Witamy serdecznie na stronie internetowej Oddziału Łódzkiego
Katolickiego Stowarzyszenia Dziennikarzy.

Mamy nadzieję, że ułatwimy Państwu docieranie do rzetelnej informacji. Tutaj chcemy prezentować wielkość oraz problemy naszego Kościoła, zagadnienia społeczne, cywilizacyjne, publikacje członków Stowarzyszenia, stanowiska w ważnych kwestiach. Nie będziemy konkurować w informacjach bieżących z innymi portalami (niektóre z nich wskazujemy w odnośnikach), natomiast gorąco zapraszamy do lektury wszystkich tekstów - ich aktualność znacznie przekracza czas prezentacji na stronie głównej. Zachęcamy do korzystania z odnośników: "Publikacje" i "Polecane". Mamy nadzieję na stały rozwój strony dzięki aktywnej współpracy użytkowników. Z góry dziękujemy za materiały, uwagi, propozycje.
Prosimy kierować je na adres: lodz@katolickie.media.pl

Oskarżenia spod ruskiej czapki

Były szef Służby Kontrwywiadu Wojskowego Piotr Pytel udzielił „Gazecie Wyborczej” wywiadu, w którym przedstawił wiele oskarżeń wobec rządzących. Wszystkie da się sprowadzić do jednego absurdalnego, lecz bardzo miło brzmiącego dla najradykalniejszych przedstawicieli opozycji i jej elektoratu mianownika – rząd Prawa i Sprawiedliwości działa na rzecz Rosji i, prawdopodobnie, pod jej dyktando.

Choć sam Pytel jest jedną z ostatnich osób, które powinny formułować tego typu oskarżenia, a rzekomą prorosyjskość naszych władz Rosjanie odczuwają na własnej skórze dzięki broni używanej przez Ukraińców w trakcie ich kontrofensywy, tezy znajdują swoich amatorów.

Rosja już tu jest” – krzyczy i ostrzega tytuł rozmowy. „(…) największym sukcesem Rosji w Polsce jest PiS” – stawia kropkę nad i były szef SKW. Po drodze, choć z zachowaniem ostrożności procesowej, oskarża premiera o agenturalność, a wszystkie działania Prawa i Sprawiedliwości opisuje jako wynik z jednej strony podatności na rosyjskie szantaże, a z drugiej chęci zrobienia z Rosją jakiegoś wielkiego, choć niemoralnego interesu.

W wizji Kaczyńskiego – a raczej Pytla, projektującego własne obsesje na lidera PiS – nasz kraj miałby być w przyszłości pośrednikiem między Rosją Putina a Ameryką (w domyśle – prorosyjskiego) Trumpa. „Interesy z Rosją to koryto mogące być spoiwem nowej autokracji. W PiS nie ma żadnej ideologii, uczciwości, prawości. Jest sen o dużym interesie. Moim zdaniem to także sen Morawieckiego” – opowiada Pytel. Czy jest sens dyskutować z takimi stwierdzeniami? Nie. Ponieważ jednak materiał funkcjonuje w debacie publicznej, warto popatrzeć na jego kontekst – towarzyski, polityczny, a nawet geopolityczny.

Tezy tak absurdalne, że aż…

Pytlowi łamy udostępnia „Gazeta Wyborcza”. Nie pierwszy raz – podobne tezy wygłaszał już rok temu. Zwolennicy opozycji od razu stwierdzają, że brak podjęcia tematu przez większość pozostałych mediów to potwierdzenie tez z niedawnego pożegnalnego tekstu Tomasza Lisa w „Newsweeku”. Media nie pochylają się nad oskarżeniami ze strony Pytla nie dlatego, że poziomem absurdu dorównują atakom, też mocno ostatnio aktywnego, Zbigniewa Stonogi, lecz dlatego, że są już podporządkowane PiS.

