Witamy serdecznie na stronie internetowej Oddziału Łódzkiego
Katolickiego Stowarzyszenia Dziennikarzy.

Mamy nadzieję, że ułatwimy Państwu docieranie do rzetelnej informacji. Tutaj chcemy prezentować wielkość oraz problemy naszego Kościoła, zagadnienia społeczne, cywilizacyjne, publikacje członków Stowarzyszenia, stanowiska w ważnych kwestiach. Nie będziemy konkurować w informacjach bieżących z innymi portalami (niektóre z nich wskazujemy w odnośnikach), natomiast gorąco zapraszamy do lektury wszystkich tekstów - ich aktualność znacznie przekracza czas prezentacji na stronie głównej. Zachęcamy do korzystania z odnośników: "Publikacje" i "Polecane". Mamy nadzieję na stały rozwój strony dzięki aktywnej współpracy użytkowników. Z góry dziękujemy za materiały, uwagi, propozycje.
Prosimy kierować je na adres: lodz@katolickie.media.pl

Nie ma zgody na filmy zakłamujące polską historię



Dość zaskakujący jest fakt, że zaraz po 1989 roku, mimo sprzyjających okoliczności historycznych, twórcy filmowi nie byli zainteresowani reżyserowaniem filmów związanych z polską historią, z drugą wojną światową czy okresem międzywojennym. W pierwszych latach po tym tak zwanym przełomie  takie filmy w ogóle nie powstawały, a przecież żyli wówczas jeszcze uczestnicy tamtych wydarzeń. Wydawać by się mogło, że żyjący wtedy żołnierze Armii Krajowej czy żołnierze z 1920 roku byliby najlepszymi konsultantami tego typu produkcji.

Teraz natomiast zaczynają powstawać filmy historyczne poświęcone najnowszej historii Polski, które można podzielić na dwie grupy. Do pierwszej można zaliczyć film „1920. Bitwa Warszawska” Jerzego  Hoffmana, który mówi o bardzo ważnym i ciekawym temacie historycznym w sposób zupełnie banalny. To film kręcony z rozmachem, na jaki zasługuje Bitwa Warszawska, jednakże opowiada tę historię banalnie i nieciekawie.

Druga grupa filmów historycznych, której symbolem jest „Pokłosie” Władysława Pasikowskiego, to filmy, które mają na celu nie tylko odbrązowić, ale przede wszystkim zohydzić najnowszą historię Polski, ośmieszyć bohaterów narodowych i dokonać zupełnie nieuzasadnionego swego rodzaju „samobiczowania”.

W najbliższym czasie do polskich kin wejdzie film „Kamienie na szaniec” w reżyserii Roberta Glińskiego i – jak informował dzisiaj „Nasz Dziennik” – od przedstawionego w nim obrazu Szarych Szeregów odcina się już teraz rodzina Aleksandra Kamińskiego, twórcy tego pięknego utworu, który opisuje fakty związane z pokoleniem walczącym o niepodległość naszej Ojczyzny. Jeśli prof. Grzegorz Nowik, konsultant historyczny filmu, historyk PAN i harcmistrz ma ogromne wątpliwości co do tego, jak rozmijał się scenariusz filmu z jego realizacją, to jest to bardzo niepokojącym sygnałem.

I tu rodzi się pytanie, dlaczego powstają takie filmy, które mają zohydzić bohaterów narodowych i polską historię. Odpowiedź na to pytanie nie jest prosta: może twórcy filmowi myślą, że filmy kontrowersyjne i kłamliwe będą  ciekawsze dla widzów. Chcę tu jasno podkreślić, że Polacy chcą też na ekranach kin zobaczyć prawdę, prawda historyczna jest ciekawa!

Może być też tak, że tworzenie takich filmów ma na celu planowe wypaczanie sensu wydarzeń historycznych i w takich produkcjach nie mogą uczestniczyć i nie mogą ich finansować instytucje państwowe. Nie ma zgody na to, by za filmy, które wypaczają polską historię, płacili podatnicy!

Jan Józef Kasprzyk, prezes Związku Piłsudczyków, historyk


za:www.naszdziennik.pl/polska-kraj/68013,nie-ma-zgody-na-filmy-zaklamujace-polska-historie.html

***

Bojkotują „Kamienie na szaniec”

Film Roberta Glińskiego nie wszedł jeszcze do kin, a już doczekał się protestów.
Na Facebooku powstało już wydarzenie, które nawołuje do zbojkotowania „Kamieni na szaniec”. Na razie grupa „Tylko świnie siedzą w kinie” nie jest zbyt liczna. Jednak rośnie w siłę.
Film „Kamienie na szaniec” okazuje się być przygotowaną szmirą, która chce zniszczyć obraz „Rudego”, „Zośki” i „Alka”, która jedyne, co ma  wspólnego z książką, to tytuł i imiona bohaterów. Zbojkotujmy to - nie idźmy do kin na antypolską produkcję! W filmie bohaterowie przedstawieni są jako desperaci, nieumiejętnie przygotowujący akcje dzieciaki oraz prostytutki. Mówimy NIE przekłamanemu obrazowi historii! -
czytamy wpis założyciela wydarzenia, publicysta i bloger Dominik Ćwikła.
Ekranizacja „Kamieni na szaniec” nie podoba się także środowisku harcerskiemu. Zarzucają producentowi i reżyserowi filmu, że nie skontaktował się z rodziną i żyjącymi znajomymi bohaterów. Mają także pretensję, że nie byli zaproszeni na pierwszy pokaz filmu.
To jest film w stylu „Mściciela” z Clintem Eastwoodem. Taki western z szybką, żwawą akcją, tyle tylko że to nie ma nic wspólnego z „Kamieniami na szaniec” i harcerstwem. Reżyser, zdaje się, nie odrobił lekcji i w ogóle nie wiedział, czym były Szare Szeregi. Akcja pod Arsenałem, która uważana jest za jedną z najlepiej przeprowadzonych operacji polskiego podziemia, pokazana jest tu jako chaos i bałagan, gdzie nikt nad niczym nie panuje –
mówi „Naszemu Dziennikowi” harcmistrz Marek Podwysocki, były komendant Szczepu „Pomarańczarnia”.
Zdaniem harcmistrza, rodziny „Zośki” i Rudego zostały ukazane w filmie jako tchórze, a sam Zawadzki przedstawiony jako samobójca.
To jednak nie wszystko. Rodzina Zawadzkiego i Bytnara została zaprezentowana tutaj w wyjątkowo złym świetle, jako osoby podszyte tchórzostwem. Sam „Zośka” jako sfrustrowany młodzieniec, skłócony z  całym światem, histeryczny, przeklinający, krzyczy na wszystkich, co  jest absolutnie niezgodne z prawdą. Nie ginie, jak było w  rzeczywistości, lecz usiłuje popełnić samobójstwo, przystawiając sobie pistolet do głowy, a w końcu w akcji pod Sieczychami opuszcza rękę i  czeka, aż go Niemiec zabije –
zauważa Podwysocki.

Ci harcerze, którym udało się zobaczyć film (m.in. na pokazie u prezydenta Bronisława Komorowskiego), nie mają wątpliwości, że jest on antypolski.
Wydźwięk filmu jest antyharcerski, anty-AK-owski i antyinteligencki -
uważa były komendant Szczepu „Pomarańczarnia”.

Więcej na http://wsumie.pl/kultura/96330-bojkotuja-kamienie-na-szaniec

Copyright © 2017. All Rights Reserved.