Witamy serdecznie na stronie internetowej Oddziału Łódzkiego
Katolickiego Stowarzyszenia Dziennikarzy.

Mamy nadzieję, że ułatwimy Państwu docieranie do rzetelnej informacji. Tutaj chcemy prezentować wielkość oraz problemy naszego Kościoła, zagadnienia społeczne, cywilizacyjne, publikacje członków Stowarzyszenia, stanowiska w ważnych kwestiach. Nie będziemy konkurować w informacjach bieżących z innymi portalami (niektóre z nich wskazujemy w odnośnikach), natomiast gorąco zapraszamy do lektury wszystkich tekstów - ich aktualność znacznie przekracza czas prezentacji na stronie głównej. Zachęcamy do korzystania z odnośników: "Publikacje" i "Polecane". Mamy nadzieję na stały rozwój strony dzięki aktywnej współpracy użytkowników. Z góry dziękujemy za materiały, uwagi, propozycje.
Prosimy kierować je na adres: lodz@katolickie.media.pl

Polecane

Temida Stankiewicz-Podhorecka: Iskra nadziei

Piękny, głęboki, mądry i bardzo potrzebny. A do tego wspaniale fotografowany i opatrzony znakomitą muzyką. Tak w największym skrócie można opisać film „Nędzarz i madame”. To już drugi pełnometrażowy biograficzno-historyczny film Witolda Ludwiga.

Debiutował cztery lata temu znakomitym „Zerwanym kłosem” (nagrodzonym na festiwalu w Niepokalanowie), przedstawiającym biografię bł. Karoliny Kózkówny.

Postać Adama Chmielowskiego – Brata Alberta od dawna fascynowała Witolda Ludwiga. Jeszcze przed „Zerwanym kłosem” w 2014 r. jako student Akademii Kultury Społecznej i Medialnej w Toruniu zrealizował przedsięwzięcie oparte na dramacie Karola Wojtyły „Brat naszego Boga”, którego bohaterem jest właśnie św. Brat Albert. „Nędzarz i madame” jest niejako ukoronowaniem tych zainteresowań. Ukoronowaniem wybitnym, choć niepozbawionym paru niedociągnięć w przestrzeni artystycznej czy scen mogących zdziwić niektórych widzów – np. dość naturalistyczne ujęcia sytuacji obcinania nogi Adamowi Chmielowskiemu. Ale nie ma to wpływu na niezwykle ważną wymowę dzieła i jego główne przesłanie. Zresztą w warstwie kompozycyjnej takie sceny – w kontraście do plenerów ukazujących piękno, ciszę przyrody – tworzą pewną dynamikę narracji, podnosząc dramaturgię filmu.

„Nędzarz i madame” w warstwie fabularnej jest opowieścią o malarzu i powstańcu styczniowym, Adamie Chmielowskim, który porzuca malarstwo i jako Brat Albert oddaje się w służbę ludziom ubogim. W tej działalności odnajduje siebie jako osobę pełną. Postać Adama Chmielowskiego reżyser wpisuje w szerszy kontekst historyczny i społeczny, co sprawia, że jest to także opowieść o pięknej postawie patriotycznej, walce o niepodległość Ojczyzny w Powstaniu Styczniowym i konsekwencjach (wywózki na Syberię), o cierpieniu, sztuce i miłosierdziu.

Trzy postaci stanowią trzon filmu: wybitni malarze Adam Chmielowski (doskonały w tej roli Piotr Zajączkowski, pięknie oddający targanie niepokojami, bunt, załamanie psychiczne, szukanie woli Bożej, wreszcie duchowość granej postaci) i Józef Chełmoński (świetnie poprowadzona rola przez Tomasza Błasiaka) oraz najznamienitsza ówczesna aktorka Helena Modrzejewska (Magdalena Michalik jest nie tylko bardzo urodziwa, ale też wspaniale utalentowana – każdy jej gest, mimika, spojrzenie wypełnione są treścią; doskonała rola). Zarówno Modrzejewska, jak i Chełmoński dopełniają wizerunek głównego bohatera. Paralelne prowadzenie losów Chmielowskiego i Modrzejewskiej w zakresie realizowania się w sztuce pokazuje z jednej strony odmienność ich podejścia do twórczości, z drugiej zaś potrzebę znalezienia w niej tego, co najważniejsze: duchowości.

