Witamy serdecznie na stronie internetowej Oddziału Łódzkiego
Katolickiego Stowarzyszenia Dziennikarzy.

Mamy nadzieję, że ułatwimy Państwu docieranie do rzetelnej informacji. Tutaj chcemy prezentować wielkość oraz problemy naszego Kościoła, zagadnienia społeczne, cywilizacyjne, publikacje członków Stowarzyszenia, stanowiska w ważnych kwestiach. Nie będziemy konkurować w informacjach bieżących z innymi portalami (niektóre z nich wskazujemy w odnośnikach), natomiast gorąco zapraszamy do lektury wszystkich tekstów - ich aktualność znacznie przekracza czas prezentacji na stronie głównej. Zachęcamy do korzystania z odnośników: "Publikacje" i "Polecane". Mamy nadzieję na stały rozwój strony dzięki aktywnej współpracy użytkowników. Z góry dziękujemy za materiały, uwagi, propozycje.
Prosimy kierować je na adres: lodz@katolickie.media.pl

Niebezpieczne związki Jarosława Stróżyka. Cenckiewicz, Kozłowski i Rachoń demaskują szefa SKW

Co łączy obecnego szefa Służby Kontrwywiadu Wojskowego Jarosława Stróżyka z rosyjskim rektorem-putinistą
oraz z kierującym Uniwersytetem w Siedlcach prosowieckim pułkownikiem WSI, którego uczelnia ściśle współpracuje z Rosją i Białorusią?

Gdyby w Polsce Tuska rzeczywiście zwalczano wpływy rosyjskie i białoruskie, to wiedza, jaką państwo polskie posiada o Uniwersytecie w Siedlcach, uniemożliwiłaby wyznaczenie Stróżyka zarówno na stanowisko szefa SKW,
jak i przewodniczącego Rządowej Komisji badającej rzekomo wpływy rosyjskie i białoruskie.

Kiedy w grudniu 2023 r. gen. bryg. rez. Jarosław Stróżyk zasiadł w fotelu szefa Służby Kontrwywiadu Wojskowego
i po latach politycznego zaangażowania zaczął udawać apolitycznego żołnierza Wojska Polskiego…
pytał podobno, czy w przeszłości polskie służby specjalne – w tym SKW – w jakikolwiek sposób zainteresowały się Uniwersytetem w Siedlcach.
Miał żądać konkretnej wiedzy i dokumentów, licząc zapewne na to, że przez fakt związku wielu byłych wojskowych, oficerów służb specjalnych, a nawet żołnierzy służby czynnej i funkcjonariuszy z Uniwersytetem w Siedlcach, pozna wiedzę kontrwywiadowczą o tej uczelni.     

Jego znajomi opowiadali nam później, że wiąże się z tym jakiś niepokój Stróżyka, co tłumaczono na ogół jakością jego doktoratu („Współczesna międzynarodowa współpraca wywiadowcza”), który obronił 13 lutego 2019 r. w Instytucie Nauk o Bezpieczeństwie na Wydziale Nauk Społecznych Uniwersytetu w Siedlcach
pod kierunkiem swojego dobrego znajomego z Wojskowych Służb Informacyjnych prof. płk. Mirosława Minkiny,
co ciekawe, obecnie rektora Uniwersytetu w Siedlcach (od 2020 r.).

Znamy doktorat Stróżyka, jego niski poziom naukowy stał się już zresztą legendą (o tym niebawem),
ale jesteśmy pewni, że nie o to w tym niepokoju obecnego szefa SKW, a zarazem przewodniczącego Rządowej Komisji ds. wpływów rosyjskich i białoruskich na bezpieczeństwo wewnętrzne oraz interesy Rzeczypospolitej Polskiej, chodziło i chodzi.

Istotą tego niepokoju był i jest Uniwersytet w Siedlcach, który przez wiele lat
– również wówczas kiedy Stróżyk bronił swój doktorat pod kierunkiem kolegi z WSI – stał się poważnym celem rosyjskich, ale i białoruskich wpływów.

Cała historia relacji Uniwersytetu w Siedlcach z Federacją Rosyjską (także z Republiką Białorusi),
z ambasadą FR w Polsce, z uczelniami rosyjskimi i konkretnymi naukowcami z Rosji, oraz krąg osób funkcjonujących wokół uczelni i jej projektów związanych z bezpieczeństwem (nierzadko byłych żołnierzy LWP, WSW, Zarządu II i WSI oraz funkcjonariuszy komunistycznych służb specjalnych), winny się stać przedmiotem kontrwywiadowczego dochodzenia, audytu Ministerstwa Nauki i Szkolnictwa Wyższego oraz szczególnej troski Rządowej Komisji badającej wpływy rosyjskie i białoruskie.

