Dokumenty KSD
Polityczna zemsta Tuska. Cenckiewicz: to, co się dzieje to chichot historii...
Prokurator Maksjan powiedział, że była to koncepcja obrony na linii Wisły. To jest po raz pierwszy stwierdzone publicznie przez człowieka, który wszystkim stawia zarzuty, że w ogóle była taka koncepcja obrony na Wiśle - podkreślił na czwartkowej konferencji prasowej prof. Sławomir Cenckiewicz. Historyk przybył na spotkanie prokuratora Marcina Maksjana z mediami, na którym
przedstawiono nowe informacje w sprawie śledztwa rzekomego ujawnienia przez byłego szefa MOM Mariusza Błaszczaka planów, które zakładały - w przypadku konfliktu - oddanie połowy Polski w ręce Rosjan. Śledczy uciekł przed pytaniami historyka. Wcześniej jednak - możliwe - że powiedział za dużo.
W czwartek prokurator Marcin Maksjan zorganizował konferencję prasową, na której poinformował o aktualnościach w sprawie śledztwa dotyczącego rzekomego ujawnienia przez Mariusza Błaszczaka koncepcji tzw. obrony Polski na linii Wisły, którą przygotował poprzedni rząd Donalda Tuska.
Śledczy zarzucił, że były dyrektor departamentu strategii planowania obronnego MON Piotr Z. wyznaczył osoby do poszukiwań dokumentów w kancelarii tajnej Wojskowego Biura Historycznego i podpisał upoważnienie dla tych oficerów, choć - jak twierdzi prokuratura - mógł to zrobić jedynie szef MON lub Szef Sztabu Generalnego. Wyselekcjonowane dokumenty zostały odtajnione przez Mariusza Błaszczaka.
Niedługo później wraz z wiceprzewodniczącą KRRiT Agnieszką Glapiak znów mieli pojawić się w Wojskowym Biurze Historycznym. Wspólnie mieli wybrać inne dokumenty, które następnie znów zostały odtajnione przez szefa MON. - Obie te osoby nie przyznały się do popełnienia zarzuconego im przestępstwa, odmówiły odpowiedzi na pytania. Złożyły natomiast krótkie oświadczenia. Nie stosowano wobec nich żadnych środków zapobiegawczych - oznajmił Maksjan. Dodał, że grozi im - jak Błaszczakowi - od roku do 10 lat pozbawienia wolności.
Pytany przez dziennikarzy, czy szef MON ma prawo odtajniać dokumenty przyznał, że tak. Nie był jednak w stanie konkretnie wskazać, które może, a których nie.
Niewygodne fakty
Na konferencji prasowej pojawił się prof. Sławomir Cenckiewicz. Historyk - który również ma usłyszeć zarzuty w tej sprawie - próbował zadać pytanie Maksjanowi. Ten jednak nie chciał na nie odpowiadać. Cenckiewicz zwrócił się więc do dziennikarzy, by sami zapytali prokuratora m.in., czy Agnieszka Glapiak w chwili wejścia do biura miała poświadczenie bezpieczeństwa. Maksjan szybko stwierdził, że... ma obowiązki, do których musi wracać i odszedł. Następnie głos zabrał sam Cenckiewicz.
Do historyka podszedł dziennikarz Radia Zet, który pytał go o to, czy politycy mogą przedstawiać wrażliwe dokumenty w kampaniach wyborczych. - To jest ich dzikie prawo - stwierdził Cenckiewicz i podkreślił, że w trwającej kampanii prezydenckiej minister sprawiedliwości Adam Bodnar odtajnił dokumenty dotyczące CBA, które później zostały użyte właśnie w ten sposób.
"Nie mam do tego żadnego stosunku. Po prostu uważam, że politycy na całym świecie robili to, robią i będą robić i nie ma powodu, dla którego byśmy w Polsce nad tym szczególnie ubolewali. Tak jest, było i będzie"– zaznaczył i odniósł się do samego wystąpienia prokuratora.
