Witamy serdecznie na stronie internetowej Oddziału Łódzkiego
Katolickiego Stowarzyszenia Dziennikarzy.

Mamy nadzieję, że ułatwimy Państwu docieranie do rzetelnej informacji. Tutaj chcemy prezentować wielkość oraz problemy naszego Kościoła, zagadnienia społeczne, cywilizacyjne, publikacje członków Stowarzyszenia, stanowiska w ważnych kwestiach. Nie będziemy konkurować w informacjach bieżących z innymi portalami (niektóre z nich wskazujemy w odnośnikach), natomiast gorąco zapraszamy do lektury wszystkich tekstów - ich aktualność znacznie przekracza czas prezentacji na stronie głównej. Zachęcamy do korzystania z odnośników: "Publikacje" i "Polecane". Mamy nadzieję na stały rozwój strony dzięki aktywnej współpracy użytkowników. Z góry dziękujemy za materiały, uwagi, propozycje.
Prosimy kierować je na adres: lodz@katolickie.media.pl

Katyń 1940-2010

Zwyciężymy z kłamstwem smoleńskim!

Nie trzeba strzelać


Cechą systemu totalitarnego jest to, że ta sama grupa społeczna posiada władzę gospodarczą, polityczną i ideologiczną, czyli w tym wypadku media. W ostatnich dniach, w których „Gazeta Wyborcza” we współpracy z prokuraturą wojskową dokonała ataku na zespół parlamentarny ds. zbadania przyczyn katastrofy Tu-154M Antoniego Macierewicza, dostarczono nam dowodu, że żyjemy właśnie w takim ustroju. Okazało się bowiem, że władza polityczna jest tożsama z władzą medialną. Gdybyśmy jeszcze dodali do tego, że w Polsce państwo ma możliwość niszczenia każdego przedsiębiorcy bądź też, z drugiej strony, przekazania dowolnie wybranemu przedsiębiorcy majątku państwowego, uzyskalibyśmy pełny obraz totalitaryzmu. Nie powinny nas tutaj mylić obecne fasadowe formy ustroju politycznego panujące w Polsce. Totalitaryzm nie jest ustrojem, w którym zawsze są łagry i w którym koniecznie strzela się do przeciwników politycznych, czyli opartym na przemocy fizycznej. Czasami historia tak się toczy, że tego typu rozwiązania nie są wcale potrzebne do zachowania istoty systemu totalitarnego. Obserwacja polskiej sceny politycznej każe postawić tezę, że Polska znajduje się właśnie w takim momencie dziejowym.

Jerzy Targalski

za:niezalezna.pl/46244-nie-trzeba-strzelac

***

Zwyciężymy z kłamstwem smoleńskim!

Zwyciężyliśmy z kłamstwem katyńskim, zwyciężymy z kłamstwem smoleńskim. Te właśnie słowa cisną mi się na usta po ostatnich działaniach prokuratury wojskowej, konferencjach zespołu Laska oraz tekstach „Wyborczej”.

Czwartkowa konferencja prasowa Macieja Laska była zwieńczeniem akcji propagandowej, mającej na celu zdyskredytowanie komisji Macierewicza. W nagonce tej udział wzięła „Gazeta Wyborcza”, Wojskowa Prokuratura Okręgowa oraz rząd. Antoni Macierewicz bez problemu poradził sobie z manipulacjami i kłamstwami artykułowanymi przez opisany triumwirat. Możemy nawet dostrzec pewne pozytywne skutki tego ataku. Otóż wydarzenia ostatnich dni wyraźnie pokazały, jak marnymi narzędziami propagandowymi posługuje się rząd i jak niewiele ma do zaproponowania swoim wyznawcom – jedyne, na co go stać, to sięganie do znanych, wyświechtanych wręcz kłamstw smoleńskich.

