Witamy serdecznie na stronie internetowej Oddziału Łódzkiego
Katolickiego Stowarzyszenia Dziennikarzy.

Mamy nadzieję, że ułatwimy Państwu docieranie do rzetelnej informacji. Tutaj chcemy prezentować wielkość oraz problemy naszego Kościoła, zagadnienia społeczne, cywilizacyjne, publikacje członków Stowarzyszenia, stanowiska w ważnych kwestiach. Nie będziemy konkurować w informacjach bieżących z innymi portalami (niektóre z nich wskazujemy w odnośnikach), natomiast gorąco zapraszamy do lektury wszystkich tekstów - ich aktualność znacznie przekracza czas prezentacji na stronie głównej. Zachęcamy do korzystania z odnośników: "Publikacje" i "Polecane". Mamy nadzieję na stały rozwój strony dzięki aktywnej współpracy użytkowników. Z góry dziękujemy za materiały, uwagi, propozycje.
Prosimy kierować je na adres: lodz@katolickie.media.pl

Publikacje polecane

"Wiara" ateistów

Ateizm może być dla wielu ludzi jakimś etapem na drodze szczerego poszukiwania prawdy, ale w niektórych przypadkach jest nie tylko wynikiem braku wiedzy, ale także owocem notorycznego łamania norm moralnych i pychy człowieka oraz działania złego ducha, który „jest kłamcą i ojcem kłamstwa” (J 8,44) i wszelkimi sposobami próbuje zafałszować w ludzkiej świadomości prawdę o Bogu i o człowieku.

Patrząc na dzieła, nie poznali Twórcy


Ateiści wierzą, że istnieje tylko świat materialny, że nie ma innej rzeczywistości jak tylko ta, której doświadczamy zmysłami. Ateizm jest wiarą w to, że nie ma Boga, i często wiara ta opiera się na metafizycznych założeniach darwinizmu, według którego życie zaistniało i rozwija się na drodze ewolucji, która nie ma żadnego celu. Darwiniści wierzą, że dzięki mechanizmowi doboru naturalnego i szeregu losowych mutacji powstawały tak skomplikowane organy jak mózg, oczy, skrzydła itd., że wszystkim kierują ślepe siły natury.
Tymczasem badania naukowe stwierdzają, że struktura molekularnej maszynerii życia jest nieskończenie bardziej skomplikowana od systemów, które zostały zaprojektowane i zbudowane przez człowieka. Nie do pominięcia jest również kwestia informacji, która jest wytworem inteligencji: nawet najprostsza żyjąca komórka ma taki zasób informacji, jaki jest zawarty w 5000 egzemplarzy kilkusetstronicowej książki.


Rodzi się oczywiste pytanie: czy te niezwykle skomplikowane systemy informatyczno-biologiczne zostały stworzone przez Absolutną Inteligencję posiadającą Wszechwiedzę, czy są tylko efektem działania ślepych, bezcelowych i przypadkowych sił natury? Czy ta niezwykła złożoność, celowość i precyzyjne funkcjonowanie całego makro- i mikrokosmosu rzeczywiście mogły zaistnieć dzięki jakiemuś przypadkowemu działania ślepych sił natury?
Gdyby ktoś stwierdził, że jakiś przypadkowy proces sił natury doprowadził do powstania na przykład komputera, to zostałby uznany za człowieka chorego umysłowo. Nie dziwmy się zatem ostrym sformułowaniom w Piśmie św. o ateistach: „Głupi [już] z natury są wszyscy ludzie, którzy nie poznali Boga: z dóbr widzialnych nie zdołali poznać Tego, który jest, patrząc na dzieła, nie poznali Twórcy (…) Bo z wielkości i piękna stworzeń poznaje się przez podobieństwo ich Stwórcę”  (Mdr 13,1.5). „To bowiem, co o Bogu można poznać, jawne jest wśród nich, gdyż Bóg im to ujawnił. Albowiem od stworzenia świata niewidzialne Jego przymioty – wiekuista Jego potęga oraz bóstwo – stają się widzialne dla umysłu przez Jego dzieła, tak że nie mogą się wymówić od winy” (Rz 1,19-20). Kto? Ci, „którzy przez nieprawność nakładają prawdziwe pęta” (Rz 1,18).

W grudniu 2004 r. prof. A. Flew, duchowy przywódca światowego ateizmu, po 50 latach pracy naukowej wyznał swoją wiarą w istnienie Boga. Podkreślił, że wiara w Boga jest konkluzją jego długoletnich poszukiwań, w których opierał się na naukowych odkryciach w dziedzinie biologii, chemii i fizyki. Wskazał na odkrycie kodu DNA, który zawiera niesamowity zbiór informacji i równocześnie jest najgenialniejszym oprogramowaniem. Uznał, że to wszystko wskazuje na istnienie perfekcyjnej Inteligencji Boga Stwórcy. Jak już wcześniej pisałem, „jednym z najbardziej przekonujących faktów naukowych, które wskazują na istnienie Boga Stwórcy, było dla A. Flewa odkrycie ludzkiego DNA. Wiemy, że DNA zawiera ogromną ilość informacji, które są zapisane w informatycznym kodzie.

