Witamy serdecznie na stronie internetowej Oddziału Łódzkiego
Katolickiego Stowarzyszenia Dziennikarzy.

Mamy nadzieję, że ułatwimy Państwu docieranie do rzetelnej informacji. Tutaj chcemy prezentować wielkość oraz problemy naszego Kościoła, zagadnienia społeczne, cywilizacyjne, publikacje członków Stowarzyszenia, stanowiska w ważnych kwestiach. Nie będziemy konkurować w informacjach bieżących z innymi portalami (niektóre z nich wskazujemy w odnośnikach), natomiast gorąco zapraszamy do lektury wszystkich tekstów - ich aktualność znacznie przekracza czas prezentacji na stronie głównej. Zachęcamy do korzystania z odnośników: "Publikacje" i "Polecane". Mamy nadzieję na stały rozwój strony dzięki aktywnej współpracy użytkowników. Z góry dziękujemy za materiały, uwagi, propozycje.
Prosimy kierować je na adres: lodz@katolickie.media.pl

Lista się wydłuża

Wciąż brak pewności co do przyczyn śmierci gen. Sławomira Petelickiego, jednak lista pytań z nią związanych rośnie z każdym dniem. Praktycznie tuż po odnalezieniu ciała zaczęto rozpowszechniać hipotezę, jakoby samobójstwo było spowodowane nieuleczalną chorobą. Tymczasem wyniki sekcji zwłok nie wskazują na to, że generał cierpiał na jakiekolwiek poważniejsze schorzenia. A jeszcze bardziej sensacyjnie brzmi informacja, do której dotarła „Codzienna", że domniemany samobójca znakomicie bawił się poprzedniego wieczoru na towarzyskim spotkaniu. Choć może nie było ono do końca towarzyskie, jeśli wziąć pod uwagę, że brali w nim udział ludzie kontrolujący handel bronią w Polsce…

Czy może istnieć jakiś związek pomiędzy tym faktem a śmiercią generała? Tego dziś nie wiemy, a co gorsza, widząc postępy śledztw w sprawie innych tajemniczych zgonów, których niemało było w III  RP, można się obawiać, czy kiedykolwiek się dowiemy. Możliwe więc, że nazwisko gen. Sławomira Petelickiego trzeba będzie dodać do listy, którą rozpoczynają w 1991 r. zgony Michała Falzmanna i Waleriana Pańko. A jednym z ostatnich jest na niej Andrzej Lepper…

za:niezalezna.pl

***

Lista niewyjaśnionych śmierci

Śmierć gen. Petelickiego jest kolejnym z serii tajemniczych zgonów w czasie rządów Donalda Tuska.

2009 rok
Chorąży Stefan Zielonka – szyfrant w Kancelarii Premiera. Znaleziony martwy na skarpie wiślanej.

Prof. Stefan Grocholewski – zmarł w niewyjaśnionych okolicznościach, gdy wykrył manipulacje w nagraniach czarnych skrzynek z casy, która rozbiła się w Mirosławcu.

Grzegorz Michniewicz – dyrektor generalny Kancelarii Premiera. W dniu powrotu z remontu w Samarze rządowego Tu-154M 101, znaleziono go powieszonego.

2010 rok

96 pasażerów tupolewa, wśród których znajdował się prezydent RP Lech Kaczyński, dowódcy Wojska Polskiego oraz politycy. Do dziś nieznana jest faktyczna przyczyna katastrofy.

Prof. Marek Dulinicz – szef grupy archeologicznej. Zginął w wypadku samochodowym przed wyjazdem do Smoleńska, miał zbadać miejsce katastrofy.

Eugeniusz Wróbel – minister w rządzie PiS-u, specjalista od komputerowych systemów sterowania samolotem, podawał w wątpliwość, że wrak na Siewiernym to Tu-154M 101.

2011 rok

Dr Ryszard Kuciński – prawnik Andrzeja Leppera, zmarł w niewyjaśnionych okolicznościach.

Wiesław Podgórski – był doradcą Andrzeja Leppera, znaleziony w biurze Samoobrony, miał według prokuratury popełnić samobójstwo.

Róża Żarska – adwokat Andrzeja Leppera, zmarła nagle w Moskwie.

Andrzej Lepper – szef Samoobrony, wicepremier i minister rolnictwa w rządzie PiS-u, znaleziono go powieszonego we własnym biurze.

