Witamy serdecznie na stronie internetowej Oddziału Łódzkiego
Katolickiego Stowarzyszenia Dziennikarzy.

Mamy nadzieję, że ułatwimy Państwu docieranie do rzetelnej informacji. Tutaj chcemy prezentować wielkość oraz problemy naszego Kościoła, zagadnienia społeczne, cywilizacyjne, publikacje członków Stowarzyszenia, stanowiska w ważnych kwestiach. Nie będziemy konkurować w informacjach bieżących z innymi portalami (niektóre z nich wskazujemy w odnośnikach), natomiast gorąco zapraszamy do lektury wszystkich tekstów - ich aktualność znacznie przekracza czas prezentacji na stronie głównej. Zachęcamy do korzystania z odnośników: "Publikacje" i "Polecane". Mamy nadzieję na stały rozwój strony dzięki aktywnej współpracy użytkowników. Z góry dziękujemy za materiały, uwagi, propozycje.
Prosimy kierować je na adres: lodz@katolickie.media.pl

Publikacje polecane

Tomasz P. Terlikowski - Wasze matki, wasi ojcowie, wasze autorytety

Dyskusja nad obecnością Zygmunta Baumana na Uniwersytecie Wrocławskim to - choć może to się wydawać absurdalne i przesadzone - przyczynek do szerszej dyskusji nad polskim szkolnictwem wyższym i tym, jak zdefiniować jego cele. Dyskusja o Baumanie to taka nasza polska, swojska wersja niemieckiego serialu „Nasze matki, nasi ojcowie”. Niemcy chcieli dzięki niemu uzasadnić, że wojna bruka każdego, że nie ma różnicy między katami a ofiarami. I podobnie jest w wypadku polskiej dyskusji nad Zygmuntem Baumanem, nad tym, czy wszyscy powinni go uwielbiać. Spadkobiercy komunistycznych zbrodniarzy - za jego pośrednictwem - próbują nas przekonywać, że wszyscy byli ubabrani w komunizm, że wszyscy musieli zgłosić do niego akces, że nie było innej drogi niż służba w komunistycznych służbach i wysługiwanie się Sowietom. A przecież - z każdego punktu widzenia - inna droga istniała. Nie każdy musiał być esbekiem, nie każdy musiał działać w Korpusie Bezpieczeństwa Wewnętrznego i wreszcie nie każdy musi udawać, mimo mijających lat, że to w istocie nie miało znaczenia.

Inna droga


A przecież inne drogi istniały. Można było, jak Żołnierze Wyklęci, pójść do lasu. Ta droga często kończyła się w bezimiennych mogiłach, często w więzieniach, a potem w biedzie, ale to była droga bohaterów. Można też było z zaciśniętymi zębami zaakceptować decyzje aliantów i zwyczajnie żyć, wychowywać swoje dzieci, prowadzać je do kościołów i czekać na wolność. Nie było przymusu wstępowania do KBW, nikt nie musiał angażować się w budowanie propagandy komunistycznej. Nie każdy musiał być bohaterem, nie każdy powinien iść na wojnę, ale też nie każdy został zdrajcą czy komunistycznym oprawcą. Między Żołnierzami Wyklętymi a Korpusem Bezpieczeństwa Wewnętrznego, między rotmistrzem Pileckim, „Inką” a Zygmuntem Baumanem była ogromna przestrzeń możliwych wyborów. I tylko część z nich powinna być jednoznacznie i całkowicie potępiona. Takim wyborem są właśnie wybory Baumana. I nie usprawiedliwia go - jak próbują nas przekonywać jego apologeci - jego żydowskie pochodzenie. Żydzi, wbrew temu, o czym przekonuje nas lewicowa (prawicowa zresztą także) propaganda, wcale nie byli skazani na komunizm. Wśród nich byli i syjoniści (prawicowi i lewicowi), i socjaliści (którym do komunizmu było równie daleko jak przedwojennemu PPS-owi), i ortodoksi. Ich wybory, także wybory tych, którzy przeżyli, były różne. Część zaangażowała się w budowę komunizmu i walkę z dążeniami niepodległościowymi, ale część wyemigrowała (nie chcąc żyć w komunie), zajęła się odbudową życia żydowskiego lub zeszła do mentalnej opozycji. Takie wybory też były dla Żydów dostępne. Jeśli więc Bauman podjął inne, to na nim, a nie na jakimś żydowskim determinizmie losów, spoczywa za to odpowiedzialność.

