Witamy serdecznie na stronie internetowej Oddziału Łódzkiego
Katolickiego Stowarzyszenia Dziennikarzy.

Mamy nadzieję, że ułatwimy Państwu docieranie do rzetelnej informacji. Tutaj chcemy prezentować wielkość oraz problemy naszego Kościoła, zagadnienia społeczne, cywilizacyjne, publikacje członków Stowarzyszenia, stanowiska w ważnych kwestiach. Nie będziemy konkurować w informacjach bieżących z innymi portalami (niektóre z nich wskazujemy w odnośnikach), natomiast gorąco zapraszamy do lektury wszystkich tekstów - ich aktualność znacznie przekracza czas prezentacji na stronie głównej. Zachęcamy do korzystania z odnośników: "Publikacje" i "Polecane". Mamy nadzieję na stały rozwój strony dzięki aktywnej współpracy użytkowników. Z góry dziękujemy za materiały, uwagi, propozycje.
Prosimy kierować je na adres: lodz@katolickie.media.pl

Frontman ateizmu

(Hartman) Drwi z tego, co dla Polaków najświętsze, afiszując się przy tym żydowskim pochodzeniem, a potem krzyczy, że pada ofiarą antysemityzmu. Używa profesorskiego autorytetu do ideologicznych kampanii wymierzonych głównie w Kościół i jego nauczanie, wypowiadając bzdury na poziomie niedouczonego agitatora.

Trudno powiedzieć, czy robi to z megalomanii i pychy, pragnąc brylować na medialnych salonach, czy wzorem skandalisty z Biłgoraja po skandalach chce wdrapać się do parlamentu. Nie można też wykluczyć, że obrażając katolików i epatując swoim pochodzeniem, chce sprowokować antyżydowskie nastroje, aby potem loża B’nai B’rith, do której należy, mogła ogłosić światu, jakimi to Polacy są antysemitami.

Wróg Kościoła

Choć Jan Hartman deklaruje, że nie jest „wojującym ateistą”, a tylko „niewierzącym”, napastliwie komentuje nieomal każde ważniejsze wydarzenie związane z życiem Kościoła w Polsce. Nie przepuści żadnej okazji, by zaatakować Kościół, a to, co powie, multiplikowane jest w większości działających na naszym rynku nieprzychylnych katolikom mediów. Ostatnio tylko w lipcu br. powodem do niewybrednych ataków Hartmana stały się rekolekcje o. Johna Bashobory na Stadionie Narodowym i 20. rocznica podpisania konkordatu między rządem RP a Stolicą Apostolską.

To, co przy tych okazjach wypisywał i wygadywał, jako żywo przypomina otrzepaną z kurzu propagandę z czasów najgłębszego komunizmu. „Czy myśmy już kompletnie z tego strachu przed ’urażeniem uczuć religijnych’ ocipieli?” – pisał „uczony”, prowokacyjnie używając, jak to ma w zwyczaju, wulgarnego języka i domagając się od dziennikarzy potępienia „zabobonów i guseł”. „Co to znaczy, że ludzie, którzy mają ukończone studia, mówią sobie tak po prostu o cudach, egzorcyzmach i temu podobne brednie? Jakieś Nowe Średniowiecze? A może Nowe Zidiocenie?” – szargał uczucia religijne blisko 60 tys. uczestniczących w spotkaniu z kaznodzieją z Ugandy.

Podobny popis antykatolickiej propagandy w sowieckim stylu dał kilka dni później w wywiadzie dla Polskiej Agencji Prasowej, która z sobie tylko znanych powodów poprosiła o wypowiedź w sprawie konkordatu akurat jego, choć przecież nie jest specjalistą ani w kwestii prawa konkordatowego, ani żadnego innego.

