Witamy serdecznie na stronie internetowej Oddziału Łódzkiego
Katolickiego Stowarzyszenia Dziennikarzy.

Mamy nadzieję, że ułatwimy Państwu docieranie do rzetelnej informacji. Tutaj chcemy prezentować wielkość oraz problemy naszego Kościoła, zagadnienia społeczne, cywilizacyjne, publikacje członków Stowarzyszenia, stanowiska w ważnych kwestiach. Nie będziemy konkurować w informacjach bieżących z innymi portalami (niektóre z nich wskazujemy w odnośnikach), natomiast gorąco zapraszamy do lektury wszystkich tekstów - ich aktualność znacznie przekracza czas prezentacji na stronie głównej. Zachęcamy do korzystania z odnośników: "Publikacje" i "Polecane". Mamy nadzieję na stały rozwój strony dzięki aktywnej współpracy użytkowników. Z góry dziękujemy za materiały, uwagi, propozycje.
Prosimy kierować je na adres: lodz@katolickie.media.pl

Polecane

Irlandczycy obronili rodzinę wbrew całemu establishmentowi

Proces dechrystianizacji trwa, ale piątkowe głosowanie stanowi cezurę. To koniec dekady liberalnych reform, które obejmowały nie tylko przedefiniowanie małżeństwa w 2015 r., otwarcie na pary homoseksualne i legalizację aborcji w 2018 r., ale cały szereg ustaw i decyzji politycznych – podkreśla Angelo Bottone, jeden z liderów ruchu, który doprowadził do pomyślnego dla rodziny wyniku referendum w Irlandii.

Wbrew sondażom i postawie wszystkich znaczących irlandzkich partii politycznych oraz wielkich mediów, mieszkańcy Zielonej Wyspy sprzeciwili się w powszechnym głosowaniu usunięciu z Konstytucji zapisów o prawie kobiety do pozostawania w domu celem opieki nad rodziną oraz o szczególnym statusie rodziny, wbrew zamiarom zrównania jej z konkubinatami i związkami dewiacyjnymi.   

„W zamierzeniu szefa irlandzkiego rządu Leo Erica Varadkara miał to być sposób na huczne uczczenie 8 marca” – pisze o referendum włoski publicysta katolicki Paolo Gulisano. „W rzeczywistości okazało się swego rodzaju przygotowaniem do wspomnienia świętego Patryka, patrona kraju” – dodaje.

Według zamierzeń stronników rewolucji zmierzającej do zupełnego zateizowania niegdyś silnie katolickiego kraju, mieszkańcy w sile 67,7 procent sprzeciwili się uznaniu za rodzinę „małżeństwa oraz trwałych związków”. Jeszcze więcej osób, bo aż trzy czwarte uczestników wsparło prawo do pozostawania kobiet w domu, celem opieki nad dziećmi. Ten konstytucyjny przepis niesie za sobą między innymi wypłacanie matkom przez władze publiczne świadczeń pieniężnych.

„Wynikiem referendum było – absolutnie nieoczekiwane i zaskakujące – miażdżące zwycięstwo nie. Niemal szokujący wynik, nawet na poziomie międzynarodowym” – ocenia Gulisano. Rozmawiał on dla portalu La Nuova Bussola Quotidiana z Angelo Bottonem, irlandzkim filozofem włoskiego pochodzenia, a zarazem działaczem organizacji prorodzinnych i liderem referendalnego komitetu społecznego „Nie”. Przyznał on między innymi, że nie spodziewał się aż takiego sukcesu. Sondaże z niedzieli poprzedzającej głosowanie wskazywały bowiem – czy też raczej myląco sugerowały – że zaledwie co czwarty Irlandczyk stanie w obronie rodziny, zaś nieco więcej niż co trzeci waha się co do swojej decyzji.

Według Bottone, o zwycięstwie zadecydowały finiszowe dni kampanii, w tym ostatnie debaty.

– Odsetek „nie” w drugim pytaniu (74,4 procent) jest najwyższy w historii referendów, natomiast w przypadku pytania pierwszego odsetek ten uzyskał trzeci najwyższy rezultat (67,7 proc.). Innymi słowy, nigdy wcześniej ludzie nie określili się tak wyraźnie, jak tym razem – wskazał rozmówca LNBQ.

„Jak zawsze wystąpiliście przeciwko wszystkim: prasie głównego nurtu i prawie wszystkim partiom z wyjątkiem Aontù, małej formacji, która oderwała się od Sinn Fein właśnie z powodu radykalnej sekularyzacji historycznej formacji nacjonalistycznej” – podkreślał włoski dziennikarz.

– To prawda, a to czyni wynik jeszcze bardziej znaczącym. Wszystkie partie – rząd i opozycja – poparły głosowanie na „tak” w obydwu pytaniach. Aontù, jedyna partia przeciwna zmianom, ma tylko jednego przedstawiciela wybieranego w parlamencie i, w przeciwieństwie do pozostałych, nie otrzymuje środków publicznych, ponieważ nie przekroczyła niezbędnego progu. To była naprawdę walka Dawida z Goliatem. Tym bardziej, że kampanię na „Tak” prowadziło kilka organizacji non-profit, w dużym stopniu finansowanych przez państwo. Po naszej stronie były małe grupy o inspiracji chrześcijańskiej i kilku niezależnych senatorów – wszyscy ożywieni dobrą wolą, ale dysponującymi ograniczonymi zasobami – przyznał Bottone.

