Witamy serdecznie na stronie internetowej Oddziału Łódzkiego
Katolickiego Stowarzyszenia Dziennikarzy.

Mamy nadzieję, że ułatwimy Państwu docieranie do rzetelnej informacji. Tutaj chcemy prezentować wielkość oraz problemy naszego Kościoła, zagadnienia społeczne, cywilizacyjne, publikacje członków Stowarzyszenia, stanowiska w ważnych kwestiach. Nie będziemy konkurować w informacjach bieżących z innymi portalami (niektóre z nich wskazujemy w odnośnikach), natomiast gorąco zapraszamy do lektury wszystkich tekstów - ich aktualność znacznie przekracza czas prezentacji na stronie głównej. Zachęcamy do korzystania z odnośników: "Publikacje" i "Polecane". Mamy nadzieję na stały rozwój strony dzięki aktywnej współpracy użytkowników. Z góry dziękujemy za materiały, uwagi, propozycje.
Prosimy kierować je na adres: lodz@katolickie.media.pl

Publikacje polecane

Leming, twój brat

Co za brednie? Leming mój brat?! Przecież to stado odmóżdżonych egoistów gardzących drogim nam systemem wartości i nami samymi , przecież to sfora odporna na podstawowe uczucia i pojęcia, na których zbudowana jest polskość, przecież to czereda posuwająca się do zachowań niegodnych, akceptująca działania plugawe, coraz bardziej nam obca.

Owszem, bardzo wiele w tym prawdy. A jednak nadal – leming to twój brat.

W swoim ważnym artykule „My, hodowcy lemingów” („Gazeta Polska Codziennie”, 1 września 2012 r.) Wanda Zwinogrodzka odniosła się do mojego tekstu z tygodnika „Uważam Rze” pt. „Ilu nas jest?”, w którym próbowałem namawiać do odzyskiwania dla idei polskości zaczadzonych zmasowaną propagandą nihilizmu. Szukając przyczyn owego zaczadzenia, Zwinogrodzka daje znakomitą, arcygorzką diagnozę dokonań naszego pokolenia w sferze budowania świadomości tych, którzy w życie publiczne weszli w latach 90. Przyglądali się nam, jak znużeni „kombatanctwem” i chłonący zachodnie wzorce lekceważyliśmy sprawiedliwość i solidarność, ufaliśmy w potęgę wolnego rynku, który wyrówna szanse. Pisze Zwinogrodzka: „roczniki akowskie zdołały ocalić i przekazać dziedzictwo polskości w stopniu wystarczającym, by możliwy był Sierpień. To my, generacja Solidarności, zawiedliśmy w sztafecie pokoleń, zgubiliśmy pałeczkę”. Zgadzam się całkowicie z tym przejmującym samooskarżeniem. Że w pogoni za importem dobrobytu – nie zadbaliśmy, by nasi młodsi bracia poznali i zrozumieli hierarchię wartości, która od pokoleń składa się na Polskę naszych marzeń.

W sztafecie pokoleń

Nie zgadzam się jednak z wnioskiem, który Zwinogrodzka wysnuwa: „może trzeba rozstać się ze złudzeniami, pogodzić z faktem, że lemingi są stracone dla polskości, i zająć raczej następnym pokoleniem...”. Owszem, psychologicznie tak jest łatwiej. Przez ostatnie dwa i pół roku tyle przeżyliśmy rozczarowań co do polskiej wspólnoty, tylu doznaliśmy upokorzeń, tyle razy nie mogliśmy uwierzyć, że okropieństwa, jakie wyprawiają się w sferze politycznej i obrzydlistwa, jakie wpycha się nam w sferze obyczajowej – nie budzą jednolitego, masowego oburzenia i sprzeciwu Polaków, że chcemy już od tej niegodziwości, głupoty i bierności psychicznie odpocząć. Być wśród swoich. Mieć poczucie, że świat nie zwariował, że „słowom naszym zmienionym chytrze przez krętaczy” daje się przywrócić „jedyność i prawdziwość”.

Ale taką postawę powinniśmy odrzucić. Z kilku powodów. Przepraszam za zbyt frywolne porównanie, ale przypomina ona pomysł Cygana, który patrząc na swoje brudne dzieci, zwraca się do żony z pytaniem „myjemy te czy robimy nowe?”. Otóż nie możemy potraktować kilku milionów Polaków jak owych cygańskich dzieci, których nie warto już myć, które już stracone.

Choćby z powodów etycznych. Skoro zawiedliśmy w sztafecie pokoleń, mamy obowiązek ten błąd naprawić. Skoro nie przekazaliśmy tego, co przekazało nam pokolenie akowskie, skoro zagapiliśmy się na kolorowe sklepy, gadżety i filmy, naprawienie swojego zaniechania winni jesteśmy właśnie im, pokoleniu akowskiemu. Ale podobny obowiązek mamy wobec tych, których swoim zaniechaniem skrzywdziliśmy jeszcze bardziej – wobec wyhodowanych przez nas lemingów.

