Witamy serdecznie na stronie internetowej Oddziału Łódzkiego
Katolickiego Stowarzyszenia Dziennikarzy.

Mamy nadzieję, że ułatwimy Państwu docieranie do rzetelnej informacji. Tutaj chcemy prezentować wielkość oraz problemy naszego Kościoła, zagadnienia społeczne, cywilizacyjne, publikacje członków Stowarzyszenia, stanowiska w ważnych kwestiach. Nie będziemy konkurować w informacjach bieżących z innymi portalami (niektóre z nich wskazujemy w odnośnikach), natomiast gorąco zapraszamy do lektury wszystkich tekstów - ich aktualność znacznie przekracza czas prezentacji na stronie głównej. Zachęcamy do korzystania z odnośników: "Publikacje" i "Polecane". Mamy nadzieję na stały rozwój strony dzięki aktywnej współpracy użytkowników. Z góry dziękujemy za materiały, uwagi, propozycje.
Prosimy kierować je na adres: lodz@katolickie.media.pl

Lewicowy terroryzm w natarciu

Kiedy człowiekowi wydaje się, że nie da się bardziej przekroczyć granic absurdu, pojawia się lewicowa organizacja, która tego dokonuje. Tym razem ofiarą takiego działania padł

jeden z najlepszych sędziów piłkarskich na świecie. Choć Szymon Marciniak ostatecznie nie stracił możliwości sędziowania finału Ligi Mistrzów, to w starciu z Orwellowską rzeczywistością przegrał sromotnie.

Wszystko zaczęło się od tego, że polski sędzia piłkarski Szymon Marciniak jest jednym z najlepszych w swoim fachu. Kilka miesięcy temu sędziował jeden z najważniejszych spotkań dla ludzi związanych z piłką nożną – finał Mistrzostw Świata. Już sama nominacja do tego spotkania była ogromnym sukcesem. Finał okazał się być jednak jednym z najbardziej emocjonujących w historii. Mimo presji, nasz arbiter nie bał się podejmować trudnych decyzji i doskonale panował nad sytuacją.

Od tej pory jego nazwisko stało się symbolem profesjonalizmu i sukcesu.

Everest marzeń

Choć Szymon Marciniak nie mógł wcześniej narzekać na brak popularności, to po Mistrzostwach Świata wszystko jeszcze bardziej przyspieszyło. Był częstym gościem w mediach i różnych imprezach. Nie ma się temu co dziwić. W końcu to człowiek sukcesu.

Idealnie pasował więc do konferencji skierowanej dla przedsiębiorców, w której prelegentami są osoby, które osiągnęły sukces w swoich dziedzinach. Stąd też nazwa wydarzenia – Everest. Szymon Marciniak mówił do przedsiębiorców o konsekwencji i sukcesie

Jednym ze współorganizatorów tej inicjatywy jest Sławomir Mentzen – twórca jednej z czołowych firm zajmujących się doradztwem podatkowym. Niewątpliwie jest to także człowiek, o którym można powiedzieć, że osiągnął sukces.

Drugim zajęciem Sławomira Mentzena jest polityka. Jako szef partii Nadzieja jest członkiem Konfederacji. Dla hipokrytów widoczna jest tylko ta strona jego działalności. A że hipokryci, szczególnie lewicowi, potrafią być bardzo głośni, zaczęli krzyczeć. O Mentzenie, o Konfederacji, o Marciniaku. Tylko o biznesie i sukcesie zapomnieli.

Nigdy więcej Nigdy Więcej

Stowarzyszenie Nigdy Więcej, które oficjalnie szczyci się ideałami walki o wszelkiego rodzaju równość, postanowiło donieść na Szymona Marciniaka do Europejskiej Federacji Piłkarskiej. Jako, że Polak jako drugi w historii arbiter, otrzymał kolejne wyróżnienie i w tym samym sezonie poprowadził finał MŚ i został wytypowany do poprowadzenia drugiego pod względem prestiżu wydarzenia piłkarskiego na świecie – finału Ligi Mistrzów, stowarzyszenie postanowiło mu w tym przeszkodzić.

Powodem było to, że sędzia wziął udział w spotkaniu organizowanym przez Sławomira Mentzena, który jest politykiem reprezentującym środowisko, którego lewica nie znosi. W swoim komunikacie „działacze” Nigdy Więcej zagrozili, że jeżeli sędzia nie przeprosi za swój występ na tej imprezie, to wniosą do UEFA prośbę o ukaranie go. W domyśle chodzi oczywiście o odebranie mu finałowego spotkania Ligi Mistrzów.