Jak zaznaczył, w kampanii po stronie opcji „nie” opowiedziały się także niektóre radykalne organizacje feministyczne. Ich sprzeciw wzbudził głównie fakt, że nowy zapis likwidujący wsparcie państwa dla opieki domowej, usuwał z Konstytucji określenia „matka” i „kobieta”, w duchu ideologii gender.

„Rząd wybrał Światowy Dzień Kobiet jako symboliczną datę, próbując łatwiej pominąć te dwie kwestie, a zamiast tego stało się odwrotnie. 8 marca zostanie zapamiętany jako dzień, w którym Irlandczycy nie wykreślili kobiet ze swojej Konstytucji” – podkreślił Gulisano. Spytał też o powody, dla których spośród organizacji religijnych w obronie rodziny stanęły jedynie Kościół oraz protestancka wspólnota prezbiteriańska. Anglikanie, muzułmanie i żydzi pozostali natomiast po przeciwnej stronie – czyżby z powodu tak zwanej poprawności politycznej?

– Biskupi katoliccy napisali piękny list wyjaśniający konsekwencje obu propozycji. Prezbiterianie jako jedyni spośród wyznań protestanckich publicznie sprzeciwili się. Nic nie wskazywało na takie głosowanie ze strony organizacji islamskich, ale powiedziałbym, że stało się tak z konkretnego powodu. Pierwsze pytanie miało na celu zrównanie „trwałych związków” z małżeństwem i w ten sposób umożliwiłoby prawne uznanie [nieformalnych] związków poligamicznych. Małżeństwo poligamiczne, akceptowane przez muzułmanów, pozostałoby nielegalne, ponieważ Konstytucja wyraźnie przewiduje tylko dwoje małżonków. Jednakże przyjazd i wspólne zamieszkanie w Irlandii nie jest nielegalne dla muzułmanina, który wziął śluby za granicą i ma więcej niż jedną żonę. Jednym ze skutków zmiany konstytucji byłoby zrównanie rodzin poligamicznych z rodzinami opartymi na małżeństwie. Nic więc dziwnego, że muzułmanie nie byli temu przeciwni – wskazał Bottone.

Kolejne pytanie dotyczyło tego, jak obrońcom normalności udało się rozstrzygnąć głosowanie pomimo tak niekorzystnej konfiguracji polityczno-medialnej. Otóż z braku finansów na efektowną kampanię środowiska prorodzinne skupiły się na debatach w radiu i telewizji. Kluczowym wydarzeniem była tu wtorkowa dyskusja w telewizji publicznej. Uczestniczyła w niej Maria Steen z Iona Institute, katoliczka, matka pięciorga dzieci, architekt i prawnik, bardzo zaangażowana w kampanii antyaborcyjnej z 2018 roku. Naprzeciw niej stanął Michael Martin, wicepremier i lider większościowej partii Fianna Fail.

– Trudno jest określić ilościowo skuteczność tych debat, ale biorąc pod uwagę wyniki, nie ma wątpliwości, że udział Marii Steen był skuteczny – ocenił lider inicjatywy „Nie”.

W tym miejscu Gulisano zwrócił uwagę, że rezultat głosowania oznacza siarczysty policzek wymierzony przez Irlandczyków partiom establishmentu, także tym postrzeganym jako prawicowe, lecz faktycznie odległym od oczekiwań patriotycznej i tradycyjnej części narodu.

– Było to trzęsienie ziemi, które dotknęło całą klasę polityczną. Ludzie poszli dokładnie w przeciwnym kierunku niż partie. Nie było to tylko głosowanie antyrządowe, biorąc pod uwagę, że zmiany popierała także opozycja. Dystans między rzeczywistością, pomiędzy ludźmi, a ich polityczną reprezentacją, a raczej brakiem politycznej reprezentacji, nie mógłby być bardziej wyraźny. Było to głosowanie całkowicie antysystemowe, czego komentatorzy się nie spodziewali – powiedział Bottone.

Czy zatem można patrzeć na ugrupowanie Aontù z uzasadnioną nadzieją?

– W tej chwili jest ona jeszcze niewielka, ale stanowi jedyną alternatywę dla dominującej pojedynczej myśli – ocenił rozmówca włoskiego portalu. – Kampania referendalna zapewniła dużą rozpoznawalność ich liderowi Peadarowi Tóibínowi i biorąc pod uwagę niezwykłe wyniki, jestem przekonany, że partia również na tym skorzysta – stwierdził.

„Czy wynik referendum może być hamulcem, którym Irlandczycy chcieli powstrzymać dechrystianizacyjny trend ostatnich lat?” – dociekał Gulisano.  