A tak, właśnie tak. Skoro uznajemy, że mamy w Polsce masowe kłamstwo, huraganowe pranie mózgu przez niemal wszystkie elektroniczne media i ogromną większość wysokonakładowej prasy, skoro od 7 lat widzimy lawinową kampanię nienawiści i pogardy dla niewłaściwej połowy narodu, to przecież działania te mają swoje konkretne efekty i konkretne ofiary. Ci z nas, których rodzice czy środowisko wyposażyli w środki odporności na te orwellowskie seanse nienawiści, ci z nas przetrwali, ocalili głowy i serca. Ale wielu to się nie udało. Może głowy mają za słabe, może charaktery za miękkie, może za mało wiedzieli. A może zabrakło obok nich kogoś, kto podałby rękę, gdy wysysała ich wirówka kłamstwa? Nie ma takich w twojej rodzinie, wśród twoich przyjaciół, sąsiadów, kolegów? Wśród moich są.

Kapitulacja?

Oprócz chrześcijańskiej wiary w nawrócenie marnotrawnego syna, oprócz ciążącego na nas obowiązku walki o zagubione dusze, w pragmatyce politycznej pomysł rezygnacji z walki o umysły zaczadzone wydaje mi się rodzajem kapitulacji. Bo głosy młodszego pokolenia, o którym pisze Zwinogrodzka, nie wystarczą, a masowa aktywizacja grup dotychczas wyborczo biernych jest wysoce wątpliwa. Dlatego rezygnacja z walki o umysły lemingów oznaczać może porzucenie 20 proc. elektoratu, kluczowego dla szans na zahamowanie gnicia Rzeczypospolitej.

Ale jak o nie walczyć? Zwinogrodzka pisze: „przekonać skutecznie można chyba tylko odwołując się do tych pojęć i wartości, którymi operują. A to właściwie znaczy: przekupić. Zapewnić lepsze posady, tańsze kredyty, więcej możliwości. (...) Wszelako na przekupstwo trzeba mieć środki – polityczne bądź finansowe. A my ich nie mamy”.

I tu brak zgody. Afera Amber Gold to jeden z dowodów, że wyłaniają się bardzo konkretne argumenty, by wskazać lemingom ich realną przyszłość w Fajnowie, które sobie wybrali. Państwo sukcesywnie rozmontowywane, w znacznej mierze już nieistniejące, coraz bezczelniej wyrzekające się systemu wartości opartego na pojęciach sprawiedliwości i solidarności, społeczność egoistów szczutych na słabszych, grupy interesu nieodczuwające żadnej wspólnoty z innymi grupami interesu – taki właśnie świat obnaża się coraz wyraziściej. Jak prędko leming zrozumie, że w każdej chwili może znaleźć się w grupie zaszczuwanych? Nie wiadomo. Ale szansa jest.

Rozmawiana rewolucja

Każdy z nas ma zapewne w swoim otoczeniu, w rodzinie, wśród dawnych przyjaciół, z którymi nie ma już o czym gadać, wśród kolegów z pracy, wśród sąsiadów – leminga. Łatwiej go omijać albo spotkawszy – unikać tematów „drażliwych”. Trudniej podjąć wysiłek rozmowy, sporu. Ale tak prowadzonego, by nie zerwać nici porozumienia. Bo zadanie polega właśnie na tym, by z wygodnej bierności zrezygnować. By rozmawiać. „Wypowiadaj swą prawdę jasno i spokojnie”, głoszenie poglądów innych niż  gazetowyborcze traktując jako rzecz absolutnie normalną. Nie zamykajmy się we własnym getcie, nie rozmawiajmy tylko ze sobą, nie uspokajajmy się zgodnością poglądów. Rozmawiajmy także z tymi, których zaniedbaliśmy. Ryzykujemy awanturę, może obelgi, może pogardę i drwinę. Może ryzykujemy utratę klienta, zlecenia, utratę życzliwości urzędnika, może utratę pracy. Poprzednie pokolenia ryzykowały więcej. Może taka właśnie rozmawiana rewolucja jest dziś zadaniem Polaków, by zahamować saski rozkład Rzeczypospolitej? Represje za poglądy są dziś w Polsce realnością. Ale im więcej z nas nie będzie ukrywało swoich poglądów, tym represji będzie mniej.

Czy zmanipulowany, ogłupiony, niepewny swojej wartości leming jest wrogiem, którego należy na wieczność potępić i usunąć z własnego horyzontu, czy też jest zagubionym bratem? Bliźnim w potrzebie? Tak jak potępiając grzech, nie powinniśmy potępiać grzesznika, ale upomnieć go w cztery oczy, tak samo widząc umysłowy i moralny upadek tych, których nazwaliśmy lemingami, nie powinniśmy strącać ich do piekła obojętnością, ale podjąć walkę o ich głowy, serca i dusze.

Niech każdy z nas ocuci choćby jednego.

Maciej Pawlicki

za: http://niezalezna.pl (kn)

Copyright © 2017. All Rights Reserved.