Witamy serdecznie na stronie internetowej Oddziału Łódzkiego
Katolickiego Stowarzyszenia Dziennikarzy.

Mamy nadzieję, że ułatwimy Państwu docieranie do rzetelnej informacji. Tutaj chcemy prezentować wielkość oraz problemy naszego Kościoła, zagadnienia społeczne, cywilizacyjne, publikacje członków Stowarzyszenia, stanowiska w ważnych kwestiach. Nie będziemy konkurować w informacjach bieżących z innymi portalami (niektóre z nich wskazujemy w odnośnikach), natomiast gorąco zapraszamy do lektury wszystkich tekstów - ich aktualność znacznie przekracza czas prezentacji na stronie głównej. Zachęcamy do korzystania z odnośników: "Publikacje" i "Polecane". Mamy nadzieję na stały rozwój strony dzięki aktywnej współpracy użytkowników. Z góry dziękujemy za materiały, uwagi, propozycje.
Prosimy kierować je na adres: lodz@katolickie.media.pl

Równi i równiejsi? Aleksander K. nie trafi do aresztu

Aleksander K., który usłyszał zarzuty naruszenia nietykalności cielesnej, spowodowania obrażeń ciała i kierowania gróźb karalnych pod adresem dziennikarza TVP Info, nie trafi do aresztu.Sąd Rejonowy w Gdyni zdecydował o zastosowaniu wobec Aleksandra K. tzw. "wolnościowych środków zapobiegawczych"

,tzn. dozoru policyjnego (zgłaszania się na komisariat dwa razy w tygodniu) i zakazu zbliżania się do osoby poszkodowanej na odległość mniejszą niż 50 metrów.

Prokuratura Rejonowa w Gdyni skierowała w tej sprawie wniosek o areszt tymczasowy. Sąd nie przychylił się do wniosku prokuratury.

Jak przypomina TVP Info, do zdarzenia doszło przed domem Ryszarda K. w Gdyni na Kamiennej Górze w czwartek wieczorem. Po tym, jak agenci CBA – wcześniej zatrzymano ojca Aleksandra K. – zakończyli przeszukania i wyprowadzili biznesmena, dziennikarze powoli zaczęli odjeżdżać spod jego domu. Ok. godz. 20, 35-letniego operatora kamery TVP Gdańsk zaatakował syn Ryszarda K.

Wraz z producentem telewizyjnym staliśmy pod samochodem, mieliśmy schowany już cały sprzęt. Syn zatrzymanego wyszedł i w dość mocnych słowach powiedział, że mamy odejść, po czym wrócił i zaczął popychać naszego producenta
- opowiadał poszkodowany.

Poprosiłem go, by odszedł i każdy robił swoje, po czym mnie pchnął, uderzył. Leżałem na chodniku, nogą tak kopnął w głowę, że uderzyłem w chodnik- relacjonował.

 Staliśmy bez sprzętu, szykowaliśmy się do wyjazdu do ośrodka, nie robiliśmy nic, co mogłoby sprowokować syna zatrzymanego. Nie wiedziałem, co się stało, zostałem uderzony głową o beton i miałem wrażenie, że coś się stało. Kiedy dziennikarka powiedziała, że jestem cały we krwi, zobaczyłem, że tak jest. Potem przyjechała karetka i policja i zostałem odwieziony do szpitala- podsumował reporter.

za:www.tysol.pl

Copyright © 2017. All Rights Reserved.