Witamy serdecznie na stronie internetowej Oddziału Łódzkiego
Katolickiego Stowarzyszenia Dziennikarzy.

Mamy nadzieję, że ułatwimy Państwu docieranie do rzetelnej informacji. Tutaj chcemy prezentować wielkość oraz problemy naszego Kościoła, zagadnienia społeczne, cywilizacyjne, publikacje członków Stowarzyszenia, stanowiska w ważnych kwestiach. Nie będziemy konkurować w informacjach bieżących z innymi portalami (niektóre z nich wskazujemy w odnośnikach), natomiast gorąco zapraszamy do lektury wszystkich tekstów - ich aktualność znacznie przekracza czas prezentacji na stronie głównej. Zachęcamy do korzystania z odnośników: "Publikacje" i "Polecane". Mamy nadzieję na stały rozwój strony dzięki aktywnej współpracy użytkowników. Z góry dziękujemy za materiały, uwagi, propozycje.
Prosimy kierować je na adres: lodz@katolickie.media.pl

Publikacje polecane

Zbliża się demograficzna katastrofa

Oprócz niekorzystnych zmian ilościowych, czeka nas zmiana całej struktury demograficznej polskiego społeczeństwa (starzenie się i spadek dzietności będą skutkowały tym, że więcej osób w wieku poprodukcyjnym będzie na utrzymaniu coraz mniejszej liczby osób w wieku produkcyjnym). W rezultacie grozi nam rozpad systemu zdrowotnego i emerytalnego, które tych zmian po prostu nie uniosą. Gorsi niż Białoruś

Według danych opublikowanych w 2012 r. przez CIA, Polska znajduje się na 212. miejscu na 224 sklasyfikowane państwa, jeśli chodzi o współczynnik dzietności. Co gorsza, spadła o trzy miejsca w porównaniu z poprzednimi zestawieniami! Wyprzedzają nas takie kraje, jak: Armenia, Serbia, Bułgaria, Niemcy, Wielka Brytania, Francja czy Białoruś (sic!). O rozmiarach zapaści demograficznej w naszym kraju świadczy to, że nawet Chiny ze swoją drastyczną polityką jednego dziecka są wyżej w tym rankingu.

Współczynnik dzietności w Polsce wynosi niespełna 1,3. Natomiast zapewniona prosta zastępowalność pokoleń wynosi 2,1–2,15. Ostatnio taki poziom zanotowaliśmy prawie ćwierć wieku temu. Bez jakościowej zmiany w dziedzinie polityki prorodzinnej nie mamy najmniejszych szans na osiągnięcie takiego poziomu w najbliższej przyszłości.

Wszystkie prognozy na temat przyszłej sytuacji demograficznej naszego kraju można sprowadzić do prostego wniosku: Polska się wyludnia, a to oznacza cywilizacyjną katastrofę. Powoli dociera to do wszystkich. Także do rządzącej od ponad pięciu lat Platformy Obywatelskiej.

Przypomnę tylko, że jeszcze dwa lata temu premier Donald Tusk na pytanie o to, czy planowana reforma emerytalna może rozbroić bombę demograficzną, odpowiedział: „Bomby demograficznej nie rozbroi nikt, poza nami samymi. My możemy napisać 150 ustaw, zbudować 65 systemów emerytalnych, a bomba demograficzna po polsku nazywa się: za mało dzieci. A skoro za mało dzieci, to nie trzeba pisać ustaw, tylko wziąć się do zupełnie innej roboty”.

Podczas swojego tzw. drugiego exposé premier nagle zmienił zdanie (który to już raz?) i ogłosił „rewolucyjne” zmiany w polityce prorodzinnej, z których za najważniejsze należy uznać: wydłużenie urlopu macierzyńskiego, podniesienie ulgi na trzecie i kolejne dzieci, zmiany w zasadach przyznawania zasiłku z tytułu urodzenia dziecka, tzw. becikowego czy wprowadzenie refundacji zabiegów in vitro oraz wprowadzenie do polskiego porządku prawnego instytucji
tzw. związków partnerskich.

Ustawowa amatorszczyzna

Rok 2013 powinien być rokiem rodziny – zapowiedział premier Tusk. I rozpoczął swoją rewolucję od projektów, które rodzinę osłabiają, odbierając jej dotychczasowe, nieliczne przywileje. Więcej – nowe projekty część rodzin po prostu dyskryminują.