Oczywiście ze względu na konflikt interesów związany z relacjami Stróżyka z Uniwersytetem w Siedlcach (nie tylko obrona doktoratu) i związków z pułkownikiem Minkiną (rektorem uczelni) nie powinien on dłużej kierować ani Rządową Komisją, ani SKW.     

Dziś możemy wreszcie wyznać, że nieprzypadkowo w okresie funkcjonowania Państwowej Komisji do spraw badania wpływów rosyjskich na bezpieczeństwo wewnętrzne Rzeczypospolitej Polskiej w latach 2007-2022
zainteresowaliśmy się m. in. postacią Jarosława Stróżyka, o czym niedawno publicznie poinformował opinię publiczną premier Donald Tusk.
Na „radarze” Komisji były w konsekwencji także i Siedlce, co z pomocą kontrwywiadu ABW zostałoby w przyszłości opisane.   

Zresztą gdyby w Polsce Tuska rzeczywiście zwalczano wpływy rosyjskie i białoruskie, to wiedza, jaką państwo polskie posiada o Uniwersytecie w Siedlcach, uniemożliwiłaby wyznaczenie Stróżyka na stanowisko szefa SKW
i przewodniczącego Rządowej Komisji badającej rzekomo wpływy rosyjskie i białoruskie.   

Związek nr 1 – płk Mirosław Minkina

Przedstawiając w dniu 21 maja br. kandydaturę Stróżyka na przewodniczącego Rządowej Komisji ds. wpływów rosyjskich i białoruskich na bezpieczeństwo wewnętrzne oraz interesy Rzeczypospolitej Polskiej, Tusk nazwał swojego wybrańca m. in. „wiceszefem wywiadu NATO” (kłamstwo, o którym piszemy w najnowszej „Gazecie Polskiej”), podkreślając, że jest „naukowcem” i „doktorem od spraw nauki o bezpieczeństwie”.
Premier jednak nie wspomniał, na jakiej uczelni i pod czyim patronatem Stróżyk się doktoryzował w 2019 r.

A szkoda… bo ojciec „naukowej” kariery Stróżyka i jego kolega z radiowych pogadanek o służbach specjalnych – profesor dr. hab. Mirosław Minikina - zasługuje na większą uwagę.
Minkina to pułkownik rezerwy LWP/WP, syn funkcjonariuszy Milicji Obywatelskiej, który swoją komunistyczną karierę w ludowej armii rozpoczął w 1978 r., wstępując jednocześnie w szeregi ZSMP i PZPR (aktywista Zarządu Miejskiego ZSMP i sekretarz Podstawowej Organizacji Partyjnej PZPR), który - jak czytamy w opinii partyjnej z 1985 r. - „z całym oddaniem realizuje linię partii”.

Minkina zaczął od studiów w Wyższej Szkole Oficerskiej Wojsk Rakietowych i Artylerii im. gen. J. Bema (1978-1982),
ale niemal od razu po jej ukończeniu został instruktorem politycznym i związał się z pionem partyjnym wojska
nadzorowanym przez Główny Zarząd Polityczny LWP.
Kiedy Jaruzelski wprowadzał stan wojenny, Minkina był już przewodniczącym organizacji młodzieżowej w PZPR,
członkiem Komitetu Uczelnianego PZPR i posiadał „predyspozycje do pracy partyjno-politycznej w Siłach Zbrojnych”.
Prowadził zajęcia z podchorążymi i żołnierzami służby zasadniczej, „umiejętnie interpretując klasową i ideową więź z krajami socjalistycznymi oraz propagował potrzebę krzewienia i umacniania braterstwa broni z armiami państw Układu Warszawskiego”.
Co ciekawe, kiedy PRL przygotowywała się do transformacji ustrojowej, przełożeni kapitana Minkiny
(wówczas już słuchacza na wydziale pedagogiki i I sekretarza POP na Wojskowej Akademii Politycznej im. F. Dzierżyńskiego) uznali, że w przyszłości „rokuje [on] na bardzo dobrego pracownika naukowego”.

