Witamy serdecznie na stronie internetowej Oddziału Łódzkiego
Katolickiego Stowarzyszenia Dziennikarzy.

Mamy nadzieję, że ułatwimy Państwu docieranie do rzetelnej informacji. Tutaj chcemy prezentować wielkość oraz problemy naszego Kościoła, zagadnienia społeczne, cywilizacyjne, publikacje członków Stowarzyszenia, stanowiska w ważnych kwestiach. Nie będziemy konkurować w informacjach bieżących z innymi portalami (niektóre z nich wskazujemy w odnośnikach), natomiast gorąco zapraszamy do lektury wszystkich tekstów - ich aktualność znacznie przekracza czas prezentacji na stronie głównej. Zachęcamy do korzystania z odnośników: "Publikacje" i "Polecane". Mamy nadzieję na stały rozwój strony dzięki aktywnej współpracy użytkowników. Z góry dziękujemy za materiały, uwagi, propozycje.
Prosimy kierować je na adres: lodz@katolickie.media.pl

Patos i śmieszność

Brutalne potraktowanie przez policję pokojowej pikiety obrońców życia z Polski tuż pod okiem eurodeputowanych nie wywołało oburzenia pięknoduchów, wolnościowców i aktywistów broniących praw człowieka.

Interwencja policji przed gmachem Parlamentu Europejskiego wobec obrońców życia z Polski pokazuje, ile warte są deklaracje europejskich elit o tolerancji i poszanowaniu wolności słowa.

W poniedziałek w Wielkim Tygodniu na pl. Luksemburskim w Brukseli grupa wolontariuszy Fundacji Pro-prawo do życia wraz z eurodeputowanym Kongresu Nowej Prawicy Michałem Marusikiem rozwinęła banery obrazujące skutki aborcji. Na miejscu szybko pojawiła się policja, która przy użyciu siły zmusiła pikietujących do zwinięcia transparentów i odprowadziła demonstrantów z Polski na dworzec. W trakcie burzliwej dyskusji z policją okazało się, że Polakom nie wolno eksponować treści zamieszczonych na banerach antyaborcyjnych. Otrzymali też wyraźny nakaz zwinięcia polskiej flagi jako „elementu stanowiącego prowokację”. Brutalne potraktowanie pokojowej pikiety przez siły porządkowe tuż pod okiem eurodeputowanych nie wywołało oburzenia pięknoduchów, wolnościowców i aktywistów broniących praw człowieka.

A przecież 7 stycznia tego roku widzieliśmy przywódców europejskich, jak trzymając się pod ręce, szli z hasłem „Je suis Charlie”. Z wielu możliwych sposobów wyrażenia potępienia zbrodni islamskich bandytów wybrano akurat właśnie to hasło. Politycy UE uznali, że ważniejsze dla nich jest utożsamienie się z redakcją „Charlie Hebdo” niż protest wyrażony w hasłach: „Zatrzymać terroryzm!” lub „NIE dla islamskiej agresji!”. Ten wybór europejskich przywódców jest swoistą deklaracją światopoglądową. Manifestanci w ten sposób przekazali ważny komunikat. To już nie jest opowiedzenie się za wolnością słowa, ale uznanie prawa do nieograniczonej swobody eksponowania wszelkich treści. Nawet jeśli godzą one w religijne symbole. „Je suis Charlie!”, czyli popieramy linię redakcyjną tego periodyku. Jesteśmy za prawem do bluźnierstwa, za prawem do pornograficznych przedstawień świętych, uznajemy za uprawnione szyderstwo z symboli kultu otaczanych czcią przez miliony wyznawców. To są nasze europejskie wartości, tak brzmi nasze credo! Żadnych skrupułów. Żadnej cenzury! Wolność ponad wszystko!

A jednocześnie ci sami ludzie, uczestnicy demonstracji z 7 stycznia, potrafią godzinami w europarlamencie produkować zapisy i ustawy, by zwalczać tzw. mowę nienawiści. Ci sami manifestanci narzucają krajom Europy konwencję, która pod pretekstem walki z przemocą wobec kobiet (oraz tych, co czują się kobietami) ściga przemoc, nawet psychiczną, a także groźby takiej przemocy. Już niebawem złe spojrzenie czy uśmiech politowania wobec geja lub transwestyty będzie uznany za przestępstwo. Czyli jednak cenzura? Nie, odpowiedzą, to właśnie tolerancja. No to jak to jest, że teraz samo przypomnienie, czym jest aborcja, pokazanie, jakie są jej konsekwencje, jest czymś niedopuszczalnym dla wyznawców tolerancji i wolności? Na ulicy Paryża w jednym szeregu politycy i celebryci stroją przed kamerami miny. Napuszone hasła, górnolotne, pełne patosu frazy o europejskich wartościach i wolnościach zamieniają się właśnie w groteskę. Patos od śmieszności oddziela tylko krok. Na zdjęciach wyraźnie widzieliśmy, że trzymając się za ręce, oni ten krok zrobili.

Jan Pospieszalski

za:niezalezna.pl/65732-patos-i-smiesznosc

Copyright © 2017. All Rights Reserved.