Witamy serdecznie na stronie internetowej Oddziału Łódzkiego
Katolickiego Stowarzyszenia Dziennikarzy.

Mamy nadzieję, że ułatwimy Państwu docieranie do rzetelnej informacji. Tutaj chcemy prezentować wielkość oraz problemy naszego Kościoła, zagadnienia społeczne, cywilizacyjne, publikacje członków Stowarzyszenia, stanowiska w ważnych kwestiach. Nie będziemy konkurować w informacjach bieżących z innymi portalami (niektóre z nich wskazujemy w odnośnikach), natomiast gorąco zapraszamy do lektury wszystkich tekstów - ich aktualność znacznie przekracza czas prezentacji na stronie głównej. Zachęcamy do korzystania z odnośników: "Publikacje" i "Polecane". Mamy nadzieję na stały rozwój strony dzięki aktywnej współpracy użytkowników. Z góry dziękujemy za materiały, uwagi, propozycje.
Prosimy kierować je na adres: lodz@katolickie.media.pl

Artyści z wytatuowanym numerem

Nie bardzo wiem, czy o plastycznych pracach związanych z niemieckimi obozami koncentracyjnymi można myśleć i rozmawiać w kategoriach artystycznych, czy też są to tak dramatyczne świadectwa prawdy, że nie powinny

podlegać żadnym twórczym kategoriom.

Niektórzy z polskich plastyków więzionych w Auschwitz-Birkenau starali się na skrawkach jakichś dziwnych materii, ułamkiem ołówka notować obozową rzeczywistość, inni natomiast do traumatycznych przeżyć wracali dopiero po dziesiątkach lat.

Lista więzionych w KL Auschwitz-Birkenau polskich malarzy, rzeźbiarzy i grafików jest długa. Otwierają ją Xawery Dunikowski i Marian Kołodziej, którzy cudem przetrwali pięć lat oświęcimskiego piekła. Trzeba wymienić jeszcze takie nazwiska, jak Józef Szajna, Alina Szapocznikow, Wojciech Zamecznik, Mieczysław Kościelniak, Andrzej Stopka, Ludwik Puget, którzy też przeżyli tragiczny czas obozu. Jedni trafiali tam jako zupełnie młodzi ludzie, inni byli już uznanymi twórcami, profesorami i laureatami międzynarodowych nagród.

Trumny dla oprawców

Xawery Dunikowski do obozu w Auschwitz dostał się w czasie jednego z pierwszych transportów w roku 1940. Miał wtedy już 65 lat i był znanym w świecie rzeźbiarzem i profesorem Akademii Sztuk Pięknych w Krakowie. Przeżył całe piekło Oświęcimia, na wolność wyszedł 27 stycznia 1945 r. W swoich gorzkich wspomnieniach za jedyną artystyczną satysfakcję obozową uważał projektowanie trumien dla niemieckich oprawców. Wśród nielicznych ocalałych, mocno wyblakłych rysunków Dunikowskiego widzimy zarówno wnętrze stolarni, w której artysta pracował, jak i straszliwie wynędzniałe sylwetki współwięźniów. Porażający jest rysunek artysty obrazujący sale umierających więźniów. Delikatna kreska wydobywa śmiertelny spokój i oczekiwanie na wyzwalającą śmierć. Nie czuje się już żadnego strachu i codziennego okrucieństwa, tylko nadchodzącą śmierć. Malowane już po zakończeniu wojny, w latach 50., olejne obrazy Dunikowskiego na zawsze utrwaliły rozliczenie się artysty z obozową traumą. Powstał wtedy cykl obrazów zatytułowany „Oświęcim” z takimi dziełami, jak „Ruszt”, „Droga do wolności” czy „Boże Narodzenie w Oświęcimiu”.

Teatr nie zawsze pogodny

Nazwisko innego więźnia obozu Auschwitz-Birkenau Mariana Kołodzieja jest świetnie znane wszystkim bywalcom teatralnych spektakli, i to nie tylko w teatrach Wybrzeża, gdzie artysta mieszkał i pracował, ale w całej Polsce. Kołodziej (1921–2009) po studiach w krakowskiej ASP w pracowni wybitnego artysty Karola Frycza zamieszkał na Wybrzeżu, współpracował tam z tak wspaniałymi twórcami polskiego teatru, jak Zygmunt Hübner czy Jerzy Jarocki. Do dziejów polskiej, skądinąd sławnej na całym świecie, sztuki scenograficznej przeszły takie dokonania Mariana Kołodzieja, jak oprawa plastyczna przedstawienia Tadeusza Minca „Tragedia o bogaczu i Łazarzu” czy „Termopile polskie” Tadeusza Micińskiego

Pozostało 51% treści.
zawartość zablokowana


więcej: http://gpcodziennie.pl

Autor: Jarosław Kossakowski
                                                                         ***


"Numer 432 pamięta". Zobacz poruszający film dziennikarzy RMF FM

„Zanim zanurzysz się w codzienność życia – zatrzymaj się – posłuchaj raz jeszcze, co ja – numer 432 – mówię do Ciebie. Chciałbym Ci za wspólne przeżywanie Auschwitz serdecznie podziękować. Twoja tu obecność, jest hołdem złożonym moim współtowarzyszom, którzy spopieleni odeszli. A zostali na zawsze ze mną. Moje rysunki, które oglądałeś, wytatuowano, jak i numer 432 – na mojej skórze. To moje wyryte głęboko rany” – napisał na małej karteczce genialny polski artysta Marian Kołodziej.

http://www.rmf24.pl/fakty/news-numer-432-pamieta-zobacz-poruszajacy-film-dziennikarzy-rmf-f,nId,2514757

Copyright © 2017. All Rights Reserved.