Zanim jednak ziściła się perspektywa Głównego Zarządu Politycznego LWP, Minkina zamienił mundur politruka na starszego oficera oświatowego w Departamencie Wychowania WP, by przez kilka lat funkcjonować w Departamencie Wojskowych Spraw Zagranicznych (1993-1995), a po przyjęciu Polski do NATO wylądować nawet jako major-specjalista w Zespole Doradcy ds. Obronnego Przedstawicielstwa RP przy NATO i UZE (1998-2000).

W ten sposób dawny politruk został quasi-dyplomatą wojskowym RP przy NATO.
Zgodnie z duchem czasów, w 2002 r. obronił nawet doktorat o Pakcie Północnoatlantyckim na Akademii Obrony Narodowej (recenzentem był m. in. gen. Czesław Dęga z Zarządu II SG LWP), którego promotorem był prof. Jerzy Kunikowski, po latach będący kolegą Minkiny na Uniwersytecie w Siedlcach.

Od 2000 r. płk dr Minkina służył już w Wojskowych Służbach Informacyjnych, gdzie przecięły się jego drogi z kpt. Jarosławem Stróżykiem (od 2003 r. major) w Zarządzie Studiów i Analiz WSI.
Minkina był w latach 2001-2006 zastępcą i szefem Zarządu Studiów i Analiz WSI oraz przełożonym Stróżyka.
Na wieść o likwidacji WSI płk Mirosław Minkina uciekł z wojska i zgodnie z wizją towarzyszy z GZP poświęcił się „nauce”, uzyskując habilitację w 2013 r. na zaprzyjaźnionej Akademii Obrony Narodowej (w oparciu o nieodkrywczą rozprawę „Wywiad w państwie współczesnym”, którą później rekomendował gen. Marek Dukaczewski).

Po habilitacji Minkina wylądował na uczelni Siedlcach, gdzie był m. in. dyrektorem Instytutu Nauk Społecznych i Bezpieczeństwa, kierownikiem Zakładu Bezpieczeństwa Międzynarodowego i Studiów Strategicznych
czy prorektorem ds. nauki na Uniwersytecie Przyrodniczo-Humanistycznym, a od 2020 r. jest rektorem Uniwersytetu w Siedlcach.
Współredagował (redaktor naczelny) od 2014 r. do 2016 r. dość osobliwe czasopismo „Secretum. Służby specjalne. Bezpieczeństwo. Informacja”, w której konsultantami i autorami tekstów zostali m. in. szkoleni w Sowietach – płk Krzysztof Surdyk i gen. Marek Dukaczewski, funkcjonariusz SB płk Włodzimierz Sokołowski („Vincent Severski”),
a w Radzie Naukowej pisma znaleźli się przedstawiciele Tambowskiego Uniwersytetu Państwowego im. G. Dzierżawina (prof. Władimir Romanow) i Państwowego Uniwersytetu im. M. W. Łomonosowa (dr hab. Vladimir Pautow).
Dziś Minkina zasiada w Zespole Doradców Krajowego Stowarzyszenia Ochrony Informacji Niejawnych
i Stowarzyszenia Wspierania Bezpieczeństwa Narodowego.
Organizacjami tymi kieruje kursant KGB – płk Tadeusz Koczkowski, były oficer WSW i WSI.

Związek nr 2 – „Rosja już tu jest” (w Siedlcach)

Profesor płk Mirosław Minkina jest w tej opowieści postacią tyleż symboliczną, co kluczową.
Jest niezwykle istotny dla ukazania związków tej uczelni z Rosją i Białorusią, ale i charakterystycznej postawy będącej udziałem wielu oficerów WSI, którzy po zakończeniu służby i osiągnięciu wysokiej pozycji zawodowej w sektorze cywilnym (zupełnie inaczej niż na Zachodzie) stali się pasem transmisyjnym dla kontrwywiadowczych zagrożeń.
W przypadku Uniwersytetu w Siedlcach, także rosyjskich i białoruskich.
Wystarczy wspomnieć, że Uniwersytet w Siedlcach podpisał aż 24 umowy z rosyjskimi uczelniami,
z czego siedemnaście ma status uczelni państwowych (współpraca obejmuje również uczelnie, z którymi nie podpisano umów o współpracy), które w systemie państwa rządzonego przez „grupę petersburską” Putina odgrywają istotną rolę w budowaniu społecznego zaplecza reżimu.
Z kolei wśród 7 umów z uczelniami białoruskimi pięć dotyczy szkół państwowych.

