Witamy serdecznie na stronie internetowej Oddziału Łódzkiego
Katolickiego Stowarzyszenia Dziennikarzy.

Mamy nadzieję, że ułatwimy Państwu docieranie do rzetelnej informacji. Tutaj chcemy prezentować wielkość oraz problemy naszego Kościoła, zagadnienia społeczne, cywilizacyjne, publikacje członków Stowarzyszenia, stanowiska w ważnych kwestiach. Nie będziemy konkurować w informacjach bieżących z innymi portalami (niektóre z nich wskazujemy w odnośnikach), natomiast gorąco zapraszamy do lektury wszystkich tekstów - ich aktualność znacznie przekracza czas prezentacji na stronie głównej. Zachęcamy do korzystania z odnośników: "Publikacje" i "Polecane". Mamy nadzieję na stały rozwój strony dzięki aktywnej współpracy użytkowników. Z góry dziękujemy za materiały, uwagi, propozycje.
Prosimy kierować je na adres: lodz@katolickie.media.pl

Polecane

Ks.prof.Paweł Bortkiewicz TChr - Obłęd

Wspominam w tych dniach - jak wielu - 13 grudnia 1981 roku. Wspominam dni, które poprzedzały wprowadzenie stanu wojennego. Pomimo, że byłem wtedy w seminarium duchownym, a zatem w jakiejś mierze odizolowany od ówczesnego, pełnego dramatów świata, to przecież nie sposób było nie dostrzegać rzeczywistości.

Towarzyszyliśmy sercem i duchem strajkującym na uczelniach. Był taki okres kilku tygodni, gdy wszyscy jako klerycy zdecydowaliśmy się na dzielenie się posiłkami ze strajkującymi studentami. Dosłownie każdego dnia przewoziliśmy to, co zostało podzielone na pół strajkującym. Staraliśmy się też wspierać ich duchem. Stworzyliśmy taki spektakl słowno-muzyczny, z którym docieraliśmy do zgromadzonych studentów.

Ostatni przedstawiliśmy 13 grudnia, tym razem w naszym własnym domu dla zgromadzonych tam od soboty 12 grudnia uczestników ogólnopolskiego Kongresu Misyjnego zorganizowanego przez śp. Ks. Ambrożego Andrzejaka. Poranek zastał uczestników Kongresu w stanie dezorientacji. Nie działały telefony, z radia dolatywały wyłącznie komunikaty o wprowadzeniu stanu wojennego. Na auli próbowaliśmy podtrzymać w nas wszystkich zranionego ducha. Na zakończenie spektaklu mówiłem wiersz Baczyńskiego „Naród”. Do dziś pamiętam właściwie cały wiersz:, a zwłaszcza jego niektóre fragmenty:
„Byłeś jak wielkie, stare drzewo,/narodzie mój jak dąb zuchwały,/[…] I jęli ciebie cieśle orać/ i ryć cię rylcem u korzeni, /[…] Jęli ci ciało w popiół kruszyć,/by wydrzeć Boga z żywej duszy”.

Wiersz kończył się frazą pełną nadziei: „I zmartwychwstaniesz jak Bóg z grobu/ z huraganowym tchem u skroni,/ ramiona ziemi się przed tobą/ otworzą. Ludu mój! Do broni!”
Wtedy jednak nie wypowiedziałem dwóch ostatnich słów. Nie mogłem.

Moje wspomnienia nie są szczególnie znaczące. Są pospolite, wpisane w doświadczenia mojego pokolenia. Ale zarazem są to wspomnienia, które – śmiem twierdzić –odsłaniają sens tamtej rzeczywistości: byliśmy wtedy solidarni wokół dobrze rozumianej tożsamości narodowej i kulturowej. Wiedzieliśmy, że przyszłość nie jest pustym słowem, ale za tym słowem stoją żywi ludzie, pokolenia, które nadchodzą, które muszą się zrodzić.

I oto czytam w tych dniach wspomnienia pani Grocholi, zajmującej się sztuką składania słów w literacką całość.
Pisze: „Niestety, ta z trudem wywalczona wolność w 1989 roku jest obecnie na naszych oczach zaprzepaszczana w sposób bezprecedensowy. […]  I jakoś nie jestem w stanie zrozumieć, że w wolnej Polsce ktoś śmie zarządzać macicami kobiet, a ustawa przeciw przemocy w rodzinie budzi tak wielki sprzeciw w Sejmie”.  Składam te słowa w jakąś całość i próbuję znaleźć sens. 40 lat temu nie walczyliśmy z życiem i prawem do życia, walczyliśmy o prawo do życia.

Tak zwana „ustawa przeciw przemocy” jest faktycznie ustawą przemocy i opresji wobec rodziny. Trzeba tylko czytać ze zrozumieniem.
Wiem, że w polskiej literaturze pojawiła się kiedyś książka „Obłęd”.
Ale to słowo zbyt poważne wobec tego, co piszą niektórzy współcześni. 

Copyright © 2017. All Rights Reserved.