Faworyt lewaków

W swym antyklerykalnym zacietrzewieniu Hartman współdziała z Fundacją Wolność Od Religii, firmując choćby jej żałośnie płaską akcję billboardową pod hasłem: „Nie zabijam, Nie kradnę, Nie wierzę…”. Więzi ideologa lewicy z ateistycznym środowiskiem są zresztą mocniejsze i nie ograniczają się do wspierania burzących pokój społeczny przedsięwzięć, wygłaszania wykładów zachwalających „blaski i cienie antyklerykalizmu” czy występowania na marszu ateistów i agnostyków w Krakowie. W Polskim Stowarzyszeniu Racjonalistów, z którym współdziała, udzielał się m.in. prof. Andrzej Nowicki, zmarły w 2011 r. wieloletni wielki mistrz Wielkiego Wschodu Polski, stalinowski ateizator, a prywatnie teść wicemarszałek Sejmu Wandy Nowickiej, genderowej i aborcyjnej aktywistki, która współpracuje z Hartmanem. W Komitecie Honorowym Stowarzyszenia Racjonalistów zasiada też prof. Jan Woleński, współautor razem z Hartmanem podręcznika „Wiedza o etyce”, wznowionego w 2009 r. przez Wydawnictwo Szkolne PWN. Jak mówi ks. abp Sławoj Leszek Głódź, żyjemy w czasach paradoksów: ludzie niemający nic wspólnego z Kościołem pouczają Kościół, jak ma żyć; ateiści nieuznający prawa moralnego opartego na Dekalogu uczą młodzież, jak postępować.

Bioetyk Hartman, kierownik Zakładu Filozofii i Bioetyki Collegium Medicum Uniwersytetu Jagiellońskiego, prezentuje szokujące podejście do kwestii świętości życia. Człowiek, który wykłada kwestie etyki zawodowej przyszłym lekarzom (od 2003 r. jest też przewodniczącym Rady Instytutu Pielęgniarstwa i Położnictwa na Wydziale Ochrony Zdrowia CM UJ), od lat działa na rzecz wpisania eutanazji do katalogu „praw człowieka”. Zagłodzenie na oczach świata pogrążonej w śpiączce Eluany Englaro, którą odłączono od sztucznego odżywiania, skomentował w brutalny sposób: „Lepiej chodzić na groby bliskich, niż opiekować się żywym grobem”. Gdy w marcu 2009 r. Donald Tusk rzucił hasło, że w Polsce potrzebna jest dyskusja o eutanazji (spełniając tym samym stary postulat środowisk antycywilizacji śmierci), Hartman – jak sam przyznał – zaangażował się w ten pomysł, który miał przy pomocy manipulacji i sztuczek socjotechnicznych wtłoczyć Polakom w głowy, że zabijanie chorych jest dobrodziejstwem. „Legalizacja eutanazji jest w perspektywie kilkunastu, może dwudziestu lat nieunikniona ze względu na presję wewnętrzną i zewnętrzną” – przekonuje ideolog, nie zważając, że sam daje nieustanne dowody narzucania środowisku lekarskiemu sprzecznych z prawem i etyką zachowań. Krytykując chociażby obowiązujący Kodeks Etyki Lekarskiej i domagając się zmian umożliwiających nieskrępowane dokonywanie aborcji, in vitro, eutanazji.

Czy nagrodą za aktywność Hartmana na ideologicznym froncie walki PO z Kościołem miało być wzięcie go do rządu po wyborach w 2011 roku? „Byłem pewien nominacji. Dostałem propozycję, ale okazało się, że PO nie da stanowiska człowiekowi, który startował z listy SLD” – żalił się niedoszły wiceminister nauki i szkolnictwa wyższego.

O poziomie kultury i klasy profesora z Uniwersytetu Jagiellońskiego świadczą jego wypowiedzi na temat Radia Maryja, do którego zionie szczególnym rodzajem nienawiści. Bo jak inaczej można tłumaczyć jego wypowiedź, że z Radia Maryja wylewa się „potok najpodlejszych insynuacji i kłamstw, tchnie atmosfera wrogości i pychy, bezmierne poczucie wyższości, stosuje się co i rusz przewrotne i tchórzliwe pomówienia wobec całego świeckiego świata i wobec polskiego państwa”.