Wśród rosyjskich uczelni, z którymi Uniwersytet w Siedlcach ma umowę o współpracy (i wciąż się nią chwali na swoich stronach), jest m. in. Rosyjska Akademia Gospodarki Narodowej i Administracji Publicznej przy Prezydencie Federacji Rosyjskiej (RANEPA), w przeszłości Akademia Nauk Społecznych przy KC KPZS (powołał ją Lenin z 1921 r.),
która kształci (także w 12 akademiach regionalnych) m.in. zasoby kadrowe Federalnej Służby Bezpieczeństwa,
a przedstawiciel tej służby (Igor Aleksandrowicz Bidenko) jest oficjalnym doradcą prorektora RANEPA!
Dla przykładu warto wspomnieć, że przynajmniej na jednej z konferencji uniwersyteckich w Siedlcach gościła prof. Natalia Frołowa właśnie z RANEPA z wykładem na temat „Rozwoju potencjału ludzkiego w realiach współczesnych” (w październiku 2018 r.).

Żeby było jeszcze ciekawiej, to warto zauważyć, że w niekończących się polityczno-medialnych igrzyskach rządu Tuska na temat Collegium Humanum (nie kwestionujemy żadnych ustaleń prokuratury w tej sprawie!) pojawił się również słuszny zarzut współpracy tej uczelni z RANEPA, a przecież – jak piszą prorządowe media – „Rosyjska Akademia Gospodarki Narodowej i Administracji Publicznej przy Prezydencie Federacji Rosyjskiej, z którą współpracowała Collegium Humanum to jedna z najbardziej zaufanych uczelni Władimira Putina”.

To prawda, tylko dlaczego powyższy zarzut nie dotyczy również państwowego Uniwersytetu w Siedlcach,
gdzie na stanowisku rektora zasiada bardzo dobry znajomy gen. Jarosława Stróżyka i jeszcze dzisiaj chwali się współpracą z „jedną z najbardziej zaufanych uczelni Władimira Putina”, czyli RANEPA?

Związek nr 3 – Komitet Organizacyjny „Polska-Rosja” (Jarosław Stróżyk)

Rektor Mirosław Minkina i kierowana przez niego uczelnia, są również znani z organizacji – i to już po ataku Rosji na Ukrainę w 2014 r. – wielu międzynarodowych seminariów i konferencji z cyklu „Polska-Rosja”, z udziałem rosyjskich i białoruskich badaczy oraz samego ambasadora Federacji Rosyjskiej Siergieja Andriejewa!
Sam Minkina tłumaczył to potrzebą budowania mostów między Polską a Rosją w warunkach politycznego konfliktu i niezrozumienia.
Podobnie zresztą objaśniał siedleckie konferencje polsko-rosyjskie inny ich uczestnik – gen. Bogusław Pacek, były oficer Wojskowej Służby Wojskowej, a w okresie polityki „resetu” zwolennik współpracy pomiędzy Akademią Obrony Narodowej a Akademią Sztabu Generalnego Sił Zbrojnych FR, o czym prowadził rozmowy z ambasadorem Aleksandrem Aleksiejewem i płk. Dmitrijem Bondarem (GRU).
Jeszcze niedawno Uniwersytet w Siedlcach prowadził specjalną podstronę internetową, która dokumentowała wszystkie inicjatywy polsko-rosyjskie inicjowane na tej uczelni.
Strona jednak zniknęła, ale w sieci wciąż można znaleźć wiele informacji o prorosyjskich inicjatywach Uniwersytetu w Siedlcach i jego obecnego rektora.

Na jednej ze stron uniwersytetu bez trudu znaleźliśmy materiały dotyczące VI Międzynarodowej Konferencji Naukowej z cyklu „Polska-Rosja” na temat: „Geopolityczny wymiar relacji Rosja – Zachód” (14-15 listopada 2019 r.),
 której współorganizatorem był związany z rosyjską armią Tambowski Uniwersytet Państwowy im. G. Dzierżawina w Tambowie, z którym zresztą Uniwersytet w Siedlcach zawarł umowę o współpracy.

I co najważniejsze, wśród członków Komitetu Organizacyjnego konferencji znalazło się nazwisko
niedawno wypromowanego przez prof. Minkinę dr. Jarosława Stróżyka z jednoznaczną afiliacją: Uniwersytet Przyrodniczo-Humanistyczny (UPH) w Siedlcach!

Ale to nie wszystko, bo nazwisko przewodniczącego Rządowej Komisji badającej wpływy rosyjskie i białoruskie sąsiaduje m. in. ze znanym nam dobrze… prof. dr hab. Władimirem Juriewiczem Stromowowem (1977-2022)
– rektorem Państwowego Uniwersytetu im. G. Dzierżawina w Tambowie!
Stromow, podobnie jak Stróżyk, współtworzył Komitet Organizacyjny VI Międzynarodowej Konferencji Naukowej z cyklu „Polska-Rosja”, i już wówczas był znany z imperialnych poglądów i związków z rosyjskim sektorem bezpieczeństwa.

