Witamy serdecznie na stronie internetowej Oddziału Łódzkiego
Katolickiego Stowarzyszenia Dziennikarzy.

Mamy nadzieję, że ułatwimy Państwu docieranie do rzetelnej informacji. Tutaj chcemy prezentować wielkość oraz problemy naszego Kościoła, zagadnienia społeczne, cywilizacyjne, publikacje członków Stowarzyszenia, stanowiska w ważnych kwestiach. Nie będziemy konkurować w informacjach bieżących z innymi portalami (niektóre z nich wskazujemy w odnośnikach), natomiast gorąco zapraszamy do lektury wszystkich tekstów - ich aktualność znacznie przekracza czas prezentacji na stronie głównej. Zachęcamy do korzystania z odnośników: "Publikacje" i "Polecane". Mamy nadzieję na stały rozwój strony dzięki aktywnej współpracy użytkowników. Z góry dziękujemy za materiały, uwagi, propozycje.
Prosimy kierować je na adres: lodz@katolickie.media.pl

Kolejny kraj na celowniku Putina? Kreml chce unieważnić uznanie niepodległości Litwy

Jewgienij Fiodorow z ugrupowania Jedna Rosja skierował do Dumy Państwowej projekt ustawy o uchyleniu decyzji Rady Państwowej ZSRR z 6 września 1991 roku o uznaniu niepodległości Republiki Litewskiej.
Rosyjski deputowany przekonuje, że decyzja Rady Państwowej ZSRR o uznaniu Litwy za niepodległe państwo „jest nielegalna, ponieważ została przyjęta przez niekonstytucyjny organ i z naruszeniem wymogów artykułów Konstytucji ZSRR”.

Polityk wskazał, że na Litwie nie przeprowadzono referendum ws. odłączenia się od ZSRR.

Fiodorow podkreśla, że Federacja Rosyjska, będąc prawnym następcą ZSRR, powinna unieważnić decyzję z 1991 roku.

za:www.fronda.pl

***

Kultur-multur!

Na świecie jakoś się nie przyjęła wersja Moskwy o „denazyfikacji” Ukrainy, zaś po wykryciu w Buczy straszliwych zbrodni dokonanych przez „wyzwolicieli” opinia publiczna wielu krajów stopniowo nabierała obrzydzenia do wszystkiego co rosyjskie. Kreml starym sposobem uruchomił zawsze wierne autorytety moralne. Zaczęły one rozdzierać szaty w obronie… kultury rosyjskiej, rzekomo prześladowanej niesprawiedliwie za te zbrodnie!  

64 brygadzie, która dokonała zbrodni w Buczy, prezydent Rosji Putin przyznał honorowy tytuł „Gwardyjskiej”. „Za masowy heroizm i odwagę, wytrwałość i odwagę okazane przez personel brygady w działaniach wojennych w obronie Ojczyzny i interesów państwa w konfliktach zbrojnych” – brzmi oficjalny dekret.

Berliński koncert

Co prawda patrząc na zdjęcia mord zabójców i gwałcicieli w rosyjskich mundurach, jakoś trudno w nich się dopatrzeć wyrafinowanych „Music Lovers”, jak brzmiał tytuł filmu genialnego Kena Russella o Czajkowskim, a i wiara w ich rozmiłowanie w „Braciach Karamazow” i „Eugeniuszu Onieginie” wydaje się dość naiwna, ale wszak te arcydzieła sztuki rosyjskiej… No właśnie – co? Usprawiedliwiają te zbrodnie? Nie? To jaki ma sens powoływanie się na nie w kontekście rozbestwionego rosyjskiego imperializmu, z którym mamy do czynienia na Ukrainie, a wcześniej w Gruzji, Czeczenii, a i w Polsce?

Zachodni esteci rozpaczają nad „likwidacją kultury rosyjskiej” przez nacjonalistycznych prymitywów, zapominając o własnych osiągnięciach w szerzeniu „cancel culture”, skutkującej wykreślaniem postaci i usuwaniem dzieł takich odrażających rasistów, antysemitów, homofobów i co tam jeszcze typu Szekspir, Mark Twain, Chesterton. Na czym te prześladowania kultury rosyjskiej polegają? Oto ukraiński ambasador obraził zarazem Rosjan i Niemców, nie chcąc uczestniczyć w berlińskim koncercie na rzecz Ukrainy w wykonaniu... rosyjskich muzyków wykonujących utwory rosyjskich kompozytorów! No zaprawdę, a to brak kultury i subtelności!

Pomnik Suworowa

Ukraińcy wzięli się też do trzebienia w swoim kraju pomników i nazw ulic sławiących rosyjskich „wielkich ludzi”, często nie tylko niemających z Ukrainą nic wspólnego, ale wręcz jej wrogich i opiewających wrogie jej imperium, które ją wchłonęło i przez wieki gnębiło.

Moskale podnieśli wrzask już wtedy, gdy w 2019 r. pochwaliłem likwidację w Kijowie statui rzeźnika Pragi, feldmarszałka Suworowa: „Na początku lutego reżyser i publicysta »Gazety Polskiej Codziennie« znalazł całkowicie nieoczekiwany powód do radości – zburzenie pomnika Suworowa w Kijowie. Pomnik wielkiego wodza stał na terenie szkoły wojskowej, »suworowki«, teraz przemianowanej ku czci Iwana Bohuna. Już po majdanie 2014 »patrioci« ostrzyli sobie zęby na pomnik i oto szef liceum wojskowego gen. Gordijczuk urzeczywistnił ich marzenia. Dowiedziawszy się o tym, Jerzy Lubach doszedł do wniosku, że demontaż statui to pomsta za zdobycie przez Suworowa Warszawy w 1794 r. Swoją myśl uzasadnił dość mętnie, ale widać, że kolejny wybryk kijowskich barbarzyńców sprawił Lubachowi przyjemność” – pisał jakiś Moskal z polskim imieniem Stanisław i ukraińskim nazwiskiem Kuczerenko, nie wspominając ani słowem o suworowskiej rzezi Pragi, która była punktem wyjścia mojego tekstu o pomniku carskiego kata w stolicy Ukrainy.