Cenckiewicz podkreślił, że Maksjan nie był w stanie wskazać, jakie dokumenty szef MON miał prawo odtajnić, a kategorycznie nie może, i zaczął "pływać". Historyk wyjaśnił następnie, jak to działa. - Sztab Generalny podlega Ministrowi Obrony Narodowej, kancelaria tajna Sztabu Generalnego jest kancelarią Ministra Obrony Narodowej, strażnikiem klauzul tajności nałożonych przez Sztab Generalnych, w sytuacji, w której te materiały trafiają do zbioru archiwalnego - stąd kategoria "A", "A" to też oznacza jakby wieczyście chronienie tych materiałów, nawet jak one już są pozbawione klauzuli - te wszystkie prerogatywy ma Minister Obrony Narodowej - oznajmił.
Sztab o wszystkim wiedział
Cenckiewicz ujawnił też, że sprawy udostępnienia i poszukiwania omawianych materiałów w Biurze Historycznym były konsultowane ze Sztabem Generalnym. - Sztab generalny, po tak zwanych spisach przekazania materiałów ze swojego archiwum wskazał - w związku z pismem i prośbą pana ministra Błaszczaka miejsce, czy numery, pod którymi te materiały jesteśmy w stanie w WBH znaleźć - oznajmił. Dodał, że nikt z wojskowych nie protestował.
Historyk zaznaczył także, że prokurator Maksjan ujawnił ściśle tajną informację o tym, że - rzekomo - istniało sześć ewentualności obrony Polski. - Chciałbym państwa prosić, żebyście mu kiedyś zadali pytanie, jak mi będzie stawiał zarzuty, czy w jakimkolwiek koncepcie obrony przed agresją rosyjsko-białoruską Polska była w stanie się obronić - zwrócił się do dziennikarzy. Zwrócił tez uwagę na ważny szczegół konferencji.
"Prokurator Maksjan powiedział, że była to koncepcja obrony na linii Wisły. To jest po raz pierwszy stwierdzone publicznie przez człowieka, który wszystkim stawia zarzuty, że w ogóle była taka koncepcja obrony na Wiśle. Do tej pory państwo słyszeli, że takiej koncepcji nie było, to tylko była jedna z ewentualności, ale tak naprawdę nie dotycząca obrony na rubieży strategicznym" – podkreślił.
Historyk nie ma wątpliwości, że śledztwo w sprawie rzekomego ujawnienia koncepcji to czysta polityka. Zaznaczył, że wariant obrony był "straszny, kapitulancki", ale był na miarę ówczesnego - fatalnego - stanu Wojska Polskiego.
Maksjan postawi zarzuty Cenckiewiczowi. Historyk ani myśli milczeć: "Zdrajcę trzeba mieć za wroga"
Przedstawią mi fałszywe zarzuty w fałszywym śledztwie dot. linii Tuska/Wisły z fałszywego zawiadomienia aktywisty ZSMP i wojaka WSI/SKW Jarosława Stróżyka - pisze na X prof. Sławomir Cenckiewicz.
Są kolejni podejrzani w śledztwie dotyczącym ujawnienia fragmentów wojskowego planu obronnego Polski "Warta" - podała we czwartek Prokuratura Krajowa. Zarzuty usłyszało dwoje współpracowników ówczesnego ministra Mariusza Błaszczaka.
„Nie przyznali się do popełnienia zarzucanego im przestępstwa i złożyli krótkie wyjaśnienia. Odmówili odpowiedzi na pytania prokuratora. W obu przypadkach w czynności uczestniczyli obrońcy. Prokuratura nie zastosowała wobec podejrzanych środków zapobiegawczych” - czytamy.
Na tym komunikat się nie kończy. Prok. Antoni Skiba dorzuca na koniec:
„w najbliższych dniach w Wydziale ds. Wojskowych Prokuratury Okręgowej w Warszawie, w związku z przedmiotowym śledztwem, zostaną ogłoszone zarzuty byłemu Dyrektorowi Wojskowego Biura Historycznego Sławomirowi Cenckiewiczowi”.
Historyk krótko skwitował działania śledczych.
