Witamy serdecznie na stronie internetowej Oddziału Łódzkiego
Katolickiego Stowarzyszenia Dziennikarzy.

Mamy nadzieję, że ułatwimy Państwu docieranie do rzetelnej informacji. Tutaj chcemy prezentować wielkość oraz problemy naszego Kościoła, zagadnienia społeczne, cywilizacyjne, publikacje członków Stowarzyszenia, stanowiska w ważnych kwestiach. Nie będziemy konkurować w informacjach bieżących z innymi portalami (niektóre z nich wskazujemy w odnośnikach), natomiast gorąco zapraszamy do lektury wszystkich tekstów - ich aktualność znacznie przekracza czas prezentacji na stronie głównej. Zachęcamy do korzystania z odnośników: "Publikacje" i "Polecane". Mamy nadzieję na stały rozwój strony dzięki aktywnej współpracy użytkowników. Z góry dziękujemy za materiały, uwagi, propozycje.
Prosimy kierować je na adres: lodz@katolickie.media.pl

Polecane

Sprawa Lisińskiego. Ks. prof. Bortkiewicz: Trzeba pomyśleć o rekompensacie dla niewinnie oskarżonych

„Myślę, że trzeba w kontekście tej sytuacji pomyśleć o problemie rekompensaty dla osób niewinnie oskarżonych, które z tego tytułu także ponoszą ogromną krzywdę i cierpienie” - mówi w rozmowie z portalem wPolityce.pl ks. prof. Paweł Bortkiewicz komentując sprawę Marka Lisińskiego.

wPolityce.pl: Sąd apelacyjny w Łodzi potwierdził, że Marek Lisiński kłamał na temat swojej przeszłości, a oskarżany przez niego ksiądz jest niewinny. Jak ocenia Ksiądz Profesor całą sytuację?

Ks. prof. Paweł Bortkiewicz: Powiem nietypowo, że oczywiście nie chciałbym tym wyrokiem sądu przekreślać w sposób całkowity tych spraw, które stanowią skandal grzechu w Kościele. Inaczej mówiąc, jestem przekonany, że istnieją oczywiście przypadki zła i grzechu, które ranią zarówno całą wspólnotę Kościoła, jak i obciążają winowajców, ale jednocześnie ten przypadek jest bardzo szczególny, dlatego że został on potraktowany jako wręcz powiem ikoniczny w stosunku do wszystkich tych nadużyć seksualnych w Kościele. Warto przypomnieć, czy trzeba przypomnieć, że pan Lisiński był twarzą delegacji będącej u papieża Franciszka, że został uhonorowany przez papieża szczególnym gestem ucałowania jego rąk, a wszystko to dotyczyło pospolitego oszusta, człowieka, który bardzo cynicznie wykorzystał dobroć i życzliwość księdza, który pomógł mu w sytuacji potrzeby, a nie mogąc wywiązać się ze swoich zobowiązań, oskarżył go o przestępstwo trudne do wyjaśnienia. To jest więc pokazanie też drugiej strony medalu. My z reguły zwracamy uwagę na te realne nadużycia, które - raz jeszcze podkreślam - są oczywiście godne potępienia, ale nie zwracamy uwagi na to, że w tych niezwykle delikatnych kwestiach mogą nastąpić inne przestępstwa i inne zbrodnie. Bo nie waham się nazwać zbrodnią zniesławienia, zniszczenia życia tego duchownego. Myślę, że ten przypadek powinien uzmysłowić nam tę drugą stronę medalu, która do tej pory nie była w ogóle uwzględniana i nie była też brana pod uwagę jeżeli chodzi o jakiekolwiek rekompensaty moralne i duchowe dla tych nietypowo poszkodowanych.

Rzeczywiście, to nie był pierwszy ksiądz, który został oskarżony o tego typu przestępstwo i to nie jest pierwszy, który jak się okazało jest niewinny. Niemniej tego typu fałszywe oskarżenia są potężnym uderzeniem w te osoby, które rzeczywiście są molestowane - już nie mówię, że tylko przez księży, ale na dużym poziomie ogólności - ponieważ stawia te osoby w sytuacji podejrzeń o to, że nie mówią prawdy.

Tak, rzeczywiście. Raz jeszcze tutaj też podkreślę to, o czym wspomniała pani redaktor. Mamy przypadek kardynała Pella, niezwykle wręcz wstrząsający, niewinnie oskarżonego i więzionego. Mamy przypadek księdza we Włoszech, który zmarł na sali sądowej w wyniku fałszywego, jak się później okazało, oskarżenia i fałszywie zasądzonego wyroku. Te i inne przypadki rzeczywiście są wstrząsające, ale z drugiej strony faktycznie trzeba podkreślić, że ta sytuacja, o której mówimy, ona dyskredytuje cały proces dążący do sprawiedliwości tej niezwykle drażliwej i niezwykle trudnej do oceny i opisu sytuacji. I to jest rzecz, na którą też koniecznie trzeba zwrócić uwagę, bo nie można ulec tutaj jakimś skrajnościom. Myślę, że to jest główne przesłanie, które płynie z całej tej historii. Nie można z jednej strony zbanalizować zła, ale z drugiej strony nie można też dawać wiary każdemu na podstawie zafałszowanych zeznań, dlatego że to jest także banalizacja zła. W jednym i w drugim wypadku potrzeba uczciwości i potrzeba też bardzo precyzyjnych jak sądzę formuł sądowych, które weryfikowałyby takie akty oskarżenia. Myślę też, że trzeba w kontekście tej sytuacji pomyśleć o problemie rekompensaty dla osób niewinnie oskarżonych, które z tego tytułu także ponoszą ogromną krzywdę i cierpienie.