Kiedy sprawa wyszła na jaw, kibice łapali się za głowy i z politowaniem patrzyli na działanie lewicowej organizacji. Ich stanowisko, donos i „argumenty” były tak żałosne, że człowiek nie mógł uwierzyć w tak durne działanie.

Okazało się jednak, że to irracjonalne posunięcie lewicowej organizacji trafiło na podatny grunt innej lewicowej organizacji – UEFA. Ta wydała komunikat, w którym napisała, że „jest świadoma zarzutów dotyczących Szymona Marciniaka i domaga się pilnych wyjaśnień. UEFA i cała społeczność piłkarska brzydzi się ‘wartościami’ promowanymi przez grupę, o której mowa, i traktuje te zarzuty bardzo poważnie. Dalsze oświadczenie zostanie wydane jutro, po zapoznaniu się ze wszystkimi dowodami”.

Tutaj czara goryczy się przelała. Dziennikarze i kibice zaczęli wytykać niedorzeczność stowarzyszeniu. W sieci furorę zaczęło robić hasło: nigdy więcej Nigdy Więcej.

Kara za myślozbrodnię

Choć można dzisiaj znaleźć wiele podobieństw do świata przedstawionego przez Georga Orwella w książce „1984”, to sytuacja z Szymonem Marciniakiem, Nigdy Więcej i UEFA stały się po prostu kalką.

Za polskim sędzią wstawił się minister sportu, zareagował Zbigniew Boniek. UEFA wydała ostatecznie decyzję, że Polak posędziuje finał. To jednak nie koniec sprawy, której właściwie nie było. Otóż niedługo potem opublikowano oświadczenie polskiego sędziego, w którym napisał, że

„Po refleksji i dalszym dochodzeniu stało się oczywiste, że zostałem poważnie wprowadzony w błąd i całkowicie nieświadomy prawdziwej natury i powiązań wydarzenia. Nie wiedziałem, że było ono związane z polskim ruchem skrajnej prawicy. Gdybym był tego świadomy, kategorycznie odrzuciłbym zaproszenie. Ważne jest, aby zrozumieć, że wartości promowane przez ten ruch są całkowicie sprzeczne z moimi osobistymi przekonaniami i zasadami, których staram się przestrzegać w życiu. Mam wyrzuty sumienia, że mój udział mógł być z nimi sprzeczny”.

Fragment oświadczenia brzmi wręcz jak przygotowany szablon przeprosin za myślozbrodnię, której śmiał dopuścić się polski arbiter. Niestety przedstawiając takie stanowisko stracił dużo w wielu oczach.

Bo co właściwie zarzucała mu UEFA? Że śmiał się spotkać z kimś, kto ma poglądy inne niż te jedyne słuszne reprezentowane przez lewicowy świat. Idąc takim tropem, niedługo sędziowie będą musieli przepraszać za to, że chodzą do kościoła. Wszak to także nie podoba się arcytolerancyjnym lewicowcom.

Porażka Szymona Marciniaka

Choć ostatecznie Polak poprowadzi finał Ligi Mistrzów, to jego oświadczenie powoduje, że w całej sytuacji przegrał. Trudno bowiem uwierzyć w to, że inteligentny i rozgarnięty człowiek jakim niewątpliwe musi być sędzia na tym poziomie, nie potrafił odróżniać prawicy, wolnego rynku i konserwatyzmu od mitycznej homofobii, antysemityzmu i rasizmu.

Trudno też, żeby nie wiedział, że brał udział w wydarzeniu biznesowym organizowanym przez, bądź co bądź, rozpoznawalną osobę jaką jest Sławomir Mentzen. Ale fakty już raczej nikogo w tym gronie nie interesują.

Nie chodzi już o wymaganie heroicznej postawy sprzeciwu wobec całej sytuacji. Każdy w miarę rozgarnięty człowiek rozumie, że kariera sędziego i sukcesy jakie osiąga Polak mogłyby zostać w tym chorym środowisku przekreślone.

