Witamy serdecznie na stronie internetowej Oddziału Łódzkiego
Katolickiego Stowarzyszenia Dziennikarzy.

Mamy nadzieję, że ułatwimy Państwu docieranie do rzetelnej informacji. Tutaj chcemy prezentować wielkość oraz problemy naszego Kościoła, zagadnienia społeczne, cywilizacyjne, publikacje członków Stowarzyszenia, stanowiska w ważnych kwestiach. Nie będziemy konkurować w informacjach bieżących z innymi portalami (niektóre z nich wskazujemy w odnośnikach), natomiast gorąco zapraszamy do lektury wszystkich tekstów - ich aktualność znacznie przekracza czas prezentacji na stronie głównej. Zachęcamy do korzystania z odnośników: "Publikacje" i "Polecane". Mamy nadzieję na stały rozwój strony dzięki aktywnej współpracy użytkowników. Z góry dziękujemy za materiały, uwagi, propozycje.
Prosimy kierować je na adres: lodz@katolickie.media.pl

Polecane

Ks. prof. Tadeusz Guz - Prawdziwa misja polityków

W związku z ożywioną dyskusją wokół hodowli zwierząt futerkowych w Polsce oraz propozycjami legislacyjnymi w postaci jej zakazu w naszym państwie warto zapytać o genezę zwierząt, ich pozycję w kosmosie oraz ich relację do człowieka jako osoby

– oczywiście zarówno w perspektywie rozumu i nauki, ale przede wszystkim w perspektywie nauki Pisma Świętego i Urzędu Nauczycielskiego Kościoła rzymsko-katolickiego jako wiążących w myśleniu, sumieniu i postawie prawno-moralnej wszystkich katolików w Polsce i na całym świecie. Na takiej podstawie polscy politycy katoliccy powinni okreś- lać prawo w Rzeczypospolitej Polskiej, ponieważ jest to prawdziwa kultura Zachodu – także w odniesieniu do zwierząt, oparta na naturalnym rozumie i objawionej prawdzie w postaci wiary katolickiej. Kto zatem opuści prawdziwy rozum i prawdziwą wiarę, której interpretatorem jest Kościół św. zbudowany na św. Apostole Piotrze, hołdując ateistycznej i antykościelnej ideologii nowej lewicy, tj. globalnego neokomunizmu, zakazującej zabijania zwierząt na pokarm i odzienie dla ludzi, ten nie tylko rozminie się z naukowym i chrześcijańskim Zachodem, ale co więcej – będzie słusznie określony zdrajcą Boga i Jego porządku stworzenia, zdrajcą Kościoła Chrystusowego i Jego nauki apostolskiej, zdrajcą Narodu i państwa polskiego, zdrajcą polskiego rolnika i polskiej racji stanu w rolnictwie, bo powoli, ale skutecznie, doprowadzi do jego kasacji. Spójrzmy na kilka racji, które uzasadniają tę tezę.


Nauka starożytnych Greków mówi o Boskiej genezie zwierząt


U samych źródeł powstawania nauki ogólnoświatowej w starożytnej metafizyce greckiej, czyli u Sokratesa, Platona i Arystotelesa istniało przekonanie intelektualne o pochodzeniu zwierząt od Boga. W dziele przypisywanym Arystotelesowi „O świecie” mowa jest o „Bogu” jako „Panu nieba i ziemi” oraz „niezwyciężonej przyczynie wszystkiego”, „ponieważ istnieje wiecznie”. Arystoteles w swoim naturalnym i nieochrzczonym rozumie przyjmuje za „najważniejszą” prawdę fakt, iż „wszystko, co istnieje, pochodzi od Boga i przez Boga zostało ustanowione, że natomiast nie istnieje nic, co z siebie czerpałoby suwerenność, co byłoby pozbawione tego trwania, które od Boga pochodzi”. Stąd też filozof ten odkrywa swoim pogańskim intelektem jeszcze inną prawdę o „Bogu” jako Prawodawcy, który „dla nas [jest] prawem najdoskonalszym” i któremu podlegają również „rośliny i zwierzęta według ich gatunków i rodzajów. […] wszystko to rodzi się, osiąga pełnię życia, a potem umiera posłuszne prawu bożemu”. W podobnym duchu wypowiada się starożytna nauka Rzymian, że świat zwierząt pochodzi jakoś od świata Boskiego, chociaż ani Grecy ani Rzymianie nie mieli do dyspozycji – ze zrozumiałych racji – pojęcia „creatio ex nihilo” („stworzenia z nicości”).