Skoordynowana akcja

Wtorkowy materiał „Gazety Wyborczej” pt. „Trzej zamachowcy” napisany przez niezawodną Agnieszkę Kublik miał rozpocząć tę starannie zaplanowaną operację. Zawierał wyrwane z kontekstu zeznania ekspertów Macierewicza złożone w prokuraturze. Teoretycznie utajniono dane zeznających, ale można było się domyślić, po sposobie ich opisania, jakie są ich personalia. Na artykuł „Wyborczej” odpowiedziała Naczelna Prokuratura Wojskowa w Warszawie, która już po godzinach urzędowania opublikowała na swojej stronie stenogramy przesłuchań trzech świadków. Nadgorliwość prokuratury mogła niektórych zdumieć – wielokrotnie dziennikarze „Gazety Polskiej Codziennie”, „Gazety Polskiej” czy też portalu Niezależna.pl, którzy usiłowali uzyskać komentarz wojskowych śledczych ok. godz. 15, musieli się zadowolić odpowiedzią, którą dostawali dopiero następnego dnia. Więcej, prokuratura opublikowała materiały z czynnego śledztwa, co jest sytuacją właściwie niespotykaną. Skąd ten pośpiech? Nasuwa się przypuszczenie, że aby wspomóc publikację Kublik. Jednak główna refleksja, jaka nasuwa się po przeczytaniu protokołów przesłuchań trzech świadków i porównaniu ich z artykułem w „Gazecie Wyborczej” nie skłania do zachwytów nad rzetelnością i warsztatem dziennikarzy tej gazety. To, co zostało napisane w „GW”, jawnie przeczy rzeczywistości przedstawionej przez świadków. Pozostaje tylko zdziwić się, że gazeta Adama Michnika uważa swoich czytelników za skończonych durniów, myśląc, że nie dostrzegą oni elementarnych sprzeczności między tekstem Kublik a stenogramami.

Łażenie po prokuraturze


Publikacja ujawniła też niesamowitą hipokryzję „Wyborczej”. Kublik zarzuca ekspertom Macierewicza, że nie mają odpowiednich kompetencji. Tymczasem wystarczy przypomnieć, że eksperci, po których tak chętnie sięga Agnieszka Kublik, nie mają specjalizacji wymaganych do badania katastrof lotniczych. Przykładem może być postać prof. Pawła Artymowicza, z wykształcenia astrofizyka. W biogramie profesora czytamy, że „jego specjalnościami są astrofizyka, astronomia, astrofizyka teoretyczna, dynamika dysków astrofizycznych i układy planetarne”, lotnictwo zaś to jego…. hobby. Czy taki człowiek może być ekspertem w sprawie katastrofy smoleńskiej? Biorąc pod uwagę kryteria przedstawiane przez „GW” i komisję Laska – żadną miarą. Warto też przy tej okazji przypomnieć umieszczone na portalu społecznościowym Facebook wpisy autorstwa ks. Krzysztofa Mądela, ulubionego duchownego „Gazety Wyborczej”, z namiętnością komentującego sprawy przyczyn tragedii smoleńskiej. Otóż już pierwszego września ks. Mądel pisał: „Grupa Laska szykuje duży tekst przeciwko bzdurom Macierewicza, ale łażenie do prokuratury zajmuje im dużo czasu, więc nie wiem, kiedy skończą”. Dziś, po artykułach Kublik, można się domyślać, kto „łaził do prokuratury” i skąd ojciec Mądel miał wiedzę o planowanej publikacji.

Kolejni ludzie honoru

Pozostaje natomiast otwarte bardzo ważne pytanie, które zadali już niektórzy pełnomocnicy rodzin ofiar smoleńskiej tragedii: czy teraz prokuratura ujawni cały materiał dowodowy zebrany w śledztwie smoleńskim? Po ujawnieniu zeznań świadków powinna to zrobić. Warto też, by przedstawiła opinii publicznej także wyniki badań na obecność materiałów wybuchowych na wraku tupolewa. W ten sam sposób, w jaki ujawniła przesłuchania ekspertów komisji Antoniego Macierewicza: kładąc dokumenty na stół! Niech ludność się dowie, co dzielni prokuratorzy wojskowi i powołani przez nich biegli zrobili przez trzy i pół roku. A także całą korespondencję z Rosjanami – jak jawność to jawność! Niech na stronie internetowej NPW pojawią się rosyjskie protokoły – wtedy będzie można ocenić skalę kłamstw i manipulacji, jakiej dopuściła się strona rządowa podczas smoleńskiego śledztwa. I nie pomoże wtedy nawet „Gazeta Wyborcza” i pani Kublik. We wtorek jeden z blogerów na Salonie24.pl o nicku Kamil Gorzelańczyk zawnioskował o przyznanie nagrody Superwiktora dla Agnieszki Kublik. Panie Kamilu – nie ma takiej nagrody, która wynagrodziłaby ogrom pracy, jaki pani redaktor włożyła w szerzenie skompromitowanej i niemającej wiele wspólnego z rzeczywistością wersji rządowej przyczyn katastrofy smoleńskiej. Trzeba pani redaktor przyznać, że wspięła się na szczyty wazeliniarstwa. Pozostaje już tylko czekać, aż Maciej Lasek okaże się prawdziwym „człowiekiem honoru”, większym nawet od swojego pierwowzoru, czyli od Czesława Kiszczaka, z którym tak chętnie pani redaktor rozmawiała jakiś czas temu.

