Witamy serdecznie na stronie internetowej Oddziału Łódzkiego
Katolickiego Stowarzyszenia Dziennikarzy.

Mamy nadzieję, że ułatwimy Państwu docieranie do rzetelnej informacji. Tutaj chcemy prezentować wielkość oraz problemy naszego Kościoła, zagadnienia społeczne, cywilizacyjne, publikacje członków Stowarzyszenia, stanowiska w ważnych kwestiach. Nie będziemy konkurować w informacjach bieżących z innymi portalami (niektóre z nich wskazujemy w odnośnikach), natomiast gorąco zapraszamy do lektury wszystkich tekstów - ich aktualność znacznie przekracza czas prezentacji na stronie głównej. Zachęcamy do korzystania z odnośników: "Publikacje" i "Polecane". Mamy nadzieję na stały rozwój strony dzięki aktywnej współpracy użytkowników. Z góry dziękujemy za materiały, uwagi, propozycje.
Prosimy kierować je na adres: lodz@katolickie.media.pl

Realizm a reality show

No i dopadło nas. Coś, czego przewidzieć było nie sposób i na skalę rzadko po II wojnie światowej spotykaną. Pokolenie starsze, mające doświadczenie brutalnego zawieszenia praw obywatelskich po wprowadzeniu stanu wojennego przez reżim Jaruzelskiego, na regulacje zarządzone teraz przez demokratycznie wybrane władze RP reaguje ze zrozumieniem i spokojnie, ale

jak zachowa się pokolenie wychowywane bezstresowo, podjudzane od pięciu lat do sprzeciwu wobec wszelkich aktów prawnych przyjmowanych przez Zjednoczoną Prawicę? Czy zwycięży realizm, zwykłe myślenie zdroworozsądkowe?

Nie jest to takie pewne, gdy w kontekście uświadomionej już pandemii widzi się zachowania w różnych krajach i działania organizacji międzynarodowych. Miliony ludzi na świecie przywykły bowiem do życia w rzeczywistości wirtualnej, w której proroctwa szwedzkiej nastolatki o bliskiej apokalipsie spowodowanej przez globalne ocieplenie przyjmowane są z niedorzeczną powagą na poważnych niby-forach międzynarodowych. Wirtualność swojego bytowania dokumentuje też Unia Europejska – reagująca taką chorobliwą energią na bredzenia rzeczonej nastolatki (czy raczej na interesy stojących za nią koncernów), że grozi to zniszczeniem gospodarek większości państw członkowskich, zaś na ponowny najazd „uchodźców” atakujących granice Grecji i Bułgarii potrafiąca zareagować tylko powtarzaniem wytartych komunałów o rzekomej solidarności – a błagających o pomoc w walce z koronawirusem Włochów pozostawia samych sobie. Nie zmienia tego obrazu wprowadzenie przez Radę Europejską wielce spóźnionego wobec działań państw członkowskich zamknięcia granic zewnętrznych UE na 30 dni.

Pan natury?

Lekcja realizmu jest bolesna, ale niezbędna dla przeżycia trudnych czasów. Tym trudniejsze one będą dla omamionych ględzeniem światowego lewactwa o końcu historii i wbijanym do głów przekonaniem, że człowiek, co to wedle klasyka socrealizmu Maksyma Gorkiego „brzmi dumnie”, jest w stanie nad wszystkim w naturze zapanować. Można by sądzić, że to ów człowiek zwalczył jakimś sposobem straszliwe klęski grożące światu w wieku XX: zapowiadane w latach 70. globalne zlodowacenie czy postrach 90. – dziurę ozonową, gdyby nie przekonanie poważnych naukowców, że owe rzekome klęski żywiołowe są po prostu zwykłym oszustwem obliczonym na zbicie kasy na naiwności mieszkańców „skazanego na zagładę” globu. Do tej samej kategorii zalicza się forsowana dzisiaj samobójcza dla ludzkości walka z globalnym ociepleniem, które nagle zniknęło z pierwszych stron gazet w zderzeniu z nader realną klęską pandemii.

Syndrom śnieżynki

Przy pierwszym samodzielnie robionym filmie przeszedłem szybką i brutalną szkołę realizmu: gdy domagałem się zawartych w scenariuszu i kosztorysie środków zdjęciowych, wszechmocny kierownik produkcji, stary wyga, pouczył mnie, że „trzeba się liczyć z realiami”. Czyli że ich nie dostanę i muszę sam sobie coś w zastępstwie wymyślić, by móc ukończyć film. Taką naukę pobiera każdy człowiek na wczesnych etapach dojrzewania, także zawodowego, i jeśli ją przyswoi, to uodparnia się na różne przeciwności losu.
Jednak w naszych czasach, jak alarmują psychologowie na całym świecie, wśród młodego pokolenia częsty jest syndrom śnieżynki. Przechodzący bezboleśnie z klasy do klasy, przyjmowani na uniwersytety bez egzaminów młodzi ludzie zderzają się potem z rzeczywistością takiej czy innej pracy i… wpadają w rozpacz, wściekłość i depresję przy pierwszym niepowodzeniu. Żyli bowiem dotychczas w irracjonalnym przekonaniu o swojej doskonałości, co oznaczało też tyle, że wszystko im się należy, a tu ktoś ośmiela się czegoś od nich stanowczo wymagać, egzekwować, a nawet krytykować ich dokonania. Wedle psychiatrów jest to główny powód rosnącej liczby samobójstw wśród młodzieży, a nie rzekome prześladowania ze względu na nietolerancję wobec „orientacji płciowych”, co wciska młodym i starym ideologia gender.

