Witamy serdecznie na stronie internetowej Oddziału Łódzkiego
Katolickiego Stowarzyszenia Dziennikarzy.

Mamy nadzieję, że ułatwimy Państwu docieranie do rzetelnej informacji. Tutaj chcemy prezentować wielkość oraz problemy naszego Kościoła, zagadnienia społeczne, cywilizacyjne, publikacje członków Stowarzyszenia, stanowiska w ważnych kwestiach. Nie będziemy konkurować w informacjach bieżących z innymi portalami (niektóre z nich wskazujemy w odnośnikach), natomiast gorąco zapraszamy do lektury wszystkich tekstów - ich aktualność znacznie przekracza czas prezentacji na stronie głównej. Zachęcamy do korzystania z odnośników: "Publikacje" i "Polecane". Mamy nadzieję na stały rozwój strony dzięki aktywnej współpracy użytkowników. Z góry dziękujemy za materiały, uwagi, propozycje.
Prosimy kierować je na adres: lodz@katolickie.media.pl

Publikacje członków OŁ KSD

Odszedł Żołnierz Człowiek krystalicznie uczciwy i dzielny Kapitan Antoni Badowski 24.12.1924 . – 02.02.2017.

Kiedy umiera ktoś wybitny i lubiany, poczucie nieodwracalnej straty ogarnia nie tylko najbliższych, nie tylko rodzinę. Można powiedzieć, że ci, którzy zostają, tracą jakąś cząstkę wspólnego, losu. Zostaje pamięć, wdzięczność, potrzeba naśladowania...

Kapitan Antoni Badowski swoimi losami, w latach wojny i w latach pokoju, mógłby obdzielić niejeden życiorys. Urodził się na Kresach, w Laskowicach Wielkich (w pobliżu Berezy Kartuskiej), w rodzinie o tradycjach wojskowych. Jego ojciec był uczestnikiem Wojny polsko-bolszewickiej. Gdy był dzieckiem, za sprawą swojej babci – łodzianki Antoni zamieszkał w Łodzi, skąd zresztą wywodzą się korzenie rodziny Badowskich. W 1935 r. wrócił na Kresy, zamieszkał w rodzinnym gospodarstwie Prużany. Tam zastała go wojna. Dalsze losy były typowe dla rodzin wielu kresowych Polaków. W lutym 1940 r. rodzina została deportowana na Syberię (uniknął tego jedynie ojciec rodziny, który z powodu udziału w wojnie 192o r. od jakiegoś czasu musiał się ukrywać). Antoni Badowski, z mamą i rodzeństwem, wywieziony został na Syberię. Dostali 2o min. na spakowanie i załadowani do bydlęcych wagonów. Po kilku dniach podróży w nieludzkich warunkach zmarło jedno z dzieci, siostra Antoniego. Wyrzucona z wagonu znalazła grób gdzieś na bezdrożach Syberii. Oprócz takich przerażających epizodów w pamięci nastoletniego Antoniego utkwiło jeszcze zdanie jednego z sowieckich strażników: „Tak kak swojego ucha nie możesz uwidit, tak Polszy ty toże nie uwidisz...”

Antoni pracował – formalnie jako więzień – przy wyrębie tajgi. Miał przydział dwa kilogramy chleba dziennie, z którego część donosił rodzinie. Codziennie pokonywał kilometry, aby dotrzeć do „pracy”. Głód, spanie we wspólnym baraku, bez łóżka, bez pościeli, na podłodze – gdzie kto runął wieczorem, robactwo, brud...

