Witamy serdecznie na stronie internetowej Oddziału Łódzkiego
Katolickiego Stowarzyszenia Dziennikarzy.

Mamy nadzieję, że ułatwimy Państwu docieranie do rzetelnej informacji. Tutaj chcemy prezentować wielkość oraz problemy naszego Kościoła, zagadnienia społeczne, cywilizacyjne, publikacje członków Stowarzyszenia, stanowiska w ważnych kwestiach. Nie będziemy konkurować w informacjach bieżących z innymi portalami (niektóre z nich wskazujemy w odnośnikach), natomiast gorąco zapraszamy do lektury wszystkich tekstów - ich aktualność znacznie przekracza czas prezentacji na stronie głównej. Zachęcamy do korzystania z odnośników: "Publikacje" i "Polecane". Mamy nadzieję na stały rozwój strony dzięki aktywnej współpracy użytkowników. Z góry dziękujemy za materiały, uwagi, propozycje.
Prosimy kierować je na adres: lodz@katolickie.media.pl

Czy Michał Boni zajmie się mową nienawiści sędziego Tulei?

Sędzia Tuleya – modelowy wykwit III RP – komentujący własny wyrok uraczył nas jak najbardziej politycznym seansem języka reżimowej propagandy. A jak wiemy, Michał Boni ma w Polsce recenzować język polityczny. Czy zajmie się więc wyczynem Tulei?

Zgadzam się z opinią, że sędzia Tuleya – który porównywał przesłuchania CBA sprzed kilku lat do przesłuchań katów aparatu bezpieczeństwa z lat 50. – jest albo nieukiem, albo politrukiem. Swoją drogą, ciekawe, jak ten sędzia nazwałby zatrzymanie Michała Stróżyka po manifestacji przed domem Donalda Tuska w sprawie ACTA. Kilka miesięcy temu późnym wieczorem, godzinę po manifestacji, której był jednym z uczestników, Michał Stróżyk, dziennikarz „Gazety Polskiej”, został napadnięty przez kilku mężczyzn ubranych po cywilnemu, którzy później okazali się policjantami. Michał został zmuszony do stanięcia pod ścianą i sfotografowany, siłą zabrany na komisariat i tam przetrzymany do rana. Sędzia Tuleya pewnie nijak by tego nie skomentował, bo niestety właśnie najprawdopodobniej jednak jest politrukiem.

Powiew grozy

Niestety arogancki popis Tulei to znów powiew grozy, bo kolejny raz uświadamia nam, że fundament demokracji, instytucja powołana do pilnowania sprawiedliwości, której podporządkować się musi każdy obywatel i która ma moc wpływania na indywidualny los każdego z nas – może skierować się przeciwko swojej misji i wykorzystywać swoje przywileje w stanowieniu nieprawości, w walce politycznej, w kolportowaniu dezinformacji.

Michał Boni nie zajmie się oczywiście sędzią Tuleyą, bo coś mi się wydaje, że ma pilnować tego, żeby było miło głównie władzy. Mohery za to mogą pójść na stos. Tak jak przystało na tuskowe standardy – na czele rządowej rady przeciw mowie nienawiści, ksenofobii oraz dyskryminacji w życiu publicznym III RP znalazł się były tajny współpracownik służb komunistycznych Michał Boni. To nic, że dawne służby znęcały się nad ludźmi, wykorzystując w przesłuchaniach haki zebrane na nich dzięki opłacanym donosicielom, tajnym współpracownikom, z których każdy – jeśli już zostanie ujawniony – przysięga na wszystkie świętości, że był nieszkodliwy. Boni ma dziś wyrokować w kwestiach etycznych, w konsekwencji cenzurować i ścigać niepokornych obywateli. Na razie zaczął od oskarżenia polskiego Kościoła o mowę nienawiści – co nieodparcie kojarzy się z agresywnymi atakami Urbana w latach 80. na Ko-ściół. Zarówno wtedy, jak i teraz – w łagodniejszej skali, ale jednak – chodzi o niszczenie ludzi i o cenzurę.

Powrót mamy Madzi

Tymczasem cenzura ma się świetnie. Dzięki usłużnym mediom przeciętny Polak żyje kolejną odsłoną serialu o matce Madzi, trzymany z daleka od zrozpaczonych kupców dramatycznie protestujących przeciwko korupcji warszawskich urzędników. Urzędników zabezpieczanych przez platformerską prezydent Warszawy Hannę Gronkiewicz-Waltz. Np. portal internetowy Onet z właściwą sobie „rzetelnością” nie mówi o napaści władzy na kupców. Taki tytuł mógłby się pojawić kiedyś, przy innej władzy. Teraz trzeba wyeksponować coś innego, a coś innego ukryć, stąd możliwy był tytuł w rodzaju „Bójka w podziemiach Dworca Centralnego”. Analogicznie – przeciętny Polak trzymany jest także z daleka od protestującej Solidarności na Dolnym Śląsku. Trzyma się go też z daleka od masowej wyprzedaży polskiej ziemi, od zabójczej dla polskiej gospodarki zgodzie na ograniczenia emisji CO2 oraz od niekorzystnej dla Polski umowy w związku z europejskim ujednoliceniem przepisów patentowych. Nic też nie wie o kolejnej śmierci osoby publicznej w Polsce – prokuratora Prokuratury Generalnej – a jeśli wie, to ma być przekonany, że to znów przypadkowe samobójstwo, jedno z serii, do której zdążyliśmy się już przyzwyczaić.

Nowy bohater

Tuleya – kompromitacja profesjonalizmu i zaprzeczenie normalnego zdrowego systemu państwa – jest bohaterem mainstreamowych mediów i rozmaitych pseudoautorytetów „wyhodowanych” przez Służbę Bezpieczeństwa za czasów komuny na rzecz służby III Rzeczypospolitej. Dlatego Tuleya może czuć się bezkarnie. A ty, zwykły obywatelu, zamknij buzię, zegnij kark i ciesz się, że to jeszcze nie ciebie sądzi ten bohater.

Ewa Stankiewicz


za:niezalezna.pl  (pkn)

Copyright © 2017. All Rights Reserved.