Nauka Biblii i Kościoła św.: Pan Bóg Objawiony w Jezusie z Nazaretu jest Stwórcą zwierząt


Bóg Osobowy stworzył osobiście i „z nicości” wszystko, co istnieje, tzn. m.in. człowieka jako mężczyznę i jako kobietę „na obraz i podobieństwo swoje” (Rdz 1,27), oraz osobiście stworzył On wszystkich pierwszych reprezentantów poszczególnych gatunków zwierząt, drzew i roślin: „I rzekł Bóg: Niech ziemia wyda różne gatunki istot żywych: zwierzęta domowe, płazy i różne gatunki dzikich zwierząt! I stało się tak. Uczynił więc Bóg różne dzikie zwierzęta, zwierzęta domowe i płazy ziemne. I widział Bóg, że to jest dobre” (Rdz 1,24-25). Metoda słowa jest dla wszechmocnego Pana Boga konkretnym sposobem aktu stworzenia zwierząt. Bóg mówi i wypowiedziane słowo o poszczególnych gatunkach zwierząt staje się faktem w postaci realnie pojawiającego się w kosmosie gatunku zwierzęcego.


Rozum ludzki: Zwierzęta są dosłownie dla „dobra” człowieka, a nie dla nich samych


W swoim dziele „Polityka” Arystoteles wyraża prawdę o służebnym charakterze zwierząt i roślin względem człowieka: „Rośliny istnieją dla zwierząt, zwierzęta zaś dla człowieka, a mianowicie oswojone ze względu na usługi i pożywienie, spośród dzikich zaś, jeśli nie wszystkie, to przecież największa część, ze względu na pożywienie i pewną pomoc, by można mieć z nich i odzież, i inne rzeczy użyteczne. Jeśli więc natura nic nie stwarza bezcelowo i bezużytecznie, to musiała wszystko stworzyć dla ludzi”. Także tradycja myśli rzymskiej w nauczaniu wielkiego Cycerona twierdzi to samo: „Musimy zatem przyznać, że wszystkie te zasoby istnieją dla dobra człowieka. A może jednak zrodzą się w nas wątpliwości, czy tylko dla ludzi przeznaczyła natura tak wielką obfitość najrozmaitszych płodów o tak przyjemnym smaku, zapachu i wyglądzie? Lecz pogląd, iż te rzeczy zostały stworzone także ze względu na zwierzęta, odrzucimy jak najdalej, jeśli uświadomimy sobie, że same zwierzęta istnieją dla dobra ludzkiego”. To metafizyczne poznanie jako naukowe najdoskonalej wyraża właściwą postawę naturalnego rozumu w kwestii podporządkowania świata zwierząt ludziom i ich dobru, co zostaje potwierdzone i jeszcze bardziej pogłębione w nauczaniu biblijno-kościelnym.


Człowiek jest powołany przez Boga do panowania nad zwierzętami: Hodowcom wolno hodować zwierzęta, myśliwym wolno przeznaczać zwierzęta na pokarm i odzienie a medycynie wolno eksperymentować na zwierzętach – zawsze i wszędzie dla dobra człowieka


