Witamy serdecznie na stronie internetowej Oddziału Łódzkiego
Katolickiego Stowarzyszenia Dziennikarzy.

Mamy nadzieję, że ułatwimy Państwu docieranie do rzetelnej informacji. Tutaj chcemy prezentować wielkość oraz problemy naszego Kościoła, zagadnienia społeczne, cywilizacyjne, publikacje członków Stowarzyszenia, stanowiska w ważnych kwestiach. Nie będziemy konkurować w informacjach bieżących z innymi portalami (niektóre z nich wskazujemy w odnośnikach), natomiast gorąco zapraszamy do lektury wszystkich tekstów - ich aktualność znacznie przekracza czas prezentacji na stronie głównej. Zachęcamy do korzystania z odnośników: "Publikacje" i "Polecane". Mamy nadzieję na stały rozwój strony dzięki aktywnej współpracy użytkowników. Z góry dziękujemy za materiały, uwagi, propozycje.
Prosimy kierować je na adres: lodz@katolickie.media.pl

Bliżej prawdy o III RP

Według zeszłorocznych badań ponad 60 proc. Polaków nie wierzy mediom. Opublikowana właśnie książka „Resortowe dzieci”, odpowiada na pytanie o przyczyny takiego stanu rzeczy. Nie ufaliśmy mediom zarządzanym przez komunistów, dlaczego mielibyśmy więc ufać mediom tworzonym przez ich dzieci?

Mimo iż konserwatywnie usposobiona publiczność od dawna zdaje sobie sprawę, kto rządzi największymi polskimi mediami, nadając tym samym ton debacie publicznej i nierzadko bezpośrednio wpływając chociażby na wynik wyborów, lektura książki pt.: „Resortowe dzieci. Media” poraża. O ile bowiem większość z nas doskonale wiedziała, że sympatii do Kościoła, szeroko pojmowanej prawdy i tradycji nie jest w mediach wiele, o tyle tłumaczyliśmy to sobie na różne sposoby. Wyjaśnialiśmy, że dziennikarze z Warszawy mają liberalne poglądy, bo taka jest stolica. Uznawaliśmy, że wielu z nich uzależnionych jest od etatów ponieważ spłacają kredyty, dlatego plotą trzy po trzy nie chcąc narazić się rządowi. Dodawaliśmy wreszcie, że największe stacje telewizyjne funkcjonują także dzięki reklamom, których mogłoby nie być, gdyby zaczęły krytykować nie tego, kogo trzeba.


Tezy te nadal pozostają prawdziwe. Jednak Dorocie Kani, Jerzemu Targalskiemu i Maciejowi Maroszowi udało się dotrzeć głębiej w świat recepcji ideowych wielkich ludzi wielkich mediów. Ludzi stojących na szczycie dziennikarskiej hierarchii w lewicowej Polsce. Niejednokrotnie zastanawialiśmy się, czy głosząc wyjątkowo niemądre hasła i zaciekle broniąc antybohaterów poprzedniego ustroju warszawscy dziennikarze są zwyczajnie głupi, naiwni, czy rzeczywiście mają popularne, „tolerancyjne” poglądy. Podejrzewam, że wielu spośród nas nie przyszło do głowy rozwiązanie najprostsze – owe tuzy dziennikarstwa nienawiść do katolicyzmu, Polski, tradycji i wolności po prostu wyniosły z domu.


Tę prostą prawdę udowodnili autorzy „Resortowych dzieci”. Do powszechnej wiedzy należą informacje o rodzinie Adama Michnika. Przywykliśmy już do pisania Michnik-Szechter. Jednak wciąż piorunujące wrażenie robi zestawienie historii rodzinnej szefa „Gazety Wyborczej” z historiami rodzin jego współpracowników, wśród których niejeden również wychował się w domu związanym ściśle z komunistyczną nomenklaturą i aparatem represji totalitarnego państwa. Autorzy omawianej książki opisali rodziny m.in. Heleny Łuczywo (ojciec z KPP, ps. Bolek, kierownik urzędu cenzury, pracownik KC PZPR), Wandy Rapaczyńskiej (ojciec przedwojenny komunista), Konstantego Geberta znanego też jako Dawid Warszawski (ojciec agent wywiadu ZSRS, ambasador PRL w Tunezji, matka instruktorka propagandy w ZSRS, współorganizatorka rzeszowskiego UB), Anny Bikont (ojciec pracownik peerelowskiego MSZ, matka dziennikarka „Trybuny Ludu”), Edwarda Krzemienia (ojciec walczący w jednostkach podległych NKWD), Ernesta Skalskiego (ojciec z KPP i krakowskiej MO, matka szefowa wydziału śledczego milicji) czy Michała Komara (ojciec z KPP, szkolony w NKWD, szef cywilnego wywiadu). To przez lata czołowi publicyści dziennika z ulicy Czerskiej. Dodajmy tylko dla porządku, że wydawca „GW” wytoczył nie tak dawno proces Jarosławowi Markowi Rymkiewiczowi za użycie wobec dziennikarzy tego pisma sformułowania „duchowi spadkobiercy KPP”. Proces wygrała Agora…


