Witamy serdecznie na stronie internetowej Oddziału Łódzkiego
Katolickiego Stowarzyszenia Dziennikarzy.

Mamy nadzieję, że ułatwimy Państwu docieranie do rzetelnej informacji. Tutaj chcemy prezentować wielkość oraz problemy naszego Kościoła, zagadnienia społeczne, cywilizacyjne, publikacje członków Stowarzyszenia, stanowiska w ważnych kwestiach. Nie będziemy konkurować w informacjach bieżących z innymi portalami (niektóre z nich wskazujemy w odnośnikach), natomiast gorąco zapraszamy do lektury wszystkich tekstów - ich aktualność znacznie przekracza czas prezentacji na stronie głównej. Zachęcamy do korzystania z odnośników: "Publikacje" i "Polecane". Mamy nadzieję na stały rozwój strony dzięki aktywnej współpracy użytkowników. Z góry dziękujemy za materiały, uwagi, propozycje.
Prosimy kierować je na adres: lodz@katolickie.media.pl

Krok po kroku. Eutanazja.

Profesor Herbert Hendin, psychiatra, prezes American Society for the Prevention of Suicide, który dokładnie badał problem legalizacji eutanazji w Holandii, stwierdził, że szczegółowe holenderskie przepisy regulujące dokonywanie eutanazji zostały wprowadzone nie po to, aby chronić pacjentów. Stanowią raczej wskazówkę dla lekarzy dokonujących eutanazji, jak mają postępować, aby uniknąć niepotrzebnych dochodzeń

Z dr. Ryszardem Fenigsenem, lekarzem, autorem wielu publikacji m.in. na temat eutanazji i etyki lekarskiej, rozmawia Mariusz Bober

W Polsce ponownie została wywołana dyskusja o eutanazji za sprawą matki, której syn pozostaje od ponad 26 lat w śpiączce. Złożyła ona w sądzie wniosek o uśmiercenie go. W swoich publikacjach wielokrotnie wskazywał Pan, że wymierną pomocą dla chorych i ich rodzin jest rozwój ośrodków opieki paliatywnej.

- Jeśli liczba ośrodków postępowania paliatywnego jest zbyt mała w stosunku do potrzeb, należy ze wszech miar popierać ich tworzenie. Nie są one zapewne rozwiązaniem wszystkich problemów chorego i jego otoczenia, ale przynoszą ulgę. Trzeba się jednak wystrzegać infiltracji sieci opieki paliatywnej przez zwolenników eutanazji. Takie zjawisko istnieje w Stanach Zjednoczonych. Co prawda ruch opieki paliatywnej odżegnał się od eutanazji. Jednak można było przewidzieć, że zasady opieki paliatywnej - otwartość w rozmowach o śmierci, zaniechanie prób leczenia choroby - mogą być wykorzystane przez zwolenników eutanazji w ich celach. Istotnie, obserwuje się w niektórych instytucjach w Stanach Zjednoczonych tendencje wykraczające poza kompetencje opieki paliatywnej. Na przykład bostońskie hospicjum domowe zawiadamia swoich podopiecznych, że nie wolno im wzywać pogotowia ratunkowego. Zakaz taki jest oczywiście bezprawny.

Jak jeszcze można skutecznie pomagać osobom w śpiączce? W Polsce często rodziny same zajmują się chorymi, choć zwykle wymagają one fachowej opieki. Z drugiej strony w publicznych placówkach brakuje dla nich miejsc.


- Opieka paliatywna nie powinna być ograniczona do specjalnych instytucji - hospicjów. Profesor Elisabeth Latimer z McMaster University w Hamilton, w Ontario zainicjowała i wprowadziła w życie opiekę paliatywną poza hospicjami. Wyszkolone zespoły opiekują się chorymi w ogólnych oddziałach szpitalnych, ośrodkach dla przewlekle chorych, a także domach chorych. Jest to znakomita inicjatywa, która powinna być jak najszerzej stosowana. Wiem, że w Poznaniu Wielkopolskie Stowarzyszenie Wolontariuszy Opieki Paliatywnej "Hospicjum Domowe", kierowane przez dr Annę Jakrzewską-Sawińską, stosuje ten system opieki, a jestem pewien, że robią to również inne ośrodki w Polsce.

Jaki powinien być udział szeroko rozumianej publicznej służby zdrowia w opiece paliatywnej?


- Na całym świecie służba zdrowia boryka się z trudnościami budżetowymi i wszędzie są pacjenci, którzy cierpią z tego powodu, ale ograniczenia nie powinny dotykać osób terminalnie i przewlekle chorych.

