Żydokomuna w poczuciu misji
Czy istnieje żydokomuna? Niektórzy, jak np. pan prof. Paweł Śpiewak, dyrektor Żydowskiego Instytutu Historycznego, twierdzi, że „żydokomuna to antysemicki mit”. Jak tak dalej pójdzie, to tylko patrzeć, jak samo istnienie Żydów zostanie uznane za „antysemicki mit”. W tym kierunku zresztą zmierzał w swoim czasie pan red. Adam Michnik twierdząc, że przynajmniej w Polsce Żydów „nie ma”. Możemy sobie wyobrazić, co by się w naszym nieszczęśliwym kraju działo, gdyby „byli”. Ale w tej sprawie zdania są podzielone, bo np. pan Konstanty Gebert utrzymywał, że Żydzi w Polsce nie tylko „są”, ale w dodatku - że „będą walczyć z antysemityzmem”, co w przełożeniu na język ludzki oznacza, że będą próbowali wdeptywać w ziemię każdego, kto im się sprzeciwi. Na wszelki tedy wypadek każdy, komu kariera miła, nie tylko odżegnuje się od „antysemityzmu”, ale chętnie go „potępia”, a nawet, w porywach gorliwości, przyłącza się do potępiania osób uznanych za „antysemitów” w nadziei, że jest to rodzaj szczepionki uodparniającej. Ale skoro panu Gebertowi wolno, nawet wbrew panu red. Michnikowi uważać, że Żydzi w Polsce „są”, to nie ma powodu, by tego nie zauważać. A skoro Żydzi w Polsce „są”, to jest wysoce prawdopodobne, że maja rozmaite interesy, i że potrafią w sposób zorganizowany o nie zabiegać. Pogląd przeciwny, w postaci przekonania, że Żydzi nie mogą mieć w naszym nieszczęśliwym kraju żadnych interesów, a jeśli nawet by jakieś tam i mieli, to nie potrafią o nie zabiegać, dopiero byłby antysemicki! Zatem nie ma żadnego powodu, by w menażerii nie zauważać słonia.
Wracając tedy do pytania, czy istnieje żydokomuna, warto zwrócić uwagę, że wśród zwolenników komuny są zarówno Żydzi, jak i głupi goje, ale również - że obydwa te kręgi częściowo się na siebie nakładają. Obszar, gdzie te kręgi się na siebie nakładają, to właśnie żydokomuna. Wygląda zatem na to, że żydokomuna istnieje, a jeśli pan prof. Paweł Śpiewak temu zaprzecza, to być może z tych samych powodów, co Stary Diabeł w listach do Diabła Młodego. Jak wynika z książki Clive Staples Lewisa „Listy starego diabła do młodego”, Stary Diabeł uważał, iż najważniejsze jest wpojenie ludziom przekonania, że diabłów „nie ma”. Jak ludzie w to uwierzą, to kuszenie staje się już dziecinnie łatwe. Wygląda na to, że pan prof. Śpiewak próbuje zastosować tę samą taktykę wobec mniej wartościowego narodu tubylczego, by tym łatwiej doprowadzić go do stanu bezbronności wobec Żydów, kiedy już tutaj „będą”.
Zanim to jednak nastąpi, zatrzymajmy się chwilę nad taktyką żydokomuny. Najbardziej charakterystyczną cechą tej taktyki jest kierowanie się mądrością etapu. Żydokomuna nie ma przyjaciół, bo nie można przecież przyjaźnić się z istotami niższymi, w gruncie rzeczy tylko człekokształtnymi. Można je tylko wykorzystywać, a sposób tego wykorzystywania zależy właśnie od etapu. Etapy zaś się zmieniają, na co zwracał uwagę m.in. Antoni Słonimski pisząc, że dzieje świata mają charakter dwusuwowy. Suw pierwszy: chrześcijanie dla lwów! Suw drugi: Lwów dla chrześcijan! Oczywiście Antoni Słonimski dla efektu komicznego sprawę upraszczał, ale nie da się ukryć, że mechanizm jest właśnie taki.
