Witamy serdecznie na stronie internetowej Oddziału Łódzkiego
Katolickiego Stowarzyszenia Dziennikarzy.

Mamy nadzieję, że ułatwimy Państwu docieranie do rzetelnej informacji. Tutaj chcemy prezentować wielkość oraz problemy naszego Kościoła, zagadnienia społeczne, cywilizacyjne, publikacje członków Stowarzyszenia, stanowiska w ważnych kwestiach. Nie będziemy konkurować w informacjach bieżących z innymi portalami (niektóre z nich wskazujemy w odnośnikach), natomiast gorąco zapraszamy do lektury wszystkich tekstów - ich aktualność znacznie przekracza czas prezentacji na stronie głównej. Zachęcamy do korzystania z odnośników: "Publikacje" i "Polecane". Mamy nadzieję na stały rozwój strony dzięki aktywnej współpracy użytkowników. Z góry dziękujemy za materiały, uwagi, propozycje.
Prosimy kierować je na adres: lodz@katolickie.media.pl

Publikacje polecane

Cena wolności


Święty Jan Paweł II powiedział o epitafiach na polskim cmentarzu u stóp Monte Cassino: „Odtwarzały w oczach mojej duszy kształt Ojczyzny”.

To bardzo piękne i bardzo polskie, romantyczne. Natychmiast przywołuje słynne Szekspirowskie słowa: „Zdaje mi się, że widzę. Gdzie? Przed oczyma duszy mojej”. Słowa, które Adam Mickiewicz wziął za motto swojej „Romantyczności”. Ich wymowę podkreślił pamiętnym zakończeniem: „Miej serce i patrzaj w serce”. Bo tak to już jest, że istotę tragicznych spraw polskich można zrozumieć dopiero wtedy, gdy się spogląda oczyma duszy i gdy ma się serce, widzące nie tylko sprawy własne.

Kiedy jednak w kontekście Monte Cassino przywołujemy Szekspira, to bardziej odpowiedni będzie tu najsłynniejszy cytat z dzieł mistrza ze Stratfordu: „To be or not to be! That is the question!”. „Być albo nie być! Oto jest pytanie!”.

Żołnierz 2. Korpusu Polskiego gen. Władysława Andersa walczył po to, by być! By nie pozwolić na pogrzebanie sprawy polskiej! Ten żołnierz, zwłaszcza jeśli pochodził z Kresów – a takich w 2. Korpusie były tysiące – domyślał się już w maju 1944 r., na wiele miesięcy przed Jałtą, że święta polska sprawa niepodległości została przez aliantów „przełajdaczona” – mówiąc słowami Stefana Żeromskiego. Generał Anders miał problem, bo pojawiały się coraz częściej głosy, że skoro tak, to po cóż przelewać krew polską, krew uratowanych cudem z „nieludzkiej ziemi”, głównie bardzo młodych Polaków, skoro nas sprzedano?

Sowieci tylko na to czekali! Ich bezczelna propaganda natychmiast ogłosiłaby, że „reakcyjna Polska” to sojusznik Hitlera! Winston Churchill równie bezczelnie odpowie później gen. Andersowi, gdy ten zarzuci mu zdradę interesów najwierniejszego sojusznika: „Mamy dzisiaj dość wojska i waszej pomocy nie potrzebujemy. Może pan swoje dywizje zabrać”.

Generał rozumiał, jakie byłyby konsekwencje dla sprawy polskiej zabrania tych dywizji. Więc przekonywał swoich oficerów i żołnierzy, że trzeba nieustannie „brać z honorem ślub”, bo to przyniesie Polsce zbawienny plon w przyszłości.

Polskie pytanie roku 1944 brzmiało: Czy warto? Pytanie stawiane zarówno w maju, u stóp Monte Cassino, jak i pod koniec lipca w Warszawie, gdy ważyły się losy najtragiczniejszego polskiego powstania. Na to pytanie, zadane przez człowieka „rozumnego”, odpowiadał żołnierz z wiersza Jana Lechonia „Przypowieść”. Ten żołnierz widział oczyma duszy „jeźdźców w tumanach kurzawy” i słyszał „dźwięk ’Mazurka’ i tłumu wołanie”. Czy warto? Odpowiedział: „Ach! Śmieszne pytanie!”.

