Polecane
Niespodziewany gość. Nasza śmierć
„W pokoju było cicho. Było też raczej ciemno. Leżąc tak znużony, cierpiący i obrzydzony, poczułem przez chwilę wejście innego gościa.
Była to śmierć, która stanęła przy moim łóżku.
Oczy miałem zamknięte [...], ale nie potrzeba otwierać oczu, aby dostrzec tego gościa, żeby ujrzeć śmierć.
Śmierć jest kimś, kogo widzisz bardzo wyraźnie oczami dna twojego serca – oczami reagującymi nie na światło,
ale na rodzaj dreszczu przechodzącego przez sam rdzeń twojego własnego życia”.
Tak Tomasz Merton konwertyta i zakonnik wspominał doświadczenie choroby i śmierci, których doznał, kiedy miał 17 lat.
Wtedy był na etapie zwątpienia i beznadziei.
Te refleksje stają się aktualne w związku z tragicznymi katastrofami,
w których odchodzą z tego świata nagle nasi bliźni.
Ludzie wierzący, którzy miłują Boga, zdają sobie sprawę, czym jest życie i czym jest śmierć.
Że jest ona jedynie bramą do wieczności.
Ludzie, którzy mają świadomość własnej duszy nieśmiertelnej,
często nie rozumieją tych, którzy nie mają żadnej wiary i już się wyparli swoich dusz.
Trudno im zrozumieć, że są ludzie, którzy umierają w pustce,
z martwą duszą, zmierzając według ich własnych przekonań i wyborów wprost ku nicości.
Najgorsze co może się człowiekowi przydarzyć w życiu jest utrata wszelkiego zmysłu tych rzeczywistości.
Oznacza to odchodzenie z tego świata bez jakiejkolwiek nadziei, w nieutulonej rozpaczy.
Ks.dr Waldemar Kulbat
***
Tak, Czcigodny Księże Doktorze - dlatego szatan tak stara się - różnymi sposobami
i przy pomocy różnych zwiedzionych "pomocników" - udawać, iż go nie ma...
kn