W 2009 r. Stromow obronił rozprawę doktorską w Wołgogradzkiej Akademii Ministerstwa Spraw Wewnętrznych Federacji Rosyjskiej (temat: „System kar – realizacja i skuteczność”), a będąc rektorem Państwowego Uniwersytetu im. G. Dzierżawina w Tambowie, otworzył tam wydział wojskowy (nawoływał do tego prezydent Władimir Putin), na zaproszenie Siergieja Szojgu wystąpił w ministerstwie obrony z wykładem na temat współpracy uniwersytetu z wojskiem i kompleksem wojskowo-przemysłowym; krótko przed śmiercią wsparł inwazję Rosji przeciwko Ukrainie i podpisał list przedstawicieli uniwersytetów popierający „demilitaryzację i denazyfikację Ukrainy”. W 2011 r. i 2016 r. został wybrany do Dumy Obwodowej Tambowa, i pełnił funkcję wiceprzewodniczącego frakcji Jedna Rosja (partii Putina).

Siedlce: tu jest Polska, a nie Rosja!

Uniwersytet w Siedlcach mógłby się stać tematem niejednej rozprawy doktorskiej, nie mówiąc już o pogłębionych analizach kontrwywiadowczych
tłumaczących zarówno spolegliwość kolejnych rządów wobec tej uczelni i jej kadr, jak również stałą predylekcję do szukania kontaktów w Rosji.

Uczelnia ta jest bowiem od wielu lat, w kolejnych swoich mutacjach organizacyjnych i nazwach
(m. in. Wyższa Szkoła Rolniczo-Pedagogiczna, Wyższa Szkoła Rolniczo-Pedagogiczna im. Georgiego Dymitrowa,
Akademia Podlaska czy Uniwersytet Przyrodniczo-Humanistyczny), wyjątkowym wręcz skupiskiem postkomunistów
wywodzących się głownie z Ludowego Wojska Polskiego (w tym absolwentów Wojskowej Akademii Politycznej
i politruków z Głównego Zarządu Politycznego) i społeczności komunistycznych służb specjalnych (w tym kursantów GRU
i funkcjonariuszy SB), o nierzadko groźnych dla naszego bezpieczeństwa poglądach i kontaktach.
 Myliłby się jednak ten, kto Uniwersytet w Siedlcach uznałby jedynie za przechowalnię komunistycznych dinozaurów
z Wojskowej Akademii Politycznej im. F. Dzierżyńskiego i Wojskowego Instytutu Historycznego im. W. Wasilewskiej,
którzy z nostalgią spoglądają na Wschód… I na tym właśnie polega kontrwywiadowcze wyzwanie dla Polski!  

Ze względu na bliskie związki z prof. płk. Mirosławem Minkiną i z Uniwersytetem w Siedlcach,
który stał się bramą dla wpływów rosyjskich przebranych we współpracę naukową,
gen. dr Jarosław Stróżyk nie jest w stanie tego kontrwywiadowczego wyzwania podjąć ani jako szef SKW,
ani jako przewodniczący Rządowej Komisji badającej rosyjskie i białoruskie wpływy.
Z obu tych funkcji powinien być zresztą natychmiast usunięty, co nie oznacza, że ktoś z takimi związkami i kontaktami
powinien uczyć studentów Akademii Sztuki Wojennej, gdzie jakiś czas temu został wykładowcą.  

Zresztą słowa dr. Stróżyka o tym, że „nie wierzy w pełnoskalową wojnę, nie wierzy w pełnoskalowy atak Rosji na Ukrainę” (TVN24, 5 lutego 2022 r.),
w świetle powyższych faktów brzmią dziś zupełnie inaczej…
Podobnie jest z zaprezentowanym przez gen. Stróżyka, tym razem jako przewodniczącego Rządowej Komisji badającej rosyjskie i białoruskie wpływy,
stanowiskiem w sprawie likwidacji „zbioru zastrzeżonego” IPN i ustawy dezubekizacyjnej.
W świetle wiedzy na temat postkomunistycznego towarzystwa, jakie od lat kręci się wokół Uniwersytetu w Siedlcach,
stanowisko to powinno być dla nas bardziej zrozumiałe.    