Sposób traktowana tej grupy pacjentów w krajach zachodnich wskazuje, że problemem nie są wyłącznie pieniądze. Holandia czy Belgia są bogatsze od Polski, a jednak chorzy są tam zabijani.

- Naiwnością jest sądzić, że decyzje, by pewne osoby lub grupy osób pozbawić życia, są motywowane względami finansowymi. Decydenci powołują się czasem na brak pieniędzy, ale są to tzw. racjonalizacje.

Decyzje, o których mowa, są o wiele głębiej umotywowane, bardzo emocjonalne. Wchodzi tu w grę wstręt i nienawiść do osób kalekich sięgający prehistorii - "oczyszczania" plemienia ze słabych, a także pragnienie władzy. Nic nie daje takiego poczucia władzy, jak spowodowanie śmierci człowieka.

Szczególnie szokujące są informacje o uśmiercaniu chorych dzieci. Jak duża jest obecnie skala tego zjawiska na Zachodzie?

- Według ogólnokrajowych badań zleconych przez holenderski rząd w 1995 r. aktywnie zakończono tam życie 15 noworodków, wstrzykując im dożylnie śmiertelne dawki leków. U prawie 600 noworodków nie podjęto leczenia podtrzymującego życie. Gdy mimo wstrzymania leczenia dzieci nie umierały, w ponad 80 przypadkach zastosowano leki przyspieszające zgon. Pediatrzy, którzy wstrzymali leczenie podtrzymujące życie noworodków i niemowląt, w 23 proc. przypadków postąpili tak bez zgody i wiedzy rodziców dziecka.

Zwolennicy eutanazji przekonują, że ten zbrodniczy proceder jest obwarowany wieloma warunkami mającymi jakoby gwarantować "śmierć z wolnego wyboru", ale często te przepisy nie są respektowane.

- Profesor Herbert Hendin, psychiatra, prezes American Society for the Prevention of Suicide, dokładnie badał problem legalizacji eutanazji w Holandii i napisał o tym doskonałą książkę. Stwierdził w niej m.in., że szczegółowe holenderskie przepisy regulujące dokonywanie eutanazji zostały wprowadzone nie po to, aby chronić pacjentów. Przepisy te pomyślane są jako wskazówki dla lekarzy dokonujących eutanazji, jak mają postępować, aby uniknąć niepotrzebnych dochodzeń. Zgadzam się w tym całkowicie z prof. Hendinem. Atmosfera wokół eutanazji jest w Holandii - lub przynajmniej długo była - tak "przyzwalająca", że lekarze często nie przestrzegają nawet tych mało krępujących przepisów.

Próbując uniknąć słowa "eutanazja", dąży się także do wprowadzenia zapisów prawnych pod hasłem "testamentu życia". Jak Pan ocenia takie propozycje, popierane także przez lekarzy?


- "Testamenty życiowe" wprowadzono, aby upewnić podpisujących, że w razie utraty przytomności czy możliwości decydowania nie będą wbrew ich woli podłączeni do maszyn podtrzymujących życie. Jeżeli "testament" ogranicza się do tej kwestii, jest nieszkodliwy. Niestety, "testamenty" te przeważnie przewidują szersze ograniczenia i wtedy krępują swobodę działania lekarza, ze szkodą dla chorego. Ponadto wątpliwe jest, czy ciężko chory pacjent potwierdziłby treść "testamentu", który podpisał, gdy był jeszcze zdrowy. Dobrze udokumentowane badania wykazały, że postawy zdrowych różnią się od poglądów i decyzji osób ciężko chorych. Zdrowi są skłonni do brawury i w teorii łatwo rezygnują z życia, natomiast ciężko chorzy najczęściej pragną przedłużenia życia i leczenia za wszelką cenę.

W jednym z artykułów zwracał Pan uwagę, że przyzwolenie na dokonywanie eutanazji przez pracowników służby zdrowia rujnuje zaufanie do nich. Dlaczego zatem wielu z nich popiera i sankcjonuje taki stan rzeczy?


