopełnienia wszelkich formalności. Co więcej, podczas konferencji zaatakował stację, zarzucając jej nielegalne działania. Redaktor naczelny stacji, Tomasz Sakiewicz, zapowiedział kroki prawne w tej sprawie.

Wobec ponownego niedopuszczenia dziennikarzy TV Republika do wypełniania swoich obowiązków, sprzeciw wyraziło Centrum Monitoringu Wolności Prasy Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich.

"Reporter Telewizji Republika Michał Gwardyński i jego ekipa telewizyjna jako jedyni nie zostali wpuszczeni do budynku ministerstwa i nie mogli uczestniczyć w konferencji. To skandaliczne wydarzenie, które nie ma prawa zdarzyć się w demokratycznym państwie. W kontekście tej odmowy szczególnie wymowne jest to, iż obecnie TV Republika jest jedyną z niewielu stacji telewizyjnych, która na żywo relacjonuje bezprawne i kontrowersyjne działania rządu Donalda Tuska" - pisze w oświadczeniu Centrum.

    "Brak zgody na uczestnictwo TV Republika w publicznych wydarzeniach organizowanych przez urzędujących ministrów należy traktować jako szykanę wobec tych mediów, które przedstawiają krytyczne wobec rządu analizy i opinie. Jest to brutalne niszczenie pluralizmu i zasady wolności słowa w naszym kraju" – dodano.

CMWP jako "niedopuszczalne i skandaliczne" określił "publiczne szkalowanie dziennikarzy i pracowników TV Republika" przez Sienkiewicza, a takie działanie nazwano "wyjątkowo jaskrawym naruszeniem zasady wolności słowa".

CMWP SDP podkreśla, iż w ten sposób "przedstawiciele obecnego rządu Donalda Tuska naruszają konstytucyjną zasadę wolności słowa demokratycznego państwa, która to obejmuje nie tylko wolność wyrażania swoich poglądów, ale także pozyskiwania  i rozpowszechniania informacji. Zarówno na gruncie prawa krajowego jak i międzynarodowego wolność słowa i prasy stanowią podstawowe swobody i wartości, do których ochrony obowiązane są zarówno instytucje państwowe oraz inne organizacje działające w przestrzeni publicznej".

Centrum zapowiedziało gotowość do wsparcia TV Republika w przypadku wejścia stacji na drogę prawną przeciwko ministrowi kultury.

za:niezalezna.pl


***

Publikujemy apel do minister Nowackiej

W związku z zapowiedziami Ministerstwa Edukacji Narodowej dotyczącymi znaczącego okrojenia podstawy programowej, w tym w dziedzinie historii, Stowarzyszenie “Wspólnota i Pamięć” naszego redakcyjnego kolegi Pawła Zdziarskiego wystosowało apel do władz resortu o zachowanie w podstawie tematyki związanej z ukraińskim ludobójstwem na Wołyniu i w Małopolsce Wschodniej. Poniżej publikujemy treść całego apelu. Przypominamy również, że do 19 lutego na tej stronie zgłosić można własne uwagi do proponowanych przez Ministerstwo zmian.

Szanowna Pani Minister!

Z ogromnym niepokojem przyjęliśmy propozycje zmian w podstawie programowej dotyczących nauki historii, które zostały opublikowane 12 lutego b.r. na stronie internetowej Ministerstwa Edukacji Narodowej, w związku z rozpoczętymi prekonsultacjami. Naszą szczególną uwagę zwróciła zmiana zakładająca wykreślenie zwrotu „ludobójstwa ludności polskiej na Wołyniu i w Małopolsce Wschodniej”, znajdująca się w części „XLVIII. Polska pod okupacją niemiecką i sowiecką”.

