Polecane
Obrońca ks. Olszewskiego reaguje na publikację "Gazety Wyborczej". "W trosce o wiarygodność mediów przekazuję kilka słów wyjaśnienia"
Poniedziałkowa "Wyborcza" piórem redaktora Czuchnowskiego zasugerowała, że część pieniędzy, które Fundacja Profeto dostała z Funduszu Sprawiedliwości, szła na prywatne wydatki księdza Michała Olszewskiego. Do rewelacji gazety odniósł się mecenas Krzysztof Wąsowski, obrońca duchownego.
- Z szacunku wobec Czytelników „Gazety Wyborczej” i w trosce o wiarygodność mediów cytujących dzisiejsze „rewelacje” tego periodyku przekazuję kilka słów wyjaśnienia. Żadne pieniądze z rachunku Fundacji Profeto nie poszły na prywatne wydatki ks. Michała Olszewskiego - poinformował na portalu X mecenas Wąsowski.
Redaktor Wojciech Czuchnowski, który - jak utrzymywał w tekście - "dotarł" do kluczowych akt: wniosków o areszt, orzeczeń sądów, które te wnioski weryfikowały i postanowień o przedstawieniu zarzutów zasugerował, że z fundacji ks. Olszewskiego płynęły pieniądze na prywatne konta m. in. rodziców duchownego.
- Miliony wydano na sprzęt do produkcji telewizyjnych i skarpetki - czytamy w "GW".
Autor sugerował także, że ks. Olszewski opłacał niektóre prywatne rachunki z konta fundacji.
Według obrony duchownego nie jest to prawda:
- Płatności kartą „w sklepach, restauracjach, hotelach i za bilety (kolej, samoloty)” nie były połączone z rachunkiem bankowym Fundacji - czytamy we wpisach mecenasa Wąsowskiego.
- Żadne środki nie były „pobierane”, „wydawane” czy „przelewane” z rachunku Fundacji dedykowanego projektowi „Archipelag. Wyspy wolne od przemocy” - ani na osoby fizyczne powiązane rodzinnie, ani na spółkę Przestrzenie Kultury Sp. z o.o., wskazane w tej publikacji - dodał prawnik.
- Podobnie „biznes skarpetkowy” i współpraca w ramach działalności gospodarczej Fundacji Profeto ze spółką Many Mornings nie miały nic wspólnego z realizacją projektu "Archipelag” - tłumaczył mecenas Wąsowski.
- Zaś spółka Framesound Production realizowała swoje zadania w ramach współpracy z Fundacją zgodnie ze wszelkimi procedurami, a została wyłoniona do ich realizacji w postępowaniu konkursowym - napisał prawnik.
Jednocześnie mecenas zgodził się w jednej kwestii z autorem tekstu w "GW":
- Gazeta Wyborcza w jednym ma jednak rację – budynek z projektu „Archipelag. Wyspy wolne od przemocy” został wybudowany. I stoi - napisał na portalu X.
Pracownik "Wyborczej" mógł złamać prawo? Adwokat o ujawnieniu materiałów ze śledztwa
Gazeta Wyborcza potwierdziła, że wobec ks. Michała Olszewskiego zastosowano areszt wydobywczy - ocenił mec. Bartosz Lewandowski. Odniósł się w ten sposób do poniedziałkowej publikacji redakcji z Czerskiej, która miała rzekomo ujawnić szokujące fakty. Rzeczywiście rzuciła nowe światło na sprawę jednak nie w kwestii duchownego, a ujawniania przez prasę materiałów ze śledztwa.
W poniedziałek na łamach "Gazety Wyborczej" ukazał się tekst Wojciecha Czuchnowskiego dotyczący sprawy ks. Michała Olszewskiego. Autor rozpisuje się o kwestionowaniu przez - nielegalną - prokuraturę operacji finansowych, których miał dokonać duchowny. Czuchnowski sam chwalił się, że tekst popełnił opierając się na "wnioskach o areszt, orzeczeniach sądów, które te wnioski weryfikowały, postanowieniach o przedstawieniu zarzutów". Rewelacje pracownika redakcji z Czerskiej obalił już obrońca ks. Olszewskiego mec. Krzysztof Wąsowski.
Tekst wciąż jednak przykuwa uwagę jednak niekoniecznie oznacza to coś dobrego dla jego autora. Publikację skomentował w mediach społecznościowych mec. Bartosz Lewandowski m.in. z Centrum Interwencji Procesowej Instytutu Ordo Iuris. Jak zauważa adwokat, w tekście "Wyborcza" sama przyznaje, że "ks. Olszewski siedział w areszcie, bo korzystał z odmowy składania wyjaśnień".