Po zawarciu układu Majski – Sikorski nikt nawet nie raczył poinformować uwięzionych Polaków, że mogą – teoretycznie wolni – szukać drogi do tworzonych w ZSRR polskich oddziałów. Antoni tylko przypadkiem dowiedział się, że coś takiego się dzieje. Spóźnił się jednak na pierwszy punkt zborny i zaczął samotną wędrówkę na południe, starając się w pewnym sensie „dogonić” polską Armię zmierzającą na Bliski Wschód. Udało mu się to dopiero w Czakpaku, na południu Rosji, gdzie – skrajnie wyczerpany – zaciągnął się do Armii Generała Andersa. Został żołnierzem. Potem był okres „rehabilitacji” po przebytej, wielotygodniowej tułaczce. I cały szlak z Armią Władysława Andersa. W Persji Antoni spotkał niespodziewanie... swojego ojca, który zdążył zaciągnąć się do Andersa już wcześniej i był przydzielony do kwatermistrzostwa.

Wędrówka, a zarazem formowanie polskiej Armii zakończyło się w Szkocji, w Glasgow. Młody żołnierz został wyszkolony do obsługi działa. Również w Glasgow otrzymał skierowanie do Dywizji Pancernej Generała Maczka. Przebył z nią całą kampanię wojenną, od desantu w Normandii, poprzez Falaise, wyzwolenie Bredy, udział w walkach o Wilhelmshafen i tak aż do końca wojny.     

W Wilhelmshafen poznał swoją przyszłą żonę, Jadwigę – Polkę wywiezioną na roboty. Po zakończeniu wojny, przestrzegany przez ojca (który zdecydował się zostać w Londynie), w 1947 r. wrócił do Polski. Nie potrafił wyobrazić sobie życia gdzieś indziej, zamierzał też odszukać poznaną w Wilhelmshafen Jadwigę, która – jak wiedział – już była w Polsce. Zamieszkał w Łodzi, odszukał Jadwigę, wzięli ślub. Z czasem na świat przyszły dzieci. Jednak wojenna przeszłość dogoniła go w Łodzi. Nękany przez funkcjonariuszy bezpieczeństwa, jak tylu innych, którzy znaleźli się w podobnej sytuacji, wyjechał na „Ziemie Odzyskane”, w okolice Jeleniej Góry. Znalazł pracę w fabryce dywanów w Kowarach, sprowadził rodzinę, a potem był pobyt w Żarach, gdzie podjął pracę jako ekonomista w jednej z fabryk.

Po śmierci ojca i próbie wyjazdu na jego pogrzeb do Londynu, inwigilacja znów się nasiliła. Wiza i bilety, które przyszły z Anglii, uruchomiły czujność organów bezpieczeństwa. O paszporcie nie było mowy.

Tymczasem studia medyczne w Łodzi skończyła córka Antoniego i Jadwigi – Alicja i ściągnęła rodziców do Łodzi. Zamieszkali razem i tak było aż do śmierci Jadwigi (dwa lata temu).


Teraz odszedł Antoni Badowski. Żołnierz Andersa i Maczka zdążył jeszcze wziąć udział w wielkich uroczystościach zorganizowanych z okazji lądowania wojsk alianckich w Normandii. Zdążył też, jesienią ubiegłego ro-ku, będąc już w szpitalu, przeżyć wzruszającą rozmowę telefoniczną z gen. Jarosławem Miką – głównodowodzącym sił lądowych naszego wojska. Antoni Badowski powiedział wtedy generałowi: – Teraz to pan, generale, będzie „Bacą”! (taki przydomek nosił wśród żołnierzy generał Maczek) A ja – dodał – jak wyzdrowieję, stanę przed panem na baczność.

Później zaplanowali rychłe spotkanie. Generał obiecał odwiedzić „swo-jego” kapitana...

Córce wielkiego Żołnierza, kapitana Antoniego Badowskiego – pani poseł Alicji Kaczorowskiej – i pozostałym członkom rodziny składamy płynące z serca kondolencje.  Panie, święć Panie nad Jego duszą.

Msza św. pogrzebowa – w asyście Wojska – odbędzie się w kościele garnizonowym pod Wezwaniem Św. Jerzego, przy ul. Św. Jerzego 9, w sobotę, dnia 04.02.2017 o godz. 13:00.

T.B.

Copyright © 2017. All Rights Reserved.