Witamy serdecznie na stronie internetowej Oddziału Łódzkiego
Katolickiego Stowarzyszenia Dziennikarzy.

Mamy nadzieję, że ułatwimy Państwu docieranie do rzetelnej informacji. Tutaj chcemy prezentować wielkość oraz problemy naszego Kościoła, zagadnienia społeczne, cywilizacyjne, publikacje członków Stowarzyszenia, stanowiska w ważnych kwestiach. Nie będziemy konkurować w informacjach bieżących z innymi portalami (niektóre z nich wskazujemy w odnośnikach), natomiast gorąco zapraszamy do lektury wszystkich tekstów - ich aktualność znacznie przekracza czas prezentacji na stronie głównej. Zachęcamy do korzystania z odnośników: "Publikacje" i "Polecane". Mamy nadzieję na stały rozwój strony dzięki aktywnej współpracy użytkowników. Z góry dziękujemy za materiały, uwagi, propozycje.
Prosimy kierować je na adres: lodz@katolickie.media.pl

Ukarać ukraińskich ludobójców

Właśnie minęła 70. rocznica ludobójstwa, dokonanego na Polakach z Kresów II RP przez bandy ukraińskich nacjonalistów. Minęła w cieniu skandalu w polskim parlamencie, który tak bał się współczesnych Ukraińców, że nie potwierdził historycznej prawdy. Za sprawą Platformy Obywatelskiej obraził pamięć ofiar i ich rodziny.

Fragment wspomnieniowego opowiadania o śp. Stasi Stefaniak, zamordowanej w 1943 r. na Wołyniu: „Miałam 5 latek, kiedy w nocy 8 maja młody Ukrainiec w czapce z »tryzubem« pchnął mnie bagnetem w brzuszek i mój malutki dziecięcy świat nagle się zawalił. Zastanawiam się, dlaczego to uczynił, ale nie znajduję odpowiedzi...”.

„Przebywam od tamtego dnia w »Zaciszu« – czytamy dalej. – Żołnierze bandy o nazwie Ukraińska Powstańcza Armia najpierw zabili chłopczyków. Dwóch miłych roześmianych blondynków, na zawsze zamykając im buzie... Potem zaatakowali mnie – małą bezbronną dziewczynkę. Jeden z nich mocno mnie chwycił za moje małe rączki, po czym wyłamał mi je. Jak bardzo mnie to bolało? Krzyczałam i płakałam. Drugi chwycił mnie za nóżki i połamał je. Trzeci, chyba ten najodważniejszy, wbił bagnet w mój mały brzuszek i rozpruł go. To, co było moim wnętrzem, znalazło się na zewnątrz… Mój wygląd musiał ich chyba bardzo śmieszyć, bo zaczęli rechotać, wołając jednocześnie: »Tak treba robyty z Lachami!«. Dlaczego »walczyli« ze mną, dzieckiem? Przecież ja nie byłam żołnierzem? Czy to byli naprawdę żołnierze?”.

Ojczyzna zdradziła pamięć o Stasi


Dalsza część tekstu odnosi się do czasów współczesnych: „Patrzę na to, co się dzieje na ziemi, po której już nie stąpam, i płaczę [w »Zaciszu« się nie śmiejemy – nie nasze roczniki]. Bo tym „bohaterom”, „rycerzom” stawia się pomniki, moja kochana ojczyzna pielęgnuje ich pamięć. NIE MOJĄ, zamordowanego bezbronnego dziecka – a ich – MORDERCÓW. Ze mną jeszcze nie było najgorzej, bo mogę patrzeć i mówić, a co z tymi dziećmi, którym odrąbano siekierami głowy? Poćwiartowano? Spalono żywcem? Ani nie widzą, ani nie porozmawiają, a i poznać ich nie można. Najlepiej jeszcze wyglądają wśród nas ci, których zakopano żywcem, uduszono lub wrzucono do studni, do lodowatej wody. Patrzę z góry i martwię się, bo w Polsce wszyscy o nas zapomnieli. A 140 tysięcy przesiedlonych Ukraińców, w dużej części rodzin tych »żołnierzy«, dla naszych polskich przywódców to mają być ofiary LUDOBÓJSTWA. A ja? NIE JESTEM OFIARĄ tego słowa na „l”, którego tak się boją używać w stosunku do nas? Jest mi smutno, płakać mi się chce. Bo może znów Sejm naszej ukochanej Ojczyzny zdradzi pamięć o mnie i moich kolegach z podwórka i tysiącach, dziesiątkach tysięcy innych, zakatowanych w tamtych latach – i odrzuci lub zniekształci prawdę”.

W 70. rocznicę ludobójstwa ojczyzna znów zdradziła pamięć o pięcioletniej Stasi, jej kolegach z podwórka i ok. 150 tys. Polaków zarżniętych na Wołyniu i w Małopolsce Wschodniej. Uchwałą Sejmu politycy PO, a także SLD i Ruchu Palikota uznali, że ludobójstwo nie było ludobójstwem.

Czy dlatego, że Platforma ma w swoich szeregach posła Mirona Sycza, którego „ojciec działał w bandzie, która spaliła moją rodzinną wieś Wiązownicę” – jak oskarżał z trybuny sejmowej poseł Solidarnej Polski Mieczysław Golba? Ale przecież PO to nie jeden Sycz.

Tak samo prezydent Komorowski nie uznaje rzezi wołyńskiej za ludobójstwo, choć jego poprzednik śp. Lech Kaczyński nie miał w tej sprawie wątpliwości. Nawet Aleksander Kwaśniewski w 2003 r. podczas uroczystości w jednym z miejsc polskiej kaźni – Porycku, w obecności prezydenta Ukrainy Leonida Kuczmy nazwał rzeczy po imieniu: morderstwa UPA były ludobójstwem.