Wywiad, na różnym poziomie szczegółowości, krytykują nawet media i osoby w różnym stopniu związane z publikującą go gazetą lub przynajmmniej odległe od PiS. Krytycznie streszcza go na Twitterze Jacek Gądek, związany z Gazeta.pl. „Każda z tez może budzić dyskusję. Wydaje mi się, że gen. Pytel przecenia PiS, które ruską partią jednak nie jest, choć jakieś rosyjskie wpływy bądź – bardziej – działania służące ruskim się zdarzają. Tak samo bywa zresztą wśród liberałów, lewicy, pacyfistów, CDU, SPD czy w USA” – pisze Gądek, popełniając w oczach sympatyków PO i tez generała zbrodnię symetryzmu.

Popierająca wiele z tez Pytla Blanka Mikołajewska z Oko.press pisze: „Rzucane w eter mocne oskarżenia i insynuacje bez dowodów nie sprawiają, że ludziom otwierają się oczy. Sprawiają, że ludzie przestają wierzyć w twarde fakty”. Witold Jurasz z Onetu, przedstawiający się jako osoba szanująca byłego szefa SKW i dyskredytująca akt oskarżenia, o którym za chwilę, stwierdza, że „wywiad z generałem w GW jest zbiorem teorii niepopartych żadnym faktem”. „Niestety to, co powiedział pan generał, to jest literatura szpiegowska. W jego wypowiedziach nie ma ani jednego faktu, tylko domysły” – podkreśla.

„Wyborcza” nie jest jednak zupełnie odosobniona. Za wielkie wydarzenie rozmowę i zawarte w niej oskarżenia uważa były dziennikarz „Nie” i współpracownik Palikota Andrzej Rozenek.

Do kogo biegną rosyjskie nitki

I tu przejdźmy do wątpliwości poważniejszych. W 2010 r. w organizowanym w posiadłości Putina w Soczi przez jego otoczenie spotkaniu tzw. klubu wałdajskiego brało udział trzech gości z Polski. Byli to Leszek Miller, Adam Michnik, naczelny pisma, które dziś udostępnia łamy Pytlowi, i Andrzej Rozenek, który tezy te afirmuje i nagłaśnia. Na spotkania „wałdaju” trafia towarzystwo mocno wyselekcjonowane. Czy na pewno są to osoby zainteresowane demaskowaniem i osłabianiem wpływów postsowieckiego dyktatora, który w tamtym czasie widział w nich najwyraźniej sojuszników w swojej misji zmieniania świata na kremlowską modłę?
Wobec samego Pytla w 2017 r. postawiono zarzuty nielegalnej współpracy z FSB. Były szef SKW ma to nieszczęście, że jego najbardziej znane zdjęcie funkcjonujące w internecie to to w czapce marynarza krążownika „Aurora”. Problemem nie jest jednak tylko sowiecka przebieranka, ale zachowania wpisujące się w kontekst wielu działań z czasów rządu Platformy Obywatelskiej. Dobrze znane są te o charakterze wizerunkowym – spotkanie Donalda Tuska z Putinem na molo w Sopocie czy pamiętna czołówka „Wiadomości” z rosyjskiego Dnia Zwycięstwa.

Pamiętamy zbliżenie z Rosją po 10 kwietnia 2010 r. czy podobne deklaracje Radosława Sikorskiego na temat roli tego kraju w europejskiej i światowej polityce. Jeszcze w styczniu 2020 r. na antenie TVN24 Sikorski twierdził?m.in., ?e??Rosja m.in., że „Rosja nie jest naszym wrogiem, a Putin to nie Stalin – jeśli morduje, to detalicznie, a nie hurtowo”. – Pozostałe kraje rozmawiają z Rosją – my od czterech lat nie spotkaliśmy się z ich przedstawicielstwem. Jesteśmy dyżurnym rusofobem – mówił. Dziś Sikorski kreuje się natomiast na naczelnego przeciwnika reżimu w Moskwie.

Wracając do listy prorosyjskich działań Platformy, przypomnieć trzeba o wspomnianym w raporcie na temat przyczyn katastrofy 10 kwietnia planowanym porozumieniu z Rosją, w którym przewidywano bliską współpracę wojskową, z udziałem polskich żołnierzy w rosyjskich specjalnych operacjach militarnych włącznie. Do podpisania tego dokumentu finalnie nie doszło, jednak skala infiltracji polskich instytucji przez Rosjan musiała być duża. Sytuacje takie jak zaproszenie szefa moskiewskiej dyplomacji na spotkanie ambasadorów – rzecz nigdy i nigdzie poza tym jednym przypadkiem niepraktykowana – to zapewne czubek góry lodowej.