Nasuwa się zatem logiczny wniosek, że musi istnieć jakaś Inteligencja, która ten informatyczny kod (pewien rodzaj niezwykle skomplikowanego oprogramowania, w którym są zawarte najdrobniejsze szczegóły ludzkiego ciała, takie jak płeć, kolor oczu, włosów itd.) stworzyła i sprawiła, że te informacje tak pokierują procesami naturalnymi, iż powstaje konkretny organizm. Trzeba pamiętać, że informacje zawarte w molekule DNA są od niej odrębne, a ona jest tylko ich nośnikiem. Informacje te można określić jako skomplikowane oprogramowanie lub zapis myśli, a to wskazuje na istnienie osobowej Inteligencji. Części DNA, nazwane nukleotydami, tworzą logiczną całość i są połączone ze sobą, tak jak litery oraz wyrazy w tekście pisma. Zatem w DNA istnieje inteligencja, zaś zawarte w nim informacje, jak dowodzi prof. Michael J. Behe, nie są ani materią, ani energią.

Poznając prawdę o ludzkim DNA prof. A. Flew zrozumiał, że ateizm nie ma żadnych logicznych podstaw i jest niczym innym jak tylko irracjonalną ślepą wiarą w przypadkowe powstanie życia i całego wszechświata, który jest harmonijną całością i funkcjonuje z zasadami logiki. Flew  nazwał >komicznym wysiłkiem< sposób, w jaki ateista Richard Dawkins wyjaśnia pochodzenie życia, twierdząc, że był to przypadek - >szczęśliwa okazja< (Wiara i rozum, „Miłujcie się” nr 3-2011). Trzeba rzeczywiście mieć niezwykle silną wiarę, żeby być ateistą.
Rodzi się tutaj również pytanie, czy można pogodzić darwinowską ewolucję z wiarą w Boga, skoro uznaje ona, że na skutek bezcelowego procesu powstało życie i nastąpiła złożoność gatunków? Czy Bóg może kierować bezcelowym procesem?

Wpływ na światopogląd i wybory życiowe


Odpowiedź na pytanie o pochodzenie życia wpływa na światopogląd i wybory życiowe. Wiara ateistów w to, że nie ma Boga, często opiera się na metafizycznym twierdzeniu darwinizmu, według którego życie powstało w sposób przypadkowy i rozwija się na drodze ślepej ewolucji, natomiast świadomość człowieka jest wytworem mózgu, który przestaje istnieć w chwili śmierci. Dlatego za pełnoprawnych ludzi uznaje się tylko tych, którzy mają na odpowiednim poziomie ukształtowaną świadomość i psychikę. Nie są więc nimi dzieci nienarodzone, noworodki, ludzie ze starczą demencją lub w stanie śpiączki. Nie ma także obiektywnie istniejącej moralności. Takie są ideologiczne podstawy ustaw zezwalających na aborcję, eutanazję, zapłodnienie in vitro, eugenikę i genetyczne manipulacje. Trzeba pamiętać, że darwinizm stał się ważną częścią zbrodniczych ideologii komunizmu i narodowego socjalizmu. Wyznawali go nie tylko ateiści spod znaku sierpa i młota, ale także narodowi socjaliści z Hitlerem na czele.

Jest faktem, że wielu studentów w USA oraz w innych krajach, po wykładach o darwinowskiej ewolucji i przyjęciu jej jako naukowy pewnik, wyciągnęło wniosek, że skoro życia powstało przypadkowo i nie ma celu, to również ich życie nie ma żadnego sensu. Nic dziwnego, że w efekcie odrzucenia wiary w Boga wielu z nich popadło w depresję lub odebrało sobie życie – są w USA udokumentowane przypadki takich samobójstw. Głośnym echem w Stanach Zjednoczonych odbił się przypadek 22 letniego studenta Jessego Kilgore’a, który po przeczytaniu książki Bóg urojony, napisanej przez walczącego ateistę R.Dawkinsa, przestał wierzyć w Boga, stracił sens życia, co w końcu doprowadziło go do samobójstwa.
Jego ojciec po obejrzeniu filmu Expelled: No Intelligence Allowed (jest dostępny w Internecie),  który demaskuje manipulacje i kłamstwa darwinowskiego lobby w nauce, powiedział, że gdyby jego syn wiedział, że ateizm opiera się na irracjonalnej wierze, a nie na naukowych faktach, to wtedy na pewno nie odebrałby sobie życia.
Szukającym prawdy polecam książkę Michaela Dentona Ewolucja. Teoria w kryzysie (Evolution, A. Theory In Crisis) oraz książkę Tajemnica powstania życia (The Mystery of Life’s Origine) Charlesa Thaxtona, Waltera Bradleya i Rogera Olsona.

Zanik uczciwości intelektualnej


Niestety, u wielu darwinistów zanika intelektualna uczciwość, kiedy okazują jawną wrogość wobec naukowych badań, które kwestionują dogmaty ich ateistycznej ideologii. Wbrew naukowym faktom, różnymi sposobami próbują stygmatyzować tego rodzaju badania jako nienaukowe i wyłączyć je z zakresu nauki. Z góry odrzucają wszystkie fakty kwestionujące podstawy ich ateistycznej wiary. Ignorują wszelkie dane, które wskazują na istnienie świata duchowego, nadprzyrodzonego.