Dokładnie w tym nurcie i na tym samym poziomie można usytuować rzucane przez niego inwektywy pod adresem twórcy i dyrektora Radia Maryja o. dr. Tadeusza Rydzyka. Usiłował zdeprecjonować stopień naukowy dyrektora Radia Maryja, a także mściwie zaszkodzić Wydziałowi Teologicznemu UKSW, który przyznał o. Tadeuszowi Rydzykowi tytuł doktora nauk teologicznych.

Żydowska masoneria

– Nie wiem, co mu się stało – mówi jeden z profesorów filozofii na KUL, pamiętający Jana Hartmana jeszcze z okresu studiów. –Jako student wydawał się zasadniczo taki dość normalny. Nie był jakąś wybitnością intelektualną, miał problemy z obroną pracy magisterskiej, ale ostatecznie uczelnia poszła mu na rękę i zdał. Później w Krakowie podjął pracę naukową. Pamiętam, że napisał „Wprowadzenie do filozofii”, gdzie prezentował jeszcze zupełnie normalne, filozoficzne poglądy, choć etyki, a taką specjalizację mu się dziś przypisuje, z tego, co wiem, nigdy nie studiował.

Zdaniem naszego rozmówcy, metamorfoza Hartmana musiała nastąpić mniej więcej w czasie, gdy zaangażował się w reaktywację i działalność żydowskiej loży B’nai B’rith.

– To wtedy, jak mi się wydaje, pojawiły się u niego te elementy antyradiomaryjne, antychrześcijańskie i antynarodowe – wskazuje.

B’nai B’rith – Loża Polin powstała we wrześniu 2007 roku. To polska wersja najstarszej i jednej z najbardziej znaczących w świecie międzynarodowych organizacji żydowskich. Jak deklaruje, jej zadaniem jest „zjednoczyć osoby pochodzenia żydowskiego i uwydatnić tożsamość żydowską za pośrednictwem wzmacniania żydowskiego życia rodzinnego i wychowania i kształcenia młodzieży, szeroko pojętych usług dla osób starszych oraz obrony Żydów i działalności na ich korzyść na całym świecie”. Radość z powodu reaktywowania polskiego odłamu loży w imieniu prezydenta Lecha Kaczyńskiego wyraziła podsekretarz stanu Ewa Junczyk-Ziomecka. Polska loża Zakonu Synów Przymierza, jak w polskim tłumaczeniu brzmi nazwa tej organizacji, w zasadzie nie była tworzona od podstaw, tylko reaktywowana, ponieważ przed wojną działało w II Rzeczypospolitej aż osiem tego rodzaju lóż. Zostały one w 1938r. dekretem prezydenta Ignacego Mościckiego, tak jak wszystkie organizacje masońskie, rozwiązane. Zdaniem dr. Stanisława Krajskiego, badacza polskiej masonerii, musiał istnieć duży nacisk Stanów Zjednoczonych na polski rząd, aby otoczył odrodzoną lożę specjalną opieką. Znamienne, że jej rejestracja została dokonana w Ambasadzie USA w Warszawie i ambasada ta jako pierwsza ten fakt ogłosiła. W wydanym komunikacie stwierdzono m.in.: „9 września przy okazji otwarcia nowej loży B’nai B’rith w Warszawie ambasador Victor Ashe spotkał się z działaczami tej organizacji – prezesem Moishem Smithem i wiceprezesem Danem Mariaschinem. Omówiono m.in. sprawę ustawodawstwa dotyczącego zwrotu mienia oraz kwestie związane z Radiem Maryja i Telewizją Trwam…”.

Jan Hartman był początkowo tylko jednym z długiej listy członków założycieli Zakonu Braci Przymierza w Polsce. Jego aktywność jednak doceniono i w 2012 r. został jej wiceprzewodniczącym, u boku piastującego już drugą kadencję przewodniczącego Jarosława Józefa Szczepańskiego, dziennikarza, byłego doradcy medialnego Bronisława Komorowskiego. Gdy w 2007 r. Komorowski został marszałkiem Sejmu, Szczepański objął funkcję dyrektora Biura Prasowego Kancelarii Sejmu.

