Polecane
Antyaborcyjny transparent „aresztowany”. Kuriozalna argumentacja prokuratury
Prokuratura w Oleśnicy wydała postanowienie o zatrzymaniu rzeczy, które policja siłą zabrała wolontariuszom Fundacji Pro-Prawo do Życia w trakcie pacyfikacji ulicznej akcji informacyjnej na temat aborcji.
W ocenie prokuratury, megafon i transparent z napisem „Aborcja zabija. Szpitale nie są od zabijania” to
przedmioty mogące pochodzić z przestępstwa lub których posiadanie jest zabronione.
Plakat z prawdą o aborcji został więc „aresztowany” i jest przetrzymywany na komendzie policji w Oleśnicy.
W pewnym sensie przypomina to trochę wydarzenia z czasów PRL, kiedy milicja „aresztowała” obraz Matki Bożej Częstochowskiej,
aby nie można było pokazywać go publicznie.
Dwa tygodnie temu policja uniemożliwiła wolontariuszom Fundacji Pro-Prawo do Życia wyrażenie sprzeciwu wobec postępowania władz Oleśnicy,
którym przeszkadza sprzeciw wobec masowych aborcji na dzieciach wykonywanych w oleśnickim szpitalu.
Placówka w Oleśnicy jest aktualnie największym ośrodkiem aborcyjnym w Polsce.
Wolontariusze Fundacji zorganizowali legalne zgromadzenie pod Urzędem Miasta Oleśnicy, które zostało bezprawnie rozwiązane przez funkcjonariuszy.
Policjanci odłączyli zasilanie od nagłośnienia i siłą wyrwali antyaborcyjne banery
z rąk wolontariuszy Fundacji, zatrzymując sprzęt i wywożąc go na komendę.
Prokurator Rejonowy w Oleśnicy Beata Ciesielska wydała postanowienie o zatrzymaniu sprzętu Fundacji zabranego przez oleśnickich policjantów.
W ocenie prokuratury: „zatrzymanie rzeczy dokonane przez policjantów z KPP Oleśnica było w pełni uzasadnione
możliwością ujawnienia i zabezpieczenia przedmiotów pochodzących z przestępstwa lub których posiadanie jest zabronione”.
Sprawę komentuje Mariusz Dzierżawski, członek zarządu Fundacji Pro-Prawo do Życia:
„Sytuacja w pewnym sensie przypomina trochę wydarzenia z czasów PRL,
kiedy milicja „aresztowała” obraz Matki Bożej Częstochowskiej, aby nie można było pokazywać go publicznie.
Z jakiego przestępstwa może pochodzić nasz megafon i transparent z napisem „Aborcja zabija. Szpitale nie są od zabijania”,
skoro po prostu legalnie kupiliśmy te przedmioty?
Od kiedy samo posiadanie rzeczy takich jak megafon i baner jest zabronione?
Absurdalna decyzja prokuratury mnoży pytania, na które trudno znaleźć logiczną i zgodną ze zdrowym rozsądkiem odpowiedź.
Wyjaśnienie tego zdarzenia przychodzi, gdy spojrzymy w szerszej perspektywie na sytuację w Oleśnicy.
Szpital w Oleśnicy to obecnie największy ośrodek aborcyjny w Polsce.
Wedle relacji medialnych, aborcje na dzieciach przeprowadza się w nim m.in. poprzez wstrzykiwanie w serca maluszków trucizny z chlorku potasu (w podobny sposób niemieccy naziści zamordowali św. Maksymiliana Kolbe w Auschwitz,
dlatego nasi wolontariusze używają wizerunku świętego w akcjach pod oleśnickim szpitalem).
Wiadomo też, że wicedyrektor szpitala Gizela Jagielska osobiście wykonuje aborcje na dzieciach metodą „D&E”,
w trakcie której najpierw rozszerza się szyjkę macicy, a następnie rozrywa dziecko na kawałki przy pomocy specjalnych kleszczy i wydobywa je na zewnątrz.
Według lokalnych władz Oleśnicy, wielu funkcjonariuszy publicznych, przedstawicieli wymiaru sprawiedliwości
oraz instytucji takich jak Ministerstwo Zdrowia czy NFZ, rozrywanie dzieci na kawałki lub mordowanie ich zastrzykiem w serce to „świadczenie zdrowotne”.
Równolegle, ukazywanie prawdy o aborcyjnych zbrodniach, których opisy przypominają eksperymenty medyczne na więźniach obozów koncentracyjnych,
jest w ocenie włodarzy czymś niedopuszczalnym. Elity sprawujące rządy nad Oleśnicą i całą Polską są gotowe użyć wszelkich instrumentów władzy,
aby uniemożliwić obronę dzieci i mówienie prawdy.”
Fundacja zwraca uwagę, że wydarzenia w Oleśnicy przypominają praktyki stosowane przeciwko mówieniu prawdy o aborcji na Zachodzie.
Jak mówi Mariusz Dzierżawski:
„Oleśnicka prokuratura stwierdziła, że banner ukazujący prawdę o aborcji to przedmiot rzekomo zabroniony i słusznie odebrany przez policję
w trakcie pacyfikacji legalnego zgromadzenia.
W ten sposób niebezpiecznie zbliżamy się w Polsce do sytuacji znanej z krajów Zachodu,
gdzie aborcyjne ośrodki śmierci cieszą się specjalnymi przywilejami i specjalną ochroną.
Prawnie zakazana jest organizacja jakichkolwiek akcji anty-aborcyjnych w pobliżu tego typu miejsc.
Co więcej, w Wielkiej Brytanii nie wolno nawet modlić się w myślach (!) stojąc przed ośrodkiem aborcyjnym.
Obrońcy życia, którzy pojawiają się w pobliżu aborcyjnych rzeźni lub próbują wchodzić do ich środka i nakłaniać kobiety,
aby nie mordowały swoich dzieci, są brutalnie wywlekani na zewnątrz przez policję, traktowani jak bandyci i wtrącani do więzień.
To samo czeka nas w Polsce jeśli będziemy bierni. Musimy walczyć dalej i mobilizować innych do działania.”
Fundacja Pro-Prawo do Życia zapowiada zaskarżenie postanowienia prokuratury w Oleśnicy
oraz organizację następnych akcji informacyjnych na terenie całej Polski.
za:pch24.pl
***
To bardzo smutne. Ci ludzie-zwiedzeni przez Zło - nie wiedzą co szykują...
Przede wszystkim sobie...
Żal...
Wszak i "lewi" mają dusze.
Nieśmiertelne.
Oby przyszło opamiętanie.
I ekskpiacja...
kn