2012 rok

Dariusz Szpineta – ekspert lotnictwa, miał popełnić samobójstwo przez powieszenie podczas egzotycznych wakacji, podawał w wątpliwość wersje katastrofy smoleńskiej rozpowszechniane przez Rosję.

***

Kraina tajemniczych zgonów



Od początku swoich rządów Platforma zdaje się tolerować mnożące się przypadki budzących wątpliwości zgonów. Czy pełna determinacja w ich wyjaśnianiu nie ujawniłaby faktów doszczętnie kompromitujących władzę? Jedno jest pewne, w czasach „polityki miłości” ludzie, którzy dużo wiedzą o kulisach władzy i polskiego „kapitalizmu”, mają prawo się bać.

W czasie 4,5-letnich rządów Platformy Obywatelskiej zginęło więcej generałów niż podczas kampanii wrześniowej 1939 r. Seria zagadkowych śmierci obejmuje nie tylko wojskowych, a liczba kontrowersyjnych zgonów w ostatnich latach jest wyjątkowo duża.

Wypadki te układają się w logiczny ciąg, czytelny dla wszystkich, tylko nie dla PO-wskiej władzy. Nawet jeden z filarów lewicy Marek Siwiec powiedział o gen. Sławomirze Petelickim: „Mnie brakuje prawdy o tej tragedii. (...) Mnie samobójstwo do niego zupełnie nie pasuje” (Radio Zet, 17 czerwca).

Grzegorz Michniewicz, dyrektor generalny w Kancelarii Premiera Tuska, osoba posiadająca najwyższy status dostępu do informacji tajnych, powiesił się 23 grudnia 2009 r. – w dniu, w którym do Polski po remoncie powrócił z Samary Tu-154M 101. Tuż przed domniemanym samobójstwem dzwonił do żony, omawiając plany na następny dzień.

Stefan Zielonka, wojskowy szyfrant w Kancelarii Premiera, miał dostęp do tajnych danych rządu polskiego. 27 kwietnia 2010 r. na skarpie wiślanej, po roku poszukiwań i dociekań, znaleziono jego szczątki. Krzysztof Knyż, operator „Faktów” TVN, był jednym z pierwszych reporterów, któremu udało się dotrzeć na miejsce katastrofy smoleńskiej. Miał za zadanie sfilmować lądowanie samolotu prezydenta. 2 czerwca 2010 r. zmarł w Moskwie. Marek Dulinicz – wybitny polski archeolog, szef grupy archeologicznej, która miała jechać do Smoleńska – 6 czerwca 2010 r. zginął w wypadku samochodowym. 15 października 2010 r. w Zalewie Rybnickim znaleziono poćwiartowane zwłoki Eugeniusza Wróbla. Zginął na trzy dni przed publikacją raportu rosyjskiego MAK. Jako jeden z najwybitniejszych w Polsce znawców komputerowych systemów sterowania lotem mógł wejść w skład biegłych polskiej prokuratury oceniających rosyjski raport. Dariusz Szpineta – znany ekspert lotniczy, który publicznie krytykował śledztwo smoleńskie. W grudniu 2011 r. znaleziono go powieszonego w hotelowej łazience.

Serię tajemniczych śmierci w PRL-bis otwiera Michał Falzmann, który 18 lipca 1991 r. umarł w niejasnych okolicznościach. To inspektor NIK, który wykrył i ujawnił nieprawidłowości w FOZZ.

Wkrótce potem – 7 października 1991 r. – zginął jego przełożony, prezes NIK Walerian Pańko. Wypadek samochodowy przeżył kierowca lancii Jan Budziński, który niedługo potem zmarł na zawał serca. Dwaj policjanci, którzy pierwsi przyjechali na miejsce wypadku, również zmarli (utonięcie na rybach).

Pośród kilkudziesięciu morderstw albo tajemniczych zgonów znanych osób, jak gen. Marek Papała, minister sportu Jacek Dębski czy Krzysztof Olewnik, zwraca uwagę śmierć ich domniemanych zabójców lub zleceniodawców mordu (m.in. Jeremiasz Lech Barański ps. Baranina, Robert Pazik ps. Pedro czy Sławomir Kościuk). Trudno nie uznać za tajemniczą śmierci Andrzeja Leppera (5 sierpnia 2011 r.). Tym bardziej że trzy osoby, które mogły o szefie Samoobrony wiedzieć najwięcej, straciły życie tuż przed nim (maj–lipiec): prawnicy Leppera – Ryszard Kuciński i Róża Żarska – oraz jego doradca Wiesław Podgórski.