Zaraz po dokonaniu stworzenia człowieka jako mężczyzny i kobiety Bóg Stwórca przekazał im panowanie nad światem – także zwierząt: „I błogosławił im Bóg. I rzekł do nich: Płodni bądźcie i mnóżcie się; napełniajcie ziemię i ujarzmiajcie ją. Władajcie rybami morza i ptactwem nieba, i wszelkim zwierzęciem, ruszającym się na ziemi” (Rdz 1,28). Jan Paweł II naucza w encyklice „Redemptor hominis”: „Stwórca chciał, aby człowiek obcował z przyrodą jako jej rozumny i szlachetny ’pan’ i ’stróż’” (RH 15), ponieważ „Bóg powierza każdemu człowiekowi, powołując go – jako swój żywy obraz – do udziału w Jego panowaniu nad światem” (EV 42), czyli także nad zwierzętami. Papież z Polski dodaje w encyklice „Evangelium vitae”, iż wspomniany „tekst biblijny ukazuje w pełnym świetle rozległość i głębię panowania, jakim Bóg obdarza człowieka. Chodzi nade wszystko o panowanie nad ziemią i każdą istotą żyjącą, jak przypomina Księga Mądrości: ’Boże przodków i Panie miłosierdzia, […] w Mądrości swojej stworzyłeś człowieka, by panował nad stworzeniami, co przez Ciebie się stały, by władał światem w świętości i sprawiedliwości’ (9,1-3). Także Psalmista opiewa panowanie człowieka jako znak chwały i godności nadanej mu przez Stwórcę: ’Obdarzyłeś go władzą nad dziełami rąk Twoich; złożyłeś wszystko pod jego stopy: owce i bydło wszelakie, a nadto i polne stada, ptactwo powietrzne oraz ryby morskie, wszystko, co szlaki mórz przemierza’ (Ps 8,7-9)” (EV 42). To oznacza, iż każdy człowiek, jeżeli tylko pragnie hodować zwierzęta, to ma do tego nietykalne przez żadnego prawodawcę prawo. Ten prawodawca, który z ideologicznych racji odmówiłby człowiekowi tego panowania, m.in. nad zwierzętami, stawia siebie w opozycji do Boskiego Stwórcy i Jego Boskiego ładu. Jeżeli dodatkowo uzurpowałby sobie prawo zakazu dla człowieka np. w kwestii hodowli zwierząt futerkowych czy innych w Polsce, stałby się nie tylko wrogiem Narodu, lecz nade wszystko wrogiem samego Boskiego Stwórcy. Hodowcy polscy bowiem otrzymują prawo do hodowli zwierząt nie od Rzeczypospolitej Polskiej, lecz od Boga Najwyższego. Polska jako państwo nie może rościć sobie praw, których nie posiada, i nie może ograniczać praw przyznanych Polakom bezpośrednio przez Pana Boga w realnej postaci prawa naturalnego od momentu poczęcia w łonie matki, w przeciwnym razie stanie się typowym państwem totalitarnym i w tym aspekcie będzie przedmiotem godnym pogardy przez swoich obywateli. Nowa lewica jako neokomunizm jest ideologią totalitarną i żaden cywilizowany kulturą atlantycką i chrześcijańską człowiek jako polityk wraz z jego partią nie powinni jej akceptować, a tym bardziej Zjednoczona Prawica, rządząca aktualnie naszym państwem i tak często podkreślająca swoją praworządność.


Neokomuniści jako wrogowie Boga, człowieka i zwierząt – żądanie zakazu zabijania zwierząt dla dobra człowieka jest rewolucyjnym zamachem na wyższość osoby ludzkiej nad zwierzęciem i w konsekwencji drogą do unicestwienia świata


Herbert Marcuse jako czołowy przedstawiciel neomarksistowskiej Szkoły Frankfurckiej stawia pytanie, w którym sugeruje wywyższenie przyrody jako obiektywnie według nauczania chrześcijańskiego przedmiotu do bycia podmiotem na równi z człowiekiem: „Czy przyroda jest tylko mocą produkcyjną – lub istnieje także ’dla niej samej’, a w tym sposobie egzystencji – dla człowieka?”.

Chodzi o klasyczne zagadnienie i jakże ważne dla każdej osoby ludzkiej: Czy człowiek jest dla przyrody i jako taki istnieje tylko jako jej środek, czy też przyroda jest właśnie środkiem dla osoby ludzkiej jako bytu, który jest jako jedyny w całym wszechświecie pojęty „dla niego samego”? Dla tego neokomunizmu, na którym opierają się wszystkie ideologiczne nurty zielonych, „przyroda” posiada „wspólną z człowiekiem substancję” i staje się pełnoprawnym oraz równorzędnym „podmiotem”, podkreśla Marcuse.