Jako organizacje i osoby zajmujące się upamiętnieniem ofiar ludobójstwa dokonanego przez ukraińskich nacjonalistów na obywatelach II RP stanowczo protestujemy przeciwko powyższej zmianie. Od szkoły oczekujemy nauczania prawdy, również tej trudnej i bolesnej. Tylko w ten sposób jesteśmy w stanie pomóc w prawidłowym rozwoju młodych pokoleń Polaków. Wiedza o ludobójstwie na Wołyniu i w Małopolsce Wschodniej jest niezwykle potrzebna, aby zrozumieć kontekst wielu innych wydarzeń podczas II wojny światowej i w okresie powojennym. Wśród nas żyją świadkowie ludobójstwa oraz potomkowie, krewni i przyjaciele ofiar. Rodziny wielu Polaków wywodzą się z dawnych Kresów Rzeczypospolitej. Przez lata walczyli o tą prawdę. Dziś, gdy są już u kresu swych dni, jest to dla nich niezrozumiały i niezwykle dotkliwy cios.

W lipcu ubiegłego roku, gdy obchodziliśmy 80. rocznicę ludobójstwa, poprzez specjalną uchwałę parlamentarną wszystkie ugrupowania polityczne składały im podziękowania za ogromny trud w ich dążeniu do upamiętnienia poległych i nazwania zbrodni po imieniu. Obecne działania są w naszej ocenie zaprzeczeniem tej uchwały. Polski Parlament wsłuchując się w głos ekspertów i naocznych świadków uchwalił w 2016 r. 11 lipca Narodowym Dzień Pamięci Ofiar Ludobójstwa dokonanego przez ukraińskich nacjonalistów na obywatelach II Rzeczypospolitej Polskiej. Kresowianie upominali się o tę pamięć od 1989 r., a warto zwrócić uwagę, że w okresie komunistycznym była ona poddana cenzurze.

Wykreślenie tej tematyki z podstawy programowej to usuwanie naszego narodowego dziedzictwa. Oznacza ono również podawanie uczniom zakłamanego obrazu historycznych relacji polsko-ukraińskich. Zwracamy uwagę, że nauczanie o „konflikcie polsko-ukraińskim na Wołyniu i w Małopolsce Wschodniej” wpisuje się w fałszywą narrację o „bratobójczych walkach”, gdzie występują dwie równorzędne strony konfliktu. Tymczasem w latach 1939 -1947 nacjonaliści ukraińscy dokonali ludobójstwa na bezbronnej ludności polskiej i obywatelach II RP innej narodowości, w tym Żydach i Ormianach, a także ukraińskich Sprawiedliwych, którzy nie godzili się na zbrodnicze działania OUN-UPA. Aby współczesne relacje polsko- ukraińskie były naprawdę dobre, muszą być budowane na prawdzie, o co przez wiele lat zabiegał zmarły niedawno śp. ks. Tadeusz Isakowicz-Zaleski, Kapelan Kresowian i nasz duchowy przywódca.

Szanowna Pani Minister, mamy nadzieję, że przychyli się Pani do naszej prośby i pozostawi w dotychczasowym kształcie prawidłowy opis historii odnoszący się do historii Kresów Południowo Wschodnich II RP. Jako organizacje, które od lat zajmują się tą tematyką, chcielibyśmy uprzejmie zapytać: na jakiej podstawie zakwestionowane zostało słowo ludobójstwo?

Nie jest to jedyna zmiana, która budzi nasz niepokój i sprzeciw. Wśród propozycji jest również wykreślenie z podstawy programowej zbrodni dokonanej w Ponarach na ludności polskiej i żydowskiej przez litewskich kolaborantów w służbie III Rzeszy. Okrojona jest również tematyka sowieckiej zbrodni w Katyniu (wykreślono zapis o Miednoje i Charkowie).

Jako polscy patrioci jesteśmy również zaniepokojeni rezygnacją z nauczania o tak wielkich i heroicznych postaciach jak rotmistrz Witold Pilecki, Danuta Siedzikówka ps. „Inka”, płk. Łukasz Ciepliński, św. Maksymilian Kolbe czy Rodzina Ulmów. W propozycjach zostały pominięte również ważne wątki z okresu okupacji niemieckiej, takie jak m.in. obóz dziecięcy w Łodzi czy eugenika w ideologii nazistowskiej. Z kolei w przypadku oporu wobec komunizmu w Polsce usunięto wątek dotyczący „żołnierzy niezłomnych”, a także roli Kościoła katolickiego i znaczenia emigracji.

