Witamy serdecznie na stronie internetowej Oddziału Łódzkiego
Katolickiego Stowarzyszenia Dziennikarzy.

Mamy nadzieję, że ułatwimy Państwu docieranie do rzetelnej informacji. Tutaj chcemy prezentować wielkość oraz problemy naszego Kościoła, zagadnienia społeczne, cywilizacyjne, publikacje członków Stowarzyszenia, stanowiska w ważnych kwestiach. Nie będziemy konkurować w informacjach bieżących z innymi portalami (niektóre z nich wskazujemy w odnośnikach), natomiast gorąco zapraszamy do lektury wszystkich tekstów - ich aktualność znacznie przekracza czas prezentacji na stronie głównej. Zachęcamy do korzystania z odnośników: "Publikacje" i "Polecane". Mamy nadzieję na stały rozwój strony dzięki aktywnej współpracy użytkowników. Z góry dziękujemy za materiały, uwagi, propozycje.
Prosimy kierować je na adres: lodz@katolickie.media.pl

Publikacje polecane

Znacie? Znamy. Więc posłuchajcie…

W kraju wrze. Nowy rok zaczął się od protestu lekarzy i odtąd co tydzień wybucha kolejny. „Żarty się skończyły. Wchodzimy w akcję protestacyjną czynną” – oświadczył Piotr Duda w czwartek na wspólnej konferencji Solidarności, OPZZ i Forum Związków Zawodowych.

Poszczególne branże, łącznie ze służbami mundurowymi, mają już dosyć takiego traktowania, które funduje nam ten rząd” – dodał przedstawiciel Forum. Wygląda na to, że rozlegający się od siedmiu lat syreni śpiew Platformy traci swoją uwodzicielską moc, a Polacy budzą się z letargu. To z kolei sprawia, że posłuszne władzy media intensyfikują wysiłki w obronie rządu. W rezultacie wyraźniej widać, na czym te wysiłki polegają.

Kampanie propagandowe


„Niekiedy wzmaga się nasilenie propagandy partyjno-państwowej, zwykle wtedy, gdy kieruje się ona wyraźnie przeciw działaniom uznanym za opozycyjne i gdy dąży do skompromitowania takich działań”. To zdanie wydaje się bardzo adekwatne do sytuacji, którą właśnie obserwujemy. Zostało jednak napisane przed 30 laty. Pochodzi ze słownika „Polska, komunizm, opozycja” autorstwa nieżyjącego już Jakuba Karpińskiego. Otwiera tam hasło pt. „kampanie propagandowe”, w którym dalej czytamy: „Kampanie propagandowe zwracały się kolejno przeciw »sanacji« i politykom, którym przypisano odpowiedzialność za przegraną kampanię we wrześniu 1939 roku (»odpowiedzialność za klęskę wrześniową«), przeciw AK, »reakcyjnemu« podziemiu, przeciw Mikołajczykowi i PSL, Kościołowi (»reakcyjnemu klerowi«), przeciw biskupom, studentom, intelektualistom i »syjonistom«, przeciw »siłom antysocjalistycznym«, »Solidarności« i »podziemiu politycznemu«. Kampanie propagandowe są często traktowane jako poszczególne przypadki walki obozów »postępu« i »reakcji«. […] Wydaje się, że kampaniami propagandowymi kieruje dawno znane przekonanie, że ludzie w końcu skłonni są uwierzyć w to, co mówi się im wielokrotnie, zwłaszcza gdy nie mogą pub­licznie usłyszeć argumentów przeciwnych”.

Wystarczy przejrzeć gazety, portale i programy telewizyjne z ubiegłego tygodnia, by stwierdzić, że powyższa definicja odpowiada zjawisku, z którym mamy właśnie do czynienia. To jest kampania propagandowa. Tym razem przeciwko związkowcom organizującym strajk górników. Przedtem mieliśmy kampanię przeciwko lekarzom, jakoby szantażującym państwo w dążeniu do maksymalizacji zysków oraz przeciwko frankowiczom, domagającym się wyrównania strat powstałych skutkiem ich pazerności i lekkomyślności.

Jeszcze wcześniej mieliśmy wiele innych kampanii. Ułożona przez Karpińskiego lista przeciwników PRL-u po części znalazła zastosowanie również w III RP – i tu, i tu obiektem ataku bywał Kościół i „reakcyjny kler” oraz biskupi, dalej Solidarność i siły „antysystemowe”, które gładko wpisały się w rolę dawnych sił „antysocjalistycznych”. Po roku 1989 wzbogacono ten rejestr o kolejne środowiska podlegające zmasowanym atakom medialnym: o „mohery”, „pisiorów”, Radio Maryja, „obrońców krzyża”, „sektę smoleńską”, „kiboli”, ale także np. o nauczycieli i rolników, jako grupy niesłusznie uprzywilejowane odpowiednio Kartą Nauczyciela oraz systemem KRUS.

Mowa do ludu


Przebieg kampanii propagandowych Jakub Karpiński precyzyjnie zanalizował w książce pt. „Mowa do ludu. Szkice o języku polityki”.