Źródło inspiracji

Tymczasem rozmowa z Pytlem, znajdująca posłuch wśród polityków Platformy, wpisuje się znakomicie w strategię oskarżania Prawa i Sprawiedliwości o prorosyjskość, która płynnie zajęła miejsce niedawnych oskarżeń o rusofobię. Wywiad Sikorskiego w TVN był jednym z jego ostatnich akordów, jednak pamiętajmy, że gdy PO zaczęła krytykować Rosję po pierwszej napaści na Ukrainę, Donald Tusk mocno odcinał się od wszelkich porównań z dotychczasowym przekazem PiS, podkreślając własną dbałość o dobre relacje Polski i Europy z Moskwą.

Politycy PO zupełnie nie pamiętają, co mówili przed chwilą, i nie dbają, co mówić będą, gdy tylko trochę inaczej zawieje wiatr. W 2014 r. oskarżano Rosjan o manipulowanie nastrojami opinii publicznej w Polsce (ujawnienie taśm dyskredytujących Platformę miało być „scenariuszem pisanym cyrylicą”), po 24 lutego natomiast co chwila pojawiają się komentarze o rzekomych wspólnych planach PiS i Moskwy, z rozbiorami Ukrainy włącznie. Według tez Pytla również wojna hybrydowa na białoruskiej granicy miała być elementem współpracy Warszawy i Moskwy.

Te ataki, zwłaszcza w kontekście Ukrainy, są wyjątkowo cyniczne i kłamliwe. PiS kwestie pomocy dla Kijowa traktuje na tyle priorytetowo, że jest nawet gotów ryzykować utratę części poparcia politycznego w kraju. Głosy mówiące o tym, że Prawo i Sprawiedliwość pomaga za bardzo Ukraińcom lub czyha na ich wolność wspólnie z Moskwą, płyną najczęściej z jednego źródła. Tam szukałbym również natchnienia byłego szefa SKW.

Krzysztof Karnkowski

za:niezalezna.pl

***

To nie jest zwykłe pytlowanie

Piotr Pytel, były szef Służby Kontrwywiadu Wojskowego z czasów Donalda Tuska – gabinetu słynącego z asertywności wobec Putina (oczywiście żartowałem!) – pomówił władze RP o agenturalną uległość wobec Rosji. Czyni to na łamach gazety, której naczelny wraz z Putinem popijał herbatkę z samowara na spotkaniu tzw. klubu wałdajskiego, sam będąc w stanie formalnego oskarżenia o to, że kierowane przez niego służby podjęły nielegalną współpracę z Federalną Służbą Bezpieczeństwa Rosji.Ruskich tropów w karierze Pytla nie brakuje, bo np. w 1998 r. opuścił UOP w atmosferze niejasnych kontaktów z przedstawicielami rosyjskich służb oraz braku pozytywnego testu na wykrywaczu kłamstw. Bełkotliwe teoryjki byłego szefa SKW łatwo sfalsyfikować i wyśmiać, bo z dala czuć je psychiatrykiem. Mimo wszystko warto zapytać, o co jemu, a raczej jego mecenasom, chodzi. Oto bowiem w kluczowym momencie wojny na Ukrainie, gdy ruskim zagląda w oczy widmo militarnej katastrofy, w kraju stanowiącym bezpośrednie zaplecze dla Ukrainy wypuszcza się śmierdzącego szczura świadomej dezinformacji mającej dezintegrować polskie społeczeństwo. Tego nie można pozostawić bez odpowiedzi. Pora na intensywną pracę naszego kontrwywiadu.