Tylko materialistyczna wizja świata jest uznawana przez nich za naukową. Dane naukowe, które wskazują na istnienie we wszechświecie celowości i inteligentnego planu, są traktowane przez wyznawców darwinizmu jako zagrożenie dla nauki. Według nich nauka powinna potwierdzać ateistyczną ideologię, a jeśli nie potwierdza, to już nie jest nauką – takie jest błędne koło ich rozumowania. Znany matematyk Wiliam Dembski stwierdza, że „ideologia materialistyczna tak bardzo zniekształciła badania nad pochodzeniem życia i kosmosu, że aktualna zawartość tych dziedzin uległa deformacji. Problem polega nie tylko na tym, że w sposób bezprawny wykorzystuje się naukę do lansowania światopoglądu materialistycznego, lecz że ten światopogląd w sposób aktywny kwestionuje naukowe badania, prowadząc do nieprawidłowych, nie mających potwierdzenia konkluzji na temat początków biologicznego życia i kosmosu w ogóle. Natomiast inteligentny projekt (Intelligent Design) przedstawia obiecującą naukową alternatywę dla materialistycznych teorii biologicznej i kosmicznej ewolucji -  alternatywę, które znajduje rosnące teoretyczne i doświadczalne poparcie” (Duchowy mózg, s.60-61)

Ludzka świadomość i mózg


Od XIX w. darwiniści powtarzają wciąż te same, niemające pokrycia w ustaleniach naukowych twierdzenia, że człowiek jest produktem ślepych sił natury, a ludzki umysł, dusza, wolna wola są tylko złudzeniami spowodowanymi przez elektryczne wyładowania neuronów w mózgu. Wielu, którzy to słyszą, od kilkunastu dziesięcioleci, może nabrać przekonania, że tak rzeczywiście jest.
Tymczasem profesor Harwardu Owen Gingerich podkreśla fakt, że ludzki mózg jest najbardziej skomplikowanym fizycznym organem w całym wszechświecie. Znajduje się w nim 100 miliardów neuronów i każdy z nich ma połączenie z 10 tysiącami innych neuronów. Liczba połączeń pomiędzy komórkami nerwowymi w jednym mózgu jest dużo większa od liczby gwiazd wchodzących w skład Drogi Mlecznej. Czy atomy, które wchodzą w skład mózgu, mogły stworzyć tak skomplikowaną strukturę na drodze czystego przypadku? Czy mają rację darwiniści, którzy twierdzą, że kiedy ustaje fizjologiczna praca mózgu, to wtedy przestaje istnieć świadomość człowieka?

Materialiści znaleźli się w ślepym zaułku,  gdyż nie mają żadnej wiarygodnej hipotezy, która by tłumaczyła duchowe przeżycia człowieka i funkcjonowanie jego umysłu.
Dla ateistów umysł człowieka tradycyjnie rozumiany w ogóle nie istnieje, według nich to materialny mózg wytwarza zjawiska psychiczne oraz myśli. Laureat Nagrody Nobla w dziedzinie fizjologii i medycyny (1963) John Eccles (1903-1997), neurolog, jeden z największych autorytetów w zakresie badań ludzkiego mózgu, stwierdza, że materia nie jest w stanie wytwarzać zjawisk psychicznych i nie ma przechodzenia energii fizycznej w psychiczną. Tylko duchowa rzeczywistość może wytwarzać zjawiska psychiczne. Umysł jest czymś innym niż mózg. Najpierw człowiek w sowim umyśle podejmuje decyzję o działaniu, która jest realizowana poprzez układ elektryczny w mózgu. I tak na przykład mając do wyboru odpowiedzieć zemstą albo przebaczeniem na wyrządzoną mi krzywdę, decyduję się iść drogą przebaczenia i zwyciężania zła dobrem. Ta decyzja podjęta w moim umyśle jest przekazywana do realizacji elektrycznemu układowi mózgu. Tak więc duchowy umysł człowieka posługuje się w działaniu materialnym mózgiem.

John Eccles zdecydowanie odrzuca materialistyczną teorię umysłu, według której mózg jest rozumiany jako super-skomplikowany komputer, w którym kora mózgowa generuje wszystkie myśli i uczucia. Określa tę teorię jako „zubożałą i pustą”, ponieważ posługuje się ona niejasnymi ogólnikami, a przede wszystkim nie jest zdolna uzasadnić cudu i tajemnicy niepowtarzalności ludzkiego „ja” wraz z jego kreatywnością i zdolnością wyobraźni (How the Self Controls Its Brain, s.33, 176). Wieloletnie naukowe badania ludzkiego mózgu doprowadziły J.Ecclesa do stwierdzenia, że wszyscy mamy osobowe „ja” – czyli niematerialny umysł, który działa poprzez materialny mózg. Tak więc oprócz świata fizycznego w człowieku istnieje umysłowy – czyli duchowy – świat i obie te rzeczywistości wzajemnie oddziałują na siebie. „skoro materialistyczna koncepcja – pisze Eccles – nie jestem w stanie wyjaśnić i uzasadnić doświadczenia naszej niepowtarzalności, jestem zmuszony przyjąć nadprzyrodzone stworzenie niepowtarzalnego duchowego, osobowego „ja” czyli duszy. Wyjaśniając w terminach teologicznych: każda Dusza jest nowym Bożym stworzeniem wszczepionym w ludzki zarodek” (Evolution of the Brain, Creation of the Self, s. 237). Dla prof. J.Ecclesa stało się oczywiste, że umysł człowieka, jego osobowe „ja”, istnieje jako duchowy wymiar człowieczeństwa i jest nieśmiertelną duszą. Widzimy więc, że naukowe fakty zmuszają do odrzucenia czysto materialistycznej interpretacji umysłu i duchowości człowieka.