Jednak oświadczenie, które musiał wygłosić sędzia mogło mieć zdecydowanie inny wydźwięk. Mogło np. składać się z formułki o szacunku, tolerancji i innych pustych hasłach (pustych, bo tolerancja i szacunek obowiązuje tylko wobec „swoich”). Pisząc jednak o skrajnej prawicy, jej wartościach i tym, że został wprowadzony w błąd, zabrnął za daleko.

Lewicowy terroryzm odniósł skutek. Skorumpowana UEFA nadal będzie wycierała sobie gębę hasłami o tolerancji i równości, Nigdy Więcej nadal będzie szukało okazji do wymuszania lewicowej narracji, a ludzie będą karani za choćby spojrzenie w stronę inną niż ta tęczowa.

Szkoda tylko, że od Szymona Marciniaka wymagano ukłonu, a on wolał paść na kolana. Dobrze by było usłyszeć kiedyś od niego prawdę na temat tej sprawy.

Damian Zakrzewski

za:afirmacja.info

***

Jestem w Kościele] Czy wiesz, że jesteś faszystą?

Kilka dni temu o mały włos, a jeden z najlepszych sędziów piłkarskich na świecie, Szymon Marciniak, zostałby odsunięty od prowadzenia finału Ligi Mistrzów. Wszystko dlatego, że pojawił się jako prelegent na konferencji biznesowej organizowanej przez lidera Konfederacji, Sławomira Mentzena. I choć wydarzenie z polityką nie miało nic wspólnego, a Marciniak mówił wyłącznie o tym, jak sam osiągnął sukces (jako drugi sędzia w historii poprowadzi w jednym sezonie zarówno finał mundialu, jak i Ligi Mistrzów – trudno w tym fachu osiągnąć więcej), to jednak nie spodobało się to samozwańczym arbitrom moralności z antyrasistowskiego stowarzyszenia „Nigdy Więcej”, którzy donieśli na sędziego do UEFY, swoją drogą również ucieleśnienia cnót wszelakich.

Krótko mówiąc, stowarzyszenie „Nigdy Więcej”, które (pomijając już nadgorliwość, w szukaniu gdzie popadnie przejawów rasizmu i faszyzmu) sprzeciwiało się bojkotowaniu mundialu w Rosji i wzywało do dialogu z tym państwem i które, jak pisał 11 lat temu Piotr Skwieciński „przeszczepia na nasz grunt rosyjską politykę historyczną w wersji czystej”, doskonale się dobrało z UEFĄ, która również ma słabość (najdelikatniej mówiąc) do Rosji i innych państw gardzących wartościami, które federacja ma na ustach. Ale „po co o tym mówić, to niedobra jest”, cytując klasyka.

Znaczące jest też to, że wielu święcie oburzonych udziałem Szymona Marciniaka w wydarzeniu bynajmniej nie politycznym, nie widzi problemu, że w dzisiejszym marszu opozycji biorą udział sędziowie (i to nie piłkarscy), dziennikarze czy celebryci. No ale nie od dziś wiadomo, że jeśli tylko jesteś po „właściwej stronie”, wtedy problemu nie ma. W innym przypadku – diagnoza jest prosta – faszysta! A potem bez drgnięcia powieki powrót do prawienia frazesów o wolności, równości, tolerancji i róznorodności.

Współcześni mentalni sukcesorzy bolszewików nikomu nie wyrywają paznokci, nie organizują ścieżki zdrowia, ani innych rodzajów tortur stosowanych niegdyś przez komunistyczny aparat. Nie leje się krew, ale to nie znaczy, że problemu nie ma. Przykład sędziego Marciniaka doskonale pokazuje, że zmieniły się tylko metody dzisiejszych totalitarystów. Teraz za takie świeckie grzechy grozi społeczna ekskomunika i np. zniszczenie kariery. Bo przecież, choć ostatecznie polski sędzia zagwiżdże w finale Ligi Mistrzów, to łatki skrajnego prawicowca, rasisty, faszysty, a nawet antysemity (jak pisały niektóre, podobno renomowane zagraniczne media) nie będzie mu się łatwo pozbyć.

Aby ocalić swoją karierę, Szymon Marciniak musiał, pozostając przy terminologii religijnej, wyznać swoje grzechy oraz okazać publiczny żal i postanowić poprawę. Jak widać, analogii do chrześcijańskich pojęć można znaleźć mnóstwo, dlatego że choć świat odrzuca Kościół, to jednocześnie wiele rzeczy po nim nieudolnie małpuje. Zarazem nie sposób nie dostrzec podobieństwa do samokrytyk, których złożenia komuniści wymagali od swoich oskarżonych.