Dorota Kania


za:niezalezna.pl/46224-zwyciezymy-z-klamstwem-smolenskim

***

Lasek: Katastrof nie badałem


Ani Maciej Lasek, ani żaden z członków jego zespołu nie spędzili nawet sekundy za sterami dowódcy w Tu-154M.

Konferencję zespołu Laska, czyli grupy niektórych byłych członków komisji Millera, obarczonej zadaniem obrony tez raportu polskiej komisji rządowej, zdominowała kwestia fachowości ekspertów obu stron, czyli grupy skupionej wokół dr. Macieja Laska i zespołu parlamentarnego kierowanego przez posła Antoniego Macierewicza.

Wtorkowa publikacja zeznań trzech współpracowników Macierewicza dała okazję Laskowi i Edwardowi Łojkowi do krytyki kompetencji ekspertów zespołu parlamentarnego. Okazuje się jednak, że ewentualne zeznania Laska w prokuraturze wojskowej byłyby bardzo podobne do jakże ośmieszanych fragmentów zeznań prof. Jana Obrębskiego.

Maciej Lasek ma wprawdzie przygotowanie teoretyczne i doświadczenie w sprawach lotniczych, ale krytykę ekspertów Macierewicza zaczął od wspomnienia, że w młodości wykonywał modele samolotów – dokładnie tak jak Obrębski. Nie potrafi też wytłumaczyć błędu w pomiarach brzozy.

Doświadczenie Macieja Laska w badaniu zdarzeń lotniczych robi wrażenie tylko z pozoru. Pracując w Państwowej Komisji Badania Wypadków Lotniczych od 2002 r., zetknął się z wieloma wypadkami lotniczymi, ale wyłącznie małych samolotów, szybowców, balonów itp.

W przypadku dużych samolotów Lasek miał do czynienia wyłącznie z tzw. poważnymi incydentami. Chodziło o sytuacje, gdy z powodu błędów kontroli lotów lub załóg samolotom groziło naruszenie zasad separacji w ruchu lotniczym lub mogło dojść do kolizji na pasie startowym; były problemy z orientacją i paliwem.

Najpoważniejsze Lasek określa jako „utrata obu silników”. W rzeczywistości 31 grudnia 2005 roku w Boeingu 757 podczas startu uległy uszkodzeniu turbiny. Pilot zauważył awarię i bezpiecznie zatrzymał samolot. W żadnym z tych zdarzeń nie było ofiar śmiertelnych, uczestniczące w nich maszyny nie uległy nawet poważnym uszkodzeniom.

Rozróżnienie na „wypadki” i „poważne incydenty” jest zdaniem Laska „kwestią semantyczną”. Tymczasem prawo lotnicze bardzo dokładnie opisuje, czym jest jedno i drugie. Artykuł 134 ust. 2 podaje skomplikowaną definicję wypadku lotniczego.

W uproszczeniu jest to zdarzenie lotnicze, w którym „jakakolwiek osoba doznała obrażeń ze skutkiem śmiertelnym lub poważnego obrażenia ciała” albo „statek powietrzny został uszkodzony lub nastąpiło zniszczenie jego konstrukcji”, względnie „statek powietrzny zaginął lub znajduje się w miejscu, do którego dostęp jest niemożliwy”. Do badanych przez PKBWL „poważnych incydentów” nie odnosi się żaden z powyższych opisów, a jedynie „okoliczności zaistnienia wskazują, że nieomal doszło do wypadku lotniczego”.