Lekarstwo na ateizm

Jedynym skutecznym lekarstwem na ateizm jest wytrwałe, szczere szukanie i poznawanie prawdy.
Historie nawróceń, które od wielu lat publikujemy na łamach naszego czasopisma, świadczą o tym, że wszyscy, którzy szczerze szukają prawdy, odnajdują ją w Bogu, który stał się prawdziwym człowiekiem w Jezusie Chrystusie i który po swoim zmartwychwstaniu jest nieustannie obecny we wspólnocie Kościoła katolickiego, aby nauczać, przebaczać wszystkie grzechy, uzdrawiać z wszelkich chorób duszy i ciała. O Boskości Chrystusa i Jego zmartwychwstaniu mówią Ewangelie, apostołowie, którzy byli świadkami zmartwychwstania i którzy za tę prawdę oddali życie, ponosząc męczeńską śmierć. O Boskości i zmartwychwstaniu Chrystusa nieustannie świadczy nauczanie  i historia Kościoła stale zwalczanego i prześladowanego wraz z milionami świętych i męczenników, którzy oddali i ciągle oddają za Chrystusa swoje życie.

Trzeba tutaj również przywołać szczególnych świadków męki, śmierci i zmartwychwstania Chrystusa, na których wskazują badania naukowe, a są nimi Całun Turyński (płótno grobowe, w które zostało zawinięte po śmierci ciało Chrystusa)  oraz Chusta z Manoppello, na której widnieje odbicie Jego zmartwychwstającej twarzy. W oparciu o wieloletnie i wszechstronne badania naukowe można z całą pewnością stwierdzić, że te dwa płótna to są dwa rzeczowe dowody zmartwychwstania Chrystusa.  Na Całunie Turyńskim widnieje trójwymiarowe odbicie przodu i tyłu ciała Człowieka, który został poddany strasznym torturom biczowania, cierniem koronowania i ukrzyżowania. Odbicie jest w fotograficznym negatywie, nie ma na nim żadnych barwników ani farb, a skrzepy krwi są nienaruszone, co świadczy o ty,, że ciało nie było wyjmowane, lecz przeniknęło w tajemniczy sposób przez płótna. Z naukowego punktu widzenia jest pewne, że obraz ten nie został uczyniony ludzką ręką. Najnowsze pięcioletnie badania wybitnych naukowców z Ośrodka Badań Jądrowych we Frascati pod Rzymem, ogłoszone w grudniu 2011 r., stwierdzają, że odbicie ciała Człowieka na Całunie Turyńskim nastąpiło na skutek gwałtownego wybuchu energii elektromagnetycznej, jakby potężnego błysku światła, które spowodowało przypalenie zewnętrznych włókien tkaniny i powstanie idealnie płaskiego obrazu, bez żądnej deformacji. Naukowcy stwierdzili, że tajemniczy błysk energii, który doprowadził do takiego odbicia, musiałby mieć moc 34 000 miliardów watów promieniowania ultrafioletowego próżniowego. Obecnie dostępne aparaty mogą wytworzyć promieniowanie o sile kilku miliardów watów UV próżniowego. Wniosek jest prosty: współczesna nauka nie jest w stanie wytworzyć tego rodzaju wizerunku, jaki jest na Całunie Turyńskim.

W 2005 r. przełomowego odkrycia dokonał prof. R.N. Rogers wraz z grupą amerykańskich naukowców. Otóż poddali oni specjalistycznym badaniom zachowany fragment próbki, która została pobrana z Całunu do zbadania jego wieku metodą węgla C14 w 1988 r. Okazuje się, że ta próbka została pobrana z miejsca, w którym było tylko 40% oryginalnej lnianej tkaniny z czasów Chrystusa, a pozostałe 60% materiału to bawełniane nici ze średniowiecza, których użyto do naprawy tego fragmentu Całunu. Było to główną przyczyną uzyskania przez specjalistów od datowania węglem C14 błędnego wyniku, który wskazywał na średniowieczne pochodzenie Całunu. Mamy już dzisiaj pewność, że Całun pochodzi z czasów Chrystusa, a ze średniowiecza pochodzą tylko bawełniane nici użyte do jego naprawy. Ktokolwiek dzisiaj twierdzi,  że Całun pochodzi ze średniowiecza, i powołuje się na badania metodą węgla C14 z 1988 r. czyni to albo ze zwykłej ignorancji, albo kieruje się złą wolą w propagowaniu kłamstwa (por. artykuł: Kompromitujący błąd, „Miłujcie się!” nr 2-2010).

Również odbicie twarzy zmartwychwstającego Jezusa na Chuście z Manoppello jest dla nauki wielką tajemnicą. Tkanina Chusty został utkana z bisioru, czyli morskiego jedwabiu, jest przezroczysta, a jednocześnie ogniotrwała jak azbest. Na tego rodzaju tkaninie jest niemożliwe namalowanie czegokolwiek. Badania naukowe jednoznacznie mówią, że martwe Oblicze z Całunu i żyjąca twarz z Manopello to ta sama Osoba; odbicia te w 100% odpowiadają sobie strukturą i wymiarami. Dla naukowców jest oczywiste, że obraz Boskiego Oblicza z Manoppello nie mógł być namalowany przez człowieka (więcej informacji w „Miłujcie się!”, nr 4-2006).

Tak więc jednym z najbardziej czytelnych znaków, których autentyczność została potwierdzona wieloletnimi badaniami naukowymi i które wzywają ludzi do wiary w zmartwychwstanie Chrystusa, do otwarcia się na Jego miłość, są trzy obrazy, które nie zostały namalowane przez człowieka: Całun Turyński, Boskie Oblicze z Manoppello i obraz Matki Bożej z Guadalupe (więcej informacji w „Miłujcie się!”, nr 1-2010).