W tym kontekście ideologicznym Papież Franciszek z całą mocą papieskiego nauczania przypomina w encyklice „Laudato si’” prawdę o tym, iż „uważamy osobę za podmiot, którego nigdy nie można zredukować do kategorii przedmiotu” (LS 81,112). Jeszcze mocniej Marcuse podkreśla podmiotowość przyrody, gdy ubolewa, że ludzkość nie traktuje jej jako bytu „dla niego samego”, czyli jako człowieka, lecz z „przemocą, bestialstwem i brutalnością” doprowadza do „codziennych ofiar życie zwierzęce dla fizycznej reprodukcji rodzaju ludzkiego” i tak długo trzeba będzie uprawiać rewolucję, by wreszcie „zwierzęta i rośliny” były traktowane jako bytowości „dla nich samych”, czyli jak osoby ludzkie, co z kolei oznacza degradację osoby ludzkiej do poziomu bytowego zwierzęco-roślinnego, zagrażającego ostatecznie i fundamentalnie samemu człowiekowi.

Co uczynić, pyta Marcuse, by zmienić zwierzęcożerność i roślinożerność oraz w ogóle tego typu „racjonalność” człowieka, podporządkowującą sobie istotowo świat zwierząt i roślin jako służebny wobec osoby ludzkiej i jej społeczności? Należy według neomarksizmu poprzez „sprzeciw i rebelię” ukształtować „kategorie” rozumu w oparciu o „czynną, konstytutywną rolę zmysłów przy formowaniu kategorii” tej władzy poznawczej, „za pomocą których” (kategorii) „świat zostanie uporządkowany, doświadczony i zmieniony” i to w sposób „radykalny”, tzn. aż do jego niebytu, ponieważ dla Marcuse’a „przyroda jako podmiot” jest podmiotem „bez teleologii, bez ’planu’ i bez ’celu’” – istnieje po to, aby ją bezśladowo zabić.

Stąd Jan Paweł II upomina się w encyklice „Centesimus annus” (37) o właściwe miejsce człowieka w kosmosie nie jako buntownika przeciwko Stwórcy i światu czy rewolucjonisty, lecz jako rozumnego i miłującego stworzenie Boże współpracownika Boga Stworzyciela: „Człowiek mniema, że samowolnie może rozporządzać ziemią, podporządkowując ją bezwzględnie własnej woli, tak jakby nie miała ona własnego kształtu i wcześniejszego, wyznaczonego jej przez Boga, przeznaczenia, które człowiek, owszem, może rozwijać, lecz któremu nie może się sprzeniewierzać. Zamiast pełnić rolę współpracownika Boga w dziele stworzenia, człowiek zajmuje Jego miejsce i w końcu prowokuje bunt natury, raczej przez niego tyranizowanej, niż rządzonej” (por. „Sollicitudo rei socialis” 34)”. Zjednoczona Prawica, której sam Bóg w Niebie i nasz Naród zawierzyli władzę nad Polską, zdaje się przeżywać głęboki kryzys merytoryczny, ponieważ ma poważne problemy ze zrozumieniem i pełnieniem swojej misji kierowania Polską jako państwem w duchu chrześcijańskim i w duchu naturalnego rozumu Polaków i to nie tylko w materii „zwierząt futerkowych”, lecz także w kwestii zabijania dzieci poczętych, a nienarodzonych w łonach matek-Polek, których tragiczne cierpienia tysięcy z nich są chyba obojętne, skoro przedmiotem pierwszorzędnej troski Zjednoczonej Prawicy stają się „cierpienia zwierząt”!

Podobnie jest z edukacją dzieci i młodzieży, którą wciąż karmi się ateistycznym, materialistycznym i sprzecznym z odkryciami nauk przyrodniczych modelem ewolucji Karola Darwina, twierdząc, że życie i poszczególne gatunki istot żywych powstawały na drodze „doboru naturalnego”, co jest w świetle nauki m.in. laureatów Nagrody Nobla, jak np. sir John Eccles, absurdem. Pomimo przed- i powyborczych obietnic dekomunizacji Polski mamy do czynienia z konsekwentną realizacją planu kształcenia i wychowywania Narodu bez podstaw filozoficznych, bez zdrowej antropologii, ukazującej człowieka jako istotę obdarzoną nie tylko ciałem, lecz także duchem, duszą oraz będącego osobą, co jest przecież czymś zupełnie podstawowym w kształceniu nie tylko przyszłych księży, lecz także lekarzy, personelu lekarskiego, dziennikarzy, studentów nauk prawnych, przyrodniczych, ekonomicznych czy technicznych. Student bez filozofii jest studentem „bez ducha i bez duszy”, tzn. quasi-studentem, który nie może rzeczywiście konkurować z przeciętnym studentem Zachodu. A cóż powiedzieć o obowiązkowej etyce, która przecież jest filarem postaw moralnych Polaków.