Weźmy najnowsze dzieje naszego nieszczęśliwego kraju. W latach 40-tych żydokomuna zbuntowała sporą część głupich gojów przeciwko tubylczej szlachcie, czyli polskiej warstwie państwotwórczej, to znaczy - przeciwko ziemiaństwu, inteligencji i duchowieństwu. Propaganda żydokomuny głosiła, że te warstwy są ostoją wstecznictwa, podczas gdy nosicielem nieubłaganego postępu jest właśnie żydokomuna i jej elewi. W rezultacie tego buntu, przy wydatnym wsparciu Sowieciarzy, którzy - jak stwierdził podczas kwerendy w archiwum KGB Włodzimierz Bukowski - każdemu podbitemu przez siebie krajowi ucinali głowę, likwidując ok. 10 proc. ludności stanowiącej warstwę przywódczą - elity polskie zostały straszliwie przetrzebione i spauperyzowane. Za sprawą żydokomuny rolę elity przejęła u nas polskojęzyczna wspólnota rozbójnicza, z którą tradycyjny, tysiącletni naród polski musi dzielić terytorium państwowe.
Kiedy pod koniec lat 50-tych Sowieciarze w zimnej wojnie postawili na kraje arabskie, światowe żydostwo przeszło na pozycje antysowieckie. Proces ten objął również żydokomunę, która nie tylko zaczęła się przestrajać na pozycje antykomunistyczne, ale nawet wystąpiła przeciwko sowieckiej agenturze czyli partii, tworząc jeden z dwóch nurtów opozycji demokratycznej, tzw. „lewicę laicką”. Należeli tam również głupi goje w rodzaju opętanego przez Żydów pana Henryka Wujca, ale ton nadawała oczywiście żydokomuna. Na tym etapie żydokomuna podjęła umizgi do duchowieństwa, wespół z którym zbuntowała tym razem tradycyjny naród polski przeciwko polskojęzycznej wspólnocie rozbójniczej. W odpowiedzi polskojęzyczna wspólnota rozbójnicza wystąpiła zbrojnie przeciwko narodowi polskiemu i wprawdzie go spacyfikowała, ale nie pokonała politycznie.
Dopiero w drugiej połowie lat 80-tych żydokomuna zaczęła zmieniać orientację i wespół z przywódcami polskojęzycznej wspólnoty rozbójniczej, w osobach generałów Jaruzelskiego i Kiszczaka, w 1989 roku doprowadziła do porozumienia o podziale władzy NAD narodem polskim, któremu się wmówiło, że oto właśnie odzyskał wolność. Wtedy właśnie żydokomuna utworzyła żydowską gazetę dla Polaków, która, wraz z utworzonymi przez wojskową bezpiekę stacjami telewizyjnymi, stała się podstawowym narzędziem antypolskiej propagandy. Prowadzona jest ona dwutorowo; pierwszy nurt, to tzw. pedagogika wstydu, polegając na wmawianiu Polakom odpowiedzialności za masakrę europejskich Żydów w czasie II wojny światowej, a nurt drugi, to próba dyskredytowania w oczach tradycyjnego narodu polskiego ostatniej warstwy przywódczej w postaci duchowieństwa.
Ciekawe, że żydokomuna w tym drugim nurcie powróciła do taktyki stosowanej w latach 40-tych - że mianowicie polskie duchowieństwo, jako obóz wstecznictwa, cofa Polskę w rozwoju cywilizacyjnym, zaś ku świetlanej przyszłości poprowadzi ją dopiero żydokomuna do spółki z polskojęzyczną wspólnotą rozbójniczą. Z takim właśnie programem: „Uwolnić Polskę od Kościoła” wystąpił ostatnio wybitny przedstawiciel żydokomuny, pan prof. Jan Hartman. Nietrudno się domyślić, że i jeden i drugi nurt ma na celu doprowadzenie narodu polskiego do stanu bezbronności w obliczu spodziewanej inwazji żydostwa, które licząc na tzw. „restytucję mienia”, ma nadzieję zostać szlachtą mniej wartościowego narodu tubylczego, zaś polskojęzycznej wspólnocie rozbójniczej, temu rozwnuczonemu potomstwu ubeckich dynastii zamierza powierzyć zadanie utrzymywania go w ryzach.
Stanisław Michalkiewicz
Felieton • tygodnik „Nasza Polska” • 9 lipca 2014
za: http://www.michalkiewicz.pl/tekst.php?tekst=3154