Wszechstronne badania naukowe stwierdzają, że takich obrazów nie jest w stanie uczynić współczesna nauka. Takie są fakty, o których mówią naukowe badania. Jeżeli człowiek przyjmie je z pokorą i otworzy swoje serce w wierze na tajemnicę miłości i miłosierdzia Boga, wtedy rozpocznie się proces jego duchowej przemiany i uzdrowienia. Wejdzie na drogę wiary i wolności, która zaprowadzi go do zjednoczenia się w miłości ze zmartwychwstałym Chrystusem. Jeżeli natomiast przez swoją nieprawość nałoży prawdzie pęta (por. Rz 1.18) i odrzuci te i wiele innych Bożych znaków wzywających go do nawrócenia się, to wtedy będzie szedł bezsensowną drogą duchowego zniewolenia i  śmierci, która w ostateczności prowadzi do zguby wiecznej.

Najskuteczniejszym lekarstwem na ateizm jest wytrwałe i uczciwe szukanie prawdy, wierność przykazaniom Dekalogu, poznawanie Ewangelii oraz nauki i historii Kościoła katolickiego oraz modlitwa o dar wiary. Natomiast ludzie wierzący niech pamiętają o przestrodze: „Niech przeto ten, komu się zdaje, że stoi, baczy, aby nie upadł”(1 Kor 10,12). Dlatego niech codziennie modlą się o ten dar wiary, o nawrócenie grzeszników i niewierzących oraz niech sami dają przykład żywej, dojrzałej wiary, bezinteresownej miłości bliźniego i świętości życia.

Każdy człowiek, który wytrwale i szczerze szuka prawdy, na pewno ją odnajdzie i spotka Jezusa Chrystusa, który jest „drogą i prawdą i życiem” (J 14,6). Niech jednak uczciwie, wytrwale szuka i nigdy się nie zniechęca.

Ks. Mieczysław Piotrowski TChr
Miłujcie się nr 4/2012

(Tytuł dodany kn)

***


Jesteśmy stworzeni, by wysławiać Boga i uobecniać Jego władzę na tym świecie. Wszystko, co żyje, świadczy o Jego potędze i mądrości. Gdyby jednak tego było za mało, również kamienie wołają i przemawiają do naszego rozumu: „Pan jest Bogiem, a na niebie wysoko i na ziemi nisko nie ma innego” (Pwt 4,39).

„Czy nie widzi ten, kto ukształtował oko?” (Ps 94,9)

Logika psalmisty jest prosta: ucho może zbudować jedynie ktoś, kto sam słyszy, a oko może stworzyć tylko ktoś, kto sam widzi. Jedynie osoba ogromnie inteligentna, dokładnie znająca zasady rozprzestrzeniania się fali światła (załamania i ogniskowania) oraz właściwości różnych substancji wykorzystywanych w budowie oka, jak również zasady przetwarzania sygnałów elektronicznych – tylko taka osoba mogłaby wytworzyć skomplikowane urządzenie nazywane okiem. Niestety, niektórzy naukowcy udają, że wszystko zrobiło się samo, i to wielokrotnie i na wiele sposobów.

Na przykład w swoim artykule o ewolucji narządów wzroku australijski profesor A.R. Parker stwierdza: „nagle, bez żadnej widocznej przyczyny, cały szereg różnorodnych form życia zaistniał gdzieś między 520 a 515 milionów lat temu” (On the origin of optics. „Optics & Laser Technology” 43(2011), s.323-329). Parker uważa, że tzw. teoria włączenia światła (The Light Switch Theory) jest dobrym wyjaśnieniem „eksplozji kambryjskiej”: żywe istoty samoczynnie i przypadkowo wytworzyły u siebie zdolność widzenia i dlatego w ciągu zaledwie miliona lat same z siebie powstały przeróżne formy życia przystosowane do odbioru, analizy i wykorzystywania wąskiego zakresu fal elektromagnetycznych, który dzisiaj nazywamy światłem. Dziwne przekonanie jak na naukowca, który przecież wie, że bez przyczyny nawet deszcz nie pada. W rzeczywistości jednak o czym świadczą skamieliny? Przyjrzyjmy się przykładowi i trylobitów – żyjątek, o których wiemy jedynie z wykopalisk.

Przed 521 milionami lat w ogóle nie było żadnych trylobitów. Po prostu nie istniało nic, co można byłoby zaklasyfikować do tego rodzaju istot żywych. Nie istniał też żaden realny „przodek” trylobita, z którego ten mógłby sobie wyewoluować (pomijam wątpliwą kandydaturę Parvancorina). Najstarsze skamieniałe trylobity, datowane na okres 521 mln lat temu, pojawiają się w geologicznym zapisie nagle, bez żadnego uprzedniego rozwoju form przejściowych, i co najciekawsze od razu z oczami. Znaleziska w Maroku, na Syberii i w USA są w tym względzie zgodne. Są też trylobity niemające oczu, ale pojawiają się one w warstwach znacznie późniejszych, co zmusza prof. Parkera do stwierdzenia, że „bezokie trylobity wyewoluowały później”. Zatem z zapisu geologicznego wcale nie wynika ewolucyjny rozwój oczu od bezokich osobników poprzez osobniki rozróżniające  kierunek światła aż do widzących. Oczy pojawiły się po raz pierwszy wraz z trylobitami; one z niczego nie ewoluowały. Co prawda, prof. Parker formułuje swoje myśli w sposób typowy dla obowiązującej nauki: „Oczy, i prawdopodobnie drapieżniki, wyewoluowały po raz pierwszy ok. 521 mln lat temu. To jest fakt, zapisany w skamielinach”. Jednak bądźmy logiczni: jeśli nie było przed 521 milionami lat nic, z czego te oczy mogłyby wyewoluować, to jak można twierdzić, że one wyewoluowały? Co więcej, „od tego momentu wszystkie zwierzęta musiały dostosowywać się do światła, czyli do wizji” (tamże). Chciałbym tylko usłyszeć odpowiedź na pytanie: skąd nowo pojawiające się zwierzęta wiedziały, że inne je widzą? Bo jeśli wzajemne pożeranie się było podstawowym sposobem selekcji korzystnych mutacji, to trudno oczekiwać, by wymusiło ono powstanie powstaniu oczu, pancerzy oraz obronnego zabarwienia u tych ślepców, którzy byli natychmiast bez oporu pożerani przez widzącego drapieżnika lub u ich potomstwa. Jeżeli ewolucyjny rozwój wszelkich istot to proces zupełnie przypadkowego działania genów, to dlaczego we wczesnym okresie formowania się życia nie ma skamielin potwierdzających takie działanie? Zatem fakt zapisany w skamielinach to zaistnienie całkowicie funkcjonalnych i dobrze rozwiniętych istot żywych bez przednich form, z których one mogłyby stopniowo ewoluować.