"To jest, proszę Państwa, potwierdzenie stosowanego wobec podejrzanych aresztu wydobywczego"
– podkreślił.
Czuchnowski bazował na aktach. Czy miał pozwolenie?
Lewandowski odnosi się też do deklaracji, że podczas tekstu bazowano na aktach sprawy. - To wszystko wskazuje na to, że służby, które mają zajmować się prowadzeniem śledztwa zwyczajnie "zwodowały" wybrane materiały w mediach prorządowych, aby przedstawić podejrzanego w negatywnym świetle i wywołać polityczną nagonkę - twierdzi. Jak dodał, "wzmożenie polityków większości rządzącej i wyzywanie osób objętych domniemaniem niewinności od „złodziei” nie jest przypadkiem".
"A to oznacza, że mamy do czynienia z ujawnieniem materiałów ze śledztwa z przyczyn politycznych"
– zaznaczył.
Warto zauważyć, że - zgodnie z art. 241. Kodeksu karnego, który dotyczy naruszenia tajemnicy postępowania przygotowawczego lub rozprawy - "kto bez zezwolenia rozpowszechnia publicznie wiadomości z postępowania przygotowawczego, zanim zostały ujawnione w postępowaniu sądowym, podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do lat 2". Powstaje pytanie, czy Czuchnowski miał pozwolenie prokuratury na ujawnienie danych z akt.
Ks. Michał Olszewski w ubiegły piątek - wraz z dwiema zatrzymanymi urzędniczkami - opuścił areszt po ponad 200 dniach.
Ekspert: służby "zwodowały" materiały w mediach prorządowych żeby wywołać nagonkę na ks. Olszewskiego
"Gazeta Wyborcza" sama przyznaje, że ks. Olszewski siedział w areszcie, bo korzystał z odmowy składania wyjaśnień. To jest, proszę Państwa, potwierdzenie stosowanego wobec podejrzanych aresztu wydobywczego – ocenia mecenas Bartosz Lewandowski.
Doniesienia "Gazety Wyborczej"
Poniedziałkowa "Gazeta Wyborcza" pisze, że z 68 mln zł, które z Funduszu Sprawiedliwości dostała założona przez ks. Olszewskiego fundacja Profeto, tylko 55 mln zł faktycznie poszło na budowę ośrodka dla ofiar przestępstw. "Badając zawierane w związku z dotacją kontrakty, prokuratura stwierdziła, że 13 mln zł zostało wydane na inne cele. Trafiły m.in. do kieszeni osób prywatnych, samego księdza i jego rodziny" — czytamy w poniedziałkowej "GW", która pisze również o operacjach finansowych, których miał dokonywać nawet sam ks. Olszewski.
"Tylko z bankomatu przez 3,5 roku ksiądz wybrał 515 tys. 620 zł. Dokonywał też wypłat gotówki w banku – łącznie 50 tys. euro i 196 tys. zł. Co nie znaczy, że unikał płacenia kartą połączoną z rachunkiem fundacji: w sklepach, restauracjach, hotelach i na bilety (kolej, samolot) wydał 1 mln 74 tys. 800 zł" — czytamy w "GW".
Ekspert komentuje
Do całej sprawy odniósł się w mediach społecznościowych mecenas Bartosz Lewandowski. Ekspert zwrócił uwagę, że "Gazeta Wyborcza" sama "przyznaje, że ks. Olszewski siedział w areszcie, bo korzystał z odmowy składania wyjaśnień". "To jest, proszę Państwa, potwierdzenie stosowanego wobec podejrzanych aresztu wydobywczego" – uważa prawnik.
Skoro redakcja wprost przyznaje, że bazowała na aktach sprawy (w tym m. in. wnioskach aresztowych), to wszystko wskazuje na to, że służby, które mają zajmować się prowadzeniem śledztwa zwyczajnie „zwodowały” wybrane materiały w mediach prorządowych, aby przedstawić podejrzanego w negatywnym świetle i wywołać polityczną nagonkę (wzmożenie polityków większości rządzącej i wyzywanie osób objętych domniemaniem niewinności od „złodziei” nie jest przypadkiem). A to oznacza, że mamy do czynienia z ujawnieniem materiałów ze śledztwa z przyczyn politycznych
– pisze mec. Lewandowski.
Jego zdaniem z tekstu "wyłania się obraz raczej hipotez śledczych, co do wydatków rzekomo niezgodnych z projektem, a nie fakt ich potwierdzenia "«na cele prywatne»"
za:wpolsce24.tv