Witamy serdecznie na stronie internetowej Oddziału Łódzkiego
Katolickiego Stowarzyszenia Dziennikarzy.

Mamy nadzieję, że ułatwimy Państwu docieranie do rzetelnej informacji. Tutaj chcemy prezentować wielkość oraz problemy naszego Kościoła, zagadnienia społeczne, cywilizacyjne, publikacje członków Stowarzyszenia, stanowiska w ważnych kwestiach. Nie będziemy konkurować w informacjach bieżących z innymi portalami (niektóre z nich wskazujemy w odnośnikach), natomiast gorąco zapraszamy do lektury wszystkich tekstów - ich aktualność znacznie przekracza czas prezentacji na stronie głównej. Zachęcamy do korzystania z odnośników: "Publikacje" i "Polecane". Mamy nadzieję na stały rozwój strony dzięki aktywnej współpracy użytkowników. Z góry dziękujemy za materiały, uwagi, propozycje.
Prosimy kierować je na adres: lodz@katolickie.media.pl

Donos za odmowę demoralizacji

Studentka Akademii Muzycznej w Łodzi zarzuciła wykładowcy cenzurę i homofobię. To kolejny studencki ideologiczny atak. Poszło o koncert pt. "Karnawał z musicalem". Jedna ze studentek utrzymuje, że kierownik katedry musicalu sprzeciwiła się zaprezentowaniu dwóch utworów, które są wykonywane przez pary gejów i lesbijek. Według jej relacji

, prof. Anna Dzionek-Kwiatkowska miała powiedzieć, że utwory są "niesmaczne", a tematyka "nieodpowiednia" do publicznego pokazywania, ze względu na możliwość zgorszenia - pisze Zenon Baranowski w Naszym Dzienniku.
«"Nie zgadzam się na cenzurę w sztuce. Nie zgadzam się na jawną dyskryminację!" - oświadczyła na Facebooku studentka AMŁ Joanna Jaruga, która opisała całą sprawę, domagając się reakcji.

Uczelnia zapowiedziała wyjaśnienie okoliczności tego zdarzenia. Z dotychczasowych ustaleń władz akademii wynika, że to "nie była chęć cenzurowania utworów, lecz działania zmierzające do poprawy jakości artystycznej przygotowanych prezentacji. Przyczyną zaistniałej sytuacji była krytyczna ocena artystyczna, którą pedagog wyraził pod adresem studenckich interpretacji dwóch prezentowanych numerów". "Podczas próby pedagog nie zaakceptował formy scenicznej, w jakiej studenci przygotowali te utwory, dlatego zostały poprawione i po wprowadzeniu korekty wykonane na koncercie, zyskując na sile wyrazu i przekazie" - stwierdziła prof. Urszula Kryger, dziekan Wydziału Sztuk Scenicznych AMŁ, cytowana w komunikacie.

Nasi rozmówcy zauważają, że uczelnie to nie miejsce na szerzenie demoralizacji. - Na uniwersytecie nie ma miejsca, żeby za pomocą sztuki rozpowszechniać tezy czy treści demoralizujące. Nade wszystko to prawda jest tą przestrzenią, która jest fundamentalna w całym życiu społecznym i uniwersyteckim - podkreśla w rozmowie z "Naszym Dziennikiem" prof. Mieczysław Ryba z KUL. To nie pierwszy atak na wykładowcę. Pod koniec listopada ubiegłego roku na Śląskim Uniwersytecie Medycznym wyrzucono z pracy nauczyciela akademickiego, który nie spodobał się środowiskom LGBT. Natomiast w styczniu tego roku władze Uniwersytetu Śląskiego, po donosie grupy studentów, wszczęły postępowanie dyscyplinarne wobec profesor broniącej prawdy o małżeństwie i rodzinie.

- W przestrzeni artystycznej rewolucjoniści urządzają ekspresje, które gdzie indziej byłyby ocenione jako wulgarne lub pozaprawne, natomiast jeśli to jest na deskach teatru, to się twierdzi, że absolutnie nie podlega ocenie - wskazuje prof. Mieczysław Ryba.

Wysoce niepokojące jest takie zachowanie studentów. - Gdzie my jesteśmy? Skoro studentka, domagając się propagowania neomarksistowskiej ideologii gender i LGBT (bo tak to widzę, a musical "Rent" jest tego wyrazistym przykładem), grozi pani profesor Akademii Muzycznej i donosi do władz uczelni, że jeśli nie przywrócą homoseksualnych i lesbijskich wątków w prezentowanym musicalu, to ona dopiero im pokaże - zastanawia się w rozmowie z "Naszym Dziennikiem" Temida Stankiewicz-Podhorecka, krytyk teatralny.

