Witamy serdecznie na stronie internetowej Oddziału Łódzkiego
Katolickiego Stowarzyszenia Dziennikarzy.

Mamy nadzieję, że ułatwimy Państwu docieranie do rzetelnej informacji. Tutaj chcemy prezentować wielkość oraz problemy naszego Kościoła, zagadnienia społeczne, cywilizacyjne, publikacje członków Stowarzyszenia, stanowiska w ważnych kwestiach. Nie będziemy konkurować w informacjach bieżących z innymi portalami (niektóre z nich wskazujemy w odnośnikach), natomiast gorąco zapraszamy do lektury wszystkich tekstów - ich aktualność znacznie przekracza czas prezentacji na stronie głównej. Zachęcamy do korzystania z odnośników: "Publikacje" i "Polecane". Mamy nadzieję na stały rozwój strony dzięki aktywnej współpracy użytkowników. Z góry dziękujemy za materiały, uwagi, propozycje.
Prosimy kierować je na adres: lodz@katolickie.media.pl

Bauman ma krew na rękach. Kto go broni?

Naczelny pisma historycznego "Glaukopis" dla Fronda.pl: Bauman ma krew na rękach

Gdyby dziś profesor o przeszłości nazistowskiej, nsdapowskiej, albo gestapowskiej chciał pojechać do Izraela i wygłaszać tam swoje odczyty, byłby od razu wyśmiany. Nikt by nie miał żadnej wątpliwości, że to jest skandal i zwykła prowokacja - mówi dr Wojciech Muszyński, historyk, redaktor naczelny pisma historycznego "Glaukopis".

Jak przebiegała resortowa kariera Zygmunta Baumana?

W 1939 roku pan Bauman razem z rodzicami znalazł się w Związku Sowieckim, gdzie, jak sam napisał, podjął studia na jednym z uniwersytetów. Już ten fakt jest nieco dziwny z uwagi na to, że w tym okresie nie było to możliwe i proste. Przeciętny człowiek czegoś takiego nie mógł osiągnąć z uwagi na to, że wszyscy polscy obywatele byli politycznie podejrzani i, o ile niektórzy z nich mogli robić karierę na ziemiach anektowanych przez sowietów, o tyle możliwość kariery na terenach ściśle sowieckich raczej dla nich nie była możliwa. Po prostu on musiał mieć jakieś silne umocowanie. Tutaj jednak poruszamy się już tylko w sferze spekulacji dlaczego tak było. Podejrzewam jednakowoż, że były tam jakieś kontakty jego rodzinne, przedwojenne z sowietami, czy też z jakimś komórkami komunistycznymi wysokiego szczebla.

Co się z nim dzieje z Baumanem dalej?

Podczas studiów w mieście Gorki zostaje wcielony do milicji i jak sam mówi, pracował wówczas jako milicjant w Moskwie, gdzie kierował ruchem na ulicach. I tu pierwsza ważna sprawa, milicja w Sowietach podlegała NKWD, czyli de facto Bauman był w NKWD. Druga sprawa – osoba, która była brana do milicji w sowietach podlegała wysokim badaniom, to znaczy była bardzo mocno sprawdzana pod względem tego czy jest politycznie poprawna. Myślę, że to się wiązało też w jego przypadku z jakąś inną współpracą, ale to są również nasze domysły bez archiwów sowieckich, które oczywiście są niedostępne. Nie możemy tego dziś zweryfikować. Taka była praktyka. Tam nikt przypadkowy do milicji nie był brany. Jeśli ktoś był brany i wcielany do jakiejś instytucji wojskowej a nie miał weryfikacji politycznej to szedł albo do wojska, albo do tak zwanych „strojbatów” i kopał rowy. A praca w milicji, a zwłaszcza w Moskwie, była niezwykle nobilitująca. Dla wielu milicjantów z Sowietów była to niezwykła nobilitacja.

Jaki był kolejny szczebel kariery?