Jeśli po tej sytuacji nic się nie zmieni i dalej będziemy biernie przyglądać się, jak zmusza się kolejne osoby do oddania pokłonu bożkowi politycznej poprawności, bardzo prawdopodobne, że także i my znajdziemy się na celowniku, bo przecież jak widać, niewiele do tego wystarczy.

Wojciech Grzywacz

za:www.radiomaryja.pl

***

Samokrytyka jak za Stalina

Szymon Marciniak nie musi się tłumaczyć, gdzie bywa w wolnym czasie. Jest tylko sędzią piłkarskim, a nie w todze. Jego udział w biznesowym wydarzeniu organizowanym przez Sławomira Mentzena wywołał burzę na skutek donosu lewaków z nikomu nieznanego stowarzyszenia Nigdy Więcej.Niestety, politpoprawna UEFA była skłonna zakończyć karierę polskiego arbitra. Marciniak nikomu nie ubliżał, nikogo oficjalnie nie poparł, opowiadał o tym, jak osiągnąć sukces. Nigdy Więcej obrzydliwym donosem udowodniło, jak groźna jest lewacka cancel culture. Oni chcą wykończyć, wykluczyć społecznie każdego, z kim im nie po drodze. Marciniak nie jest pierwszą i pewnie nieostatnią ich ofiarą. Przykro tylko, że aby sędziować finał Ligi Mistrzów, musiał złożyć absurdalną samokrytykę. Na jego miejscu puściłbym donosicieli z torbami. Już po kolejnej odhaczonej piłkarskiej imprezie.

Grzegorz Wszołek

za:niezalezna.pl


***

Wszystkie „zbrodnie” sędziego Marciniaka

Gdyby nie oburzenie kibiców i presja mediów, zapewne Marciniaka uznano by za kogoś równego neonazistom, wszak by takim się dzisiaj stać, wystarczy jedynie „sfaulować Arktykę” (jak głosili ekologiści). A cóż dopiero spotkać się z Mentzenem.

Wreszcie się na to zdecydowałem. Napisałem list do UEFA święcie oburzony na jej szefa Aleksandera Ceferina. Na początku myślałem, że zrobię to „na chłodno”. Tygodniami śledziłem powiązania tej piłkarskiej federacji z Władimirem Putinem i jego przybocznymi, którzy – wbrew obecnie panującej narracji – bandytami i wiarołomcami są od zawsze, nie tylko od 24 lutego 2022 roku. Miliony euro pompowali Rosjanie każdego roku prosto do skarbca zarządców europejskiego futbolu, przedstawiciele Moskwy zasiadali w jej władzach, a wszyscy oni chętnie się ściskali, przytulali, ogłaszali kolejne zacieśniające z pewnością bardzo owocną współpracę projekty. I co? I nic.

Po wybuchu wojny na Ukrainie z bólem serca UEFA musiała rozstać się z rosyjskimi sponsorami, a przecież – wiemy o tym doskonale – Putin bestialsko obchodził się z Czeczenami, Gruzinami czy mieszkańcami Syrii już od dawna. No, ale to było daleko stąd i nikt z UEFA zapewne nie mógł sprawdzić czy w ogóle to wszystko prawda.

Po drugie, wkurzony byłem bardzo na całą tę sprawę z Katarem. Mistrzostwa Świata zorganizowane w jakimś dziwnym miejscu, którego jedynym atutem są miliardy petrodolarów, to brzmiało jak ponury żart. Co prawda za wybór miejsca odpowiadała światowa federacji piłkarska FIFA, no ale jednak UEFA jest jej członkiem i ochoczo wzięła udział w całej imprezie, nie zająknąwszy się nawet o prawach człowieka (a przecież nie ma nic ważniejszego na świecie niż prawa człowieka, prawda?), których nikt w tym Katarze nie myślał przestrzegać. „Inny świat” – tłumaczono i wzywano do tolerancji. Najbardziej jednak zachwyceni byli sami oficjele z FIFA i UEFA, ochoczo odwiedzający stadiony. A tam, jak to zapewne w Katarze, do kieszeni przypadkiem mógł wpaść jakiś zielony banknot czy drogi zegarek.