- Trzeba uwzględnić rozłam, jaki dokonał się w zawodzie lekarskim. Rozszerzenie naukowej bazy medycyny, zjawisko samo przez się korzystne i nieodzowne, niestety spowodowało też skutki ujemne: zlekceważenie, zaniedbanie tradycyjnego rzemiosła lekarskiego. A to właśnie rzemiosło nadawało ludzki charakter stosunkowi lekarza do chorego człowieka. Lekarze "nowocześni", kierujący się zasadą emocjonalnego niezaangażowania lub nawet wierzący, że "prawdy naukowe" ważniejsze są niż dobro chorego, w dużej mierze stracili ten kredyt zaufania, jakim darzono lekarzy "tradycyjnych". Zgadzając się na eutanazję, "nowocześni" lekarze sądzą, że odzyskają jeśli nie zaufanie, to przynajmniej bardziej osobisty stosunek pacjentów.

Czy jako wieloletni pracownik służby zdrowia w różnych krajach zachodnich dostrzega Pan narastanie dystansu do tej procedury wśród władz, lekarzy, rządzących?

- Władze i autorytatywne instytucje większości krajów Zachodu odrzucają eutanazję i wspomaganie samobójstwa. W Ameryce 48 stanów nie akceptuje uśmiercania pacjentów; w ostatnich kilku latach w 22 stanach ponad sto razy wnoszono projekty ustaw zezwalających na wspomaganie samobójstwa do legislatur stanowych i wszystkie te projekty są odrzucone lub ugrzęzły w komisjach bez szans rozpatrzenia. Projekty takiej ustawy nie zostały też przyjęte przez parlament Kanady i Izbę Lordów Wielkiej Brytanii. Trzeba jednak zachować czujność, bo napór ruchu na rzecz eutanazji jest w wielu krajach bardzo silny.

Jak dziś, Pana zdaniem, należy przemawiać do rządzących i zwolenników eutanazji, by dotarły do nich argumenty o potrzebie uszanowania życia?


- Trudno mi odpowiedzieć na to pytanie. Mogę tylko zacytować list, jaki kilka lat temu wysłałem do prezydenta Republiki Południowej Afryki: "Ekscelencjo, z niepokojem i wielkim zatroskaniem dowiedziałem się, że projekt ustawy, który ma być wniesiony do Parlamentu Republiki Płd. Afryki, zezwolić ma na aktywną eutanazję osób cierpiących na terminalne lub nieuleczalne choroby lub na wspomaganie samobójstwa takich osób. Walka i wyzwolenie Pana Narodu, Ekscelencjo, były zachętą dla narodów świata i wzbudziły wielkie oczekiwania i nadzieje. Byłoby tragedią, gdyby te nadzieje zostały przekreślone przez ustawę o eutanazji. Świętość życia ludzkiego jest kamieniem węgielnym naszej cywilizacji. Osób poważnie chorych, nawet jeśli w chwili rozpaczy wypowiedzą pragnienie śmierci, nie należy zabijać. Osoby takie trzeba otoczyć najbardziej troskliwą i pełną miłości opieką. Ważne jest również dla wszystkich narodów, aby zachować czystość i prawość zawodu lekarskiego. Lekarze zawdzięczają swe dobre imię temu, że przez 2400 lat byli niezłomnymi obrońcami ludzkiego życia. Uzdrowiciele nie mogą być zabójcami. Toteż wszystkie autorytatywne organizacje lekarskie, World Medical Association, American Medical Association, Canadian Medical Association odrzuciły eutanazję i wspomaganie samobójstwa. Jedynie Królewskie Holenderskie Towarzystwo Lekarskie poparło eutanazję z pożałowania godnym rezultatem. Dokładne badania zlecone przez rząd holenderski w latach 1990 i 1995 ujawniły, że oprócz uprawiania dobrowolnej eutanazji zastrzyki powodujące zgon stosuje się u wielu osób, które nigdy nie prosiły o śmierć".

Dziękuję za rozmowę.
________________________________________
Ryszard Fenigsen - doc. dr med.; ur. w 1925 r. w Radomiu. W wieku 15 lat został wywieziony przez Sowietów na Syberię. W latach 1943-1945 walczył w Wojsku Polskim. Od 1951 r. pracował jako kardiolog w Łodzi. Był jednym z inicjatorów upowszechniania reanimacji w Polsce. W 1968 r. wyemigrował do Danii, a 3 lata później - do Holandii. Pracował tam do 1990 r. jako lekarz i wykładowca. Jest autorem wielu publikacji z dziedziny kardiologii, filozofii medycyny, a także na temat eutanazji i etyki lekarskiej. Obecnie mieszka w Stanach Zjednoczonych.


za: NDz. Sobota-Niedziela, 11-12 czerwca 2011, Nr 135 (4066) (xwkkn)


Copyright © 2017. All Rights Reserved.