Witamy serdecznie na stronie internetowej Oddziału Łódzkiego
Katolickiego Stowarzyszenia Dziennikarzy.

Mamy nadzieję, że ułatwimy Państwu docieranie do rzetelnej informacji. Tutaj chcemy prezentować wielkość oraz problemy naszego Kościoła, zagadnienia społeczne, cywilizacyjne, publikacje członków Stowarzyszenia, stanowiska w ważnych kwestiach. Nie będziemy konkurować w informacjach bieżących z innymi portalami (niektóre z nich wskazujemy w odnośnikach), natomiast gorąco zapraszamy do lektury wszystkich tekstów - ich aktualność znacznie przekracza czas prezentacji na stronie głównej. Zachęcamy do korzystania z odnośników: "Publikacje" i "Polecane". Mamy nadzieję na stały rozwój strony dzięki aktywnej współpracy użytkowników. Z góry dziękujemy za materiały, uwagi, propozycje.
Prosimy kierować je na adres: lodz@katolickie.media.pl

Polecane

Kto tu jest ofiarą?

„Na wiele tygodni zamieniono moje życie i życie moich najbliższych w koszmar (…).
Nie oczekuję przeprosin ani nawet refleksji.
Jako chrześcijanin mam tylko jedno wyjście – wybaczam.
Ale nie wiem, czy kiedykolwiek będę umiał zapomnieć” – napisał na Twitterze

Tomasz Lis po doniesieniach o kontroli PIP, która nie potwierdziła zarzutów o mobbing wobec niego.
Były naczelny zachowuje się tak, jakby sprawa została zamknięta, a on uniewinniony.

Gdyby nie kaliber zarzutów, o których donosił Szymon Jadczak, ale też mówili pracownicy tygodnika, można by uznać wynurzenia redaktora za ponury żart. Ten, który według różnych źródeł poniżał, wyśmiewał, pisał „podejrzane” SMS-y do kobiet, był wulgarny wobec pracowników, kreuje się na wspaniałomyślnego chrześcijanina wybaczającego swoim krzywdzicielom.

Czy powinniśmy się dziwić?
Niekoniecznie.
Były naczelny „Newsweeka” stosuje bowiem podobny manewr odwrócenia pojęć, który wielokrotnie praktykował w dziennikarskim rzemiośle, gdy prawych odsądzał od czci i wiary, a nienawistników kreował na orędowników miłości i tolerancji.

Leszek Galarowicz

za:niezalezna.pl

***

Nie mają odwagi bronić prawdy

Zarządzane z Niemiec wydawnictwo, które kilka tygodni temu pozbyło się redaktora naczelnego „Newsweeka”, usiłuje tuszować sprawę. Tym razem usiłuje posłużyć się Państwową Inspekcją Pracy, która rzekomo nie dopatrzyła się nieprawidłowości, w tym mobbingu pracowników.
PIP orzekła, że procedury antymobbingowe zadziałały prawidłowo – ogłosił RASP. Wyrzucony z pracy redaktor ogłasza się ofiarą nagonki.
Nowy naczelny – kontynuujący tę samą, zgodną z przekazami PO linię pisma – „nie chce udawać, że nic się nie stało”, ale zespół chce to już mieć za sobą.
W ankiecie zaproponowanej pracownikom przez Inspekcję Pracy nt. przykładów mobbingu odważyło się wziąć udział tylko osiem na trzydzieści osób.
Zaledwie dwie napisały w ankiecie uwagi potwierdzające przypadki mobbingu.
To dzieje się w warszawskiej redakcji poważnego ponoć tygodnika.

Strach, upokarzające podporządkowanie się interesom niemieckiego wydawnictwa – oto charakterystyka stosunków pracy w tej służącej Platformie i interesom niemieckim redakcji.

Nie dziwne, że są w stanie napisać każde świństwo – z dawno połamanymi kręgosłupami nie potrafią obronić własnej i swoich kolegów godności.

Jeśli nie mają odwagi wypełnić anonimowej ankiety, nie mają także siły, by bronić prawdy.

Joanna Lichocka

za:niezalezna.pl

Copyright © 2017. All Rights Reserved.