I tak pisałem ten list do UEFA, kiedy nagle coś mnie tknęło: przypomniałem sobie 2013 rok i mecz niemieckiego Schalke 04 Gelsenkirchen ze szwajcarskim FC Basel w Lidze Mistrzów. Już wtedy niemiecki klub karmił się strumieniem gotówki płynącym prosto od Gazpromu. I to tam, na niemieckim stadionie lewaccy aktywiści postanowili upomnieć Putina groźnym transparentem „Nie fauluj Arktyki”. Problem, jaki zdiagnozowali młodzi „ekologiści” oddani w służbę zielonemu oszołomstwu, dotyczył poszukiwania przez niemiecki koncern ropy naftowej, co miało zagrażać ekosystemowi. Nikt wtedy nie pomyślał, by napisać na transparencie „Nie zabijaj”, albo chociaż „Nie kradnij”, że o „Nie cudzołóż” nawet nie wspomnę. Stare pouczenia odstawiono bowiem już dawno do lamusa i zastąpiono je troską o Arktykę, która wszak istnieje nadal. Czyli zupełnie inaczej niż w przypadku tysięcy ofiar rosyjskiego reżimu. I wtedy chłodną analizę zastąpiły emocje. A mówiąc wprost: trochę pod koniec listu mnie poniosło, ale najważniejsze, że nie złożyłem broni.

I kiedy naklejałem na kopertę znaczek, do moich uszu doszła jeszcze jedna informacja: oto polski sędzia, Szymon Marciniak został zawieszony przez UEFA za to, że… wziął udział w biznesowym wydarzeniu, którego organizatorem i pomysłodawcą jest Sławomir Mentzen. Podobni tamtym kibicom Schalke szaleńcy, ze swoimi nowymi, świeckimi przykazaniami, stanowiącymi w gruncie rzeczy eksplozję pustosłowia pomieszanej ze zwykłą ludzką głupotą, postanowili złożyć donos do UEFA na polskiego sędziego, który wystąpił jako prelegent na legalnym wydarzeniu, organizowanym przez legalnie działającego przedsiębiorcę i polityka. Bo to „nie fair play” mieć do czynienia z „odmianą toksycznej skrajnie prawicowej polityki”.

Gdyby nie oburzenie kibiców i presja mediów, zapewne Marciniaka uznano by za kogoś równego neonazistom, wszak by takim się dzisiaj stać, wystarczy jedynie „sfaulować Arktykę”. A cóż dopiero spotkać się z Mentzenem.

Uświadomiwszy sobie to wszystko, jednak nie wysłałem listu do UEFA. Moja skarga nie dotyczyła przecież tego, że ktoś niszczy środowisko naturalne, jest konserwatystą czy zamożnym zwolennikiem niskich podatków. Chciałem po prostu poskarżyć się na zbrodniarzy i zwykłych bandytów, którym nie wiedzieć czemu, UEFA uwierzyła, biorąc ich pieniądze czy wpuszczając do władz organizacji. Bo przecież to musiała być jakaś ponura pomyłka, prawda?

Tomasz Figura

za:pch24.pl

***

Cancel culture w Polsce. Sędzia Marciniak straci finał LM po donosie „Nigdy Więcej”? Powód szokuje!

 Stowarzyszenie „Nigdy więcej” postanowiło wypromować się na piłce nożnej. Tyle tylko, że uczyniło to w najgorszy z możliwych sposobów, składając donos na obecnie jednego z topowych sędziów piłkarskich na świecie, Szymona Marciniaka. Powód? Sędzia wystąpił na biznesowym spotkaniu Sławomira Mentzena, którego działalność stowarzyszenie oceniło w kategoriach „toksycznej skrajnie prawicowej polityki”.

Teraz UEFA głowi się co począć z donosem, bo w grę wchodzi nawet odebranie Marciniakowi sędziowania piłkarskiego finału Ligi Mistrzów. Wszak brak reakcji postępowej organizacji po oskarżeniach o antysemityzm czy homofobię byłoby zbrodnią. Tymczasem żenujące jest już to, że UEFA poważnie potraktowała działalność „Nigdy więcej” i uznała za stosowne podjąć po donosie jakiekolwiek działania.

