We wtorek 11 marca przed ambasadą Rumunii odbyła się manifestacja solidarności w odpowiedzi na prześladowania prawicowego kandydata na prezydenta Călina Georgescu.

Przypomnijmy: w listopadzie ubiegłego roku wybory prezydenckie wygrał w Rumunii prawicowy kandydat Călin Georgescu, urzędnik państwowy i wykładowca akademicki o poglądach konserwatywnych i antyglobalistycznych. Wybory te zostały unieważnione przez sąd, a sam Georgescu został aresztowany w lutym br., kiedy zamierzał zarejestrować swoją kandydaturę w ponownie rozpisanym głosowaniu.

Wczoraj okazało się także, że nie będzie mógł już ubiegać się o prezydenturę, o czym ostatecznie zdecydował rumuński Sąd Konstytucyjny, który odrzucił także 11 skarg złożonych na decyzję Centralnego Biura Wyborczego w sprawie Georgescu.

Również Europejski Trybunał Praw Człowieka na początku marca odrzucił skargę Georgescu na decyzję unieważniającą pierwszą turę wyborów prezydenckich w Rumunii. W swoim wniosku do ETPC Georgescu stwierdził, że decyzja Sądu Konstytucyjnego o unieważnieniu wyborów naruszyła prawo do wolnych wyborów i opierała się na bezpodstawnych zarzutach; według niego była ona nielegalna i wynikała z politycznej ingerencji partii rządzącej.

Zarzuty, jakie kierowane są przeciwko Călinowi Georgescu, dotyczą rzekomych nadużyć wyborczych i finansowania jego kampanii.

„Wspieramy naród rumuński w walce o prawo do suwerenności i wolnych, demokratycznych wyborów!”, napisał jeden z organizatorów wczorajszego protestu, Robert Bąkiewicz ze Stowarzyszenia Roty Marszu Niepodległości. Uczestnicy protestu mieli ze sobą polskie flagi i transparenty z napisami m.in. „Stop bezprawiu”; skandowali m.in. „Budapeszt! Warszawa! Wspólna sprawa”.

Wydarzenia w Rumunii zostały już nazwane „wariantem rumuńskim”, a wielu komentatorów zastanawia się, czy podobne wydarzenia nie są przygotowywane w Polsce.

za:bialykruk.pl