Publikacje członków OŁ KSD
Prof. Tadeusz Gerstenkorn - Kto tu jest osłem ?
Dlaczego takie pytanie, wyjaśni się to za chwilę. Najpierw kilka słów terminologicznych dla lepszego zrozumienia dalszego ciągu.
Osioł to zwierzę podobne do konia, ale od niego niższe (co ma pewne zalety dla posługujących się nim jako wierzchowcem), z dużą głową i długimi uszami, cienkim ogonem z kitą na końcu, o szarej lub brunatnej sierści (cechy charakterystyczne), udomowione, używane jako zwierzę pociągowe lub juczne. Ma walory, bo jest silne, wytrzymałe i odporniejsze od konia; ma pewne wady: potrafi być bardzo uparte, oporne, trzeba umieć się nim posługiwać z wyrozumiałością dla jego niezrozumiałych dla nas „humorów”. Zwierzę chętnie kiedyś hodowane i używane. Także Jezus korzystał z osiołka przy wjeździe do Jerozolimy.
Dwaj zakonnicy, osioł i pospólstwo
Nic więc dziwnego, że osioł stał się kanwą opowiadania o świętym mężu, zakonniku i ośle przypisywanym świętemu Bernardowi ze Sieny (1380-1444). Można tak sądzić z tego, że zamieszczone zostało pod tym nazwiskiem w zbiorze nowel włoskich wydanym w 1978 r. przez Państwowy Instytut Wydawniczy (PIW) w przekładzie Jadwigi Gałuszki. Treść opowiadania przedstawię w skrócie, zachowując potrzebny mi sens moralny tego opowiadania. Nowela przedstawia pewnego starszego zakonnika, który wybrał się w dalszą drogę. Biorąc trudy podróży pieszej pod uwagę, posłużył się jako wierzchowcem osłem, co było w owych czasach całkiem zrozumiałe i normalne. Jako osoba starsza wziął ze sobą jako pomoc i ochronę młodego zakonnika, ale ten z konieczności (osioł był tylko jeden) szedł pieszo. Podróż tę obserwowali postronni i zaczęli głośno krytykować starego zakonnika, że ulokował się wygodnie na ośle, a kazał iść po wertepach i błocie młodemu towarzyszowi podróży. Gdy usłyszał te komentarze stary zakonnik, zsiadł z osła i polecił na nim jechać młodemu, a sam szedł pieszo. Nie trzeba było czekać, gdy gawiedź znowu zaczęła głośno wyrażać swoją opinię o tej sytuacji, krytykując młodego zakonnika, że pozwala staremu iść pieszo. Słysząc to stary zakonnik dosiadł się na osła, który teraz musiał sprostać nie lada ciężarowi. Gdy to zobaczyli obserwujący tę podróż ludzie, głośno wyrzekali na obu, że sumienia nie mają męcząc zwierzę. Wówczas obaj zakonnicy zeszli z osła i szli za nim pieszo. To także nie spodobało się gawiedzi, widzom tej podróży. I znowu głośno wyrażali swą opinię o obu zakonnikach jako pomyleńcach, którzy mając osła sami idą pieszo w kurzu lub błocie.
Morał
Z tego morał jest taki, że niejednokrotnie, co byś człowieku nawet z dobrym zamiarem nie zrobił, to znajdą się tacy, którzy każde poczynanie potrafią skrytykować. Można oczywiście takie postępowanie uważać za głęboko niewłaściwe, a nawet głupie, a takich, którzy tak czynią określa się potocznie jako osłów, choć zwierzę z głupotą tyle ma wspólnego, że czasami bywa uparte. Przypisywanie komuś znamiona osła może być przyjęte jako wypowiadane z wyraźną niechęcią o kimś i odczuwane przezeń jako znamionujące, choć w wielu przypadkach ma ono charakter lekko ojcowsko pouczający. Dziś bardzo rzadko zdarza się usłyszeć zwrot: „ty ośle” albo zwłaszcza z mocnym podkreśleniem (co było niegdyś dość częste) „ośle dardanelski”. Termin ten spotykany w odniesieniu do sytuacji niezwykle irytującej, gdy się chce podkreślić wybitną ograniczoność określanej osoby, ma swoje uzasadnienie i wytłumaczenie językowe, które można znaleźć np. w Internecie, a wskazujące, że poprawnie powinno się mówić o ośle dardańskim. Przyzwyczajenia jednak nie zmienimy. Sam osioł wziął się w tym wyrażeniu chyba tylko dlatego, że zwierzę to było w czasach trojańskich zapewne częściej hodowane od konia, a właściwie brak bezmyślności i krytycyzmu w zaufaniu do znaczenia słynnego konia trojańskiego spowodował przeniesienie głupoty ludzkiej na nic temu niewinne zwierzę.