W tym filmie właściwie niemal każdy kadr zasługuje na omówienie. Jak choćby znakomicie pokazana ściskająca za gardło scena przedstawiająca polskich zesłańców syberyjskich przy stole wigilijnym i śpiewających „Lulajże, Jezuniu”. Wyraźna inspiracja reżysera obrazem Jacka Malczewskiego „Wigilia na Syberii”, nawet aktorzy dobrani jak z obrazu Malczewskiego, zwłaszcza Tomasz Grochoczyński czy Paweł Tchórzelski (jako rotmistrz Jabłoński). Inspiracji malarskich jest tutaj wiele, wszystkie czytelne i bardzo piękne, jak „Babie lato” Chełmońskiego, sceny z żurawiami („Odlot żurawi”) czy dialog Modrzejewskiej z Chełmońskim o tym, że żuraw ze złamanym skrzydłem umiera, bo tęskni do chmur. Na oddzielne omówienie zasługuje też świetna scena w teatrze podczas próby „Hamleta” z Jarosławem Gajewskim jako dyrektorem i reżyserem (ta łza tocząca się po policzku Gajewskiego jest przejmująca i wiele mówiąca). Wszystkie role w tym filmie – nie tylko główne, ale też drugoplanowe i epizody są wręcz wycyzelowane. Nie do zapomnienia jest doskonale zagrana przez Witolda Bielińskiego postać o. Baudissa, jezuity. To wprawdzie niewielka rola, ale wielkie aktorstwo.

Obraz Witolda Ludwiga ma charakter hagiograficzny, ale nie jest to wizerunek bohatera ucukrowanego, pomnikowego. Adam Chmielowski po studiach w Monachium osiadł w Warszawie, otworzył tu pracownię i realizował się artystycznie. Prace malarskie, jakie po sobie pozostawił, wskazują, że obdarzony był wielkim talentem. Są też dowodem na proces przemiany duchowej, jaki dokonywał się w jego wnętrzu – od zainteresowania tematyką religijną (słynny obraz „Ecce Homo” – najwybitniejsze dzieło malarza, świetnie wykorzystane w filmie, zwłaszcza w scenie, gdy Chełmoński odwiedza w szpitalu psychiatrycznym Adama Chmielowskiego) aż po całkowitą rezygnację z malarstwa i oddanie się na służbę Panu Bogu i najuboższym. Znał z autopsji ich potrzeby. Był wśród nich niczym apostoł. Dla nich kwestował, tworzył miejsca, gdzie mogli się ogrzać w zimie.

Doskonale aktorsko zagrana finałowa scena filmu, gdzie spotykają się w Krakowie podstarzały już Brat Albert (Krzysztof Wakuliński, tylko w tej jednej, końcowej scenie) i książę Władysław Czartoryski (gra go Mariusz Saniternik), jest znamienna. Czartoryski nie może pojąć, dlaczego tak utalentowany artysta porzucił malarstwo. Pyta: „Cóż może być piękniejszego niż sztuka?”. Odpowiedzią jest wyładowany różnymi rzeczami dla ubogich stary wózek ciągnięty przez Brata Alberta, z widocznym na samym wierzchu bochenkiem chleba, nasuwającym skojarzenie: dobry jak chleb.

Ten piękny i głęboko przejmujący obraz daje wyraźną odpowiedź Czartoryskiemu: „Dobroć”. Podtytuł filmu brzmi: „Mała iskra, wielki płomień”. Można tę iskrę potraktować jako nadzieję, że ten film to krok zrobiony w kierunku odbudowania naszej kultury. Oby.

„Nędzarz i madame”, scenariusz i reż. Witold Ludwig, produkcja Fundacja Lux Veritatis.

Copyright © 2017. All Rights Reserved.