To „nieomal” oznacza nie tylko brak ofiar, ale i zupełnie inne możliwości badania przyczyn zdarzenia.

Badanie „poważnych incydentów” różni się zasadniczo od poważnej katastrofy. Komisja ma do dyspozycji cały samolot ze wszystkimi przyrządami i rejestratorami w dobrym stanie, może przesłuchać załogę, kontrolerów, uzyskać wszelką potrzebną dokumentację. Poza tym zdarzenia na dużym lotnisku międzynarodowym mają wielu niezależnych świadków.

Biegły w mowie

– Na szczęście w Polsce przez ostatnie lata nie było żadnej katastrofy ze skutkiem śmiertelnym w cywilnym lotnictwie transportowym – próbuje tłumaczyć się Lasek.

Rzeczywiście, ostatni wypadek, który można porównać z katastrofą smoleńską, to katastrofa Iła-62 w 1987 roku w Lesie Kabackim, w której zginęły 183 osoby.

Zarówno Maciej Lasek, jak i żaden członek komisji Millera nie uczestniczyli w badaniu wypadku dużego, wielosilnikowego odrzutowca. Ani Lasek, ani jego koledzy z zespołu przy premierze – Wiesław Jedynak, Piotr Lipiec i Edward Łojek – nie byli nigdy w Smoleńsku na miejscu katastrofy, a tylko jeden członek komisji Millera, Waldemar Targalski, był przez pewien czas drugim pilotem na Tu-154M.

To dobry argument za powołaniem komisji międzynarodowej, w której skład weszliby specjaliści posiadający doświadczenie związane z katastrofami, w których statek powietrzny rozbija się na wiele części, ulega gigantycznemu zniszczeniu, a przy tym dostęp do niego (w tym rejestratorów i oprzyrządowania) jest ograniczony.

Maciej Lasek próbuje poprawić własny dorobek przez dodanie swojego udziału w badaniu katastrofy samolotu CASA w Mirosławcu w 2008 roku.

Również w przypadku tego zdarzenia nie był na miejscu, a jedynie jako biegły prokuratury wykonywał w większym zespole analizy zgodne ze swoją specjalnością naukową (mechanika i dynamika lotu).

Praca biegłego rządzi się jednak innymi prawami niż badanie katastrofy w rozumieniu prawa lotniczego. Powołany przez prokuratora ekspert musi jedynie ściśle odpowiedzieć na zadane pytania, podczas gdy pracujący w komisjach technicznych dokonują pełnej oceny zdarzenia pod kątem ustalenia przyczyn i wydania zaleceń poprawiających bezpieczeństwo lotów.

Porównywanie kompetencji Macieja Laska z ekspertami Macierewicza nie wypada więc tak korzystnie dla przewodniczącego Państwowej Komisji Badania Wypadków Lotniczych. Trzeba też wziąć pod uwagę, że trzech pracujących dla zespołu parlamentarnego profesorów w zeznaniach w prokuraturze nie podejmowało się dokonania całościowej oceny przyczyn katastrofy, a jedynie wypowiadali się w swoich dość wąskich specjalnościach, które bez wątpienia mają związek z lotnictwem i katastrofą.

Dla odmiany członkowie komisji Millera w ogóle nie chcą zeznawać w prokuraturze, powołując się na zapisy prawa lotniczego, nieprzypadkowo wprowadzone w 2011 r., tuż przed opublikowaniem raportu Millera.

Nowe warunki?

Mimo krytyki współpracowników zespołu parlamentarnego zespół Laska nie wyklucza dialogu z oponentami na zasadach zaproponowanych przez prezesa Polskiej Akademii Nauk prof. Michała Kleibera.

– Warto zorganizować debatę, spotkanie naukowców i ekspertów, bez polityków, ale przy pełnej jawności, na przykład transmitowane przez internet – mówił Kleiber.

Zgodę na uczestnictwo już wyraził w imieniu swojej grupy Macierewicz i zaproponował, by jednym współprzewodniczącym był naukowiec reprezentujący zespół parlamentarny, a drugim przedstawiciel odmiennych poglądów.

