Witamy serdecznie na stronie internetowej Oddziału Łódzkiego
Katolickiego Stowarzyszenia Dziennikarzy.

Mamy nadzieję, że ułatwimy Państwu docieranie do rzetelnej informacji. Tutaj chcemy prezentować wielkość oraz problemy naszego Kościoła, zagadnienia społeczne, cywilizacyjne, publikacje członków Stowarzyszenia, stanowiska w ważnych kwestiach. Nie będziemy konkurować w informacjach bieżących z innymi portalami (niektóre z nich wskazujemy w odnośnikach), natomiast gorąco zapraszamy do lektury wszystkich tekstów - ich aktualność znacznie przekracza czas prezentacji na stronie głównej. Zachęcamy do korzystania z odnośników: "Publikacje" i "Polecane". Mamy nadzieję na stały rozwój strony dzięki aktywnej współpracy użytkowników. Z góry dziękujemy za materiały, uwagi, propozycje.
Prosimy kierować je na adres: lodz@katolickie.media.pl

Polecane

Ks.prof. Paweł Bortkiewicz TChr - Przemija postać tego świata

Medialne relacje po śmierci królowej Elżbiety i te, które objęły wydarzenia żałobne mogą i powinny stanowić studium z zakresu dziennikarstwa. Być może pozwolę sobie powrócić do niektórych elementów tych narracji, ale w tej chwili chciałbym pochylić się z szacunkiem wobec zmarłej królowej.

Wielkość Elżbiety wynika z jej głębokiego przywiązania do dziedzictwa i tradycji. Z pewnością nie bez trudu fizycznego, ale z głębokim przekonaniem przez lata nosiła ciężką koronę królów Anglii.

Przez 70 lat wątła i młoda, a później starsza pani nosiła ciężką pelerynę spadkobierców Wilhelma Zdobywcy. Otaczała się pięknem, które w czasach dominującej szpetoty, rozjaśniało całe jej otoczenie.

Choć sama, jak się wydaje, kochała spokój wsi, psy i konie, to nie wahała się oferować parad wojskowych, konduktów powozów i bajecznych bankietów na użytek swoich poddanych, jakby w ten sposób także podkreślając, że rządzić to znaczy wypełniać obowiązek, a nie zaspokajać pragnienia.

Statystycy przypominają, że przyjmowała 15 premieróuw rządu brytyjskiego. Niewątpliwie przejdzie do historii ostatnie spotkanie, na dwa dni przed jej śmiercią, potwierdzające, że swoje rządy traktowała w wymiarze służby.

Komentatorzy jej rządów podkreślali, że z równym szacunkiem przyjmowała zarówno torysów jak i laburzystów. Jej słowa cieszyły się szacunkiem, ponieważ przemawiała a nie gadała. Pomimo, że mogłaby mieć powody nie przepraszała za błędy Brytyjczyków, jakby wyznając wiarę, że adresatem najgłębszych przeprosin jest sam Bóg.

Ktoś zauważył, że Elżbieta pokornie okazywała swoją wielkość: kobieta zniknęła za królową.

Może dlatego jej pogrzeb był wielką manifestacją – hołdu, szacunku, ale może czegoś jeszcze.
Być może była to manifestacja tęsknoty za tym, co być może staje się tracone czy wręcz już utracone.

„Przemija postać tego świata” - chciałoby się powiedzieć, patrząc na wielogodzinne teatrum tradycji pełne symboliki, elegancji, kultury.

I chociaż można mieć jakieś skojarzenia, cokolwiek krytyczne, że to teatrum dominuje nad sacrum (choć sama Elżbieta – jak podkreśla wielu komentatorów –odznaczała się autentyczną i szczerą religijnością),  to mimo tych zastrzeżeń trzeba wyrazić szacunek. A zarazem obawę.

Bo przecież takich manifestacji pełnych tradycji, powagi, umiejętności milczenia i szacunku jest coraz mniej. Nie tylko dlatego, że takich pogrzebów było, jest i będzie niewiele. Przede wszystkim dlatego, że takie manifestacje zostają wyparte przez krzykliwą antykulturę – szpetną, wulgarną, dominującą.

I trzeba powiedzieć, że te manifestacje, ten kondukt, który przeszedł w poniedziałkowy dzień ulicami Londynu i Windsor niestety zostanie za czas jakiś rozdeptany przez kolejne „marsze równości”, marsze agresji i brzydoty.

Może warto, mimo że pozornie nie czas ku temu, zastanowić się czy zgodzimy się na to, by manifestacja tradycji, piękna, powagi, a przecież w samej głębi - także i wiary, stała się tylko obrazem konduktu przemijających postaci tego świata?

Czy znajdziemy w sobie odwagę, aby kondukt stał się marszem przyszłości.

Copyright © 2017. All Rights Reserved.