Wbrew prawu

„Czy chcemy pomóc Ukraińcom, czy ich upokorzyć?” – tak „argumentował” Radek Sikorski podczas dyskusji w Sejmie. „To może utrudnić perspektywę europejską Ukrainy” – przekonywał. Tylko co ma piernik do wiatraka? Jaki jest związek między potwierdzeniem prawdy o ludobójstwie a ewentualnym przystąpieniem Ukrainy do Unii Europejskiej? Żaden. Czy Sikorski przemawiał jako polski minister, bo ja miałem wrażenie, że raczej jako szef dyplomacji Ukrainy? I to tej nacjonalistycznej, upowskiej, bo np. rządząca partia Janukowycza uważa masakrę na Wołyniu za ludobójstwo. Deputowani jego Partii Regionów apelowali zresztą do marszałek Kopacz: „Prawdy historycznej nie można ukrywać”, a „przymykając oko na zbrodnie, sami w ten sposób stajemy się ich wspólnikami”. Ukraiński historyk dr Andrij Portnow w wywiadzie dla „Super Expressu” też nie pozostawił żadnych wątpliwości, że ukraińscy nacjonaliści dopuścili się na Polakach ludobójstwa, dodając: „Nie ulega wątpliwości, że mamy do czynienia z jedną z największych masakr ludności cywilnej podczas II wojny światowej”.

Minister Sikorski dopuścił się rzeczy jeszcze gorszej – zignorował prawo międzynarodowe (konwencję ONZ z 1948 r.) i polskie. Łukasz Kamiński, prezes IPN, mówi jednoznacznie: „To była zbrodnia ludobójstwa”. A więc nie jakieś bratobójcze walki czy czystki etniczne. Nie wydarzenia czy wypadki wołyńskie. LUDOBÓJSTWO!!! „Problemem nie jest kwalifikacja prawna – mówi dalej prezes IPN – ale sprawcy, którzy przecież zadbali o to, żeby nie było bezpośrednich świadków zbrodni i to jest najtrudniejsze w pracach IPN”.

Po 70 latach od zbrodni żaden ukraiński ludobójca nie poniósł kary. Część zbrodniarzy niemiecko-nazistowskich została skazana. Zbrodniarze komunistyczni są stawiani przed sądami III RP, choć sądy te – osadzone głęboko w PRL – na ogół puszczają ich wolno. Tymczasem zbrodniarze z UPA pozostają całkowicie bezkarni. Maszerują z podniesionymi głowami ulicami Lwowa, a ich przywódcy Stepanowi Banderze stawia się na Ukrainie pomniki.

Uczcijmy sprawiedliwych Ukraińców

Przed haniebną uchwałą Sejmu III RP była jeszcze deklaracja zwierzchników Kościołów z Polski i Ukrainy. Zbrodnię UPA potępili i przeprosili za nią, ale też nie powiedzieli prawdy o ludobójstwie, uciekając w eufemizmy o „tragedii wołyńskiej” i „czystkach etnicznych”. Duchowni nie wskazali, kto i dlaczego dokonał zagłady Polaków.

Jak w tych okolicznościach mamy poznać prawdę? Przypomnę ostatni raport CBOS pt. „Trudna Pamięć: Wołyń 1943”. Prawie połowa Polaków nie wie nic o ludobójstwie wołyńskim. Nie wie tym samym, kto był sprawcą, a kto ofiarą. 7 proc. ankietowanych uważa nawet, że była to zbrodnia dokonana na Polakach przez Niemców lub Rosjan. Dwóch na stu Polaków stwierdziło również, że ofiary i mordercy byli na równi po obu stronach.

To niestety efekt działalności Radka Sikorskiego, rządu i urzędu prezydenckiego. Efekt braku polityki historycznej, którą prowadzą wszyscy nasi sąsiedzi. Ukraina, Rosja, Niemcy. A Polska? Polska Platformy prowadzi politykę na kolanach.

Miejmy nadzieję, że wiedzę o tych faktach przybliży najnowsza inicjatywa PiS „O ustanowieniu Krzyża Wschodniego”. Ma to być odznaczenie nadawane osobom, które niosły pomoc Polakom na Wschodzie, prześladowanym ze względu na ich narodowość w latach 1937–1959.

O uhonorowanie przez władze III RP tych sprawiedliwych Ukraińców, którzy z narażeniem życia pomagali mordowanym przez swoich rodaków sąsiadom, apeluje też Porozumienie Organizacji Kombatanckich i Niepodległościowych z Krakowa: „Podobnie jak prezes IPN dr Łukasz Kamiński uważamy, że »droga do pojednania prowadzi przez poznanie i wypowiedzenie prawdy nawet o najtrudniejszej, najboleśniejszej przeszłości«. Dlatego nie wahamy się użyć jedynie adekwatnego określenia na wydarzenia sprzed 70 lat: to było ludobójstwo. Nie chcemy jednak, aby ktokolwiek fałszywie rozciągał odpowiedzialność za nie na cały naród ukraiński, bowiem wiele jego córek i synów wykazało się ogromnym, a niestety zupełnie dzisiaj zapomnianym bohaterstwem, w różnoraki sposób ratując ludzi skazanych na śmierć przez tych swoich rodaków, których umysły uległy zaczadzeniu najgorszą, bo ze swej istoty zbrodniczą odmianą nacjonalizmu”.


Tadeusz Płużański Autor jest publicystą, szefem działu Opinie „Super Expressu”, autorem książek o nierozliczonych zbrodniach komunistycznych: „Bestie”, „Bestie 2” i „Oprawcy. Zbrodnie bez kary”


za:niezalezna.pl/43640-ukarac-ukrainskich-ludobojcow

Copyright © 2017. All Rights Reserved.