„W NATO straciliśmy reputację, bo zwróciliśmy się o pomoc nie do NATO, tylko do Rosjan. Czy jedno przytulenie przez pana Putina spowodowało od razu, że pan Tusk zapomniał, że jesteśmy w NATO od dziesięciu lat? Może trzeba mu o tym przypomnieć? Ja będę mu przypominał” – mówił gen. Sławomir Petelicki w jednej z telewizji. Generał miał rozległą wiedzę na temat działania służb specjalnych, powiązań polityków z biznesem, mechanizmów działania państwa. Czy musiał zginąć?

Od początku swoich rządów Platforma zdaje się tolerować mnożące się przypadki budzących wątpliwości zgonów. Czy pełna determinacja w ich wyjaśnianiu nie ujawniłaby faktów doszczętnie kompromitujących władzę? Jedno jest pewne, w czasach „polityki miłości” ludzie, którzy dużo wiedzą o kulisach władzy i polskiego „kapitalizmu”, mają prawo się bać.

za:niezalezna.pl

***
Gmyz dla Fronda.pl: Komunistyczni agenci mogą być dziś w oficerami ABW czy Agencji Wywiadu


Szef wydawnictwa „Rytm” Marian Kotarski okazał się oficerem SB Marianem Pękalskim, oddelegowanym do podziemia w 1982 r. Ujawnił to w „Uważam Rze” Sławomir Domagalski. - Ile takich osób funkcjonuje jeszcze w życiu publicznym? Myślę, że całkiem sporo – mówi portalowi Fronda.pl Cezary Gmyz, dziennikarz śledczy „Rzeczpospolitej” i „Uważam Rze”.


- Funkcjonariusze SB, którzy działali pod przykryciem, a ta forma była najbardziej rozpowszechniona w komunistycznym wywiadzie, byli na tyle zakonspirowani, że odkrycie ich prawdziwej tożsamości czy też funkcji nie było rzeczą łatwą. Pokazuje to sprawa Tomasza Turowskiego, który przez wiele lat był dyplomatą i wykryto to, że szpiegował Watykan i środowiska opozycyjne dopiero po 20-stu latach od obalenia komunizmu. W przypadku Mariana Pękalskiego vel Kotarskiego trwało to jeszcze dłużej.

Wiemy ze starań, które poczynił m.in. Sławomir Cenckiewicz, że takich agentów działających do dziś w różnych obszarach życia społecznego można by liczyć w dziś dziesiątki, może nawet w setki. Znamy ich prawdziwych nazwisk bardzo mało, bo jak ktoś przegląda dokumenty, to  nie zawsze skojarzy takiego człowieka np. Pękalskiego z Kotarskim? Ile takich osób funkcjonuje jeszcze w życiu publicznym? Myślę, że całkiem sporo.

Sprawa Pękalskiego vel Kotarskiego jest jeszcze o tyle bulwersująca i stanowi gotowy materiał na scenariusz filmu fabularnego, że Kotarski przez ostatnie 20 lat robił rzeczy dobre, poprzez dokumentowanie dzieł antykomunistycznego podziemia, harcerstwa czy działalności AK. W wydawnictwie „Rytm” publikowali przecież naprawdę dobrzy autorzy. Poniekąd Kotarski zarabiał na rzeczach, które zwalczał przed 1989 rokiem, kiedy został wprowadzony jako tajniak, oficer SB w struktury warszawskiego podziemia i paru organizacji i de facto z czasem przejął istniejące wydawnictwo „Rytm” od Teodora Klincewicza, które zrobił swoją własnością. To jest zupełnie zdumiewające, że takie odkrycie ma miejsce dopiero teraz.

Kotarski nie pełnił funkcji publicznej więc nie był zmuszony do wypełniania oświadczenia lustracyjnego, bez ujawnienia swojej prawdziwej tożsamości.

W zbiorach zasobu zastrzeżonego IPN może być więcej informacji o tego typu osobach. Co gorsza, istnieje podejrzenie, że komunistyczni agenci zostali przejęci przez służby w wolnej Polsce. Mogą dalej działać w strukturach politycznych czy biznesowych będąc równocześnie oficerami ABW czy Agencji Wywiadu  - mówi Gmyz.


za:www.fronda.pl (pkn)

Copyright © 2017. All Rights Reserved.