– Przez te lata działalności, poza mnóstwem najwyższych odznaczeń państwowych przyznawanych prominentnym członkom loży przez prezydenta Komorowskiego, nie dotarły do mnie informacje o jakichś dużych ruchach tej organizacji, co nie znaczy, że tam nic się nie działo – zastrzega dr Krajski, który w ubiegłym roku wydał książkę pt. „Polska masoneria 2012”. Wysokie odznaczenia otrzymali następujący członkowie loży: Jarosław Szczepański, Łukasz Biedka, Jan Woleński, Anna Dodziuk i Zofia Krajewska-Jankiewicz.

Jak stwierdzono na portalu społeczności żydowskiej, pośród wielu czynności podejmowanych przez B’nai B’rith najbardziej widoczną jest działalność mająca na celu zwalczanie rasizmu, dyskryminacji rasowej i antysemityzmu i obronę praw człowieka. Kto wie, czy właśnie tam nie bije źródło wzmożonych w ostatnim czasie propagandowych haseł o „walce z faszyzmem i antysemityzmem”, wylewających się z niemal każdego numeru „Gazety Wyborczej” i środowiska „Krytyki Politycznej”.


Adam Kruczek

za:www.naszdziennik.pl

***

Lewoskrętny


Przeciętny student, szybka kariera naukowa, a dziś jedna z najbardziej wpływowych postaci III RP. Zasiada w szacownych rządowych gremiach, przyznaje nagrody. Ma przemożny wpływ na kreowanie na salonach i w przestrzeni publicznej ideologii sprzecznych z podstawowymi wartościami.

Jan Hartman. Filozof. Profesor nauk humanistycznych. Jego prapradziadkiem był Izaak Kramsztyk – absolwent Warszawskiej Szkoły Rabinów. Określany jako „postępowy” rabin. Podobno jako pierwszy nauczał tam Talmudu w polskim języku. Ojciec Jana Hartmana – Stanisław – był matematykiem, profesorem na Uniwersytecie Wrocławskim.

A sam Jan Hartman? Rocznik 1967. Jest Żydem i deklaruje się jako człowiek niewierzący. Jednak w młodości nie miał problemu z rozpoczęciem w 1985 r. nauki na Katolickim Uniwersytecie Lubelskim. Promotorem jego pracy magisterskiej był o. prof. Mieczysław Albert Krąpiec. W 1990 roku obronił pod jego kierunkiem pracę na temat ontologii Romana Ingardena. To znaczy, nie tak od razu. Recenzent pracy, ówczesny doktor, a dzisiejszy profesor Stanisław Judycki negatywnie ocenił jego dokonania naukowe i postawił mu… dwóję. Poproszono więc o recenzję profesora Władysława Stróżewskiego z Uniwersytetu Jagiellońskiego, który wystawił pozytywną ocenę pracy i Hartman w końcu się obronił. Dziś wiemy, że to wszystko dzięki dobroci o. prof. Krąpca, który poprosił o tę dodatkową recenzję. Jak tylko mógł, pomagał swoim studentom.

Na KUL Hartmana nie wspominają jako wyróżniającego się studenta. Przeciwnie –był przeciętny. No, może poza pewnym zmysłem do robienia interesów. Gdy przyszedł czas wykładów monograficznych o. Krąpca, Hartman zdobył maszynopis z wykładami profesora, zrobił z niego skrypt, powielił i… sprzedawał innym studentom.

