Witamy serdecznie na stronie internetowej Oddziału Łódzkiego
Katolickiego Stowarzyszenia Dziennikarzy.

Mamy nadzieję, że ułatwimy Państwu docieranie do rzetelnej informacji. Tutaj chcemy prezentować wielkość oraz problemy naszego Kościoła, zagadnienia społeczne, cywilizacyjne, publikacje członków Stowarzyszenia, stanowiska w ważnych kwestiach. Nie będziemy konkurować w informacjach bieżących z innymi portalami (niektóre z nich wskazujemy w odnośnikach), natomiast gorąco zapraszamy do lektury wszystkich tekstów - ich aktualność znacznie przekracza czas prezentacji na stronie głównej. Zachęcamy do korzystania z odnośników: "Publikacje" i "Polecane". Mamy nadzieję na stały rozwój strony dzięki aktywnej współpracy użytkowników. Z góry dziękujemy za materiały, uwagi, propozycje.
Prosimy kierować je na adres: lodz@katolickie.media.pl

Publikacje polecane

Ks. dr Waldemar Kulbat - Historia pełna bólu

Kościół Świętej Małgorzaty w Chorzęcinie jest usytuowany z dala od wiejskich zabudowań, na niewielkim wzgórzu. Przy jednej ze ścian stoją rusztowania. Po drugiej stronie rzadko uczęszczanej szosy znajduje się budynek plebanii. W odległości 70 metrów w drugim budynku mieszkają wikariusz i kościelny. Spokojne życie parafii zakłóciło niezwykłe wydarzenie. W nocy z 19/20 października doszło do napadu na plebanię w Chorzęcinie.
Około północy kilku mężczyzn, w kominiarkach na twarzy, dostało się do wnętrza budynku. Księdza proboszcza skrępowali i bili żelaznym prętem. Następnie księdza związali i  przywiązali do kaloryfera.  Bandyci ukradli kilkanaście tysięcy złotych przeznaczonych na opłatę za prace remontowe i ogrzewanie kościoła. Kiedy następnego dnia rano ksiądz proboszcz nie przyszedł odprawiać, zamiast niego mszę odprawił  wikariusz. Na zaplanowany na godzinę 14  pogrzeb, znów został wezwany wikary, bo proboszcza nie było. Dopiero po pogrzebie kościelny razem z wikarym przynieśli zapasowe klucze i udali się na plebanię. Najpierw zobaczyli zdemolowane pokoje, potem znaleźli księdza. Ksiądz leżał w łazience rozebrany, zmasakrowany, za szyję sznurami przywiązany do kaloryfera. Ręce i nogi czarne z powodu zablokowania obiegu krwi przez bardzo mocno związane pęta. Jakikolwiek ruch powodował ucisk naczyń szyjnych. Na miejsce przyjechała policja i pogotowie. Karetka zabrała księdza do szpitala w Tomaszowie, gdzie zajęli się nim chirurdzy. Po dwóch tygodniach ksiądz znalazł się w szpitalu Uniwersytetu Medycznego w Łodzi celem dalszych badań i koniecznej terapii.
6 listopada, szpital Uniwersytetu Medycznego w Łodzi.   Odwiedzam księdza Jana Biedę na Oddziale Nefrologii. W pierwszej chwili go nie poznaję, tak bardzo zmizerniał. Na całym ciele a szczególnie w okolicy nerek czarne krwiaki. Do tej pory nie może się otrząsnąć z tego przeżycia. Okazuje się, że bandyci grozili mu śmiercią. Mimo, że w obliczu beznadziejnej sytuacji sam pokazał napastnikom pieniądze, bili go żelaznym prętem i kopali ciężkimi butami po głowie, nerkach i żebrach. Dlatego czeka go jeszcze badanie tomograficzne głowy. Mimo upływu czasu cały jest obolały i boli go głowa. Na całym ciele krwawe plamy i wybroczyny. Z lękiem myśli o powrocie do samotnej plebanii, do której w każdej chwili bez przeszkód mogą wejść bandyci. Księdza Jana zaraz po tym zdarzeniu odwiedził ks. Arcybiskup, odwiedzają go także księża koledzy. Staram się pocieszyć księdza Jana, że teraz na pewno będzie pod większą opieką zarówno ze strony współpracowników jak i parafian. Być może doznane cierpienie przyczyni się do jakiegoś większego duchowego dobra. Takie bowiem jest prawo krzyża, który musimy nieraz w naszym życiu ponieść dla duchowego dobra bliźnich. Ksiądz Jan w swoim cierpieniu spotkał się z wielką życzliwością zarówno lekarzy jak i otoczenia. Policja swoimi sposobami szuka sprawców. Niech wspiera ich patron św. Michał Archanioł. Niestety nadchodzące informacje są bardzo niepokojące: na przestrzeni ostatnich dwóch miesięcy na terenie tylko dwóch województw mazowieckiego i łódzkiego dokonano kilkadziesiąt włamań i dziesięć napadów na plebanie. Należy się modlić by szybko zostali schwytani, dla ich własnego dobra, by zostało przerwane pasmo zbrodni i krzywd, które wyrządzają bliźnim. Sprawcy, którzy dokonują tego rodzaju przestępstw działają w zaślepieniu, często refleksja i opamiętanie przychodzą  zbyt późno. A przecież jak to kiedyś pięknie śpiewała Anna Jantar, za wszystko wcześniej czy później trzeba będzie zapłacić.

Copyright © 2017. All Rights Reserved.