Jak ewoluowały oczy u trylobitów?


Powszechnie uważa się, że przypadkowe mutacje są motorem ewolucji. Naukowcy Th. Lenormand, D. Roze, F.Rousset wyjaśniają: „W znacznej mierze mutacje są przypadkowbe: one pojawiają się niezależnie od ich efektu fenotypowego, nie są ukierunkowane i nie występują częściej, kiedy są korzystne. Ważne, że przypadkowe pojawianie się mutacji w tym sensie nie oznacza, jakoby korzystne i szkodliwe mutacje były jednakowo prawdopodobne: zostało dobrze ustalone, że nowe mutacje w większości są szkodliwe” (Stochasticity in evolution. „Trends In Ecology and Evolution”, vol. 24, nr 3-2009, s.159-165).

Popatrzmy na to logicznie. Mutacja korzystna, mająca doprowadzić w dalekiej przyszłości do powstania na przykład oka, w żaden sposób nie spowodowałaby korzystnych zmian w organizmie indywidualnego niewidomego osobnika aż do czasu, kiedy oko będzie już w pełni ukształtowane i funkcjonalne. Gdyby został on pożarty przez innych lub zdechł z powodu zmian klimatycznych, w żadnym wypadku jego geny nie zostałyby przekazane potomstwu w celu kontynuowania rozpoczętej serii mutacji, mogącej doprowadzić do wytworzenia się oczu. Musimy więc uwierzyć, że korzyści z przypadkowego łańcucha mutacji musiałyby nastąpić w krótkim czasie – wręcz w czasie kilku pokoleń, lub nawet w życiu jednego tylko osobnika. Tak naprawdę prowadzi to do wniosku, że ten jeden osobnik został stworzony w „gotowej postaci, a nie wyewoluował z jakiegoś zupełnie innego organizmu prostszego, bardziej prymitywnego. Skamieliny potwierdzają, że tak właśnie było.

Jak do tego faktu ustosunkowuje się na przykład prof. A.R. Parker? Autor po prostu udaje, że gwałtowne samoczynne (przypadkowe) pojawienie się oczu u jednych gatunków spowodowało lawinę równie samoczynnych i przypadkowych zaawansowanych technicznie konstrukcji optycznych oraz narzędzi wizualnych u mnóstwa innych istot żywych. Jest to niezwykłe jak na naukowca wyznającego ewolucjonizm. W założeniu bowiem samego Darwina gatunek, który „wytworzył sobie” jakiś korzystny organ dający przewagę, zaczyna dominować nad innymi, a nie prowokuje u innych wypracowania podobnych systemów. W zapisie kambryjskim mamy jednak do czynienia z całą masą różnorodnych konstrukcji oka, które nagle pojawiły się u przedstawicieli nawet tej samej rodziny (przykładowo skamieliny poświadczają istnienie co najmniej trzech różnych konstrukcji oka u różnych gatunków trylobitów: oczy holochroalne, schizochroalne oraz abathochroalne), nie mówiąc już o różnych rodzinach zwierząt. Sam prof. A.R. Parker w cytowanym wyżej artykule powiada obrazowo, że różnica pomiędzy niewidzącymi była taka, jak między człowiekiem z zamkniętymi oczami, a człowiekiem, który oczy otworzył. Jeden co najwyżej mógłby wiedzieć, czy jest dzień czy noc, ewentualnie stwierdzić, z której strony znajduje się źródło światła. Drugi natomiast miałby dokładną orientację w terenie i pełną identyfikację zarówno wroga, jak i ofiary. Widzimy więc, że wobec widzącego drapieżnika niewidząca zdobycz nie ma żadnych szans – a przede wszystkim nie ma czasu na to, by w procesie przypadkowych mutacji „wytworzyć sobie” jakiś organ widzenia. Zatem skamieliny świadczą, że jednocześnie, w bardzo krótkim czasie zostały utworzone rozmaite istoty mające zdolność przetwarzania i wykorzystywania sygnału świetlnego – nie tylko trolobity różnych gatunków, ale całe mnóstwo istot żywych z soczewkami, reflektorami, przetwornikami  światła, a nawet z siatkami dyfrakcyjnymi na powierzchni pancerzy oraz bogatą pigmentacją o szokującej wręcz kolorystyce. Jest to fakt naukowo stwierdzony.

Ile czasu musiałoby ewoluować oko?