Przywódcy z wirtualu

Niestety można odnieść wrażenie, że ów syndrom dotyka nie tylko wydelikaconych brakiem przeciwności młodych ludzi, ale i dorosłych, którzy na własne życzenie wybrali egzystencję w jakimś reality show, a nie w realnym świecie. „Nie zgadzamy się na wirusa!” – zdają się wołać dorośli wszak obywatele kilku dużych krajów zachodnich, którzy ignorując zarządzenia władz, zbierają się na ulicach, kopiując infantylne zachowania swoich pociech uprawiających równie mądry strajk klimatyczny. Ale czego można oczekiwać od tzw. zwykłych obywateli, gdy ich przywódcy sami żyją w jakimś wirtualu, nie chcąc się liczyć z realiami?


Bo czymże innym jest ignorowanie od lat przez władze Niemiec i Francji oczywistego zagrożenia ze strony neoimperializmu rosyjskiego czy nowego najazdu islamskiego na Europę pod maską uchodźstwa? Kiedy za rządów PO-PSL Jarosław Kaczyński ośmielił się wspomnieć, że wymuszane przez Komisję Europejską i akceptowane przez premier Kopacz rozsiedlanie rzekomych uchodźców grozi wybuchem epidemii nieznanych w Europie chorób, podniosło się dzikie wycie o nietolerancji czy wręcz faszyzmie. Dziś nowa szefowa tejże Komisji niby wspiera wzmocnienie granic atakowanych przez imigrantów krajów członkowskich Południa, ale nikt nawet nie ośmieli się bąknąć, że wpuszczenie jakiejkolwiek ich liczby spowoduje unicestwienie wszystkich tak drastycznych i uciążliwych norm wprowadzanych w Europie wobec własnych obywateli przez rządy różnych państw!

Chrześcijański realizm

Wielki filozof europejski Tomasz z Akwinu, przez katolików uznany za świętego i doktora Kościoła, wypracował chrześcijański realizm, w uproszczonym tłumaczeniu głoszący, że to, co zostało przez Boga stworzone, istnieje. Jego biograf, wielki angielski pisarz katolicki Gilbert ­Keith Chesterton objaśniał nam, prostakom, nauki Akwinaty jeszcze prościej – stół jest stołem i jest to prawda niepodważalna! Więc i wirus jest wirusem. Albo jak wszystkie poprzednie epidemie z czasem zaniknie, albo nas zabije. Podejmowane przez rządy – także nasz – drastyczne sposoby walki z nim mają tę właśnie zaletę, że są realistyczne, bo dostosowane do możliwości państwa.

Czym innym jest realność mistyczna Kościoła, której współczesne przesiąknięcie pojęciowością naszego świata przejawiło się absurdalnym zamykaniem we Włoszech świątyń. Świadczy to nie tyle o realizmie biskupów włoskich, ile o ich słabej wierze i w istocie niedocenianiu sakramentów. Sacramentum, po grecku mysterion, oznacza wszak tajemnicę, jaką jest moc Bożego wsparcia człowieka zawarta przede wszystkim w Eucharystii, której tym tchórzliwym zarządzeniem pasterze pozbawili swoją trzódkę. W czasach realnych, wielkich zaraz w Europie – dżumy i cholery, które przyniosły nie tysiące, jak dziś, ale miliony ofiar, kościoły były pełne modlących się o wybaczenie grzechów i odpuszczenie zasłużonej kary, a jakoś żadne statystyki sporządzane przez historyków nie wskazują na wzmożoną śmiertelność w wielkich ośrodkach wiary…

Róbmy swoje i…

W tym kontekście pohukiwania tzw. lewicy i postępowców z innych partii antypolskich o konieczności zamknięcia przybytków Bożych świadczą tylko o demonicznych źródłach ideologii marksizmu dziś występującego pod hasłami równościowymi. To nie z chęci pomocy narażonym na zachorowanie płyną owe żądania, ale z chęci skorzystania nawet z takiej okazji, by dowalić znienawidzonemu Kościołowi, wspierającemu go rządowi prawicy i ciemnym katolom, jego wyborcom. Podobnie jak absurdalne jest domaganie się przez kandydatkę PO na prezydenta, by przeprowadzać testy na życzenie, co, jak wyliczył matematyk, zajęłoby jakieś 800 lat z okładem! Ot, taki realizm…

Więc nie przejmujmy się idiotycznymi zachowaniami i wezwaniami ludzi całkowicie wyobcowanych z realności, ale i ze społeczeństwa, które wie, że na cud z łaski Bożej można liczyć wtedy, gdy się umie liczyć z realiami. Chyba o tym mówił do nas wielki i święty papież, gdyśmy byli w innej wielkiej opresji i jeszcze nie umieliśmy zliczyć własnych sił do zwycięskiej z nią walki: nie lękajcie się!

Jerzy Lubach

za:niezalezna.pl

Copyright © 2017. All Rights Reserved.