Stróżyk tropi… Stróżyka? „Jeżeli ktokolwiek ma związki z Rosją, to być może właśnie on”

Jego związki i działania z Rosjanami już po aneksji Krymu pokazują, że jeżeli ktokolwiek ma związki z Rosją,
to akurat nie osoba, przeciwko której Stróżyk wytoczył armaty, czyli Antoni Macierewicz, ale być może właśnie on – Stróżyk – ocenił w rozmowie z Niezalezna.pl były wiceszef resortu spraw wewnętrznych, a obecnie eurodeputowany Maciej Wąsik, komentując ujawnione dziś na łamach Niezalezna.pl i „GPC” rosyjskie powiązania szefa SKW.

Stróżyk związany z prosowieckim rektorem

21 maja Donald Tusk wydał zarządzenie w sprawie powołania rządowej Komisji ds. zbadania wpływów rosyjskich i białoruskich.
Poza premierem ekspertów do udziału w jej pracach rekomendowali:
Minister Spraw Wewnętrznych i Administracji, Koordynator Służb Specjalnych,Minister Kultury i Dziedzictwa Narodowego, Minister Finansów, Minister Spraw Zagranicznych, Minister Obrony Narodowej, Minister Aktywów Państwowych oraz Minister Cyfryzacji.

Pracami komisji kieruje szef Służby Kontrwywiadu Wojskowego gen. Jarosław Stróżyk.
Tymczasem - jak wykazują autorzy opublikowanego dzisiaj na łamach portalu Niezalezna.pl i „Gazety Polskiej Codziennie” artykułu: Sławomir Cenckiewicz, Mariusz Kozłowski oraz Michał Rachoń, jest on powiązany z rektorem Uniwersytetu w Siedlcach, „prosowieckim pułkownikiem WSI” prof. Mirosławem Minkiną, którego uczelnia ściśle współpracuje z Rosją i Białorusią.
To pod jego kierownictwem Stróżyk 13 lutego 2019 r obronił doktorat na podstawie rozprawy pt. „Współczesna międzynarodowa współpraca wywiadowcza”.

Współpraca z rosyjskimi i białoruskimi uczelniami

Siedlecka Uczelnia – jak podkreślają autorzy – wielokrotnie organizowała seminaria naukowe i konferencje z cyklu „Polska-Rosja”,  z udziałem rosyjskich i białoruskich badaczy, a także ambasadora Federacji Rosyjskiej Siergieja Andriejewa.
W komitecie organizacyjnym jednej z takich konferencji, obok działacza partii Putina Jedna Rosja prof. Władimira Juriewicza Stromowowa, który już po inwazji Rosji na Ukrainę wspierał „demilitaryzację i denazyfikację Ukrainy”,
widnieje nazwisko dr. Jarosława Stróżyka z Uniwersytetu Przyrodniczo-Humanistycznego (UPH) w Siedlcach.

Uniwersytet w Siedlcach prowadzi też stałą współpracę z rosyjskimi i białoruskimi uczelniami (24 rosyjskimi i 7 białoruskimi).
Wśród nich znajduje się m.in. jedna z najbardziej zaufanych uczelni Władimira Putina - Rosyjska Akademia Gospodarki Narodowej i Administracji Publicznej przy Prezydencie Federacji Rosyjskiej (RANEPA).

Za komuny aparatczyk i politruk, a potem w WSI

Rektor Minkina karierę rozpoczął w 1978 r., wstępując jednocześnie w szeregi ZSMP i PZPR.
Był związany z pionem partyjnym wojska nadzorowanym przez Główny Zarząd Polityczny LWP.
Od 2000 r. służył już w Wojskowych Służbach Informacyjnych, gdzie w latach 2001-2006 był zastępcą i szefem Zarządu Studiów i Analiz WSI oraz przełożonym Jarosława Stróżyka.

„Niedorzeczne” działania Stróżyka

O komentarz w sprawie powiązań Stróżyka poprosiliśmy byłego sekretarza Kolegium do Spraw Służb Specjalnych i wiceszefa resortu spraw wewnętrznych i administracji Macieja Wąsika.

Pytany czy wobec ujawnionych dzisiaj informacji gen. Stróżyk powinien dalej kierować rządową komisją i SKW nasz rozmówca stwierdził, że według niego „ten człowiek nie ma w ogóle kompetencji, żeby być funkcjonariuszem SKW”.
– Chociażby jego korzenie w WSI bardzo dużo tutaj mówią.
A jego związki i działania z Rosjanami już po aneksji Krymu pokazują, że jeżeli ktokolwiek ma związki z Rosją, to akurat nie osoba, przeciwko której Stróżyk wytoczył armaty, czyli Antoni Macierewicz, ale być może właśnie on – Stróżyk – ocenił.