Tam możemy przeczytać, jak wyglądały „opis i ocena wydarzeń” w trakcie czterech kampanii z lat 1964–1970 (sprawa listu biskupów i millenium, Marzec ’68, Czechosłowacja, Grudzień ’70). I przy okazji – przymierzyć te ustalenia do dzisiejszej praktyki.

Czytamy więc: „Mówi się raczej o przeciwniku niż o sobie, a własny obóz […], jeśli nawet jest opisywany, to opis taki ukazuje głównie reakcję na przeciwnika, nie zaś ów własny obóz sam w sobie. Mamy w tym przypadku do czynienia z koncentracją na wrogu”. Czyż nie to właśnie jest esencją wizerunkowych poczynań Platformy, która definiuje się najdobitniej jako obrońca przed „oszołomami” z prawicy? Cóż począłby poseł Stefan Niesiołowski albo redaktor Tomasz Lis, gdyby nie było PiS-u?
Czytamy dalej: „Przeciwnik godny jest moralnej pogardy i potępienia. Przeciwnik jest tak charakteryzowany, nosi tak dobrane nazwy, by ta pogarda zawarta była już w treści nazw, którymi ów przeciwnik zostaje określony”. Vide: „mohery”, „pisiory”, „kibole”.

Następnie: „Ci, którzy w danych wydarzeniach brali udział, dzielą się na inicjatorów i resztę. Inicjatorzy pociągnęli za sobą resztę, która w gruncie rzeczy była niewinna”. Właśnie teraz – jak dowiadujemy się z mediów – związkowcy wykorzystują brać górniczą, by bronić własnych wygodnych posad i realizować swoje partykularne, polityczne interesy.

Karpiński kontynuuje: „Mówi się: za dobrze im się powodziło (jest to opis i jednocześnie wskazanie przyczyn wydarzeń), więc dobrze im tak, czemu komuś ma być lepiej niż nam”. Otóż to: górnicy pławią się w apanażach i przywilejach, które nam nie przysługują, frankowicze zarabiali więcej niż my, inaczej nie dostaliby kredytu, „pokaż lekarzu, co masz w garażu!”.

I wreszcie: „Nastąpiło zagrożenie porządku, groźba dla istniejącego ładu, były to wystąpienia chuligańskie”. Ależ tak! To właśnie się zdarzyło przed siedzibą Jastrzębskiej Spółki Węglowej podczas wtorkowej demonstracji!

Trafne okazują się także konstatacje ogólniejsze. Karpiński: „Propaganda partyjna daje do zrozumienia, że ustrój, partia, istniejący system społeczny nie mogą mieć negatywnego wpływu na to, co dzieje się w społeczeństwie. Jeśli dzieje się coś złego, winni są poszczególni ludzie […]. Wystarczy wobec tego trochę zmienić rządzącą ekipę, a wszystko ułoży się dobrze. Taka propaganda skierowana jest przeciw myśleniu w kategoriach społecznych. Nie mówi się o tym, jak społeczeństwo jest zorganizowane i jak jest rządzone […]. Poszczególne osoby stają się ważniejsze niż sposób organizacji społeczeństwa”. Dlatego mieliśmy „nowe otwarcie” wraz z nominacją Ewy Kopacz na stanowisko premiera, dlatego uwagę opinii publicznej skupiła jej sesja dla „Vivy”, z tego samego powodu teraz komentatorzy głowią się, czy do wyborów parlamentarnych Grzegorz Schetyna zdoła zepchnąć ją ze stołka… Wady strukturalne III RP nie budzą porównywalnego zainteresowania.

Zapomniane zaklęcie


Nic dziwnego, że ludzie, którzy pamiętają propagandę PRL-u, obcując ze współczesnymi mediami, mają poczucie déja vu: tak, to ten sam schemat odczytywania rzeczywistości, który obowiązywał przed kilkudziesięciu laty. Rzecz nie do wiary! W ciągu minionego ćwierćwiecza rynek medialny przeobraził się całkowicie: działa, opierając się na zupełnie innych zasadach organizacyjnych, prawnych, finansowych, technologicznych, kadrowych itd., itp. A jednak wytworzone w czasach komunizmu nawyki myślowe przetrwały proces transformacji i wymiany pokoleń, nadal wyznaczają porządek narracji.

W PRL-u jej skuteczność zaczęła wygasać, gdy została opisana i rozszyfrowana m.in. w pracach Jakuba Karpińskiego, ale także innych autorów, np. Michała Głowińskiego. Dzisiaj nie ma powodu tego wysiłku ponawiać – wystarczy sięgnąć do biblioteki, by znaleźć precyzyjny zapis nutowy syreniego śpiewu, który tumani współczesnych żeglarzy i rozbija ich okręty buntu na skałach systemu. Tylko umysłowe lenistwo i kulturowa skleroza sprawiają, że ten od dawna znany czar wciąż działa, nastawiając lekarzy przeciwko górnikom, górników przeciwko frankowiczom, a ich wszystkich przeciwko zbuntowanym humanistom z uniwersytetów. A przecież zaklęcie, które odbiera syrenom ich niszczycielską siłę zna każde polskie dziecko. Brzmi ono: solidarność.


Wanda Zwinogrodzka


za:niezalezna.pl/64000-znacie-znamy-wiec-posluchajcie

Copyright © 2017. All Rights Reserved.