Kania, Targalski i Marosz nie poprzestali na tych nazwiskach. Zlustrowali również rodziców i teściów innych dziennikarzy „Wyborczej”. Przyjrzeli się autorom tygodnika „Polityka” piszącym tam już od kilkudziesięciu lat. Rozdział poświęcony temu pismu to lektura wstrząsająca – jak wiele „resortowych dzieci”, ale i pracowników resortów, może zmieścić się pod jednym dachem! Co do „Polityki” jednak złudzenia Polaków są jeszcze mniejsze niż do „GW” – wszak tygodnik był organem prasowym wydawanym już w PRL, co mówi samo za siebie. Gorzej, że do dziś z anten radiowych i programów telewizyjnych wciąż pouczają nas – również w sprawach lustracji – tacy jegomoście jak Daniel Passent (sam wg autorów „Resortowych dzieci” rejestrowany przez SB, ojciec i wujek w KPP), Jerzy Baczyński (kontakt operacyjny „Bogusław”) czy Janina Paradowska (członek PZPR, mąż TW „Weteran”). Najciekawsza w omawianej książce pozostanie jednak historia wzajemnej denuncjacji publicystów „Polityki”, która nie przeszkodziła im później stanąć w jednym szeregu walki z lustracją…


Kania, Targalski i Marosz przypomnieli również sprawę właściciela TVN Mariusza Waltera, którego – jako doskonałego propagandzistę – zachwalał sam Jerzy Urban, Alicji Resich-Modlińskiej (ojciec peerelowski sędzia Sądu Najwyższego i TW służb wojskowych), Tomasza Sianeckiego (ojciec pracownik Wydziału IV SB – komórki ds. duchowieństwa) a także… Jerzego Owsiaka (ojciec pułkownik MO, matka również z MO, dziadkowie w PZPR).


Arcyciekawie opisano także historię przekształceń w III Programie Polskiego Radia. Oddelegowany do zmontowania nowej ekipy został Andrzej Turski (członek PZPR do samego końca, tworzący m.in. dla Tygodnika Kultury Radzieckiej). Przyjął do pracy „nowy narybek” – m.in. Monikę Olejnik (ojciec pułkownik SB), Beatę Michniewicz (teściowie funkcjonariusze bezpieki), Grzegorza Miecugowa (ojciec TW SB) i Marka Niedźwieckiego (według cytowanych dokumentów kontakt operacyjny wywiadu PRL).


Postacie opisane w najnowszej publikacji wydawnictwa Fronda można wymieniać jeszcze bardzo długo. Pozycja liczy sobie ponad czterysta stron, a informacje w niej zawarte to głównie tego typu historie. Nie zabrakło jednak również opowieści o skandalicznym dzieleniu prasowego tortu przez Komisję Likwidacyjną RSW Prasa-Książka-Ruch oraz poprzedzonego wojną służb przyznania koncesji telewizyjnej Polsatowi, należącemu do Zygmunta Solorza (TW Zegarek).


Wielu Polaków od lat odczuwało podskórny, instynktowny wstręt, oglądając niejeden program telewizyjny lub słuchając dominujących stacji radiowych. Wielu z nas nie potrafiło odpowiedzieć sobie na pytanie dlaczego tak jest.  Książka „Resortowe dzieci. Media” bardzo wiele wyjaśnia. Choć czytając tę pozycję można czasem odnieść wrażenie, że walka z Jarosławem Kaczyńskim i obrzydliwe słowa po katastrofie smoleńskiej bardziej oburzają jej autorów niż ustawicznie prowadzona walka z Kościołem. Mimo tego publikacja Frondy jest lekturą absolutnie obowiązkową. Już wywołała wielki ferment w opisywanym środowisku. Autorzy wyjaśniają, że ich dzieło liczy „zaledwie” czterysta stron, ponieważ wciąż czekają na wiele materiałów z IPN. Jeszcze przed premierą „Resortowych dzieci” zapowiedziano wydanie wersji rozszerzonej.