Lasek oficjalnie też się zgadza, ale dość specyficznie widzi zasady doboru uczestników. Wczoraj mówił o konieczności selekcji prezentowanych materiałów pod kątem ich naukowości przez grono specjalistów. Mieliby być nimi dziekani wydziałów lotnictwa polskich uczelni. Ale to bardzo wąskie grono: w Polsce takie wydziały są na politechnikach w Warszawie i Rzeszowie, Wojskowej Akademii Technicznej i WSOSP w Dęblinie.

Lasek, wypowiadając się na temat propozycji prof. Kleibera, wyraźnie nie mógł się zdecydować, czy wyobraża sobie coś na kształt konferencji naukowej, podczas której w zasadzie głównie prezentuje się gotowe referaty, a pytania i dyskusja pełnią rolę uzupełniającą, czy też – jak to zadeklarował prezes PAN – raczej debatę dwóch stron.

W tym drugim przypadku przeważa żywa polemika, ale nie ma sensu procedura wstępnego recenzowania. Co najwyżej może powstać problem, kogo uznać za „naukowca” godnego zajęcia miejsca przy jednym stole z Laskiem i kolegami.

Trudność budzi też warunek wstępny „przedstawienia dowodów stawianych tez”, zanim dyskusja w ogóle się zacznie. Prezentacje zespołu Macierewicza są łatwo dostępne.

Wydaje się, że jego eksperci uważają pokazywane na ekranie podczas posiedzenia treści za wyczerpujące uzasadnienie swoich tez. Zespół Laska powołuje się zaś – i to jako na główne źródło informacji o przebiegu katastrofy – na zapisy rejestratora parametrów lotu (FDR), którymi nikt poza nim i prokuraturą w Polsce nie dysponuje.

Piotr Falkowski

za:www.naszdziennik.pl/polska-kraj/54329,lasek-katastrof-nie-badalem.html

***

Zob.też np.:
http://wpolityce.pl/artykuly/62952-katastrofa-i-niefachowiec-jedna-z-osob-ktora-uczestniczyla-w-wyjasnianiu-katastrofy-wahadlowca-challanger-byl-kompletny-niefachowiec-richard-feynmann

oraz kuriozalne:

http://wpolityce.pl/wydarzenia/62958-wolnosc-badan-naukowych-wedlug-dwoch-dziarskich-rektorow-wladze-agh-i-politechniki-warszawskiej-dolaczaja-do-odzierania-z-godnosci-swoich-pracownikow

z komentarzem z blogu:

http://naszeblogi.pl/41088-czy-senat-pw-zareaguje-na-oswiadczenie-rektora?utm_source=niezalezna&utm_medium=wpis&utm_campaign=blogi

Katyń pamiętamy

Zbrodnia Katyńska. Prezydent: Składając hołd ofiarom, domagamy się sprawiedliwości

Prezydent uczcił dziś pamięć o ofiarach zbrodni katyńskiej. Andrzej Duda złożył wieniec przed Epitafium Katyńskim w muzeum na warszawskiej Cytadeli. W swoim wystąpieniu podkreślił, że składając hołd ofiarom, Polacy domagają się również sprawiedliwości. Mówił także o konieczności pociągnięcia do odpowiedzialności sprawców rosyjskich zbrodni na Ukrainie.

Rosjanie zdejmują polską flagę w Katyniu!

Rosyjskie władze zadecydowały o zdjęciu polskiej flagi zawieszonej dotąd obok katyńskiego pomnika upamiętniającego ludobójstwo dokonane na polskich obywatelach w czasie drugiej wojny światowej.
Burmistrz Smoleńska Andrej Borysow poinformował, że decyzję w sprawie zdjęcia polskiej flagi w Katyniu podjęło rosyjskie ministerstwo kultury.

Możemy dochodzić roszczeń od państwa rosyjskiego za zbrodnię katyńską

Odpowiedzialność za zbrodnię katyńską ponosi aparat władzy sowieckiej, obecna Rosja jest spadkobiercą Związku Radzieckiego, możemy dochodzić roszczeń od państwa rosyjskiego i tą drogą trzeba pójść – powiedział w poniedziałek prezydent Andrzej Duda.