„Nielegalnie powołany na stanowisko prokuratora Prokuratury Okręgowej Marcin Maksjan z Lex Super Omnia (syn podoficera Zarządu II SG LWP) przedstawi mi fałszywe zarzuty w fałszywym śledztwie dot. linii Tuska/Wisły z fałszywego zawiadomienia aktywisty ZSMP i wojaka WSI/SKW Jarosława Stróżyka (jego promotorem jest erotoman Minkina z Siedlec) w dniu 8 maja br. o godzinie 10.00” - czytamy.
Cenckiewicz informuje, że zjawi się tam z pełnomocnikiem oraz - na jego wniosek - czynności będą nagrywane.
Hejterska kampania w sieci. Prof. Cenckiewicz: „Stoją za nią właściciele III RP – windykatorzy, deweloperzy"
- Gdybym był wrogiem Polski, dokładnie takie same spoty bym produkował. Zrobiłbym z Polaka jakiś pijaczków, z Polek kobiety, które sugerują, że są gwałcone w życiu rodzinnym, bo tak im każe kościół katolicki. Żeby było jeszcze bardziej kombinacyjnie, wszystko to bym oblał sosem prorosyjskim. To dokładnie realizuje ta ekipa, która wypuściła całą serię tych antypolskich, obrażających Polaków, spotów - powiedział prof. Sławomir Cenckiewicz w programie "Republika tajnych służb".
Hejterska kampania w internecie
Fundacja Polskiej Rady Biznesu, fundacje ORLEN-u i PKO BP, a także firmy deweloperskie znalazły się wśród darczyńców organizacji „Twój głos jest ważny”, która prowadzi kontrowersyjną kampanię w internecie.
Kampania obejmuje nagrania zamieszczone na platformie YouTube, na kanale "Twój głos jest ważny", który od września 2023 roku publikuje krótkie, kilkudziesięciosekundowe filmiki. Ich głównym celem jest przedstawienie polityków i wyborców opozycji w negatywnym świetle, zgodnie z linią propagandową rządzącej koalicji. W minionym tygodniu opublikowano cztery nowe filmy, w których występują osoby z zasłoniętymi oczami, mówiące o „powrocie naszego prawa i naszej sprawiedliwości” po nadchodzących wyborach prezydenckich.
Prof. Sławomir Cenckiewicz w programie "Republika tajnych służb" ocenił, że "gdyby był wrogiem Polski, dokładnie takie same spoty by produkował".
"Zrobiłbym z Polaka jakiś pijaczków, z Polek kobiety, które sugerują, że są gwałcone w życiu rodzinnym, bo tak im każe kościół katolicki. Żeby było jeszcze bardziej kombinacyjnie, wszystko to bym oblał sosem prorosyjskim. To dokładnie realizuje ta ekipa, która wypuściła całą serię tych antypolskich, obrażających Polaków, spotów. Konserwatyzm jako taki został tam zaatakowany w taki antypolski sposób. Coś niebywałego zupełnie, to jest kryminał" – podkreślił.
W jego opinii "za tą kampanią stoją właściciele III RP, czyli ci, którzy się za właścicieli Polski po roku 1989 mają, jacyś windykatorzy, deweloperzy, ludzie wielkiego kapitału, który żeruje na bardzo dobrym układzie z władzą na poziomie samorządowym jak i centralnym"
Kolejne fakty na temat Minkiny
Prof. Cenckiewicz skomentował też publikację portalu wp.pl, który ustalił, że Mirosław Minkina, rektor Uniwersytetu w Siedlcach, miał wysyłać kobietom pracującym na uczelni obsceniczne wiadomości i próbować korumpować jednego z pracowników.
"Minkina zbudował na uniwersytecie w Siedlcach takie małe Wojskowe Służby Informacyjne. Zbudował układ w oparciu o przyciągnięcie na uczelnię ludzi służb specjalnych. Przypomnę, że duża część obecnego SKW to ludzie, którzy byli związani z uczelnią siedlecką, czyli z Minkiną. Minkina był promotorem doktoratu Stróżyka. Tam się pojawiają ludzie związani z szeroko rozumianym wymiarem sprawiedliwości. Mało tego, to jest też układ, który gdzieś ma swoje macki w układach kościelnych. Rozmawiałem z pewnym hierarchą i zapytałem go o relacje z Minkiną. „Musimy, bo to jest rektor poważnej uczelni” – powiedział. Minkina to wszystko wykorzystuje budując opinię człowieka niezatapialnego" – powiedział.