W tym wszystkim jest jeszcze jedna perfidia. Są osoby, które padły ofiarą przemocy seksualnej, i nie mogą sobie poradzić z tym faktem, nie skutkują żadne terapie i dopiero spotkanie z Panem Bogiem, rozmowa ze spowiednikiem czy z kierownikiem duchowym w jakiś sposób pozwalają na zagojenie tych ran. Takie fałszywe oskarżenia to uderzenie w tych spowiedników i jednocześnie odcięcie od ich pomocy ofiar, które nie zdecydują się na skorzystanie z pomocy duchowej, która w ich sytuacji byłaby kluczowa.

Całkowicie solidaryzuję się z tezą, że pomoc sakramentalna jest pomocą absolutnie wyjątkową i bezcenną. Nie da się jej zastąpić nawet najbardziej wyrafinowaną pomocą psychoterapeutyczną. Dla mnie jest to rzeczywiście pewien bardzo istotny punkt do dyskusji w problemie próby uporania się z tymi bolesnymi zjawiskami, z którymi mamy do czynienia. Rzeczywiście na tym tle warto też dostrzec, że ta pomoc dzisiaj zostaje utrudniona. Tworzy się jakiś zamknięty krąg, jakieś zapętlenie, w którym właśnie osoby, które mogą służyć pomocą są niejako uprzedzająco traktowane jako potencjalni przestępcy seksualni. Niestety to jest bardzo charakterystyczne dzisiaj tworzenie czarnego PR-u wobec Kościoła, wobec ludzi Kościoła, wobec osób duchownych, które są napiętnowywane poprzez nieliczne mimo wszystko przypadki, ujawnione i zweryfikowane, jako perwersyjna organizacja przestępców seksualnych. Nie wahałbym się tak zdefiniować tego czarnego PR-u Kościoła, który dzisiaj jest przedstawiany.

To jest krzywdzące nie tylko dla nas, osób duchownych. To jest nie tylko obraźliwe i bolesne, ale to jest, tak jak pani redaktor słusznie zauważa, pozbawianie pomocy tych, którzy z tej pomocy mogliby i powinni skorzystać. Dlatego myślę, że w tych działaniach, które są podejmowane przez niektóre osoby i niektóre instytucje, trzeba pamiętać o tym, że jest to w takim razie działanie bardzo cyniczne, bo w gruncie rzeczy prowadzące do uniemożliwiania osobom pokrzywdzonym skorzystania z realnej pomocy.

Dziękuję za rozmowę.

Rozmawiała Anna Wiejak

za:wpolityce.pl

***

Miał być ofiarą pedofilii w Kościele, a znacząco mijał się z prawdą. Zeznania byłego prezesa fundacji „Nie lękajcie się” niewiarygodne

Marek Lisiński przez lata stał na czele Fundacji mającej pomagać ofiarom pedofilii w Kościele. Sam przedstawiał się w mediach jako jedna z nich. W 2019 roku papież Franciszek osobiście przepraszał go za „zadane przez księży” krzywdy. W październiku br. sąd uznał jednak, że Lisiński nigdy nie był molestowany. Jak mówi opublikowane dziś przez dorzeczy.pl pisemne oświadczenie, oszust przedstawił trzy sprzeczne wersje wydarzeń, w jakich miało dojść do nadużyć przeciwko niemu.

Marek Lisiński, były prezes Fundacji „Nie Lękajcie Się” zrobił medialną karierę jako ofiara wykorzystywania seksualnego przez księdza. Z powodu wizerunku pokrzywdzonego udało mu się przez lata zebrać znaczne kwoty. Był również luminarzem walki z pedofilią w Kościele. W 2019 wraz z posłem Lewicy, Joanną Scheuring- Wielgus, przedstawił urzędującemu papieżowi raport o nadużyciach względem nieletnich wśród krajowego duchowieństwa. Z biegiem czasu jego wizerunek ulegał jednak coraz dalszej kompromitacji w wyniku skandali związanych z wyłudzaniem pieniędzy od ofiar, którym jego fundacja miała pomagać.

Punktem kulminacyjnym sprawy był października 2021 roku. Przed dwoma miesiącami sąd uznał bowiem, że oskarżenia, które Lisiński skierował pod adresem jednego z księży podejrzanych o pedofilię, były wyssane z palca. Jak mówi opublikowane dziś na łamach dorzeczy.pl uzasadnienie wyroku, oszust przedstawił trzy wykluczające się wzajemnie wersje tamtych wydarzeń. „Tak daleko idących rozbieżności w przedstawianiu tych samych wydarzeń nie da się wytłumaczyć w świetle zasad wiedzy i doświadczenia życiowego, co prowadzić musi do wniosku, że twierdzenia powoda są niewiarygodne”, podsumowuje oświadczenie sądu.

W rzeczywistości wizerunek ofiary pedofili miał uchronić Lisińskiego przed odpowiedzialnością za kradzież jakiej dokonał w 2017 roku. Wzbudziwszy litość u parafialnego księdza jako były ministrant, potrzebujący pilnie środków na leczenie żony, pożyczył od niego 23 tysiące złotych, których nigdy nie zwrócił. To właśnie oszukanego przez siebie duszpasterza oskarżył o pedofilię.

za:pch24.pl

Copyright © 2017. All Rights Reserved.