Młody czy stary, zawsze komunista


Nieszczególnie przekonujący jest także argument mówiący o wieku angażującego się w budowanie komunizmu. Przede wszystkim dlatego, że w latach późniejszych nic się w ocenie przeszłości u Baumana nie zmieniło. On nigdy nie żałował tego, co zrobił, zawsze - także w wypowiedziach z ostatnich lat - bronił swojego zaangażowania w KBW i budowanie komunizmu. Żołnierze Wyklęci byli i pozostali dla niego terrorystami, z którymi trzeba było walczyć. A jego teorie socjologiczne, tak wielbione na rozmaitych zachodnich uniwersytetach, są tylko próbą intelektualnego poradzenia sobie z własną, haniebną przeszłością.

Być może zresztą właśnie ten całkowity brak refleksji jest największą winą Baumana. Stalinizm, jak wiele utopii, miał w sobie moc uwodzenia, komunizm jako zastępcza religia mógł porywać ludzi, którzy zrezygnowali z własnej religijności. Tyle że po jakimś czasie powinno przyjść otrzeźwienie, rozliczenie z własną przeszłością, zrozumienie, że uczestniczyło się w działaniach haniebnych. U Baumana jednak taki proces nie nastąpił. On nadal uważa, że wszystko było OK, a w najlepszym razie, że jako budowniczy komunizmu i komunistyczny oprawca jest ofiarą tak samo jak ci, których mordowanie usprawiedliwiał w aparacie propagandowym. Na takie stawianie sprawy nie można się godzić. Nie wolno też zaakceptować sytuacji, w której człowiek o takiej przeszłości i takich poglądach staje się autorytetem dla polskiej młodzieży.

Uniwersytet czy wspólnota cnót

I tu dochodzimy do kluczowego pytania o to, czy taki człowiek powinien być zapraszany na polskie uniwersytety z wykładami? Jego zwolennicy odpowiedzą, że tak, bo to znany i ceniony na całym świecie naukowiec, który zrewolucjonizował dyskurs socjologiczny. Pomijając debatę nad tym, czy bełkotliwe rozważania Baumana na temat „płynnej nowoczesności” rzeczywiście coś zrewolucjonizowały, warto uświadomić sobie, że nawet gdyby tak było, to i tak w niczym nie zmienia to moralnej oceny jego życia.
Uniwersytet, szczególnie w świecie, w którym wiedza rozwija się tak szybko, nie jest już i nie powinien być tylko miejscem, w którym przekazuje się wiedzę, ale przede wszystkim powinien stanowić wspólnotę etyczną, która wychowuje do cnoty patriotyzmu, zaangażowania, cierpliwości i badania. I to niezależnie od kosztów, jakie niesie taka postawa. Z tej perspektywy gośćmi na uniwersytetach powinni być ci z - nielicznych już - Żołnierzy Wyklętych, którzy przetrwali wojnę i okres sowieckiego zniewolenia, a nie ich oprawcy. I nie ma znaczenia, że ci ostatni są znani i cenieni na Zachodzie, a ci pierwsi być może swoje życie spędzili na podrzędnych stanowiskach. Uniwersytet, polski uniwersytet powinien bowiem kształtować postawy bohaterskie, a nie konformistyczne.

Tomasz P. Terlikowski

za:niezalezna.pl/43043-wasze-matki-wasi-ojcowie-wasze-autorytety

Copyright © 2017. All Rights Reserved.