Wskazał też, że "jeśli Minkina zostanie zatopiony, to znaczy Ministerstwo Szkolnictwa Wyższego może zawiesić go w funkcji rektora do czasu wyjaśnienia, znaczyłoby to, że Stróżyk i jego banda niewiele w tej sprawie mogą".
"Innymi słowy, że są za krótcy, by bronić Minkiny. Jeśli tego nie będzie, to znaczy, że wszystko będzie tak jak zawsze, czyli przeczekać. Ta sprawa to przyczynek do tego, by napisać książkę, jak ludzie starego sytemu weszli w naukę. Zbudowali przyczółki zmieniając uczelnie, które miały status w okresie PRL Wyższych Szkół Pedagogicznych na uniwersytety albo organizowali jakieś prywatne uczelnie" – podkreślił.
Konferencja Maksjana
Prof. Cenckiewicz mówił też o wczorajszej konferencji prokuratora Marcina Maksjana, na której poinformował o aktualnościach w sprawie śledztwa dotyczącego rzekomego ujawnienia przez Mariusza Błaszczaka koncepcji tzw. obrony Polski na linii Wisły, którą przygotował poprzedni rząd Donalda Tuska. Historyk był na tej konferencji i zadał Maksjanowi szereg pytań.
"Ja nie mogąc słuchać tych bredni najpierw mu przerwałem, on się pogubił, zmieszał. Kiedy próbowałem zadawać rozbudowane pytania, on przerwał konferencję i uciekł. W międzyczasie, jak odmówił mi prawa do zdawania pytań, zwróciłem się do kartelu medialnego, by zadali konkretne pytania. I wtedy on uciekł. Zapowiadam, że jak mi postawi te zarzuty i będzie mi mówił, że będę gnił 10 lat w więzieniu, to ja też na tej konferencji będę obecny. On wczoraj powiedział, że realnie istniała koncepcja obrony Polski na linii Wisły. Poza tym, pokazał się jako człowiek kompletnie niekompetentny. Nie mówię tego jako osoba działająca w konflikcie interesów" – powiedział.
Prof. Cenckiewicz powiedział także o ujawnionych planach obrony Polski z 2009 roku, czyli w czasie rządów PO-PSL.
"Wczoraj przeglądałem różne plany strategiczne, które były obowiązujące w latach 90-tych. One zostały odtajnione w czasach rządu Tuska, w 2009 roku. Połowa lat 90-tych. System kierowania polskim wojskiem w okresie wojny w połowie lat 90-tych. Maksjan twierdzi, że to dalej jest tajemnicą i nie można tego ujawniać, bo rzutuje na to, co wiemy o nowych. Dyslokacja wojsk lądowych – Donald Tusk w 2009 roku za pośrednictwem swoich ludzi w MON to ujawnił" – powiedział.
PKO, Orlen, Polska Rada Biznesu i firmy deweloperskie wspierają manipulacyjną akcję
Fundacja Polskiej Rady Biznesu oraz fundacje ORLEN-u i PKO BP oraz firmy deweloperskie znalazły się wśród donatorów fundacji „Twój głos jest ważny”, która prowadzi hejterską kampanię w sieci. Co więcej, Fundacja Polskiej Rady Biznesu jest także głównym partnerem Latarnika Wyborczego, któremu internauci zarzucają manipulacje.
Chodzi o nagrania, które zamieszczone zostały m.in. w serwisie YouTube. Istnieje tam kanał "Twój głos jest ważny", który od września 2023 r. publikuje krótkie, kilkudziesięciosekundowe nagrania. Ich motywem przewodnim jest przedstawienie w złym świetle polityków i wyborców obecnej opozycji, zgodnie z narracją prowadzoną przez koalicję rządzącą. W ostatnim tygodniu pojawiły się cztery nowe filmy, przedstawiające osoby z czarnym pasem na oczach, mówiące o "powrocie naszego prawa i naszej sprawiedliwości" po wyborach prezydenckich.