– Byłbym ostrożny w wyciąganiu takich wniosków. Proces dechrystianizacji trwa, ale piątkowe głosowanie stanowi cezurę. To koniec dekady liberalnych reform, które obejmowały nie tylko przedefiniowanie małżeństwa w 2015 roku, otwarcie na pary homoseksualne i legalizację aborcji w 2018 roku, ale cały szereg ustaw i decyzji politycznych – brzmiała odpowiedź.

– Niedawno komisja parlamentarna zaproponowała legalizację eutanazji. Wydaje się, że irlandzka klasa polityczna – jakby chcąc zrekompensować poczucie niższości wynikające z „nadmiernie religijnej przeszłości” – robi wszystko, aby w drażliwych kwestiach prezentować się jak najbardziej antychrześcijańsko. Wynik referendów zdecydowanie wskazuje inny kierunek. Ludzie, przynajmniej tym razem, powiedzieli „nie” – dodał filozof.

Bottone wskazał, że na Zielonej Wyspie nie ma obecnie żadnej partii o wyraźnej inspiracji katolickiej. Wprawdzie niektórzy politycy wyznają publicznie swoją wiarę, a nastroje religijne są nadal powszechnie obecne, ale nie ma to żadnego przełożenia na propozycję polityczną. – Wczoraj wieczorem podczas świętowania zastanawialiśmy się, jak wykorzystać ten sukces. Jest nad czym się zastanawiać, ale na razie cieszmy się tym pięknym zwycięstwem – podsumował prof. Bottone.

za:pch24.pl

***

Gazeta Wyborcza zareagowała na referendum w Irlandii. Demokracja już im się nie podoba

Pracownicy Gazety Wyborczej nie spodobały się wyniki referendum konstytucyjnego w Irlandii. Jej zdaniem są dowodem na to, że w Polsce nie powinno być referendum w sprawie zabijania dzieci.

Jak informowaliśmy wcześniej, 8 marca w Irlandii odbyło się kolejne referendum konstytucyjne. Rząd chciał usunąć z konstytucji „przestarzałe” i „seksistowskie” zapisy o tym, że kobieta, która opiekuje się dziećmi, odgrywa istotną rolę w dobrobycie społeczeństwa i państwo powinno dbać, by nie była zmuszona do pracy zarobkowej. Chcieli też rozszerzyć definicję rodziny, by obejmowała oprócz małżeństw także osoby w „trwałych związkach”. Mimo sondaży, które pokazywały zwycięstwo zwolenników tych zmian, i poparcia niemal całej klasy politycznej, większość Irlandczyków odrzuciła te poprawki.

W artykule „To, co zdarzyło się w Irlandii, pokazuje, dlaczego w Polsce nie powinno odbyć się referendum aborcyjne”, opublikowanym przez należący do Wyborczej portal Wysokie Obcasy, autorka Dominika Wantuch obwinia o ten wynik kampanię przed referendum. Przypomina, że Irlandczycy w przeszłości liberalizowali konstytucję, wprowadzając do niej w referendach np. prawo do małżeństw homoseksualnych czy aborcji. Tym razem jednak rząd i eksperci twierdzą, że ten wynik miał miejsce, bo „rząd i środowiska „na tak” spartaczyły kampanię” i nie wyjaśniły dostatecznie dobrze, na czym polegają te zmiany.

Zdaniem Wantuch wyniki tego referendum są kolejnym dowodem na to, że w Polsce nie powinno się odbyć proponowane przez Hołownię referendum w sprawie legalizacji aborcji. Jej zdaniem obywatele nie powinni mieć prawa wypowiedzieć się w tak ważnej sprawie, bowiem „jeśli w Irlandii, gdzie zmiany popierały niemal wszystkie frakcje parlamentarne, a przeciwny był tylko kościół katolicki, nie poprowadzono jasnej, rzetelnej kampanii i nie rozwiano wątpliwości, to jak możemy oczekiwać, że w podzielonym polskim parlamencie, w którym nawet w koalicji rządzącej nie ma zgody, będzie rzetelna, merytoryczna debata na temat aborcji?”.

Autorka twierdzi także, że w Polsce nie ma tradycji referendalnych, a tylko w jednym z pięciu udało się uzyskać wymagane 50% głosów. Zauważa, że w Irlandii, w której referenda są znacznie częstsze, w głosowaniu wzięło udział niewiele ponad 40% wyborców. Zauważa także, że w referendum łatwo manipulować pytaniami, a samo ich przygotowanie budziłoby ogromne spory.

Cały tekst podszyty jest obawą, że Polacy zagłosowaliby w ewentualnym referendum aborcyjnym nie tak, jak życzyłyby sobie lewicowe „elity” – mimo ich twierdzeń, że większość Polaków popiera legalizację zabijania dzieci. „Dziś, te pytania, w obliczu klęski referendum w Irlandii, stają się jeszcze bardziej zasadne. Podobnie jak wątpliwości, czy referendum aborcyjne miałoby w ogóle jakiś sens i szanse na powodzenie” – kończy swój tekst Wantuch.

za:stefczyk.info

***
GW...
No,tak - pan każe-sługa musi.
Smutny los zwiedzionych.
Jeżeli się nie opamiętają.
Póki czas.
Tu...
k

Copyright © 2017. All Rights Reserved.