Samo życie
W każdej populacji (zbiorowości) ludzkiej występują wśród reprezentantów tej społeczności różnice poglądów na sprawy międzyludzkie, społeczne i polityczne. To jest normalne. Aby zapobiec niepotrzebnym konfliktom wśród tej mnogości postaw wprowadza się regulacje prawne, modyfikowane w zależności od potrzeb i uwag krytycznych płynących właśnie od członków danej społeczności lub ich reprezentantów. Bowiem nie zawsze udaje się sporządzić takie zarządzenia lub prawa, które rzeczywiście są dobre dla całego społeczeństwa lub znacznej jej większości, a zatem rozsądnie rządzący wsłuchują się w krytyczne głosy i usprawniają regulacje prawne. Rzecz w tym, by te głosy były konstruktywne, rzeczowe i miały na celu dobro całej społeczności, a nie jakiejś jej części, na przykład pewnego ugrupowania politycznego. Krytyka powinna być, poza tym, podana nieagresywnie, grzecznie, z widocznym zamiarem ustalenia dobra wspólnego. Regulacje prawne o znaczeniu ogólnospołecznym są obecnie wprowadzane na szczeblu samorządowym lub – jeszcze wyższym – państwowym (u nas w sejmie). Tam też dyskutowane są zanim zostaną uchwalone i wprowadzone w życie różne przepisy prawne. Niestety, to co obserwujemy obecnie nie ma nic wspólnego z normalną merytoryczną dyskusją, a ma charakter zwykłej pyskówki, braku kultury słownej i wszelkiej logiki. Dziwne, że nie można tego prostactwa (popularnie mówiło się chamstwa) ukrócić. Zwykła społeczność ma tego naprawdę dość. Zastanawiające jest, że wysoce niestosowne zachowania niektórych przedstawicieli narodu w organach państwa nie są zastopowane przez ich wyborców. Czyżby pewna część społeczeństwa nie dostrzegała niewłaściwego postępowania swych przedstawicieli ? Mogłoby to świadczyć, że jest ono dotknięte wirusem niszczącym kulturę osobistą, co wymagałoby poważnej rehabilitacji. To bardzo smutne.
Chyba niemal każdy obserwujący życie społeczne i polityczne (ale także swoje prywatne) w naszym kraju, zauważy, że wiele posunięć obecnej władzy zmieniło nasze życie na łatwiejsze i lepsze. Jednocześnie ujawnili się tacy krzykacze zwani przez niektóre kręgi politykami opozycji, którzy każdy dobry dla społeczeństwa ruch ekipy rządzącej nie tylko gwałtownie krytykują, ale tę krytykę przenoszą poza sprawę polską.
REFLEKSJA
Czasami bezmyślność powiązana jest z naiwnością, bezrozumem, czy mówiąc potocznie – z głupotą. Gorzej, jeśli taka krytyka jest zaplanowanym manewrem, który ma służyć zniszczeniu tego co dobre i wówczas staje się groźna. Na naiwną głupotę można patrzeć pobłażliwie, bo nie jest wyraźnie szkodliwa. Niekiedy patrzymy na takie przypadki z lekkim uśmieszkiem, zdając sobie sprawę, że jak mówi stare przysłowie „na głupotę nie ma lekarstwa”. Gorzej jest, gdy krytyka ma charakter zaplanowany, proceduralny, niszczący, to wówczas musi być racjonalnie zwalczana dostępnymi środkami. W przeciwnym przypadku zło może się rozprzestrzeniać.
Należy postawić wówczas proste pytanie, płynące jako morał z przytoczonej opowieści. Kto tu jest osłem ? Odpowiedź może każdy sam udzielić.