Ja nie jestem pierwszym, który zadał to pytanie: Już w roku 1994 profesorowie Dan-E. Nilson i Susanne Pelger z uniwersytetu w Lund (w Szwecji) podjęli próbę oszacowania czasu potrzebnego do ewolucji oka. W swoim artykule A pessimistic estimate of the time required for an eye to evole (“Proceeding of Ryoal Society: Biological scieneces”, Vol. 256, nr 1345, 1994, s. 53-58) podają oni liczbę 363992 pokoleń, w ciągu których mogłaby zajść pełna gama zmian od niewidzącego osobnika do osobnika mającego w pełni ukształtowane oko na drodze doboru naturalnego. Autorzy uważają, że liczba ta jest zgodna z zapisem geologicznym, i inni naukowcy chętnie cytują ich pracę jako dowód w sprawie.
Jeśli jednak popatrzymy na te obliczenia krytycznie, zauważymy, że stwarzają one poważny problem dla teorii ewolucji jako takiej. Prowadzą one bowiem do wniosku, że ponad 300 tysięcy pokoleń jedno za drugim w sposób znaczący różniło się od siebie nawzajem, tzn. potomstwo miało tak znaczące zmiany w organizmie, że nie sposób byłoby ich nie zauważyć. W otaczającym nas świecie widzimy raczej coś innego: potomstwo ma kombinacje cech swoich przodków, a nie wytwarza z pokolenia na pokolenie nowe cechy. Co więcej, ktoś musiałby przez cały ten czas pieczołowicie selekcjonować osobniki o korzystnych zmianach i dbać o to, by w następnym pokoleniu zaszła zmiana. Z punktu widzenia zdrowego rozsądku łańcuch składający się z 300 tysięcy różnych zdarzeń następujących po sobie w ściśle uporządkowanej kolejności po prostu nigdy nie może nastąpić samoczynnie.

Ponadto Amerykanin Dov J. Rhodes z Instytutu Fizyki (Indiana University), stosując algorytmy genetyczne, oszacował, że liczba tych pokoleń jest znacząco zaniżona. Z jego obliczeń wynika, że musi ona być najmniej 5 razy większa, co z punktu widzenia geologii w sposób konieczny musiałoby doprowadzić do utrwalenia poszczególnych etapów ewolucji oka w skamielinach. Jak już wspomniałem, takich skamielin z rozwijającymi się oczami po prostu nie ma.

Badanie genetyczne i matematyczne wykazują, że zmiany w genach nie zachodzą na tyle często, by w czasie zaledwie miliona lat doprowadzić do powstania jakiegokolwiek organu, narządu lub tym bardziej systemu. Nowojorscy matematycy Rick Durrett i Deena Schmidt (Cornell University) na podstawie danych eksperymentalnych szacują, że w przypadku muszki owocówki (Drosophila) około 10 milionów pokoleń musiałoby minąć, by nastąpiła sekwencja dwóch mutacji prowadzących do „przełączenia” w genach z jednego miejsca wiązania czynnika transkrypcyjnego na drugi (artykuł pt. Waiting  for Two Mutations: With Applications to Regulatory Sequence Evolution and the Limits of Darwinian Evolution, “Genetics” 2008 November; 180(3): 1501-1509). Chyba nie muszę wykazywać, że jedna taka zmiana w genach jeszcze nie doprowadzi do powstania skomplikowanego aparatu wizyjnego …

Notabene prof. M. Behe (Leight University) zwraca uwagę, że jeśli ta druga odpowiednia dla danego ciągu zdarzeń mutacja nie nastąpi natychmiast po pierwszej, to jakakolwiek inna mutacja doprowadzi do zniszczenia białka, a nie do rozwoju pożytecznego narządu. Biorąc też pod uwagę liczbę nukleotydów (powyżej tysiąca) w jednym genie czas „oczekiwania” na korzystne zmiany wydłuża się miliony razy (zob. Waiting Longer for Two Mutations, “Genetics” 2009 February; 181(2): 819-820). Nie ma zatem żadnych podstaw do wiary w samoczynne powolne powstawanie narządów wzroku u istot żywych. Z jednej strony mamy bowiem zapis skamielin zawężający czas ewolucji oka do kilku milionów lat, a z drugiej prawa genetyki, które domagają się milionów lat, by zaistniały przynajmniej dwie korzystne mutacje jedna po drugiej.

Dowody na ewolucje?


Pan Bóg dał nam rozum i wolną wolę byśmy analizowali fakty, zbierali dowody i wyciągali wnioski. W roku 2011 profesor Alan R.Rogers (University of Utah) napisał książkę pt. The Evidence for Evolution, by przekonać nas o prawdziwości teorii Darwina. Autor  jest znanym ewolucjonistą, więc możemy się spodziewać, że przytoczył wszystkie ważniejsze dowody na poparcie teorii ewolucji. Rozdział trzeci jest poświęcony skamielinom, które według prof. Rogersa są dowodem na samoczynne przeistoczenie się czworonożnych ssaków lądowych w wieloryby żyjące w morzu.