Trwa niesamowity hejt, dezinformacja, uderzenie w Karola Nawrockiego. W tej chwili ten hejt jest wszechobecny. Przyjrzeliśmy się filmikom, które ukazały się w czasie Świąt Wielkanocnych. One publikowane są przez fundację założoną w 2023 – „Twój głos jest ważny”. My tego tak nie zostawimy. Przyjrzymy się temu, kto wspiera tę fundację. Nie może być tak, że PiS jest karane za nic, a innym wolno wszystko
- powiedziała podczas konferencji prasowej Prawa i Sprawiedliwości była marszałek Sejmu, Elżbieta Witek.
Wsparcie deweloperów i państwowych spółek
Szybko sprawę w swoje ręce wzięli internauci. John Bingham poinformował, że chamskie filmy ,pod płaszczykiem kampanii profrekcyjnej, wyłożyli deweloperzy. Fundację "Twój głos jest ważny" wspomogły w 2024 r. w postaci darowizny również fundacje największych polskich Spółek Skarbu Państwa: Orlen – 300 tys. zł, Fundacja PKO BP – 300 tys. zł. Również 300 tys. zł. pochodzi od Fundacji Polskiej Rady Biznesu.
Latarnik też wspierany. W tle USAID
Fundacja Polskiej Rady Biznesu jest też głównym partnerem Latarnika Wyborczego, który ma testować preferencje wyborcze. Wielu internautów, ale także polityków PiS zarzuca „Latarnikowi” manipulacje. We władzach tej fundacji jest Wojciech Kostrzewa, były wieloletni prezes ITI, zasiadający w radach nadzorczych państwowego Alior Banku i Gremi Media, wydawcy „Rzeczpospolitej”. Zasiadał również w radzie nadzorczej Onet.pl.
Przypomnijmy, że Latarnik Wyborczy pobierał olbrzymie pieniądze od USAID. German Marshall Fund (GMF) prowadzi m.in. CEBRICS, pięcioletni projekt przyznawania grantów, finansowany przez USAID, którego działania zostały właśnie zablokowane przez prezydenta Donalda Trumpa. Obejmuje lata 2022 – 2026 i skupia się na Bułgarii, Węgrzech i Polsce.
GMF na swoich stronach chwali się, że w ramach grantów ze środków USAID finansował projekty dotyczące wyborów parlamentarnych w Polsce w październiku 2023 r. Przyznał cztery dotacje o łącznej wartości blisko 80 tys. dolarów.
Projekt CEBRICS przyczynił się do demokratycznego wyniku tych przełomowych wyborów i szansy, jaką stworzyły dla Polski przywrócenie liberalnego konstytucjonalizmu, praworządności i pluralizmu – pisze w zaskakująco otwarty sposób fundacja GMF.
Pieniądze poszły m.in. na program Latarnik Wyborczy oraz projekt „Zostań superbohaterem wyborów”, prowadzony przez Fundację Odpowiedzialna Polityka. Z Latarnika, który „podpowiada”, kto ma jakie ma preferencje wyborcze, skorzystało 5,6 mln Polaków (dane ze strony GMF), z „Superbohatera” – 125 tys. Z Latarnika, który „podpowiada”, kto ma jakie ma preferencje wyborcze, skorzystało 5,6 mln Polaków (dane ze strony GMF), z „Superbohatera” – 125 tys.
Zawiadomienia polityków PiS
Fundacja „Twój głos jest ważny” bardzo aktywnie działała w ramach kampanii dezinformacyjnej już w 2023 roku. Fundatorem i beneficjentem rzeczywistym tej spółki jest Tomasz Kurzewski, który jest udziałowcem większościowym w spółce ATM Grupa, powiązanej z telewizją Echo 24 funkcjonującą na Dolnym Śląsku. W radzie fundacji jest również Marcin Jerzy Chmielewski, powiązany z tą firmą produkcyjną. Spółka Echo 24 za setki tysięcy złotych produkowała spoty wyborcze KO w 2023.
Posłowie PiS zapowiedzieli, że złożone zostanie zawiadomienie do prokuratury dot. nielegalnego finansowania kampanii wyborczej oraz zawiadomienie do PKW.
za:tvrepublika.pl