I tak jest ze wszystkim, czego się tkniemy w dziedzinie obecnego „niszczenia kultury rosyjskiej” przez tych czy innych barbarzyńców. Żałujecie, że już nie będzie w Europie występował słynny Teatr Bolszoj z baletami Czajkowskiego, a nie widzieliście złowrogiej litery „Z” ustawionej z balerinek na koniec „Jeziora łabędziego” wystawianego teraz w Moskwie?

Oręż rosyjskiej propagandy

Pisze o tym przenikliwie mój ukraiński znajomy z internetu Mychajło Gorodok (tłumaczenie i przypisy moje – J.L.): „Napiszę parę słów o »usuwaniu kultury rosyjskiej«. Oczywiście »usunięcie« jakiejkolwiek kultury jest niemożliwe, gdyż i tak będzie ona istniała na terytorium własnego kraju, w danym przypadku Rosji. My mówimy nie o kulturze jako takiej, ale o systemowym przeciwdziałaniu propagandzie rosyjskiej, która potrafiła nawet rosyjską kulturę przekształcić w oręż. Otóż ważne jest, by uniemożliwić Kremlowi wykorzystywanie jej jako broni choćby w minimalnym stopniu. I na luksus niezajmowania się kontrpropagandą będziemy mogli sobie pozwolić, gdy nie będziemy mieli agresywnego sąsiada. Tymczasem jednak musimy zrozumieć, że to absurd, iż w każdym naszym mieście był pomnik Puszkina (czasem niejeden!) i park Gorkiego, a swoich pomników, parków i ulic nie mają Kotlarewski, Stus, Wyszywany, a także Joseph Conrad i Ayn Rand [pierwszy urodził się w Berdyczowie, a przyszła amerykańska słynna pani filozof przeżyła wojnę domową na Krymie], którzy w oczywisty sposób mieli z Ukrainą znacznie więcej wspólnego. Na danym etapie ważne jest dla nas, aby zminimalizować obecność wytworów kultury rosyjskiej u nas, gdyż kultura zawsze jest polityczna, a nie neutralna. Przecież i Puszkin, i Tiutczew byli ideologami na carskim żołdzie, cóż dopiero mówić o neutralności Gorkiego, Szołochowa czy Sołżenicyna”.


Szowinistyczna, imperialna i ksenofobiczna

Nas Moskale gnębili i rusyfikowali nie mniej niż Ukraińców, na szczęście krócej. Oni mają pamięć Hołodomoru, my – Katynia, a jedno i drugie jakoś nie pozwala zachwycać się np. ziejącym nienawiścią do Polaków Dostojewskim czy formalnym mistrzostwem obrzydliwych antypolskich wierszy Puszkina lub ohydnym pamfletem antypolskim i antyukraińskim zarazem „Pan Piłsudski” Michaiła Bułhakowa i jego antyukraińską „Białą gwardią”.
„Nie lubię tej Twojej fascynacji Rosją, która jest dla mnie wielkim gównianym stepem z paroma prorokami” – tak brutalnie o kulturze rosyjskiej ozwał się Herbert do Miłosza. 29 maja obchodziliśmy Dzień Kijowa ledwie ocalonego od zagłady z rąk moskiewskich orków. Wiąże mnie z tym miastem wiele serdecznych wspomnień, ale pierwsze spotkanie ćwierć wieku temu miało i niemiłe momenty. Świadomie zbojkotowałem muzeum Bułhakowa, co wtedy bardzo zdziwiło moich ukraińskich gospodarzy. Ja wiedziałem, że ten wielkoruski szowinista nienawidził zarówno Ukrainy, jak i Polski. Oni wtedy tego nie wiedzieli – i nie przeszkadzał im powszechny na ulicach stolicy
Ukrainy język rosyjski, który dla mnie brzmiał tu niemiło.

Kultura i sztuka rosyjska w 99 proc. jest szowinistyczna, imperialna i ksenofobiczna. Wolni od tych chorób Lermontow i Czechow wystarczą mi za resztę rzekomo wielkich rosyjskich twórców. A kultura ma wpływ nie tylko na sposób wojowania zaprezentowany przez Moskali na Ukrainie, lecz także na różne przejawy życia danego narodu. Kiedy za Breżniewa studiowałem w Moskwie, naturalne dla Polaków przepuszczanie kobiety przodem budziło u moich rosyjskich kolegów wręcz metafizyczne zadziwienie, a odwiedzający ojczyznę po latach wygnania Władimir Bukowski zauważył: „Wstrząsnął mną ich język, pretensjonalna mieszanina złodziejskiego żargonu ze słowami angielskimi używanymi całkiem bez sensu. I permanentne zakłamanie!”.

Więc dajcie już spokój z tą „wielką kulturą”! Celnie ją podsumował mój kolega Azer z moskiewskiej szkoły filmowej, gdy obaj przepuściliśmy do trolejbusu parę kobiet, po czym kierowca złośliwie zatrzasnął nam drzwi przed nosem i odjechał. Aziz jako dobrze wychowany człowiek nie „posłał go na ch...”, tylko mruknął z pogardą: „Kultur-multur!” – z akcentem na ostatnią sylabę.

W 40 lat później to zaklęcie odbiło się Rosjanom czkawką w zmodyfikowanej postaci: Bayraktar!

Jerzy Lubach

za:niezalezna.pl

Copyright © 2017. All Rights Reserved.