Praca wykonana przez Kanię, Targalskiego i Marosza niewątpliwie przybliży wielu Polaków do poznania prawdy o Polsce w której przyszło nam żyć, o projekcie zwanym III RP. Tym bardziej, że autorzy zapowiedzieli, że tom o ludziach mediów będzie zaledwie pierwszą z czterech części cyklu – dziennikarze zamierzają zająć się również środowiskiem biznesowym, politykami oraz ludźmi nauki. Czekamy.




Krystian Kratiuk

za:www.pch24.pl/blizej-prawdy-o-iii-rp,19934,i.html#ixzz2o1YNxuYS


***

Czy obrzygiwanie dziennikarzy zasługuje na reakcję? - pyta Lis po premierze „Resortowych dzieci”


Sporą część dzisiejszej audycji Jacka Żakowskiego na antenie TOK FM poświęcono najnowszej książce Doroty Kani, Jerzego Targalskiego i Macieja Marosza pt. „Resortowe dzieci”. Zaproszeni do programu goście przypuścili ostry atak na autorów książki, a Tomasz Lis zastanawiał się nawet, czy... jej publikacja nie powinna spotkać się z reakcją Kościoła.

Temat wywołał prof. Wiesław Władyka z „Polityki”, który zwrócił uwagę Żakowskiemu i Lisowi, że znaleźli się na okładce „Resortowych dzieci” jako negatywni bohaterowie „akcji dziennikarskiej”.

- Kolejne granice które są przekraczane i chamówy robione przez prasę, która uważa się za odważną, niepokorną, szlachetną, tą która nadaje ton i broni dekalogu i etyki mediów. Brakuje mi słów i przykro mi, że mówię to w tym momencie, ale wczytałem się w artykuły, które temu towarzyszą. Forma tych artykułów, prymitywizm tego, zła wola która temu towarzyszy, nadużycia, które tam występują, są to rzeczy skandaliczne wprost – oświadczył Władyka.

Po chwili stwierdził on również, że obecnie opinia publiczna jest „szantażowana przez prawą stronę”, a dziennikarze, którzy się tym zajmują, „nie potrafią wyzwolić się z tego złego ducha”.

- Jeśli piekło istnieje to będą się w tym piekle smażyć – wtórował prof. Władyce redaktor Tomasz Wołek. 

Nie trzeba było długo czekać, aby do ataku na autorów książki dołączył także Tomasz Lis.

- W tym sensie mówiłem, że Polska będąc krajem katolickim często mi się takim nie wydaje, bo ci którzy często maja „bozię”, Polskę, naród i powstanie na ustach non stop, z ich buź wylewa się często głównie jad. Skala brutalnej nienawiści, skala nikczemności i złej woli jest przepotworna. Jak się wczyta w komentarze internetowe do tych wstrętnych łajdackich paszkwili, to widać, że w narodzie znajduje to odzew. Duch Jedwabnego wiecznie żywy - oświadczył Tomasz Lis.

Po chwili redaktor naczelny „Newsweeka” przeszedł do ataków ad personam spod adresem autorów książki „Resortowe dzieci” i sugerował, że sprawą powinien zająć się Kościół.

- Najbardziej bawi mnie przezabawna hipokryzja. Jeden z autorów tej książki gdyby został prześwietlony według kryteriów tej książki zostałby całkowicie zmasakrowany ze względu na powiązania rodzinno-ojcowskie. Autorka tej książki podpada zdaje się pod kodeks karny. W normalnym kraju ktoś taki się chowa pod stół, znika bo nie ma odwagi spojrzeć nikomu w oczy. W nienormalnym kraju, którym Polska oczywiście jest, w nienormalnym kraju ktoś taki rozdaje cenzurki moralności. Czy jakiś ksiądz zabrał głos w tej sprawie? Czy dalej się zajmują szatanem genderyzmu? Przepraszam bardzo, powiem teraz głośno. Czy opluwanie kilkunastu, a może kilkudziesięciu dziennikarzy opluwanie, obrzygiwanie ich w ohydnym stylu jest czymś co zasługuje na jakąkolwiek reakcję jakiegokolwiek kapłana w tym kraju, czy jest to coś, co jakikolwiek kapłan w tym kraju z radością przeczyta ugruntowując swoje wyobrażenie o świecie, Polsce i mediach – zastanawiał się Lis.

za:niezalezna.pl/49741-czy-obrzygiwanie-dziennikarzy-zasluguje-na-reakcje-pyta-lis-po-premierze-resortowych-dzieci

***

Będzie pozew zbiorowy przeciw autorom "Resortowych dzieci"?