Swój do swego

Karierę naukową kontynuował już na Uniwersytecie Jagiellońskim, w środowisku filozofów marksistowskich. Recenzentem jego pracy doktorskiej, obok ks. prof. Józefa Tischnera, była Elżbieta Paczkowska-Łagowska, żona Bronisława Łagowskiego, stałego felietonisty lewicowej prasy. Z kolei pracę habilitacyjną Hartmana recenzował Marek Siemek z Uniwersytetu Warszawskiego, uczeń Bronisława Baczki, czołowego ideologa stalinizmu, żarliwy wyznawca filozofii Marksa, założyciel Polskiego Towarzystwa Hegla i Marksa i członek sorowskiego Collegium Invisibile. Innym recenzentem był Jan Hertrich-Woleński z Uniwersytetu Jagiellońskiego, wiceprzewodniczący loży B’nai B’rith, jeszcze w PRL związany z ruchem ateistycznym, systematycznie atakujący Kościół na łamach lewicowego kwartalnika „Bez Dogmatu”.

Nad dorobkiem naukowym Hartmana pochylił się też Adam Chmielewski, badacz twórczości Karla Poppera, autora pojęcia „społeczeństwo otwarte” (czytaj: wolnego od religii, rodziny, tradycji i wartości), stypendysta Fundacji Stefana Batorego. Chmielewski prowadził w czerwcu br. na Uniwersytecie Wrocławskim debatę z udziałem Zygmunta Baumana, funkcjonariusza zbrodniczego Korpusu Bezpieczeństwa Wewnętrznego i agenta Informacji Wojskowej. To nawet nie dziwi, skoro Chmielewski w okresie rządów PiS w antylustracyjnym ferworze pozwolił sobie na haniebną wypowiedź, że „dzięki słowotwórstwu obecnego reżimu funkcjonuje w Polsce termin ’zbrodnia komunistyczna’”.

Wielbicielem ponowoczesnego dyskursu Baumana i czołowych ideologów Nowej Lewicy jest też Andrzej Szahaj z Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu, inny z opiniujących twórczość Hartmana.

Dziś Hartman prezentowany jest częściej jako bioetyk niż filozof, tyle tylko, że nie osiągnął on żadnego stopnia naukowego w dziedzinie etyki! – Z wykształcenia nie jest na pewno specjalistą od bioetyki. Wypowiada się, przekraczając swoje kompetencje – wskazuje ks. prof. Andrzej Maryniarczyk z KUL, asystent o. prof. Krąpca z czasów, gdy Hartman studiował na lubelskiej uczelni. I dodaje: – Profesor Hartman wypowiada się w przedmiocie, na którym się nie zna. Uprawia więc nie filozofię, tylko ideologię.

W latach 2005-2008 Hartman był profesorem w Akademii Humanistycznej w Pułtusku, a w latach 2008-2011 w Małopolskiej Wyższej Szkole Ekonomicznej w Tarnowie.

Uczelnia w Pułtusku to dość „ciekawe” środowisko. Wystarczy wspomnieć, że jej rektor Adam Koseski 15 kwietnia 2010 r., czyli pięć dni po katastrofie smoleńskiej, gdy cały Naród był pogrążony w żałobie, wziął udział w międzynarodowej konferencji. poświęconej… bohaterstwu żołnierzy sowieckich w Wielkiej Wojnie Ojczyźnianej 1941-1945.

Profesorem w tejże szkole jest Tomasz Nałęcz (obecnie doradca prezydenta Bronisława Komorowskiego), a jego żona Daria Nałęcz piastowała tam stanowisko dziekana. Za jej kadencji goszczono w uczelni m.in. Jerzego Owsiaka. Na Akademii Humanistycznej przycupnął także Tadeusz Bartoś, po odejściu z zakonu dominikanów nieszczędzący razów Kościołowi katolickiemu laureat nagrody Hiacynt przyznawanej przez Fundację Równości za zasługi dla „tolerancji”, „równouprawnienia” i „walki z dyskryminacją”.