W 1944 Bauman wstępuje do LWP, gdzie pełni funkcję oficera polityczno-wychowawczego, czyli jest po prostu politrukiem i faktycznie pełni funkcję zastępcy dowódcy czy to batalionu, czy to kompanii. To jest funkcja, która jednoznacznie pokazuje, że był on uwikłany w jakieś tajne układy z wywiadem sowieckim lub też jakimś innym aparatem terroru. Pewnie chodziło o NKWD, bo ta łączność jeszcze od czasów milicji zapewne jeszcze nie ustała. W 1945 roku pozostaje w tej jednostce, w której był wcześniej, czyli w 4 dywizji piechoty i zostaje przeniesiony do KBW wraz ze swoja jednostką, gdzie w dalszym ciągu pełni funkcję politruka. Mniej więcej w tym samym okresie podpisuje współpracę z Informacją Wojskową i zostaje jej tajnym agentem (ps. „Semjon).

Czym była informacja Wojskowa?

Niewątpliwie była ona najbardziej krwawą instytucją wczesnego PRL. Była to instytucja, która wprost podlegała Moskwie. Było to autonomiczne ciało, które niby było jakoś zalogowane w polskim układzie władzy, ale tak naprawdę wykonywało zadania zlecone przez GPU i przez Moskwę.

Czym konkretnie zajmował się Zygmunt Bauman – czy był tylko politrukiem, czy może brał udział w śledztwach i łamał ludzi.

Politruk miał za obowiązek nie tylko edukować politycznie żołnierzy, ale miał także obowiązek śledzić ich poczynania, miał obowiązek donosić na temat pewnych zachowań, które wydały się podejrzane z politycznego punktu widzenia. Taka była jego rola – to dotyczyło nie tylko żołnierzy, ale także kadry oficerskiej. To były tradycje wyniesione z armii sowieckiej i te osoby pełniły po prostu rolę wtyczek. Miały za zadanie kontrolować Wojsko Polskie pod względem politycznym i badać na ile jest ono kontrolowane przez siły wierne Moskwie.

Jak to się stało, że politruk rozpoczął tak błyskotliwą karierę naukową?

Bauman został zwolniony z wojska i wysłany na studia – nie było w tym nic dziwnego – PRL potrzebował nowych i posłusznych elit intelektualnych, które mogłyby zastąpić te niewygodne przedwojenne.

Czy w czasach uniwersyteckich Bauman dalej był na usługach reżimu?

Nic nie wskazuje na, że nie był. A jeśli nie był to niech pokaże nam materiały, że nie był. Inaczej domniemanie jest proste. Jeśli ktoś był w partii to miał obowiązek współpracy.

Ale w którymś momencie ta kariera uniwersytecka w Polsce się kończy.


Następuje rok 1968 i Bauman zostaje z partii usunięty jak wiele osób takich jak on. Wyrzucono go z kraju w ramach czystek pomarcowych i wtedy zaczyna się jego kariera na emigracji.

Na czym polega problem z Baumanem dziś?


Skandalem jest, że ktoś taki ma prawo pod ochroną policji i pod ochroną prezydenta jednego z największych miast wygłaszać dla studentów uniwersytetu odczyty i nikogo to nie dziwi. Więcej nawet, jest skandalem, że w 2010 roku został odznaczony Złotym Medalem Zasłużonego dla Kultury „Gloria Artis”. To jest rzecz, która woła o pomstę do nieba. Gdyby dziś profesor o przeszłości nazistowskiej, enesdeapowskiej, albo gestapowskiej chciał pojechać do Izraela i wygłaszać tam swoje odczyty, byłby od razu wyśmiany. Nikt by nie miał żadnej wątpliwości, że to jest skandal i zwykła prowokacja. U nas się uznaje za, że Bauman to jest starszy pan, ciekawa postać i niezwykle interesujący intelektualista, tylko, że ten intelektualista ma krew na rękach.