Nieudana, jak na razie, próba wprowadzenia tzw. związków partnerskich to prosta droga do osłabienia wyjątkowości rodziny opartej na małżeństwie składającym się z mężczyzny i kobiety, na straży której stoi konstytucja rodziny, będącej najlepszym środowiskiem, w którym wychowuje się dzieci, a więc przyszłych podatników.
Podniesienie ulgi na trzecie i kolejne dziecko z pozoru brzmi sensownie, ale kiedy wejść w szczegóły, okazuje się, że prawie nie ma rodzin wielodzietnych, które mają z czego odliczyć tę większą ulgę! Ponadto z ulgi nie mogą skorzystać rodzice z jednym dzieckiem, jeśli ich łączny roczny dochód przekracza 112 tys. zł (czyli jeżeli kobieta i mężczyzna zarabiają ok. 4,6 tys. zł miesięcznie brutto na umowę o pracę).

Zmiany w przyznawaniu tzw. becikowego wykluczają tych, którzy osiągają dochód miesięczny na osobę w wysokości 1922 zł, czyli niewiele powyżej średniej krajowej w wypadku najczęstszego modelu rodziny 2+2. Dla rządu Donalda Tuska zamożny jest każdy, kto zarabia nieco powyżej średniej krajowej.

Wydłużenie urlopu macierzyńskiego to krok w dobrym kierunku, ale nawet tutaj rząd Donalda Tuska musiał coś spartolić. Otóż w związku z decyzją Ministerstwa Pracy i Polityki Społecznej ta zmiana nie obejmie ok. 80 tys. matek, które urodzą swoje dzieci w I kwartale 2013 r. Jak tłumaczy minister Władysław Kosiniak-Kamysz, każda zmiana musi mieć swój początek, który rząd w tym wypadku arbitralnie ustalił w sposób, który wyklucza niemałą część potencjalnych beneficjentek. Co więcej, rozwiązanie to będzie przeznaczone jedynie dla mam pracujących na podstawie umowy o pracę, co jest zjawiskiem coraz rzadszym w naszym kraju i dotyczy niewielkiej grupy kobiet...

Matki, które urodzą w I kwartale br., napisały w związku z tą sytuacją petycję, którą podpisało już prawie 20 tys. osób, i zorganizowały się na Facebooku, żądając objęcia swojej grupy ustawą o rocznym urlopie rodzicielskim wszystkich dzieci z rocznika 2013. Również tych urodzonych w I kwartale roku.
To tylko kilka przykładów na to, jak rząd Donalda Tuska rozumie rewolucję na rzecz rodziny.

Ostatni moment

Całościową diagnozę tego, jak wygląda obecnie w Polsce polityka prorodzinna, przedstawia najnowszy raport Fundacji Republikańskiej „Polityka prorodzinna w Polsce. Diagnoza stanu obecnego i rekomendacje zmian”.

Według autorów raportu wysokość wszystkich środków publicznych przeznaczanych na wsparcie rodziny wynosi prawie 28 mld zł. To prawie 2 proc. całego PKB. Zalicza się do nich m.in. tzw. becikowe, zasiłek macierzyński, dofinansowanie do żłobków i przedszkoli, świadczenia rodzinne, ulgę podatkową na dzieci, wyprawkę szkolną, rządowy program dożywiania dzieci, planowaną dopłatę do in vitro.

Okazuje się, że na politykę prorodzinną w Polsce przeznacza się niemałe pieniądze (dla porównania, jak wynika z Mapy Wydatków Państwa opracowanej przez Fundację Republikańską, w roku 2011 na cały system zdrowia w Polsce wydano prawie 68 mld zł, a na obronę narodową prawie 21 mld zł.). Sęk w tym, że – jak piszą autorzy raportu – „prowadzone działania nie stanowią przemyślanej, spójnej całości. Są to zupełnie niezależne od siebie programy kontrolowane przez różne ośrodki władzy, niestanowiące żadnego spójnego programu, nieukładające się w całość. Czasami wręcz ze sobą sprzeczne”.

Jednym słowem, rząd Donalda Tuska marnotrawi naprawdę spore pieniądze, które przepływają przez rozmaite instytucje, zasilają różne programy, nie wywołując jedynego pożądanego efektu każdej efektywnie prowadzonej polityki prorodzinnej – zwiększenia dzietności polskich rodzin.
Dlatego dopóki rozdziałem miliardów z naszych podatków będą się zajmowali amatorzy, którzy marnotrawią ogromne pieniądze i zaprzepaszczają niepowtarzalny moment na poprawienie dzietności w pokoleniu wyżu demograficznego, Polki będą rodziły swoje dzieci w Wielkiej Brytanii. A Polska będzie się staczała w cywilizacyjną otchłań.
Musimy zrozumieć, że nie stać nas na obecny rząd, zwłaszcza z demograficznej perspektywy.

Autor: Przemysław Wipler
Żródło: Gazeta Polska Codziennie

za:http://niezalezna.pl (kn)

Copyright © 2017. All Rights Reserved.