Te i inne przykłady dają nam podstawy, aby twierdzić, że polscy uczniowie nie dowiedzą się z podstawy programowej wielu informacji kluczowych dla zrozumienia najnowszej historii Polski. Dlatego zwracamy się z apelem do Pani Minister o zaniechanie tych zmian dla dobra uczniów i przyszłości Polaków. Jak pisał św. Jan Paweł II, „naród, który traci pamięć, traci swą tożsamość”. To sprawa, do której powinniśmy podejść ponad wszelkimi podziałami.

Z wyrazami szacunku,

Paweł Zdziarski
prezes Stowarzyszenia „Wspólnota i Pamięć”

dr Michał Siekierka
wiceprezes Stowarzyszenia Upamiętnienia Ofiar Zbrodni Ukraińskich Nacjonalistów we
Wrocławiu

za:afirmacja.info

***

Miasta na własność. Tak prezydenci z PO wykorzystują miejskie spółki w kampanii wyborczej

Po niemal całej kadencji, prezydent Warszawy chwali się w ramach kampanii wyborczej, że odwiedził już prawie wszystkie dzielnice miasta. Ubiegający się o reelekcję Rafał Trzaskowski może liczyć na przychylność samorządowych spółek. Jego materiały wyborcze oglądają warszawiacy, podróżujący autobusem lub tramwajem. Chody w swoim mieście ma też prezydent Hanna Zdanowska.

7 kwietnia Polacy wybiorą swoich przedstawicieli w małych ojczyznach. Niecałe dwa miesiące przed wyborami samorządowymi na dobre rozkręcają się kampanie polityków.

Spośród polskich miast, największym zainteresowaniem niezmiennie cieszą się kandydaci na fotel stołecznego prezydenta. Udział zapowiadają m.in. Tobiasz Bocheński z Prawa i Sprawiedliwości, Małgorzata Biejat z Lewicy czy obecny prezydent miasta Rafał Trzaskowski.

Ten ostatni ma z górki, gdy idzie o kampanię wyborczą. Co niezgodne z Kodeksem wyborczym, może liczyć na przychylność miejskich spółek. Agitacyjne materiały wyświetlają się warszawiakom w komunikacji miejskiej.

„Na ekranach będących własnością miasta leci zrobiona za pieniądze miasta propaganda prezydenta miasta, w której chwali się że … odwiedził przez całą kadencję wszystkie dzielnice” - kpi z Trzaskowskiego aktywista Jan Mencwel.

Lider Razem Adrian Zandberg pisze zaś: „nie, to nie reklamy komitetu wyborczego PO. To "ogłoszenia" w tramwajach/autobusach. Czy to jest fair?”.

Cała Łódź dla Zdanowskiej

Prezydent Łodzi poszła jeszcze dalej. Hanna Zdanowska, ogłaszając we wtorek swój start w wyborach na prezydenta Łodzi, wykorzystała do tego spółki miejskie i jednostki Urzędu Miasta Łodzi. Na wielu oficjalnych facebookowych profilach łódzkich spółek pojawiły się posty informujące o ponownym starcie w wyborach prezydent miasta. Na oficjalnych profilach m.in. łódzkiego Zoo, Aquaparku Fala, MPK-Łódź, MPO Łódź, ZWiK w Łodzi, Łódzkiego Centrum Wydarzeń, czy oficjalnym fanpage'u Łodzi umieszczono również nagranie wideo z prezydent Zdanowską zapowiadającą swój start w kwietniowych wyborach.

"To ona uwierzyła w ten projekt jako pierwsza! Bez Hanny Zdanowskiej nie powstałoby Orientarium - obecnie jedna z największych atrakcji turystycznych w Polsce, nie byłoby też nowoczesnej motylarni, remontów wybiegów i wieloletniej strategii rozwoju ogrodu. Dziękujemy! Liczymy na dalsze wsparcie kolejnych, nowatorskich projektów!" - czytamy w poście na profilu łódzkiego Zoo.

Z kolei Aquapark podziękował za możliwość wybudowania wielu atrakcji i wyraził nadzieję na kontynuację wsparcia dla kolejnych innowacyjnych projektów.

za:niezalezna.pl

Copyright © 2017. All Rights Reserved.