O co poszło? Otóż Mentzen swego czasu rzucił hasło (a właściwie zostało ono wyjęte z kontekstu szerszej wypowiedzi na temat tego, co buduje rezonans w opinii publicznej): „Nie chcemy Żydów, homoseksualistów, aborcji, podatków i Unii Europejskiej”. A kilka dni temu sędzia wystąpił na biznesowym wydarzeniu, które Mentzen organizował. „Nigdy Więcej” połączyło obie działalności i oburzyło się na Marciniaka. Ten oczywiście nigdy nie odnosił się do politycznej działalności członków Konfederacji, także spotkanie, w którym brał udział nie miało takiego charakteru.

Co napisało stowarzyszenie do UEFA? „Jesteśmy zszokowani i zbulwersowani publicznym skojarzeniem Marciniaka z Mentzenem i jego odmianą toksycznej skrajnie prawicowej polityki. Jest to niezgodne z podstawowymi wartościami fair play, takimi jak równość i szacunek. Wzywamy sędziego do przyznania się do błędu. Jeśli tego nie zrobi, uważamy, że UEFA i FIFA powinny wyciągnąć konsekwencje” – stwierdził jeden z współtwórców stowarzyszenia Rafał Pankowski.

Po medialnej burzy jaką rozpętało UEFA po donosie, swoje oświadczenie przesłał do „Nigdy Więcej” Marciniak: „Będąc od wielu lat międzynarodowym sędzią piłkarskim, zawsze na pierwszym miejscu stawiam fair play oraz szacunek do drugiego człowieka i pragnę przekazywać te najwyższe wartości innym. Zawsze odcinam się od przejawów rasizmu i antysemityzmu i braku tolerancji, co pokazuję na meczach, na których sędziuję. Zawsze mówię stop nienawiści i będę propagować, że najważniejsze jest bycie dobrym człowiekiem”.

W sprawę zdążyły zaangażować się już „najwyższe czynniki”. – Sprawa donosu jest wielką manipulacją; z samego rana wystąpimy do UEFA ze stanowiskiem popierającym sędziego Szymona Marciniaka – zapowiedział cytowany przez Ministerstwo Sportu i Turystyki szef tego resortu Kamil Bortniczuk.

Sprawę donosu na polskiego arbitra skomentował również Sławomir Mentzen. Jak podkreślił, organizowane przez niego wydarzenie nie miało charakteru politycznego, a Szymon Marciniak nigdy nie wyraził jakiegokolwiek poparcia dla jego partii.

„Nie wiem jak ktoś mógłby pomylić dwie organizowane przeze mnie imprezy – biznesową konferencję Everest oraz coroczną trasę Piwa z Mentzenem, podczas której rozmawiamy o ekonomii, podatkach i polityce” – oświadczył lider Nowej Nadziei. „Od samego początku jasne było dla mnie i pozostałej części zespołu, że Everest nie będzie miał nic wspólnego z polityką i tego się trzymaliśmy. Podczas konferencji nie pojawiały się żadne deklaracje czy agitacje polityczne. Było za to wiele wystąpień ludzi ze świata biznesu, którzy dzielili się swoimi doświadczeniami i umiejętnościami” – napisał.

W jego opinii, Szymon Marciniak „nigdy nie wyraził żadnego poparcia dla mojej działalności politycznej”, a wykluczenie go z sędziowania finału Ligi Mistrzów z tego powodu „byłoby głębokim nadużyciem”.

W piątek oświadczenie w sprawie Marciniaka ma wydać UEFA. W całej sprawie przeraża jednak to, że poprzez jeden donos środowiska nawołujące do równości, tolerancji są w stanie zniszczyć reputację człowieka, z którym im nie po drodzę. Nie zwrócono nawet uwagi na wiarygodność stowarzyszenia, które w 2003 r. przyznało nagrodę Antyfaszysta roku kameruńskiemu pisarzowi i poecie, Simonowi Molowi.

Tymczasem jak przypomina „Polityka”, Mol – ówczesne bożyszcze lewicowo-liberalnych salonów, w ciągu kilku lat miał świadomie zakazić wirusem HIV nawet kilkadziesiąt Polek. 16 z nich zachorowało później na AIDS. Z powodu sprawy Simona Mola i wbrew lobbingowi UNHCR Polska wprowadziła w 2008 obowiązkowe testy HIV dla wszystkich uchodźców.

Ot, cały lewacki aktywizm w pełnej krasie.

za:pch24.pl/cancel-culture-w-polsce-sedzia-marciniak-straci-final-lm-po-donosie-nigdy-wiecej-powod-szokuje/

Copyright © 2017. All Rights Reserved.