Minister zdrowia Bartosz Arłukowicz powołał Hartmana w skład ministerialnej komisji do spraw etyki w ochronie zdrowia. Szef MZ stwierdził: „Zdecydowałem się zaprosić grupę wybitnych polskich bioetyków do stałej współpracy”. Hartman bioetykiem? Bez tytułu naukowego? I to wybitnym? Ale to nie koniec. Profesor „etyk” zasiada też w radzie programu zdrowotnego Program Leczenia Niepłodności Metodą Zapłodnienia Pozaustrojowego na lata 2013-2016.

Polubił go nie tylko Bartosz Arłukowicz. Krakowski filozof został także przewodniczącym Zespołu ds. Dobrych Praktyk Akademickich, który został powołany przez Barbarę Kudrycką, minister nauki i szkolnictwa wyższego.

Hartman zasiada w kapitule Nagrody Kryształowego Świecznika powołanej przez wicemarszałek Sejmu Wandę Nowicką. To ma być nagroda dla osób i organizacji działających na rzecz budowy świeckiego państwa. Obok Hartmana w kapitule znalazły się takie „osobistości” jak Magdalena Środa, Stanisław Obirek, Robert Biedroń. Komu to grono przyznało nagrody w 2013 roku? Zuzanna Niemier i Tomasz Chabinka otrzymali Kryształowy Świecznik za sprzeciw wobec obecności symboli religijnych w ich szkole, prof. Janusz Ostoja-Zagórski za zdjęcie krzyża w sali Senatu Uniwersytetu Kazimierza Wielkiego w Bydgoszczy, a Lesław Maciejewski za walkę o usunięcie krzyża z sali obrad Rady Miasta w Świnoujściu.

Sam Hartman otrzymał w 2009 roku nagrodę Grand Press w dziedzinie „publicystyka” za tekst w „Tygodniku Powszechnym” pt. „Chciałbym być sobą”, osnuty oczywiście wokół rozważań o antysemityzmie.

Nieustanny lans

Hartmanowi nie udało się wybić na polu filozoficznym. Od lat bryluje więc w mediach i próbuje sił w polityce. Jego teksty znajdziemy w „Gazecie Wyborczej”, „Tygodniku Powszechnym”, „Rzeczpospolitej”, „Newsweeku”, „Polityce”, a także w jawnie antyklerykalnych „Faktach i Mitach”.

To zestawienie tytułów nie dziwi w kontekście poczynań politycznych Hartmana. Był członkiem Unii Wolności, próbował dostać się do parlamentu z listy SLD, w końcu znalazł się tam, gdzie chyba mu najbliżej – w orbicie think tanku „Plan zmian” ugrupowania Janusza Palikota. A dodatkowo zaangażował się w polityczny program Europa Plus, któremu patronują Aleksander Kwaśniewski i Marek Siwiec. Ale żeby nie było tak prosto, to zasiada także w radzie polityczno-programowej SLD, któremu przecież nie po drodze z palikotową ekipą. Obok takich postaci jak prezydent Krakowa Jacek Majchrowski, aktor Daniel Olbrychski, szef OPZZ Jan Guz był w składzie komitetu honorowego Kongresu Polskiej Lewicy –organizowanego przez SLD. Zarazem jest koordynatorem Europy Plus w województwie małopolskim.

„Spec od etyki” to jedna z głównych person lewackich grup w Polsce. Ma szerokie powiązania towarzyskie ze środowiskami postkomunistycznymi i lewicowymi. Doskonale wie, jak się ustawić, żeby prezentowano jego poglądy. Lewica wyczekiwała z utęsknieniem takiego „autorytetu”, który z profesorską powagą będzie klarował Narodowi w mediach i różnych gremiach o kształcie polskiego prawa dotyczącego in vitro, „równouprawnienia płci”, kodeksów lekarskich.

W Polsce jest wielu ludzi mających naukowe przygotowanie z dziedziny etyki i kompetentnych. Jednak gdzie nie spojrzymy, tam już jest Hartman. Dlaczego? Każdy sam musi sobie odpowiedzieć na to pytanie.


Jacek Górski

za:www.naszdziennik.pl/wp/49830,lewoskretny.html

Copyright © 2017. All Rights Reserved.