Adrian Stankowski

za:niezalezna.pl


***

Byleby podpalić Polskę

Prowadzić wojnę w imię pokoju. Kłamstwo nazwać prawdą. Odwagę tchórzostwem. Antyrosyjskość prorosyjskością. To wszystko obserwujemy ostatnio w wyjątkowym natężeniu. Sygnał dał Piotr Pytel, czyli generał, który chwilowo stał się gwiazdą wszystkich totalniaków.Widocznie potrzebują oni teraz gwiazdy z belkami, bo rewelacje Tomasza Piątka już na nikim nie robią wrażenia. Przerażające w tym wszystkim jest to, że gość jeszcze kilka lat temu odpowiadał za SKW. Dziś pewnie chce robić w polityce i rozpoczął kampanię wyborczą, która ma poskutkować uzyskaniem immunitetu. To się może przydać, na wypadek gdyby ktoś chciał wyciągać kwestię nawiązania przez SKW współpracy z rosyjską FSB. Chwilę później przyszedł atak na podkomisję Antoniego Macierewicza. TVN24 po raz kolejny udowadnia, że Rosjanie nie mieli nic wspólnego z katastrofą smoleńską. Nie sposób nie zauważyć, że akcje medialne zaczęły się w momencie, gdy Rosjanom na Ukrainie przestało iść. Rzucane są więc wszystkie możliwe propagandowe iskry, aby Polaków skłócić i wzniecić ogień. Jeszcze tli się na Kremlu nadzieja, że w Polsce wróci rząd, który zacznie pomagać tak jak w 2014 r. Już jest o krok. Pytanie, czy jako Polacy na to pozwolimy.

Jacek Liziniewicz

za:niezalezna.pl

***

„Wiedziałem, że tu jest agentura Putina, ale nie sądziłem, że jest tak liczna”

Obecne posiedzenie Sejmu rozpoczęło się od awantury wszczętej przez opozycję, która zarzucała kłamstwa szefowi podkomisji smoleńskiej Antoniemu Macierewiczowi. Głos zabrał prezes PiS Jarosław Kaczyński, który komentując zachowanie posłów stwierdził, że nie spodziewał się, iż jest wśród nich tak liczna „agentura Putina”.

Po programie TVN24 „Czarno na białym”, w którym zarzucono nierzetelność podkomisji badającej przyczyny katastrofy smoleńskiej, totalna opozycja atakuje szefa podkomisji Antoniego Macierewicza. W czasie dzisiejszych obrad Sejmu poseł Barbara Nowacka domagała się od premiera Morawieckiego „ukarania tego smoleńskiego kłamcy” za rzekome „fałszerstwa dokumentów”. Jej postulat poparł poseł Andrzej Rozenek.

- „Kłamstwo ma krótkie nóżki i to co Antoni Macierewicz od dwunastu lat robi, jest po prostu kłamstwem smoleńskim. Inaczej się tego nazwać nie da. To co robicie od dwunastu lat, to jest dzielenie Polaków. To jest podział, który służy wyłącznie naszym wrogom, ten podział służby Kremlowi. (…) Antoni Macierewicz jest człowiekiem znanym od wielu lat, to on pierwszy wyłupał oczy i przekłuł uszy polskiej armii, likwidując WSI” - przekonywał polityk.

Antoniego Macierewicza atakował też z sejmowej mównicy poseł Krzysztof Gawkowski.

- „Miał być marszałek senior, jest marszałek obłudy, kłamstwa i nieprawdy. Tańczy na grobach ofiar katastrofy smoleńskiej. Koniec z tą hańbą dla tego Sejmu, trzeba o tym mówić i to obnażać. Zginęli tam wszyscy z każdej strony sceny politycznej, ale nikomu nie przyszło do głowy uprawiać polityki na tym, panie Macierewicz. Wstyd i hańba. Kim pan jest, kim państwo jesteście? Budujecie mit smoleński zamiast uczcić pamięć ofiar. Panie Macierewicz, pana osądzi historia i osądzi Polska, to co pan robi. Wstyd, że jest pan posłem Rzeczypospolitej Polskiej” - mówił.

Po pięciominutowej przerwie ogłoszonej przez marszałek na mównicę wszedł lider Zjednoczonej Prawicy Jarosław Kaczyński, który w mocnych słowach skomentował zachowanie posłów opozycji.

- „Ja bardzo krótko. Wiedziałem, że tu jest agentura Putina, ale że tak liczna, nie” - oświadczył.

Sam Antoni Macierewicz, odnosząc się do programu TVN podkreślił, że stacja ta „ukrywa wyniki badań symulacji, pokazujące, że samolot rozbija się zupełnie inaczej niż wynika z badań pana Millera i Anodiny”.