Trudno się dziwić załamaniu moralnemu wielu oraz deficytom w męstwie działania na rzecz Polski, skoro państwa polskiego nie stać na wykłady z etyki na miarę Boga i miarę człowieka dla każdego studenta i każdego ucznia w Rzeczypospolitej. Negatywne skutki braku takiej konstruktywnej inwestycji w edukację prawnomoralną naszych najmłodszych pokoleń są trudne do opisania – nie mówiąc o olbrzymich negatywnych skutkach ekonomicznych w polskich rodzinach i w całym państwie. Również kryzys w służbie zdrowia jest w pierwszej linii kryzysem edukacji lekarzy, pielęgniarek i personelu medycznego, którzy bez uformowania duchowego przez prawdziwą i dobrą filozofię (łącznie z antropologią i etyką godnymi człowieka jako osoby) oraz łacinę są jak żołnierze bez broni, bo przecież zasadą życia nie jest ludzkie ciało, lecz duch i dusza człowieka, o czym prawie żaden student medycyny w Polsce nie usłyszy w ciągu całej swojej edukacji. Rodzi się spontaniczne i fundamentalnie uzasadnione pytanie: Dokąd faktycznie zmierza Zjednoczona Prawica, skoro Naród w Polsce nie uzyskuje w kluczowych kwestiach jego istnienia oraz funkcjonowania w swoim suwerennym państwie podstawowych wyjaśnień? Czyżby Naród nie był traktowany przez koalicję rządzącą jako konstytucyjny „suweren”? Czyż – pomimo niektórych pozytywnych aspektów „dobrej zmiany”, które nasz Naród bardzo ceni i jest za nie stosownie wdzięczny – nie jest zagrożona istota dobra wspólnego Polaków i Polski dzisiaj? Dokąd Zjednoczona Prawica prowadzi Polskę jako Naród i jako państwo, skoro poważne akty prawne naszego państwa uzgadnia w pozaproceduralny w sensie prawa polskiego sposób z obcymi państwami lub międzynarodowymi organizacjami pozarządowymi?


Wykluczająca się alternatywa polskiej polityki: prawdziwa troska o Naród i państwo polskie czy aktywny współudział w rewolucji neokomunistycznej przeciwko Bogu i Polsce


Rząd Rzeczypospolitej Polskiej, Sejm i Senat RP wraz z Prezydentem RP stoją faktycznie przed wykluczającą się alternatywą: opowiedzieć się w kwestii ochrony zwierząt oraz w pozostałych centralnych i drugorządnych kwestiach narodowych i państwowych w Polsce po stronie chrześcijańskiego Boga i Kościoła św., Narodu i Ojczyzny, polskiego prawa i edukacji, polskiej medycyny i gospodarki, polskich hodowców zwierząt i myśliwych, polskiego rolnika i rolnictwa czy wpisać się w neokomunistyczną i rewolucyjną „rebelię” ideologów jeszcze bardziej niebezpiecznych dla Polski, aniżeli tych spod znaku sierpa i młota, mających na celu totalne zniszczenie Polski i świata jako dzieł Przenajświętszego Boga Stwórcy, tzn. zniszczenie ludzi, zwierząt i całego kosmosu. Wierzymy, że w polskich politykach zwycięży naturalny i ochrzczony rozum oraz podstawowa, rzetelna, sumienna i jednoznaczna troska o dobro wspólne Polaków i Polski, do czego przecież zobowiązali się moralnie i politycznie w publicznej obietnicy „dobrej zmiany”.

Ks. prof. Tadeusz Guz Wydział Matematyki, Informatyki i Architektury Krajobrazu KUL

Artykuł opublikowany na stronie: https://naszdziennik.pl

Copyright © 2017. All Rights Reserved.