Pytany o konflikt interesów rysujący się wobec ujawnionych powiązań Stróżyka z rektorem Uniwersytetu w Siedlcach,
przyznał, że „to wygląda tak samo, jak w przypadku dezubekizacji, kiedy stwierdzano, że opozycja demokratyczna sprzyjała esbecji”. – Konflikt interesów, to jest za mało powiedziane.
Ta konferencja [podczas której Stróżyk zaprezentował raport z prac kierowanej przez niego komisji-red.] była jednym wielkim oszustwem.
O ludziach, którzy propagowali reset, robili konferencje z Rosjanami nie mówił nic.
Diabeł ubrał się w ornat i ogonem na mszę dzwoni – powiedział Maciej Wąsik.

- Myślę, że kontrwywiad musiał te opisane w artykule wątki badać, tylko, że dzisiaj decyduje polityka i ci, którzy wspierają Donalda Tuska.
To jest taka troszeczkę doktryna Neumanna: „jesteś z nami, to będziemy cię bronić, choćbyś był osobą po WSI i miał silne związki z Rosjanami” – dodał.

Jego zdaniem, nawet Tusk może być „rozczarowany Stróżykiem i jego działaniami, bo wszystko, co on robi jest niedorzeczne”.
- Gdzie sprawa zaproszenia Siergieja Ławrowa na konferencję polskich ambasadorów, gdzie kwestia resetu, gdzie kwestia zapraszania Rosji do NATO, gdzie kwestia porozumienia SKW z FSB, wobec którego sceptyczny był nawet ówczesny szef ABW gen. Bondaryk? O tym Stróżyk milczy – przypomniał Maciej Wąsik.

„Rosja już tu jest…”.
Błaszczak o Stróżyku: Tylko Tusk mógł powierzyć badanie rosyjskich wpływów komuś takiemu

- Tylko Donald Tusk mógł powierzyć badanie rosyjskich wpływów komuś takiemu - wskazał Mariusz Błaszczak, poseł PiS, były minister obrony narodowej.
Odniósł się w ten sposób do ujawnionych przez "Gazetę Polską Codziennie" informacji na temat gen. Jarosława Stróżyka na temat jego niebezpiecznych związków z Rosją.

"Gazeta Polska Codziennie" ujawniła powiązania obecnego szefa Służby Kontrwywiadu Wojskowego Jarosława Stróżyka z rosyjskim rektorem-putinistą oraz z kierującym Uniwersytetem w Siedlcach prosowieckim pułkownikiem WSI, którego uczelnia ściśle współpracuje z Rosją i Białorusią.

"Gdyby w Polsce Tuska rzeczywiście zwalczano wpływy rosyjskie i białoruskie, to wiedza, jaką państwo polskie posiada o Uniwersytecie w Siedlcach, uniemożliwiłaby wyznaczenie Stróżyka zarówno na stanowisko szefa SKW, jak i przewodniczącego Rządowej Komisji badającej rzekomo wpływy rosyjskie i białoruskie"– wskazano w publikacji.

Te informacje skomentował we wpisie opublikowanym na portalu X Mariusz Błaszczak, poseł PiS, były minister obrony narodowej.

"Rosja już tu jest... a dokładniej w gabinecie szefa neoSKW gen. Stróżyka.
Tylko Donald Tusk mógł powierzyć badanie rosyjskich wpływów komuś takiemu... Ręce opadają"– wskazał polityk.

Stróżyk zdemaskowany. Grochmalski ostrzega: to czubek góry lodowej. Szef SKW może być szantażowany

Trudno sobie wyobrazić dalsze utrzymywanie gen. Stróżyka na stanowisku szefa SKW. [...]
Nie wiemy przecież, jakie informacje pozyskały na jego temat obce służby - mówi nam prof.Piotr Grochmalski,
komentując poniedziałkową publikację Gazety Polskiej Codziennie nt. gen. Jarosława Stróżyka.
Szef SKW znalazł się w niemałych opałach; wciąż nie odpowiedział na kompromitujące go ustalenia.

Codzienna ujawniła w poniedziałek powiązania obecnego szefa Służby Kontrwywiadu Wojskowego Jarosława Stróżyka, a zarazem szefa rządowej komisji ds. badania rosyjskich wpływów z rosyjskim rektorem-putinistą oraz z kierującym Uniwersytetem w Siedlcach prosowieckim pułkownikiem WSI, którego uczelnia współpracuje z Rosją i Białorusią.