- „Ja spokojnie mogę poczekać aż ci którzy doprowadzili do oddania Rosji wszystkich dokumentów, skończą krzyczeć, bo oni krzyczą ze strachu, broniąc Tuska, który oddał wszystkie badania stronie rosyjskiej” - podkreślił.

za:www.fronda.pl

***

Antoni Macierewicz: przyczyną katastrofy smoleńskiej była operacja ze strony rosyjskiej

– Wyniki symulacji przeprowadzonej przez amerykański instytut NIAR sfalsyfikowały ustalenia raportów Jerzego Millera i Tatiany Anodiny. Według ustaleń ekspertów w lewym skrzydle Tu-154 nastąpił wybuch. Samolot uległ zniszczeniu jeszcze w powietrzu – powiedział szef podkomisji smoleńskiej Antoni Macierewicz.

W poniedziałek w programie „Czarno na białym” w TVN24 został wyemitowany reportaż „Siła kłamstwa”, w którym przedstawiono materiały wskazujące na to, że podkomisja Macierewicza dysponowała wynikami badań, które zaprzeczały tezie o wybuchu w skrzydle prezydenckiego samolotu Tu-154 lecącego do Smoleńska, a które nie zostały opublikowane.

W środę Macierewicz w TVP Info był pytany o zarzuty ws. raportu opublikowanego przez komisję przedstawione przez TVN24.

– Nie uważam, żeby to były poważne oskarżenia, jest wręcz odwrotnie. Wyniki badań NIAR, które zostały zamówione przez podkomisję, jednoznacznie stwierdzały, że samolot rozbił się zupełnie inaczej niż na wrakowisku wtedy, gdy leciał zgodnie z raportem Millera i raportem Anodiny – powiedział Macierewicz.

Jak dodał, amerykańska agencja NIAR przygotowała symulację przebiegu katastrofy zgodnego z wynikami poprzednich raportów – autorstwa komisji Jerzego Millera (w 2010 r. szefa Komisji Badania Wypadków Lotniczych Lotnictwa Państwowego badającej przyczyny katastrofy) oraz rosyjskiego autorstwa Tatiany Anodiny (szefowej rosyjskiej komisji) – która te wyniki sfalsyfikowała.

Według Macierewicza symulacje NIAR „pokazały, że samolot nie rozbił się uderzeniem w ziemię, tylko inaczej”. – Jak? Nad ziemią – stwierdził polityk. – Wyniki tej symulacji są rozstrzygające o wnioskach. I wszystkie wyniki symulacji są w załącznikach, jak i w samym raporcie – podkreślił.

Polityk odniósł się również do zarzutów, jakoby miał manipulować treścią raportu i zebranymi wynikami. – To jest po prostu bzdura. Jako przewodniczący komisji mam swoje uprawnienia zgodne z ustawą Prawo lotnicze, zgodną z rozporządzeniem ministra obrony narodowej. I nigdy poza te uprawnienia nie wychodziłem. Niczym nie manipulowałem, nikomu nie narzucałem swojego poglądu – stwierdził. Jak dodał, opinie ekspertów biorących udział w pracach były „zawsze brane pod uwagę, wtedy, gdy były zgodne z opinią większości”.

Dodał, że ustalenia ekspertów komisji pozwalają stwierdzić, że w lewym skrzydle prezydenckiego Tu-154 nastąpił wybuch, a samolot uległ zniszczeniu jeszcze w powietrzu, a nie w wyniku zderzenia z ziemią.

Pytany, co według ustaleń jego komisji było faktyczną przyczyną katastrofy, Macierewicz powiedział, że „przyczyną katastrofy była operacja ze strony rosyjskiej, która zawierała zarówno część wstępną związaną z remontem samolotu, jak i część propagandy rosyjskiej, która doprowadziła do tego, że (ówczesny premier) Donald Tusk zgodził się na zmianę wspólnego wylotu na dwie osobne wizyty (w Katyniu)”.

– Dzięki temu można było zamach przeprowadzić nie ryzykując śmiercią Donalda Tuska, tylko pana prezydenta Lecha Kaczyńskiego i polskiej elity narodowej, i następnie doprowadzono do dwóch eksplozji, które zniszczyły samolot i zabiły wszystkich pasażerów – podkreślił Macierewicz.

