Witamy serdecznie na stronie internetowej Oddziału Łódzkiego
Katolickiego Stowarzyszenia Dziennikarzy.

Mamy nadzieję, że ułatwimy Państwu docieranie do rzetelnej informacji. Tutaj chcemy prezentować wielkość oraz problemy naszego Kościoła, zagadnienia społeczne, cywilizacyjne, publikacje członków Stowarzyszenia, stanowiska w ważnych kwestiach. Nie będziemy konkurować w informacjach bieżących z innymi portalami (niektóre z nich wskazujemy w odnośnikach), natomiast gorąco zapraszamy do lektury wszystkich tekstów - ich aktualność znacznie przekracza czas prezentacji na stronie głównej. Zachęcamy do korzystania z odnośników: "Publikacje" i "Polecane". Mamy nadzieję na stały rozwój strony dzięki aktywnej współpracy użytkowników. Z góry dziękujemy za materiały, uwagi, propozycje.
Prosimy kierować je na adres: lodz@katolickie.media.pl

A może eugenika?

Andrzej Kumor: Jest nas masa ludzi! Prawie każdy może zostać Polakiem!

Jan Hartman, potomek znanej rodziny rabinackiej (prawnuk słynnego rabina Izaaka Kramsztyka), współzałożyciel masońskiej loży B’naiB’rith w Polsce i chętnie cytowany w tzw. mediach polskich profesor uczelni, która dawno temu usiłowała mnie wykształcić, uznał, że nie ma co owijać planu w bawełnę, i wyjawił w wywiadzie telewizyjnym, że podobnie jak ludzie przyzwyczaili się, że nie mogą się wszędzie rozłazić po okolicy, bo mamy własność prywatną i płoty, tak muszą się przyzwyczaić, że niebawem nasze prawa prokreacyjne ulegną ograniczeniu i regulacji państwowej; będziemy projektować genetycznie potomstwo na zamówienie (nie sprecyzował czyje) i stosować eutanazję w przypadku nieudanych egzemplarzy.

Pozwolę sobie nie komentować, dodam tylko, że Hartman jest profesorem filozofii, który uczy etycznego prowadzenia się przyszłych lekarzy i pielęgniarki. Z pewnym zdziwieniem słucham też takich opinii u potomka narodu, który jeszcze niedawno uznawany był przez berlińskich Doktorów Jekylli za genetyczną pomyłkę i poddany zbiorowej eutanazji w komorach gazowych Auschwitz. Naprawdę nie ma co zazdrościć obywatelom III Rzeszy, że żyli w ciekawych czasach. My żyjemy w ciekawszych…

Gazeta z Czerskiej, która lubi nosić Hartmana na rękach, opublikowała tymczasem ciekawy artykuł, który objaśnia wykształconemu młodemu czytelnikowi z dużego miasta, dlaczego mamy kryzys, ergo czemu on sam traci robotę. Otóż, zdaniem speców wyb-gazu, dlatego, że maszyny zabierają nam etaty. Pismo ostrzega, że niedługo praca będzie przywilejem, a wszystko zrobią za nas automaty. No bardzo fajnie – ale ja się pytam, co w takim razie dzieje się z – po marksowsku mówiąc – wartością dodaną, skoro rośnie automatyzacja, wzrasta wydajność. Od lat mówi się nam, że dzięki komputerom i maszynom nie tyle że wyrzucą nas z roboty i zdechniemy z głodu, ale że praca zrobi się za nas sama, my zaś będziemy mogli oddawać się perypatetyckim spacerom po szerokich alejach nowoczesności. W końcu zanim dwoje naszych przodków zdecydowało się na własną rękę szukać swego Pacanowa i opuściło wygodne rajskie ogrody, Arbeit wcale nie był koniecznym warunkiem wolności, a mimo braku etatów jadaliśmy smacznie i zdrowo. Po tekście wyborczej nie wiem, czy mam się cieszyć i czy też wzorem XIX-wiecznych tkaczek zacząć sypać piasek w tryby…

Poważnie zaś mówiąc, żadne maszyny pracy nam nie biorą – praca emigruje masowo do Azji, gdzie miliony ludzi z pocałowaniem ręki tyrają za miskę ryżu z plusem, czyli omastą. Zresztą ostatnio rodzi to u nich nawet podejrzenia bycia eksploatowanym. Oglądałem relację francuskiej telewizji z pewnego miasta, gdzie naczelnik oprowadza dziennikarza po parku i z dumą stwierdza, że na ławkach siedzą tylko emeryci, bo młodzi są w pracy; “nie tak jak u was”, gdzie w parkach pełno nierobów. W Chinach trzeba pracować – podkreśla.

Bostoński zamach terrorystyczny unaocznił wszystkim, że jednak posiadanie broni palnej nie jest warunkiem sine qua non wszystkiego zła. Zresztą też trochę bez echa przeszedł przypadek zadźgania nożem znacznej gromady studentów w Houston. To nie broń zabija, lecz człowiek. No i jak dowiadujemy się z Bostonu, wypróbowana konstrukcja bombowa zasadza się na dostępnych w handlu 6-litrowych szybkowarach. Czekam, żeby jakiś uczony magik zaapelował o wycofanie garnków ze sprzedaży. Potem zaś pozostanie nam już tylko tępienie ostrych krawędzi kamieni.

A na koniec pocieszenie dla wszystkich utyskujących Polaków. Jest nas masa ludzi! Prawie każdy może zostać Polakiem! Ostatnio obywatelstwo otrzymała kierująca pracami nad muzeum żydowskim w Warszawie niemłoda już p. Barbara Kirshenblatt-Gimblett, urodzona w Kanadzie, Amerykanka. Polką została na podstawie stwierdzenia, że obywatelem był jej… dziadek. Licząc w ten sposób uznać można, że potencjalnych Polaków mamy setki milionów, jeśli nie miliard (bo to idzie wykładniczo).

Tymczasem serce się kraje, gdy Warszawa odmawia paszportów rodakom osieroconym na wschodzie. Finis Poloniae, vivat… Tu proszę sobie dopisać co. A tak prościej, po polsku, powiem wam ludzie, że jesteśmy dupy wołowe.

Andrzej Kumor
Mississauga

http://www.goniec.net/

za: http://wirtualnapolonia.com (kn)

Copyright © 2017. All Rights Reserved.