Część posądzonych o związki z PRL dziennikarzy planuje złożyć pozew zbiorowy przeciwko autorom książki „Resortowe dzieci”. Wśród nich jest m.in. Jacek Żakowski.
Część „bohaterów” wydanej właśnie przez Frondę książki „Resortowe dzieci” zamierza złożyć pozew zbiorowy o naruszenie dóbr osobistych przez autorów publikacji.

„Jesteśmy jeszcze przed rozmowami z prawnikami. Nikt z nas nie jest ekspertem od prawa, więc nie wiemy jak w szczegółach taki pozew mógłby wyglądać” – mówi w rozmowie z Natemat.pl Grzegorz Cydejko, publicysta "Forbesa" i szef warszawskiego oddziału Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich. Jego zdaniem, najlepiej będzie jeśli w tej sprawie razem stanie jak najwięcej osób. Do takiego pozwu dołączyłaby np. Krystyna Kurczab-Redlich, która uważa, że wszystko, co o niej napisano to kłamstwa.

Nie wszyscy dziennikarze opisani w „Resortowych dzieciach” zamierzają się procesować. Część z nich nie chce dyskutować ze stawianymi w publikacji zarzutami i czeka aż sprawa się wyciszy.

Janina Paradowska czeka na rozwój sytuacji. Zapowiada, że po świętach sprawdzi, co o niej napisano i zobaczy, co w tej sprawie będą robić jej koledzy z „Polityki”. Jacek Żakowski chce iść do sądu za umieszczenie jego podobizny na okładce książki.

za: www.fronda.pl/a/bedzie-pozew-zbiorowy-przeciw-autorom-resortowych-dzieci,32911.html

***

Resortowe dzieci z mediów, słuchajcie pilnie! Partia ma dla was nowe wytyczne


Chińskie „resortowe dzieci” dostały nowe wytyczne. Komunistyczna Partia Chin nakazała dziś i tak już ściśle monitorowanym mediom państwowym, aby nie informowały o - jak to ujęto - „złych punktach widzenia”, lecz zamiast tego pisały o pozytywnych historiach i promowały „socjalistyczne wartości”. W Polsce dziennikarze głównych mediów są na tyle zdyscyplinowani, że partia rządząca nie musi im niczego nakazywać.

„Media i wydawnictwa oraz osoby w nich pracujące muszą wzmocnić autoregulacje i poważnie zwiększyć poczucie odpowiedzialności i zdolności promowania kluczowych wartości socjalistycznych” - czytamy w komunikacie Komunistycznej Partii Chin. Jak podkreślono, media muszą „niezłomnie podtrzymywać właściwy kierunek (myślenia) opinii publicznej”.

W Polsce treść takich wytycznych znamy nie tyle z partyjnych komunikatów, co z praktyki medialnej głównych graczy na rynku informacji. Część z nich to „resortowe dzieci” opisane niedawno przez dziennikarzy „Gazety Polskiej” w książce „Resortowe dzieci. Media”. Publikacja jest już na 3. miejscu listy bestsellerów Empiku, co wywołuje wściekłe reakcje (anty)bohaterów książki.

Tomasz Lis pytał ostatnio w radiu TOK FM: „Czy opluwanie kilkunastu, a może kilkudziesięciu dziennikarzy opluwanie, obrzygiwanie ich w ohydnym stylu jest czymś, co zasługuje na jakąkolwiek reakcję jakiegokolwiek kapłana w tym kraju, czy jest to coś, co jakikolwiek kapłan w tym kraju z radością przeczyta, ugruntowując swoje wyobrażenie o świecie, Polsce i mediach”, a Wiesław Władyka z „Polityki” stwierdził: - Nie zamierzam nawet tego czytać, bo nie chcę dotykać gówna.

Nie ulega wątpliwości, że podobnie oceniliby książkę Doroty Kani, Jerzego Targalskiego i Macieja Marosza chińscy komuniści. W końcu przedstawia ona „złe punkty widzenia” i nie ma nic wspólnego z „niezłomnym podtrzymywaniem właściwego kierunku myślenia opinii publicznej”. Jak widać, w Polsce dziennikarze mainstreamu przyswoili sobie treść wskazań politbiura Chińskiej Republiki Ludowej, zanim zostały one publicznie ogłoszone.


za: niezalezna.pl/49863-resortowe-dzieci-z-mediow-sluchajcie-pilnie-partia-ma-dla-was-nowe-wytyczne

Copyright © 2017. All Rights Reserved.