– Przedtem przeprowadzono jeszcze taką operację, w której zostały zmienione lotniska zapasowe – przy czym o tym nie powiedziano ani polskim pilotom, ani panu prezydentowi, ani nawet kontrolorom lotu w Smoleńsku. Chodziło o stworzenie takiego zamieszania nad lotniskiem w Smoleńsku, co rzeczywiście zostało zrobione – ale polscy piloci podjęli decyzję odejścia na drugi krąg na wysokości 100 metrów. To jest zapis potwierdzony w dokumentach rosyjskich przez rosyjskich kontrolerach lotu. Oni mówią: samolot zaczął odchodzić na drugi krąg i spadł. Spadł po wybuchu – dodał polityk PiS.

za:pch24.pl


***

Prezydent Duda: Chciałbym zobaczyć stenogramy rozmów Tuska z Putinem i Merkel z dnia Katastrofy Smoleńskiej

Prezydent Andrzej Duda oświadczył, że chciałby wiedzieć, o czym pełniący wówczas funkcję premiera RP Donald Tusk rozmawiał w dniu 10 kwietnia 2010 roku z rosyjskim dyktatorem Władimirem Putinem oraz niemiecką kanclerz Angelą Merkel.

Prezydent Duda odniósł się  w wywiadzie udzielonym „Wprost” do słynnego już wpisu w mediach społecznościowych przewodniczącego Platformy Obywatelskiej Donalda Tuska, który po dokumencie TVN24 zarzucającym Antoniemu Macierewiczowi fałszowanie wniosków końcowych raportu badającego okoliczności katastrofy w Smoleńsku, napisał, że Macierewicz „powinien siedzieć”.

„To bardzo proszę, żeby pan Donald Tusk pokazał stenogramy swoich rozmów z Angelą Merkel i z Władimirem Putinem z 10 kwietnia 2010 roku. Bardzo bym chciał je zobaczyć” – skomentował postawę Tuska prezydent Duda.

Andrzej Duda podkreślił: „Po prostu chcę wiedzieć, co – jako premier – zrobił w sprawie śmierci prezydenta Polski”.  

Polski prezydent stwierdził również, że „nie chce oceniać” Antoniego Macierewicza i „z dystansem” patrzy na pracę kierowanej przez niego podkomisji smoleńskiej.

„Czekam na wyniki pracy prokuratury. Dla mnie to jest kwestia najistotniejsza. Katastrofą smoleńską powinien się zająć prokurator generalny i to on powinien wyjaśnić okoliczności zdarzenia. Organy państwa polskiego mają pełną legitymację do tego, by prowadzić czynności śledcze. Jeżeli okaże się, że nie da się odpowiednich dowodów przedstawić, będziemy mieli problem” – powiedział prezydent Duda i dodał: „Jeżeli do zamachu doszło, czekam na ekspertyzy”.

za:www.fronda.pl

***

Dlaczego gen. Pytel zarzuca kłamstwo białoruskiej opozycji?

Nie milkną echa skandalicznego wywiadu, w którym gen. Piotr Pytel insynuował, iż w Prawie i Sprawiedliwości działa rosyjska agentura. Analizy wywiadu podjął się założyciel portalu Euroislam.pl Jan Wójcik, który zwraca uwagę na bardzo ciekawy wątek w wypowiedzi byłego szefa SKW.

W słynnym wywiadzie dla „Gazety Wyborczej”, w którym gen. Pytel przekonywał, iż w partii rządzącej działają agencji Putina, pojawił się również wątek operacji „Śluza”. Przypomnijmy, że była to operacja białoruskich służb, za pomocą której przed rosyjską inwazją na Ukrainę próbowano destabilizować sytuację w Unii Europejskiej, przepychając sprowadzonych z Bliskiego Wschodu migrantów najpierw na terytorium Litwy, a później Polski. Zdaniem byłego szefa kontrwywiadu operacja ta była… „bratnią pomocą” zaoferowaną Prawu i Sprawiedliwości przez Łukaszenkę.