Manifest ideologiczny

Na tło protestu zwraca uwagę etyk ks. prof. Paweł Bortkiewicz. - W całej dyskusji pada argument ze strony oskarżającej w rodzaju: jestem studentką, artystką, człowiekiem i nie godzę się na dyskryminację osób homoseksualnych. Otóż zwróciłbym uwagę autorce tej wypowiedzi, że jako studentka ma prawo protestować przeciwko złej edukacji, jako artystka przeciwko chałturze, jako człowiek przeciwko czynieniu zła, odczłowieczeniu. Jej protest jest tymczasem manifestem ideologicznym. Niepokoi to, że taki manifest staje się źródłem zamieszania, że muszą na niego reagować władze uczelni. To przykład - kolejny niestety - neobolszewickiej strategii donosu - wskazuje ks. prof. Bortkiewicz. - Cała sytuacja nosi znamiona groźnego absurdu. Oto bowiem okazuje się, że wystarczy etykieta "homoseksualny", by była ona kluczem czy wytrychem otwierającym wszelkie drzwi. W myśl tej logiki dany utwór może być tandetny lub źle wykonywany, ale z racji, że ma tematykę homoseksualną, jest arcydziełem - dodaje ksiądz profesor.

Temida Stankiewicz-Podhorecka zwraca uwagę, że jest tu pole do interwencji ze strony ministerstwa nauki. - A gdzie są władze ministerialne zajmujące się uczelniami artystycznymi? Spójrzmy na zachowania rektorów uczelni, kim są ci ludzie pozwalający na infekowanie młodzieży tą zgubną dla człowieka ideologią? O dłuższego już czasu obserwujemy wciągnięcie studentów uczelni (nie tylko artystycznych) do ideologicznej walki o polityczne i inne przywileje LGBT - mówi krytyk. Zauważa, że wątki LGBT coraz bardziej przenikają do uczelni artystycznych. - Obserwuję spektakle dyplomowe uczelni teatralnych. Niemal w każdym przedstawieniu są akcenty genderowe, LGBT, dewiacje homoseksualne, a nierzadko nawet sceny pornograficzne. Do tego dostosowany jest wulgarny język, sposób narracji itp. Nie wspomnę już o spektaklach teatralnych na scenach zawodowych utrzymywanych z pieniędzy podatników. Dość spojrzeć choćby na obsceniczny, antyreligijny, antypatriotyczny program Teatru Powszechnego w Warszawie, który już wychował swoją publiczność - wskazuje Stankiewicz-Podhorecka.

Moralność na cenzurowanym

Nasi rozmówcy podkreślają, że nie można wyłączać sztuki spod oceny moralnej, co jest częstym przypadkiem we współczesnym świecie. - Przede wszystkim trzeba stanąć na gruncie koncepcji sztuki, ponieważ tu jest cały galimatias. Mamy do czynienia z wydzieleniem sztuki czy też teatru z dziedziny oceny moralnej. Jedynym celem w tym rozumieniu sztuki jest szukanie granic wolności człowieka. Jakaś absolutnie swobodna ekspresja i ucieczka od tego, co jest jej celem podstawowym w odniesieniu do klasycznej wizji, czyli że sztuka ma uzupełniać braki w naturze. Mówiąc krótko, sztuka ma budować człowieka, czyli celem jest prawda, dobro i piękno, a nie wolność - podkreśla prof. Mieczysław Ryba. - Absolutyzacja wolności w wymiarze sztuki jest fałszywą jej koncepcją i w tym sensie każde dzieło sztuki albo człowieka buduje, albo rujnuje. I każdy z nas ma prawo do oceny tego - dodaje.

Wchodzenie ideologii LGBT do przedszkoli, szkół, uczelni wyższych ma na celu przygotowanie formacji ludzi, którzy będą tworzyć tzw. nowy porządek świata. - To ma być świat bez Boga, bez wartości chrześcijańskich, bez tożsamości narodowej. Marksizm kulturowy znalazł dziś mocne oparcie w środowiskach artystycznych i działa według zaprogramowanego scenariusza - ocenia Stankiewicz-Podhorecka.»

"Donos za odmowę demoralizacji"
Zenon Baranowski
Nasz Dziennik nr 52
03-03-2020
    
http://www.e-teatr.pl/pl/artykuly/287336,druk.html

Copyright © 2017. All Rights Reserved.