Gdyby w Polsce Tuska rzeczywiście zwalczano wpływy rosyjskie i białoruskie, to wiedza, jaką państwo polskie posiada o Uniwersytecie w Siedlcach, uniemożliwiłaby wyznaczenie Stróżyka zarówno na stanowisko szefa SKW, jak i przewodniczącego Rządowej Komisji badającej rzekomo wpływy rosyjskie i białoruskie - stwierdzili autorzy: prof. Sławomir Cenckiewicz, Mariusz Kozłowski i Michał Rachoń.

Ujawniono ponadto, że nazwisko Stróżyka widnieje na liście Komitetu Organizacyjnego VI Międzynarodową Konferencję Naukową z cyklu "Polska-Rosja" – tuż obok prof. dr hab. Władimira Juriewicza Stromowa (1977-2022)
- byłego rektora Państwowego Uniwersytetu im. G. Dzierżawina w Tambowie.

„Nadchodzi test wiarygodności dla premiera”

O ustaleniach dziennika rozmawiamy z ekspertem ds. służb specjalnych i spraw wschodnich prof. Piotrem Grochmalskim.

Potwierdza od razu, że o wszystkim, co zostało opisane w GPC, powinna wiedzieć SKW.
- Ta wiedza powinna też być dostępna dla premiera.
Mogłaby uniemożliwić (awanse gen. Stróżyka -red.), ale pod warunkiem, że premier rzeczywiście realizuje politykę antyresetu.
Odnoszę wrażenie - co potwierdza zaangażowanie szefa SKW w działanie polityczne - że mamy do czynienia ze swoistą putinizacją państwa polskiego - zarzuca obecnie rządzącym.

- Mamy szereg działań niezgodnych z prawem i konstytucją, a które wysadzają w powietrze bezpieczniki państwa polskiego - wskazuje, wymieniając wyłączenie sygnału telewizji publicznej, ściganie żołnierzy strzegących polskiej granicy przez grupę prokuratorów czy niszczenie kompetentnych osób w skarbówce, odpowiedzialnych za szczelność systemu finansowego państwa.
Ocenia, że te działania nie mają nic wspólnego ze wzmacnianiem potencjału bezpieczeństwa państwa”.

I dalej:

    „jeśli mielibyśmy do czynienia ze zwalczaniem wpływów rosyjskich to komisja Stróżyka powinna zacząć od ujawnienia kwestii dotyczących Rubcowa - jego wpływu na polskich dziennikarzy i polityków. W przeciwnym razie można powiedzieć, że na razie Stróżyk mówi językiem Rubcowa”.

Odnosząc się do ujawnionych przez GPC informacji uważa, że „trudno sobie wyobrazić dalsze utrzymywanie gen. Stróżyka na stanowisku szefa SKW”.
- To tylko czubek góry lodowej. Te informacje mogą stanowić potężny materiał do szantażowania.
Nie wiemy przecież, jakie informacje pozyskały obce służby nt. gen. Stróżyka - ostrzega prof. Grochmalski.

- Nadchodzi test wiarygodności dla premiera. Jeśli to nie wpłynie na decyzje kadrowe, mamy do czynienia z realizacją nowej wersji resetu, a rolą samej komisji jest dezinformowanie - słyszymy.

Konstytucja: "Siły Zbrojne zachowują neutralność w sprawach politycznych"

Nasz rozmówca podnosi też „uwikłanie wojska w politykę”.
- Premier, stawiając na czele komisji szefa SKW, upolitycznia wojsko, wprowadza je do działań o charakterze stricte politycznym – podkreśla i wskazuje na art. 26. pkt 2. Konstytucji RP:

„Siły Zbrojne zachowują neutralność w sprawach politycznych oraz podlegają cywilnej i demokratycznej kontroli”.

- Można przyjąć, że publikacja nie spotka się z żadną reakcją, co tylko potwierdzi realne wpływy.
Brak odpowiedzi pokaże, że mamy do czynienia z odwróceniem ról.
Pokaże, że ta komisja wcale nie ma badać wpływów, a tylko je maskować, dezinformować opinię publiczną i tworzyć przykrywkę, uniemożliwiającą merytoryczną analizę wpływów rosyjskich - konkluduje prof. Grochmalski.

za:niezalezna.pl

Copyright © 2017. All Rights Reserved.