Rozmawiał Tomasz Rowiński


za:www.fronda.pl

***

Terlikowski: To nie nacjonalizm jest problemem, ale tolerancja dla komunistycznych oprawców

Straszny szum się podniósł, bo kilkunastu młodych ludzi (można się spierać o formę, ale o gustach przecież się nie dyskutuje) przypomniało, że Zygmunt Bauman jest nie tylko „wybitnym socjologiem”, ale też komunistycznym oprawcą. I od razu minister spraw wewnętrznych zaczął przekonywać, że mamy w Polsce problem rasizmu i nacjonalizmu, z którym za słabo walczono we Wrocławiu.
Prawda jest jednak taka, że w Polsce głównym problemem nie jest ani racjonalizm ani rasizm (choć niestety zdarzają się idioci, którzy tego typu poglądy wyznają), ale tolerancja dla komunizmu i jego zbrodni. I to nie wśród podwórkowych lewaków (bo przecież poza strasznymi skinami są też antynaziole i punki, które też lubują się w nawalance w imię idei), ale wśród elit naszego państwa. To one przekonują, że komunistyczni oprawcy są „ludźmi honoru”, to one w kolejnych procesach uwalniają od kary i winy ludzi odpowiadających za śmierć Polaków, i to one wreszcie sprawiają, że komunizm zaczyna być traktowany jako niewinna igraszka.

Narodowcy z NOP (z którymi jest mi zdecydowanie nie po drodze), jeśli łamią prawo powinni być karani, ale trudno uznać ich za prawdziwe zagrożenie dla naszego kraju. Tym ostatnim są bowiem ci, którzy przekonują, że stalinizm i komunizm nie były zbrodniami na miarę faszyzmu, i że inaczej trzeba oceniać KBW i SS. W ten sposób niszczą oni bowiem fundamenty państwa i uniemożliwiają odrodzenie moralne. I to nimi powinien zająć się minister spraw wewnętrzny, tyle, że raczej nie ten.

Tomasz P. Terlikowski


za:www.fronda.pl

***

List otwarty do Senatu Uniwersytetu Wrocławskiego


W imieniu Porozumienia Organizacji Kombatanckich i Niepodległościowych w Krakowie skupiającego wiele osób represjonowanych przez komunistyczny aparat represji, do którego należał profesor Zygmunt Bauman, zwracam się do Senatu Uniwersytetu Wrocławskiego z prośbą o ustosunkowanie się do skandalu, jakim było zaproszenie tego człowieka na Waszą uczelnię.

Jako ludziom nauki nie muszę Państwu przypominać ani sylwetki, ani poglądów wieloletniego oficera Korpusu Bezpieczeństwa Wewnętrznego oraz tajnego współpracownika Informacji Wojskowej, jak również tego, że nigdy nie uznał on za stosowne przeprosić za błędy z czasów swej młodości, co oznacza iż nie uważa swego czynnego zaangażowania w ludobójczy system za nic nagannego.

Zapraszanie kogoś takiego w szacowne mury wyższej uczelni jest niebywałym skandalem, z którego winny się wytłumaczyć odpowiedzialne zań osoby. Chciałbym wiedzieć, czy ta sprawa była konsultowana z Senatem i jakie konsekwencje zamierzacie Państwo wyciągnąć wobec osób, które splamiły dobre imię Waszego Uniwersytetu postępując tak, jak gdyby nadal nosił on imię Bolesława Bieruta.

Reakcja środowisk narodowych na występ prof. Baumana była w tej sytuacji prostą egzemplifikacją starego powiedzenia: „kto sieje wiatr, zbiera burzę”. Jako wykładowca akademicki nie pochwalam takich form wyrażania protestu w uniwersyteckiej auli, ale nie mogę też nie wyrazić smutnej refleksji, że właśnie te środowiska zareagowały na obecność byłego enkawudzisty lepiej niż władze Uniwersytetu Wrocławskiego.

Jerzy Bukowski- Rzecznik POKiN

za:niezalezna.pl

W uzupełnieniu

http://vod.gazetapolska.pl/4577-magdalenka-abolicja-dla-zbrodniarzy-kto-broni-baumana

Copyright © 2017. All Rights Reserved.