Zorganizowany wczoraj przez Oskara Szafarowicza - działacza związanego z Forum Młodych PiS happening pt. „Stragan Donalda Tuska", o których w mediach społecznościowych aż huczało, wyraźnie nie spodobał się opozycji. Do warszawskiej Straży Miejskiej trafił w związku z tym donos. Za co? Za... "handel uliczny".

"Kuriozalne zachowania opozycji, już na granicy groteski, świadczą o jednym - obnażanie kłamstw i hipokryzji lidera PO bardzo ich zabolało" - skomentował dla portalu Niezalezna.pl Szafarowicz.Wśród dostępnych "artykułów" na „Straganie Tuska” można było znaleźć m.in. chleb za 30 zł, pomidory po 35 zł/kg, buty Donalda Tuska za 4,5 tys. zł czy zegarki Sławomira N. za 16 tys. zł. Stragan znajdował się w centrum Warszawy na tzw. patelni przy stacji metra Centrum.Oczywiście, całe wydarzenie miało charakter czysto satyryczny, ale jak widać, z polityków opozycji (choć robią to sami w stosunku do drugiej strony), żartować nie można...

Sprawie "straganu Tuska" przyjrzał się w mediach społecznościowych redaktor tygodnika "Nie" Michał Marszał. Na swoim Instagramowym profilu napisał on, że "handel uliczny jest karany". Według prawa, "osoby, które zajmują się sprzedażą towarów poza targowiskami, przede wszystkim na ulicy czy parkingu, mogą zostać ukarane karą grzywny do 5 tysięcy złotych". Tyle, że faktycznie handlu nikt tam nie uprawiał.

Niemniej jednak, donos w tej sprawie został wysłany do stołecznej Straży Miejskiej.

    "Oskarek (taki z grzywką) handluje warzywami przy metrze Centrum. Nie wiem, czy posiada zezwolenie i kasę fiskalną. Dojedźcie go" – napisał Marszał na Instagramie, chwaląc się przy tym donosem.

Całe to zajście skomentował dla portalu Niezalezna.pl sam twórca happeningu - Oskar Szafarowicz. Jak ocenił "kuriozalne zachowania opozycji, już na granicy groteski, świadczą o jednym - obnażanie kłamstw i hipokryzji lidera PO bardzo ich zabolało".

     Jedyne co realnie „sprzedawaliśmy” podczas naszego happeningu pod nazwą „Stragan Donalda Tuska” było prawdziwe oblicze byłego premiera, który posłuży się każdym kłamstwem i manipulacją, byle zrealizować niemiecki scenariusz obalenia obecnego rządu" – przekazał.

Minęło 10 lat, a u nich wciąż to samo...

Nie zmieniło się to, że politycy Platformy Obywatelskiej na jakiekolwiek formy żartu i satyry reagują - co najmniej - radykalnie. Warto cofnąć się ponad 10 lat wstecz i przypomnieć sprawę strony antykomor.pl, satyrycznie odnoszącej się do urzędującego wówczas prezydenta Bronisława Komorowskiego. Dla autora strony skończyło się to nalotem funkcjonariuszy Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego na jego mieszkanie w Tomaszowie Mazowieckim o 6.00 rano.

Choć autor strony stwierdził, że ma ona charakter satyryczny i nie znieważała prezydenta, to w prokuraturze internauta usłyszał zarzuty właśnie znieważenia głowy państwa. Po długich bataliach sądowych, w 2013 r. umorzono ten zarzut. Zdaniem twórcy strony Antykomor.pl, taka decyzja sądu ośmieszyła wówczas ABW.

    "Wykorzystano służbę, która ma na celu ściganie groźnych przestępców i terrorystów, a ci panowie odwiedzili mnie w domu" –  mówił po ogłoszeniu wyroku.

za:niezalezna.pl