Nie jest ot jednak takie proste, jak to ukazują w szkolnych podręcznikach lub filmach popularnonaukowych. Nie wystarczy po prostu wrzucić ssaka do wody i poczekać parę milionów lat, aż on się „dostosuje” do nowych warunków życia. Z punktu widzenia funkcjonowania organizmu takie przeistoczenie wymaga całej serii poważnych zmian, zaczynając od „wytworzenia” powierzchni skóry odpowiedniej do poruszania się w wodzie i kończąc na strukturze tkanek nerkowych zdolnych do filtrowania wody morskiej. I znowu: jak wiele czasu mamy na takie samoczynne „dostosowanie się” ssaka lądowego do życia w morzu? Według prof., Rogersa, kilkadziesiąt milionów lat, czyli o wiele za mało. Według danych paleontologii nawet jeszcze mniej: argentyński paleontolog Marcelo Reguero odkrył w lutym 2011 roku skamieniała szczękę w pełni wodnego wieloryba żyjącego ok. 49 mln lat temu, w czasach kiedy, według dotychczas uznawanej skali paleontologicznej, hipotetyczny przodek morskich ssaków (Ambulocentus) dopiero miał zamiar zamieszkać w wodzie.
Podobnie ma się sprawa z rybami, które według teorii ewolucji wyszły na ląd. W roku 2006 odkryto skamieliny Tiktaalika, którego płetwy były zbudowane w sposób umożliwiający zginanie ich w połowie, czyli zwierzę mogło mieszkać zarówno na lądzie, jak i na wodzie. Grupę elpistostegidów, do których należy Tiktaak, uznawano powszechnie za przodków wszystkich płazów, gadów, ssaków i ptaków. Tymczasem polscy naukowcy z Uniwersytetu Warszawskiego i Polskiego Instytutu Geologicznego odkryli ślady w pełni czworonożnych zwierząt o 10 mln lat starsze od najstarszego znanego elpistostegida (G.Niedźwiedzki i in, Tetrapod trackways from the early Middle Devoniam period of Poland, „Nature” 463/2010, s.43-48). Profesor Rogers nie uwzględnia tego faktu, przedstawiając swoje dowody za ewolucją, tak samo jak nie ustosunkowuje się do „eksplozji kambryjskiej”, o której była mowa wyżej. Jaka jest wartość takich „dowodów”?

Jest więcej rzeczy, których prof. Rogers nie uwzględnia. Prawdziwym dowodem na to, że żywe istoty potrafią wytwarzać na drodze przypadkowych mutacji jakieś nowe organy i narządy byłyby skamieliny istot na przykład z pięcioma nbogami, z jednym okiem umieszczonym na boku, z niesymetrycznie rozłożonymi płetwami itp. W początkowym okresie, gdy nie było jeszcze drapieżników, takie kalekie formy mogły z powodzeniem egzystować i wydawać liczne potomstwo. Tymczasem wszystko jest zadziwiająco symetryczne; widać rękę potężnego i mądrego Stwórcy, a nie przypadkowe działania genów, na oślep produkujących jakieś nowe formy.  Profesor też nie wyjaśnia braku skamielin miedzy jurą a kredą, które potwierdzałyby ewolucję gadów do ssaków łożyskowych, jak również braku skamielin między sylurem a dewonem wskazujących na istnienie form poprzedzających owady. Owady, jak i trylobity, nie mają przodków i pojawiają się w gotowej postaci, co jest dowodem na to, że nie powstały samoczynnie.

Zatem skoro prof. Rogers nie był w stanie zebrać przynajmniej kilku przekonujących dowodów na powolne przekształcanie się jednych form życia w inne, musimy przyjąć, że skamieliny nie świadczą na korzyść teorii ewolucji. Sugerują one raczej coś innego: w pewnej chwili Stwórca wypowiedział Słowo i pojawiło się wszystko, co istnieje (J 1,1). Rozmaite  istoty żywe o bardzo skomplikowanej strukturze z zaawansowanymi i w pełni rozwiniętymi narządami pojawiły się w tym czasie, a nie rozwijały się od prymitywnych form do wyższych.

Wołające kamienie


Mówiąc do Żydów, że kamienie będą wołać, Pan Jezus nie żartował. Dla nich bowiem od wieków kamienie mogły stanowić świadectwo pewnych wydarzeń: np. usypany z kamieni kopiec miał świadczyć o zgodzie między Jakubem i Labanem (Rdz 31,46-50), a 12 kamieni ułożonych na dnie Jordanu potwierdzało, że rzeka się zatrzymała, kiedy Izrael wkraczał do Ziemi Obiecanej (Joz 4,1-10). Chodziło Mu jednak przede wszystkim o to, by świadectwo kamieni przyczyniło się do zmiękczenia serc ludzkich, na których miał być wypisane Prawo Boże, jak napisano: „mówi Pan: Prawa moje włożę w ich serca i na umysłach ich wypiszę je, dodaje: A grzechów ich i ich nieprawości nie wspomnę więcej” (Hbr 10, 16-17). Bo przecież sam Jezus Chrystus, prawdziwy Bóg i prawdziwy człowiek, oddał swoje życie za nasze grzechy, zwyciężając szatana i otwierając nam jedyną drogę do zbawienia.
„Wielokrotnie i na wiele sposobów” przemawia Bóg do każdego z nas (Hbr 1,1). Przemawia również za pomocą kamieni, które świadczą o Nim i przekonują nasz rozum o Bogu Stwórcy i Zbawicielu, godnym zaufania, pewnym jak skała. Pozwólmy więc Mu wyjąć z naszego wnętrza „serce kamienne” i zamienić je na „serce z ciała” (Ez 36,26), które pragnęłoby kochać Boga i służyć Mu według Jego zamysłu.

Mirosław Rucki

Miłujcie się nr 4/2012


***

Ewolucjonizm to stały problem "wiary" ateistów. Zob. rownież np.Phillip E.Johnson – Sąd nad Darwinem czy J.W.G Johnson – Na bezdrożach teorii ewolucji, oraz np.Ian Wilson - Całun Turyński czy Orazio Petrosilio i Emanuela Marinelli - Całun Turyński relikwia czy falsyfikat ?

kn

Copyright © 2017. All Rights Reserved.