- „Kryzys uchodźczy oceniam w kategoriach bratniej pomocy dla PiS. Nigdy nie słyszałem o operacji Śluza. W marcu 2021 r. spotkał się Putin z Łukaszenką w Soczi, robili sobie dużo zdjęć, a przekaz był taki, że nastąpi zbliżenie między Białorusią i Rosją na kierunkach strategicznych, i z powodu zagrożenia z Zachodu ich służby specjalne się integrują” - mówił gen. Pytel.

- „Kryzys uchodźczy i szmuglowanie ludzi zaczęło się latem 2021 r. Początkowo polski rząd działał tak, jakby chciał, żeby było coraz więcej uchodźców. Nie było prób znalezienia rozwiązań z Unią. Według mnie pisowcy hodowali ten kryzys, a potem zrobili z tego wojnę, na której nikomu z funkcjonariuszy polskich ani białoruskich nic się nie stało, natomiast umierali ludzie o innym kolorze skóry, umierały dzieci pozostawione na bagnach. Niezwykła konsekwencja PiS w działaniu, nieludzka” - dodawał.

Przekonywał, że cały kryzys został przygotowany po to, aby wzmocnić notowania Prawa i Sprawiedliwości w Polsce.

To właśnie analizy tego wątku wywiadu podjął się na łamach serwisu Euroislam.pl Jan Wójcik, który zwraca uwagę, iż stwierdzenie, że nie było operacji „Śluza” jest równoznaczne z oskarżeniem białoruskiej opozycji o działanie w interesie Łukaszenki.

- „Postawienie takiej tezy oznaczałoby, że białoruska opozycja wprowadziła polski rząd, służby, obywateli w błąd, bo to ona przekazywała informacje o przygotowywanej operacji. W ten sposób tacy opozycjoniści jak Tadeusz Giczan, środowisko strony Nexta, czy ukrywający się w Polsce i uznawany przez reżim białoruski za terrorystę, były policjant Aliksandr Azarau, wszyscy oni musieliby świadomie, bądź nieświadomie działać na rękę Łukaszenki” - wyjaśnia autor.

Przypomina, że sprowadzanie nielegalnych migrantów przez Łukaszenkę było odwetem za sankcje nałożone na Białoruś po zmuszeniu do lądowania samolotu Ryanair. W ten sposób, jak wskazywał białoruski opozycjonista Raman Pratasiewicz, Łukaszenka wrócił do szantażu, który stosował już w 2010 roku. Co kluczowe jednak przy tezie gen. Pytla, wedle której kryzys miał być „bratnią pomocą” dla PiS, najpierw łukaszystowski reżim skupił się na Litwie.

- „Dopiero w sytuacji, gdy szantaż nie oddziaływał na litewskie społeczeństwo, nie doprowadzał do podziałów, a granica była stopniowo wzmacniana, ruch został przekierowany na Polskę” - podkreśla Wójcik.

Gen. Pytel przekonuje, że PiS działał „jakby chciał więcej uchodźców”, wskazując na rzekomy brak prób znalezienia rozwiązań we współpracy z Unią Europejską. Rzeczywistość wyglądała zupełnie inaczej. Od początku rząd rozmawiał z Brukselą, co ostatecznie doprowadziło do wywarcia presji na Turcję i ograniczenia lotów do Mińska.

- „Jeżeli przyjrzymy się spowolnionej reakcji UE w sprawie sankcji dotyczących Rosji w przypadku tak brutalnej wojny na Ukrainie, wyjaśnienia o jakimś spisku są zupełnie zbędne” - podkreśla publicysta.

Zaznacza, że współpraca z Brukselą w tym zakresie była w naturalny sposób utrudniona również przez konflikt z 2015 roku, kiedy to Polska nie zgodziła się na relokację migrantów.

Wedle gen. Pytla Łukaszenka „sprezentował” Prawu i Sprawiedliwości kryzys, aby polskie władze mogły go skutecznie przezwyciężyć.

- „Wszystkie działania rządzącej koalicji można wytłumaczyć polityczną walką o władzę, bez uciekania się do sugerowania, że premier jest rosyjskim agentem” - zaznacza Jan Wójcik.

za:www.fronda.pl

Copyright © 2017. All Rights Reserved.