Marian Hemar w swoim „Liberum veto” wyjaśnił sens polskiej ofiary na Monte Cassino jeszcze prościej: „Myśmy się nie zmienili na świecie. My jedni. Z tym, z czym weszliśmy pierwsi – wychodzimy z wojny”. Przypomina to przedśmiertne wyznanie Romualda Traugutta: „Ja nie wiem, czy jest sens. Wiem tylko, że jest mus”.

„Wolność krzyżami się mierzy. Historia ten jeden ma błąd”. Może to błąd, a może cena wolności i ofiary za nią? Wszak wolność jest darem Boga dla człowieka. Więc szli nasi chłopcy na niedostępne wzgórze i świadczyli o tym, że Polska jest i będzie. Wbrew politycznym szachrajom.

Nie brakuje dziś „rozumnych”, którzy z wielką swadą i elokwencją tłumaczą bezsens ofiary Powstania Warszawskiego i ofiary życia ponad tysiąca polskich żołnierzy na Monte Cassino. Kreślą fantastyczne scenariusze innego przebiegu wojny, gdyby nie ten polski upór… To tylko słowa. Im bardziej błyskotliwe, tym mniej warte. Bohaterom spod Monte Cassino należy się nasza pamięć.

I pamięć o ich charyzmatycznym dowódcy. „Bez wygrania najpierw bitwy o serca żołnierskie żaden wódz nie wygrał jeszcze bitew na polu walki” – powie o gen. Andersie gen. Klemens Rudnicki. Ta charyzma wyrażała się już w samym sposobie zwracania się „polskiego Mojżesza” do swoich podkomendnych. W rozkazie przed decydującą bitwą mówił do nich: „Bracia i Dzieci”! I nie bawił się w niuanse. Wyjaśnił całą rzecz po żołniersku: „Długo czekaliśmy na tę chwilę odwetu i zemsty nad odwiecznym naszym wrogiem (…). Zadanie, które nam przypadło, rozsławi na cały świat imię żołnierza polskiego. W chwilach tych będą z nami myśli i serca całego Narodu, podtrzymywać nas będą duchy poległych naszych towarzyszy broni. Niech lew mieszka w Waszym sercu. Żołnierze – za bandycką napaść Niemców na Polskę, za rozbiór Polski wraz z bolszewikami, za tysiące zrujnowanych miast i wsi, za morderstwa i katowanie setek tysięcy naszych sióstr i braci, za miliony wywiezionych Polaków jako niewolników do Niemiec, za niedolę i nieszczęście Kraju, za nasze cierpienia i tułaczkę – z wiarą w sprawiedliwość Opatrzności Boskiej idziemy naprzód ze świętym hasłem w sercach naszych: Bóg, Honor i Ojczyzna”.

Nie podobały się te słowa aliantom, zwłaszcza te o rozbiorze Polski z udziałem bolszewików. Oni już wówczas ćwiczyli nowe zasady politycznej poprawności. Oni już mieli nowego idola – wujaszka Joe. Już rok wcześniej zdumiony gen. George Patton tak relacjonował swą rozmowę z gen. Andersem: „Powiedział mi, że jeśli jego wojska dostaną się pomiędzy armię niemiecką a rosyjską, to nie będzie mógł się zdecydować, z kim bardziej chce walczyć”. Generał Patton chyba się jednak czegoś od gen. Andersa nauczył. A my?

„Za niedolę i nieszczęścia”. Za wspólny niemiecko-bolszewicki rozbiór Polski. Taki był Andersowski „sens” i „mus” pod Monte Cassino. To be or not to be…

za:http://www.naszdziennik.pl/mysl/77539,cena-wolnosci.html

Copyright © 2017. All Rights Reserved.