Kompleksy nie opuszczają Putina. Katyń i Smoleńsk solą w oku tyrana

To nie przypadek, ale celowe działanie. Jak przyznał wicepremier, minister kultury i dziedzictwa narodowego Piotr Gliński. Federacja Rosyjska blokuje remont cmentarza w Katyniu oraz budowę pomnika w miejscu katastrofy smoleńskiej.

Ośmiu z Katynia

Osiem nieznanych dotąd nazwisk ofiar zbrodni katyńskiej odnaleźli badacze Memoriału w materiałach NKWD. Jeszcze w tym roku ukaże się kolejna księga informacji o mordzie NKWD i jego ofiarach. Wydawnictwo moskiewskiego Memoriału będzie zawierać dane

Druga tragedia katyńska 2010

Macierewicz o praprzyczynie ataku Rosji na cały świat: "Zaczęło się 10 kwietnia 2010 roku"

Iran jest ściśle związany z Rosją i nie ma wątpliwości, że wsparcie stamtąd płynie.
To wszystko jest konsekwencją procesu ataku na cały świat, który zaczął się 10 kwietnia 2010 roku
- powiedział w Telewizji Republika Antoni Macierewicz, odnosząc się do nocnego ataku na Izrael.

Pamiętamy! 14. rocznica Katastrofy Smoleńskiej

14 lat temu w sobotę w oktawie Wielkanocy miała miejsca katastrofa smoleńska, w której zginęło 96 osób.
Wśród ofiar katastrofy samolotu Tu-154M byli m.in.: prezydent Lech Kaczyński z małżonką Marią,
ostatni prezydent RP na uchodźstwie Ryszard Kaczorowski oraz inne osobistości.
Polska delegacja udawała się na obchody 70 rocznicy zbrodni katyńskiej.

Saakaszwili: Lech Kaczyński w Smoleńsku zapłacił życiem za obronę Gruzji

Zdaniem byłego prezydenta Gruzji Micheila Saakaszwilego, prezydent RP Lech Kaczyński 10 kwietnia 2010 roku w Smoleńsku zapłacił życiem za to, że niespełna dwa lata wcześniej zdecydował się bronić niepodległości i państwowości Gruzji w obliczu napaści zbrojnej na ten kraj putinowskiej Rosji.

Macierewicz: Milczenie nad zamachem na Prezydenta może skończyć się dla nas źle!

„Milczenie nad zamachem na Prezydenta może skończyć się dla nas źle” – mówił w Spale wiceprezes PiS Antoni Macierewicz. Były szef MON przypomniał, że raport ws. tragedii w Smoleńsku dostępny jest od ponad roku.

Zawiadomienie ws. zamachu. Macierewicz w TVP Info: "Mieliśmy do czynienia z atakiem na państwo polskie"

- Mieliśmy nie tylko do czynienia z zabiciem osób, mieliśmy również do czynienia z atakiem na państwo polskie - powiedział w programie "#Jedziemy" gość Michała Rachonia, szef podkomisji smoleńskiej Antoni Macierewicz. Podkomisja smoleńska złożyła w poniedziałek w prokuraturze zawiadomienie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa zamachu na prezydenta Lecha Kaczyńskiego oraz morderstwa pozostałych 95 osób podróżujących Tu-154 10 kwietnia 2010 r.

Komentarze i pytania

"GP": Agenci wokół Smoleńska. Rosyjski ślad

Informacja o zatrzymaniu oficera 36. specpułku, współpracującego z rosyjskim wywiadem, stanowi istotne uzupełnienie dotychczasowej wiedzy na temat tragedii smoleńskiej.

Posmoleńskie rozdroże

Niezależnie od tego, jakie będą ostateczne wyniki śledztwa smoleńskiego, tragedia na Siewiernym jest i pozostanie kluczowym doświadczeniem w procesie definiowania kulturowej tożsamości Polaków w XXI wieku.

Abp. Jędraszewski: Smoleńsk w zasiekach kłamstw

„Prawda z trudem przebija się przez zasieki kłamstw, które od samego początku były podawane do publicznej wiadomości”

Nic dobrego nie wyniknie z wyciszania sumienia"

Niemieccy eurodeputowani przerwali wykład eksperta – bo mówił za dużo o Smoleńsku

Macierewicz komentuje konferencję NPW


Kolejna manipulacja i polityczne działanie prokuratury